sobota, 25 maja 2013

UWAGA!

Chcę Was najmocniej przeprosić za to, że od dwóch tygodni nie pojawił się rozdział, ani one shot, ani nic. Mam po prostu teraz nawał prac klasowych, kartkówek, sprawdzianów, zawody, konkursy itd. Mam też pewne problemy osobiste i brak weny. Mam już trochę zaczęty kolejny rozdział, ale muszę go bardziej dopracować. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Za dokładnie 4 dni będę miała 4 dni wolnego, wtedy na pewno pojawią się kolejne rozdziały i jakiś one shot lub imagin. Najmocniej Was przepraszam. Tak jak wspominałam za 4 dni pojawią się kolejne rozdziały. A i mam jeszcze małą prośbę...JEŚLI CZYTACIE TO KOMENTUJCIE. WASZE OPINIE NAPRAWDĘ WIELE DLA MNIE ZNACZĄ. I MIŁO JEST WIEDZIEĆ, ŻE MAM DLA KOGO PISAĆ. Kocham Was! /Wasza Jo : ) x

niedziela, 19 maja 2013

Zaproszenie : )

Razem z Lucy chcemy Was zaprosić na pierwsze tłumaczenie fanfiction  Mystery Boy o naszym kochanym Irlandczyku : ) -------> http://mysteryboy-fanfiction.blogspot.com/
Tłumaczymy je wraz z naszą przyjaciółką @lidiaesox
Jeśli przeczytacie to komentujcie, abyśmy wiedziały, że mamy dla kogo tłumaczyć : )
A co do rozdziału bądźcie cierpliwi...jeszcze trochę. Chcę dopracować każdy szczegół w rozdziale, bo będzie on jednym z tych ważniejszych...zdradzę Wam, iż pojawi się jeden z przełomowych momentów. x /Joanne

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 23.

*Z perspektywy Harry'ego*

Justyna wciąż wtulała się z całych sił w mój tors, co chwila pociągając nosem, a moje loki łaskotały jej poliki. Głaskałem jej głowę mówiąc:
- Już dobrze...ciii. Jestem przy Tobie skarbie. - na te słowa, ona zwiększyła moc swojego uścisku, a ja wciąż ją obejmowałem patrząc  z góry na nią.
- Harry ja ją zabiłam.! - wykrzyknęła łamiącym się tonem przez łzy. - Kilka lat temu - mówiła, zanosząc się płaczem - byłyśmy razem na basenie i...i grałyśmy w piłkę w wodzie...no...no i ja odbiłam ją tak, że wypadła na płytki, a Patrycja...tak Patrycja właśnie tak miała na imię, wybiegła po nią...na boso i ja nie wiem nawet kiedy - łzy spływały z jej oczu z prędkością światła, jedna po drugiej - ona poślizgnęła się na tych płytkach, a reszty chyba możesz się domyśleć. - wyrwała się z mych objęć i patrzyła mi w oczy mówiąc dalej - gdyby...gdyby... -wciąż pociągała nosem - gdyby nie ja...ona wciąż by tu była i cieszyłaby się życiem.
Do moich oczu napłynęły łzy, które z czasem przeniosły się na moje zimne poliki.Wciąż patrzyłem w jej brązowe niczym NUTELLA tęczówki. Podniosłem moją dłoń i subtelnymi ruchami przecierałem jej mokre od łez poliki, a drugą ręką trzymałem jej dłoń, ściskając ją co jakiś czas mocniej.
- Wiesz nie na wszystko mamy wpływ. Skarbie nie możesz się tak zadręczać, bo zwariujesz. - powiedziałem, próbując ją pocieszyć, lecz na próżno. Łzy wciąż spływały z jej oczu i nic nie było w stanie ich powstrzymać. Delikatnie objąłem ją w talii i zwinnym ruchem przyciągnąłem do siebie tak bym mógł ją objąć. Jej słone łzy wciąż moczyły moje ramię, a moja dłoń wciąż błądziła po jej brązowych  włosach. Przycisnąłem ją mocniej do siebie, obejmując ją jak najmocniej tylko potrafiłem. Jej ciche łkanie w mych ramionach ucichło. Teraz tylko słyszałem nasze ciężkie oddechy i bicie jej serca. Czułem jak przez jej ciało przemawia spokój. Moje dłonie przeniosły się na talię Justyny, a nasze ciała wciąż się stykały. Dziewczyna wyrwała się z moich objęć, lecz moje dłonie wciąż spoczywały na jej wcięciu. Patrzyła w moje oczy, gdy delikatnie musnąłem czubek jej nosa. Na jej twarzy zawitał delikatny i nieśmiały jednocześnie uśmiech, na którym skupiłem moją uwagę podczas gdy ona zwinnym ruchem zdjęła moje dłonie z jej talii, lecz nie puszczała ich.
- Hazz, ja pójdę już do siebie. - powiedziała ledwie słyszalnym głosem. Mój wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Patrzyłem na nią smutnym wzrokiem, lecz ona tylko mrugnęła do mnie subtelnie i musnęła swymi bladoróżowymi wargami mój polik. Następnie ruszyła prosto do swojego pokoju. Patrzyłem już tylko jak jej sukienka delikatnie powiewa na skutek wiatru wywoływanego podczas jej delikatnych i lekkich ruchów. Przysiadłem na hamaku wciąż nie zmieniając mojego wyrazu twarzy. Serce mówiło mi, abym za nią poszedł, jednak rozum nie szedł w parze z nim. Zastanawiałem się dłuższą chwilę, gdy coś we mnie drgnęło sprawiając, iż od razu ruszyłem jej śladami. Stanąłem przed drzwiami jej pokoju, bawiąc się nerwowo palcami, gdy w końcu zapukałem cicho i delikatnie otworzyłem drzwi jej pokoju.
- Mogę.? - szepnąłem uśmiechając się - Wiesz zgubiłem mojego pluszowego misia i chciałem się zapytać, czy mogę dziś spać z Tobą. - wciąż uśmiechałem się zawadiacko, a na jej twarz wkradł się nieśmiały uśmiech. Jej lekkie skinięcie odebrałem jako zgodę i w trybie natychmiastowym zrzuciłem z moich stóp buty i wkradłem się na puste miejsce zaraz obok Justyny. Teraz już oboje leżeliśmy w jednym łóżku obok siebie. Jej brązowe tęczówki błądziły wzrokiem prawie wszędzie tylko nie po moich zielonych. Chwyciłem ją za brodę, na co on wzdrygnęła lekko.
- Popatrz na mnie - szepnąłem wciąż wpatrując się w nią - Chcę  topić mój wzrok w Twoich tęczówkach. - mówiłem błądząc palcami po jej gorącej szyi. Jej brązowe tęczówki zatrzymały się na moich, a me palce biegały po burzy jej brązowych włosów. Nachyliłem się nad nią by subtelnie musnąć jej czułe miejsce tuż pod uchem, na co on zachichotała. Jej chichot był dla mnie jak powietrze, więc powtórzyłem mój ruch., lecz nie uzyskałem tego czego tak bardzo pragnąłem. Popatrzyłem na nią zdezorientowany, na co ona uśmiechnęła się subtelnie, wykorzystując chwilę mojej nie uwagi by popchnąć mnie z powrotem na moje miejsce. Westchnąłem głęboko, gdy ona wtuliła się w mój tors. Błądziłem dłonią po jej długich włosach, gdy jej powieki starały się coraz cięższe i cięższe...aż w końcu nie wytrzymała...powieki opadły, a wraz z nimi zniknęły piękne brązowe tęczówki.


*Następnego dnia rano*

*Z perspektywy Isabelle*



Momentalnie wzdrygnęłam, gdy usłyszałam głośny huk zamykanych drzwi dobiegający z dołu. Przetarłam moje zaspane oczy i ospale, a zarazem leniwie podniosłam, a raczej zwlekłam się z łóżka, bez zastanowienia kierując się do drzwi. Przechodząc obok pokoju Irlandczyka potknęłam się o coś szeleszczącego. Tak to były jego HARIBO. Coś było nie tak...byłam tego pewna. Niall w życiu nie zostawiłby choć na chwilę pełnej paczki jego ulubionych żelek.  Zwinnym kopnięciem otworzyłam drzwi jego pokoju, gdzie zastałam kompletną pustkę. Brak burzy jego blond włosów, brak bladoróżanych warg oraz brak pary jego błękitnych tęczówek. Wyszłam z jego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Od razu pokierowałam się w stronę na schodów by zejść na dół, gdzie byli już praktycznie wszyscy, jednak nie do końca. Od lewej: Hazz i Justyna, Martine, Nicole i Tommo, Pezz i Zayn...na ich widok westchnęłam głęboko. Zaraz....a gdzie Niall i Liam.?
- A gdzie jest Nial.? - zapytałam ledwo słyszalnym głosem.
- No bo ten...- zaczął Tommo, gdy domu wparowała nasza zguba wraz z Daddym. Popatrzyłam na niego zdezorientowana, gdy ten wykrzyknął niezrozumiale:
- Isble.!
- Niall jesteś pijany. - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Ja pijany.? Skąd ten pomysł. - mówił chwiejąc się.
- Ty już się lepiej nie pogrążaj. - powiedział Liam stanowczym głosem, ciągnąc przyjaciela prosto do jego pokoju. Zwinnie przetarłam łzy tak by nikt ich nie zauważył i udałam się na górę.
- Isabelle.! - usłyszałam głos dobiegający z pokoju Nialla. Rozpoznałam ten akcent. Szybciej niż w minutę siedziałam już obok Irlandczyka, gdy ten objął mnie jak najmocniej tylko potrafił.
-Niall - jęknęłam - Nie należysz do najlżejszych. Połóż się lepiej spać, dobrze Ci to zrobi. - mówiłam odpychając chłopaka ode mnie.
- Ale nie odchodź. - powiedział błagalnym tonem, trzymając moją dłoń. - Połóż się koło mnie. Chcę poczuć Cię tuż obok mnie.
Westchnęłam głęboko i wkradłam się na miejsce tuż obok chłopaka...



----------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. :  ) Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale szkoła. Pamiętajcie, że im więcej komentarzy będzie tym szybciej będą się pojawiały kolejne rozdziały. Powiedzcie mi skarby komu kibicujecie...Zayn i Isabelle, czy Nialler i Isabelle.? Czekam na opinię.! : ) /Joanne

niedziela, 5 maja 2013

Serdeczne podziękowania : )

Chcemy serdecznie podziękować  @Nika_9310  za wykonanie dla nas wspaniałego nagłówka. : ) Teraz mamy dwa wspaniałe nagłówki ten i ten od brata @KateMartyne : ) Jeszcze raz serdecznie dziękujemy.! x /Lucy & Joanne

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 22 : )

*Z perspektywy Isabelle*


Wyrwałam się z jego objęć...czułam jego wzrok na sobie. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam przed sobą niebieskie niczym wody Morza Śródziemnego tęczówki. Wpatrywałam się ze zdziwieniem w uroczego blondaska...zapominając zupełnie o mojej zakrwiawionej ręce. Wtedy on podniósł moją dłoń i przejechał delikatnie lewym kciukiem po ranach. Podniósł ją wyżej i subtelnymi całusami znaczył ściężkę na mojej okaleczonej ręce. Wziął drugą i popatrzył na mnie wzrokiem, kóry błagał bym więcej tego nie robiła.
- Dlaczego.? - szepnął - Dlaczego.? - powiedział głośniej.
Spuściłam głowę  w dół...i patrząc w ziemię oparłam się o ścianę budki. On nie próbując już ze mnie wyciągnąć jakiejkolwiek informacji...objął mnie ramieniem i wyprowadził na zewnątrz, gdzie złapał pierwszą lepszą taksówkę. Po kilkunastu minutach byliśmy już w salonie, gdzie świeciło pustkami. Od razu pokierowałam się na górę, nie czekając na Nialla.  Zdążyłam wejść do mojego pokoju, gdy poczułam jego ciepłą dłoń na mojej talii. Zwinnym ruchem obrócił mnie ku sobie w taki sposób, że nasze nosy stykały się czubkami.
- Powiesz mi w końcu dlaczego.? - zapytał, wpatrując się w moje oczy.
Zdjęłam subtelnym ruchem jego dłonie z mej talii i cofnęłam się dwa kroki w tył.
- Isabelle... -powiedział głośniej, na co ja wzdrygnęłam lekko.  Przysiadłam na kanapie wciąż patrząc w podłogę. Wtedy uroczy Irlandczyk uklęknął przede mną i delikatnie przemywał  moją zakrwawioną dłoń. Następnie zabandażował ją i wciąż klękając...popatrzył na mnie i powiedział stanowczym tonem:
- Powiedz mi czemu zrobiłaś coś tak okropnego...czemu niszczysz samą siebie.?
Czułam jego wzrok na sobie, ale mimo tego nie spuszczałam wzroku z podłogi, kiedy  delikatnie chwycił moją brodę i podniósł nieco wyżej mą głowę. Odwróciłam wzrok na szybę i zaczęłam:
- Ja...ja kocham Zayna... - Horan momentalnie się podniósł, nie pozwalając mi dokończyć.
- To przez niego.?! - wykrzyknął - Jeśli chcesz mogę z nim porozmawiać - powiedział już nieco spokojniejszym  głosem,ale wciąż stanowczo - jak przyjaciel z przyjacielem. - mrugnął do mnie.
- Nie to nie jego wina...to moja wina...tego, że jestem zbyt słaba i poddaję się kiedy jest źle. Wiedziałeś, że Zerrie to ustawka.? - powiedziałam nieco łamiącym się głosem. Niall nie wyglądał wcale na zaskoczonego. Rzuciłam mu pełne żalu spojrzenie i powiedziałam:
- Czyli Ty też.? Ty też mnie oszukiwałeś.?
Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi.
- Cholera...czyli o tym wiedzieli wszyscy oprócz mnie.?! - wykrzyknęłam - Z reszą czego ja oczekiwałam..jestem tylko zwyczajną nastolatką...nie to co Wy. - dodałam.
- Nie to nie tak Isabelle. - odpowiedział niezbyt przekonująco, a ja wstałam i patrzyłam  mu w oczy, gdy zapytałam:
- A jak.?
Następnie pokierowałam się do wyjścia, gdy  poczułam jak Niall obejmuje swą dłonią mój prawy  nadgarstek, na co ja szarpnęłam lekko i wyrwałam się z jego objęcia, jednak Irlandczyk nie dał za wygraną. Zwinnym ruchem obrócił mnie ku sobie, obejmując w talii. Spojrzałam w ziemię, a on zaczął:
- To nie tak...zrozum, że nie mamy wpływu na wszystko. Teraz liczy się tylko kariera i sama rozumiesz.
- Ja już nie daję rady...wybacz, to dla mnie za dużo.
Znów pokierowałam się do wyjścia, ale Niall nie pozwolił mi na to, przyciągając do siebie jednym ruchem i wpijając się moje usta jednocześnie. Oderwałam się od niego, a on spojrzał w ziemię i powiedział:
- Przepraszam...nie powinienem.
- Nie powinieneś.
- Lepiej będzie jak pójdę do siebie.
- Tak będzie lepiej. - przyznałam mu rację, a on na te słowa puścił moją dłoń i rzucił mi pełne żalu  spojrzenie. Westchnęłam głęboko i opadłam na łóżko z wyciągniętymi do tyłu rękami. Poczułam, że coś szeleszczącego uwiera mnie w plecy. Wyjęłam tajemniczą rzecz spod pleców i uśmiechnęłam się sama do siebie. "No tak...mogłam się domyśleć. Niall zostawił tu swoje żelki." - pomyślałam wciąż się uśmiechając.  Wyszłam z mojego pokoju i zapukałam do drzwi pokoju blondaska, zostawiając jednocześnie pod nimi paczkę HARIBO. Następnie wróciłam do mojego królestwa, gdzie odprawiłam wieczorną toaletę.Po tym udałam się do łóżka i mając dosyć dzisiejszego dnia zasnęłam...

*Z perspektywy Harry'ego*


Patrzyłem na nią, podczas gdy ona zajadała się deserem. Była taka piękna. Jej długie brązowe  włosy delikatnie opadały na ramiona, łaskocząc subtelnie jej zgrabne  kości policzkowe. Co chwila trzepotała rzęsami jak ptaki skrzydłami podczas lotu. Spojrzała na mnie, lecz od razu odwróciła wzrok na pusty talerz, a na jej poliki wkradły się rumieńce. Wyglądała uroczo. Uśmiechnąłem się szeroko, a on odwzajemniła uśmiech. Wykorzystałem chwile nieuwagi Justyny i jednym zwinnym ruchem zostawiłam na jej nosie białą kropkę bitej śmietany.
- Chyba się ubrudziłaś. - powiedziałem, śmiejąc się pod nosem. Na co ona zrobiła naburmuszoną minę i dwróciła się trzymając złożone ręce na krzyż pod biustem. Przysiadłem delikatnie koło niej i zwinnie zdjąłem z jej nosa bitą śmietaną, po czym oblizałem palec.
-Mmm...całkiem niezła. - mówiłem, poruszając przy tym zabawnie brwiami. Justyna wybuchnęła śmiechem, a ja popatrzyłem na nią zdezorientowany.
- No bo ten tego...
- Ten tego.?! - przerwałem jej wykrzukując. Po chwili oboje już zrywaliśmy boki ze śmiechu.
- Oj Harry...Harry. Ty tylko o jednym.
- Ale o czym.? - zapytałem udając, iż nie wiem o co chodzi, ale jednocześnie śmiejąc się pod nosem.
- Nieważne...tak na marginesie stanął Ci...
Popatrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami, a ona dokończyła:
- Zegarek.
Zaśmiałem się jak najgłośniej tylko potrafiłem, a ona pokręciła znacząco głową, uśmiechając się nieśmiało. Spojrzałem na mój czarny zegarek i powiedziałem uśmiechając się:
-Faktycznie...miałaś rację.
Widziałem jak na jej poliki wkradają się powoli rumieńce. Wciąż wpatrywałem się w nią, a ona bawiła się włosami, gdy nagle oboje usłyszeliśmy znajomy nam głos:
- Supermaaaaaaaan.!
- Tommo.? - powiedziałem pytająco.
- Oh nie...to mój telefon. -odpowiedziało lewdo słyszalnym głosem, sięgając po komórkę. -Przepraszam, ale muszę odebrać tego smsa.
- W porządku. - odpowiedziałem wzruszając ramionami. Gdy spojrzała na ekran wyświetlacza jej mina diametralnie się zmieniła.
- Wszystko w porządku.? - zapytałem.
- Tak jak najbardziej. - odpowiedziała niezbyt przekonująco. - Lepiej będzie jeśli pójdę do siebie. - mówiła - Dziękuję za mile spędzony wieczór. Widzimy się jutro. - dokończyła i ruszyła w stronę wyjścia. "Nie stary, nie możesz jej pozwolić tak po prostu wyjść.!" - krzyczałem do siebie w myślach. Natychmiastowo wstałem i złapałem ją za nadgarstek, a ona wzdrygnęła.
- Nie chciałem Cię przestraszyć.
- Nie przestraszyłeś. - sprostowała uśmiechając się subtelnie.
Zwinnym ruchem przyciągnąłem ją do siebie. Nasze ciała dzieliły już tylko  centymetry.
- Nie kłam...widzę, że coś się stało. - szepnąłem  - Mnie możesz powiedzieć. - powiedziałem  do ucha Justyny, ściskając jednocześnie  jej dłoń. Wtuliłem się w nią jak tylko najmocniej potrafiłem, a ona wciąż stała nieruchomo. Poczułem jak moje ramię staje się delikatnie mokre. Domyśliłem się, że to jej łzy. Wziąłem jej głowę w moje duże dłonie. Popatrzyłem jej w oczy i powiedziałem:
- Nie płacz. Pozwolę Ci płakać tylko wtedy, gdy będą to łzy szczęścia. - na te słowa wtuliła się w mój tors w taki sposób, że prawie mnie udusiła, ale nie dałem jej tego po sobie poznać.
- To kochane...dziękuję.
- Co się dzieje.? - zapytałem głaszcząc ją po głowie.
- Bo dziś - mówiła ledwo słyszalnym głosem, pociągając co chwila nosem - jest rocznica.
- Czego.?
- Śmierci mojej koleżanki.
Na te słowa mój wyraz twarzy zamienił się w jeszcze bardzie ponury, a do oczu napłynęły łzy.
- Oh...tak mi przykro kochanie. - przytuliłem ją jeszcze mocniej.
- To nie wszystko Harry. - wyrwała się z moich objęć i popatrzyała mi prosto w oczy. - Ja ją zabiłam Harry. - powiedziała łamiącym się głosem, a łzy spływały  z jej oczy niczym woda z  wodospadu Niagara...

------------------------------------------------------------------------------------------

No i mamy rozdział 22. : ) Przepraszam, że jest taki krótki, ale nie chcę wykorzystać wszystkich pomysłów w jednym rozdziale. Dodałabym go już wczoraj, ale nie mam internetu, a obecnie jestem w MCdonaldzie. : D Rozdział 23 już się pisze. ; ) Lubię gdy akcja rozwija się powoli.

Mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na komentarze. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo ważne są dla mnie komentarze. One dają takiego jakby 'kopa' do pisania dalszych rozdziałów. : ) Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, napiszcie w komentarzu swojego twittera lub cokolwiek.
Macie pytania.? Piszcie do mnie na twitterze @Ola_Narozniak ; ) /Joanne


P.S. Jeśli czytasz proszę pozostaw po sobie ślad.