sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 6

*Z perspektywy Isabelle*

Gdy się obudziłam była 17:00. "Uuu....troszkę mi się przysnęło." - pomyślałam. Usiadłam na łóżku i myślałam, co tu dalej robić, ale mój brzuch dał mi odpowiedź, gdyż dochodziło z niego głośne burczenie. Byłam niesamowicie głodna niczym wilk, więc zeszłam na dół by coś przekąsić. W salonie siedziała mama, oglądając telewizję, a ja zrobiłam sobie zupkę chińską. Uwielbiałam je. Usiadłam w jadalni przy stole i w mgnienu oka, można powiedzieć, iż odkurzyłam zawartość miski i poszłam do mamy do salonu:
Ja: Hej, mamo.! Jak Ci minął dzień.? - zaczęłam od tego, żeby nie nawiązywać do tego, czy zadzwoniła do taty, gdyż najpierw chciałam wyczuć jaki mam humor.
Grace: Wyjątkowo dobrze, gdyż nie miałam dzisiaj żadnych służbowych spotkań, a tak wogóle to dzwoniłam dzisiaj do taty. - odpowiedziała mama.
Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Ja: I co powiedział.? - zapytałam podekscytowana i uradowana.
Grace: Przyjedzie po Was pojutrze i zabierze Was na dwa tygodnie do Londynu. - odpowiedziała mama, a do oczu zaczęły napływać jej tysiące łez. Podeszłam do niej, przytuliłam ją i powiedziałam:
Ja: Mamo, nie płacz. To nasz tata i nic się nam nie stanie. Na pewno się nami zaopiekuje, a po drugie przecież się nie wyprowadzamy na koniec świata. Jedziemy tylko na dwa tygodnie do Londynu.
Grace: Będzie się Wami opiekował tak samo jak przez te piętnaście lat.?
Ja: Mamo na pewno zrozumiał swój błąd i teraz chce się zrehabilitować. Będzie dobrze, obiecuję Ci.
Mamie tak mówiłam, by ją pocieszyć, ale w duchu sama się bałam. Przecież on nas praktycznie nie znał.
Grace: Obyś miała rację córciu. - odpowiedziała mama i zakończyłyśmy temat. Usiadłyśmy przed telewizorem, oglądając pierwszą część sagi Zmierzch. Obie z mamą to uwielbiałyśmy. Dzięki tej rozmowie uświadomiłam sobie, jak bardzo kocham mamę i tak naprawdę to ona jest moją jedyną przyjaciółką.



*Z perspektywy Nicole*


Jeździłyśmy z Justą po całym parku. Świetnie się bawiłyśmy, ale było zbyt pięknie, gdyż kiedy miałyśmy już wracać do domów, skręcając w jedną z uliczek, ja przewróciłam się  i niesamowicie bolała mnie kostka i kolano. Bolała mnie tak bardzo, że aż się popłakałam jak małe dziecko, a Justa zadzwoniła w tym czasie po mamę, która natychmiast przyjechała i razem pjechałyśmy do szpitala, gdzie okazało się, że złamałam nogę.  Miałam nogę w gipsie od samych czubków palcy aż do połowy łydki i w dodatku musiałam chodzić o kulach. Mama nie była na mnie zła, zrozumiała, że to był wypadek.  W drodze do domu mama powiedziała:
Grace: Córciu pojutrze przyjedzie po Ciebie i Isę Wasz wujek Paul i zabierze Was do Londynu.
Ja: Do Londynu.?! -wykrzyknęłam zaskoczona i zaczęłam krzyczeć jak opętana.
Grace: Uspokój się.!
Ja: Ale mamo.! Tam mieszkają moi mężowie, może wreszcie ich poznam, a na ile jedziemy.?
Grace: Na dwa tygodnie.
Ja: A mogłabym zabrać     Justynę.?
Grace: Porozmawiam o tym  z wujkiem i mamą Justynki.
Dojechałyśmy na miejsce.
Grace: Dasz radę wysiąść.?
Ja: Jakoś sobie poradzę. - odpwiedziałam, po czym ledwo wywlokłam się z samochodu i pokierowałam się w stronę drzwi domu, gdzie poszłam na górę do swojego pokoju i napisałam do Justy, że pojutrze jadę do Londynu, na co ona mi napisała krótkie:
                                                              "Wtf.?! xd "
Na co ja się uśmiechnęłam i wyjaśniłam jej całą sytuację, ale już w rozmowie na skype, bo trudno to wytłumaczyć w smsie. Nie docierało do mnie to, że pojutrze będę w mijescu, w którym mieszkają moi idole. To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Zawsze o tym marzyłam, ale nie wiedziałam, że moje marzenia się spełnią, ale w duchu zawsze miałam nadzieję i wierzyłam, że kiedyś się spełnią. Justyna bardzo mi zazdrościła, ale widziałam, że była zdołowana, że ona nie ma takiej możliwości, mam nadzieję, że wujek i jej mama się zgodzą, żeby pojechała ze nami, byłaby wtedy taka szczęśliwa.  Gdy spojrzałam na zegarek była już 21:00, a ja byłam zmęczona dzisiejszym dniem, więc położyłam się spać.


*Z perspektywy Isabelle*


Razem z mama obejrzałyśmy wszystkie części sagi, które były już dostępne i zeszło nam to oglądanie do samej północy. Głodne zrobiłyśmy sobie pizzę i w błyskawicznie zjadłyśmy zawartości talerzy, po czym poszłyśmy do swoich łazienek by się wykąpać, a potem pokierowałyśmy się w strony swoich łóżek i ja (nie wiem jak mama) pogrążyłam się  głębokim śnie.


*Z perspektywy Grace*



Isa już dawno zasnęła, a ja jeszcze myślałam nad tym jak to będzie, kiedy Paul zabierze je do Londynu i to aż na dwa tygodnie, lecz po tych rozmyślaniach przypomniały mi się słowa Isy:
"Mamo, nie płacz. To nasz tata i nic się nam nie stanie. Na pewno się nami zaopiekuje, a po drugie przecież się nie wyprowadzamy na koniec świata. Jedziemy tylko na dwa tygodnie do Londynu."
Ona miała rację, przecież nie wyprowadzają się na zawsze, tylko jadą spędzić miło czas ze swoim tatą i tej myśli się trzymałam, po czym spokojnie zasnęłam.






Przepraszam Was najmocniej, że nie dodałam wczoraj rozdziału, ale byłam strasznie zmęczona i zasnęłam. Postaram się dzisiaj dodać jeszcze siódmy rozdział. Przyznam Wam, że jestem miło zaskoczona, gdyż wchodzę na bloga, a tu widzę komentarze i to dużo. Dzięki Wam nie mogę przestać się uśmiechać. Dziękuję./ Joanne P.S. Mam nadzieję, że Wam się spodoba rozdział i nadal liczę na komentarze. xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz