Imaginy : )

Imagin z Zayn'em


*Ty i Zayn jesteście już razem dwa lata. Dzisiaj miałaś przeszczep serca. Budzisz się po operacji, a na krześle widzisz tylko siedzącego Louisa*
T.I.: Gdzie jest Zayn.? - zapytałaś zaskoczona tym, iż obok Ciebie nie ma Twojego chłopaka.
Louis: Nie wiesz kto był dawcą.? - odpowiedział pytająco Boo Bear.
*Popłakałaś się*
Louis: Żartuję, poszedł do kibla.
*Zdenerwowana rzucilaś w Louisa poduszką, a na salę wszedł Zayn, który podbiegł do Twojego łóżka i od razu wpił się w Twoje usta, na co Ty odpowiedziałaś mu tym samym.*



Imagin z Zayn'em

*Ty i Zayn jesteś przyjaciółmi od dziecka. Od zawsze Ci się podobał, a od drugiej klasy gimnazjum jesteś w nim zakochana. Nawet teraz, kiedy on jest w zespole przyjaźnicie się, nawet to wzmocniło więź między Wami. Jeździsz z nimi wszędzie, zawsze jesteś z Zaynem i jego przyjaciółmi. Dzisiaj jesteście w Londynie i chłopcy mają wolny dzień, więc postanowiłaś sama, bez nich, wyskoczyć  do parku. Usiadłaś na ławce i włożyłaś słuchawki do uszu, z których dobiegały dźwięki piosenki "Last First Kiss". Uwielbiałaś ją.
"Co ja mam zrobić.?  To już trwa tak długo. Nie mogę dalej ukrywać swoich uczuć do niego. Muszę mu to powiedzieć.!"- myślałaś, lecz z tych myśli wyrwał Cię dzwoniący telefon. To był Zayn:
Zayn: Martyna ,muszę Ci coś powiedzieć. -powiedział stanowczo.
Martyna: Ale co takiego.?
Zayn: To nie jest rozmowa na telefon, możemy się spotkać.?
Martyna: Spotkajmy się w parku.
Zayn: Dobrze, będę za 20 minut.
I skończyliście rozmawiać.
"Co on może mi chcieć powiedzieć.? Może...mo...może...niee na pewno nie, to nie może być to. A może jednak.? Może on czuje do mnie to samo co ja do niego.? Nie....to niemożliwe...nieważne, to nie zmienia faktu, że dzisiaj mu powiem co do niego czuję." - myślałaś, a do parku przyszedł Zayn. Widziałaś, że był zmartwiony, a oczy miał szkliste, tak jakby miał się zaraz rozpłakać jak dziecko. Widziałaś, że nie jest dobrze i to nie na pewno to chce Ci powiedzieć o czym myślałaś.
Martyna: Zayn ja też muszę Ci coś powiedzieć, ale Ty pierwszy.
Zayn:  Ja-a-a.......- mówił łamiącym się głosem, a do oczu zaczęły mu napływać tysiące łez - Ja...ma-aam...mam raka. Zostały mi trzy miesiące życia. Ja umieram, rozumiesz.?!
Zaczęłaś ryczeć jak trzyletnie dziecko i przytuliłaś go jak najmocniej mogłaś, a on objął Cię i szepnął do ucha:
Zayn: Te trzy ostanie miesiące mojego życia chcę spędzić z Tobą. - po czym uklęknął przed Tobą, a z prawej kieszeni kurtki wyjął granatowe pudełeczko, w którym znajdował się brylantowy pierścionek i powiedział:
Zayn: Martynko,  zostaniesz moją panią Malik.?
A Ty znowu zaczęłaś płakać, tylko tym razem nie wiedziałaś czy ze szczęścia, czy ze smutku, po czym powiedziałaś:
- Oczywiście.!- wykrzyknęłaś uradowana- Zostanę Twoją panią Malik. - a Zayn włożył na Twój palec przepiękny brylantowy pierścionek i wpił się w Twoje usta. Od teraz nic się nie liczyło, tylko Ty i on. Tydzień później wzięliście ślub i urządziliście huczne wesele. To były najlepsze trzy miesiące Waszego życia. Jedyne co Ci po nim zostało, to Wasze dziecko, które nosisz w sobie. Harry, Louis, Liam oraz Niall wspierają Cię i zawsze są z Tobą, a Ty z nimi. Zamieszkaliście wspólnie i razem dajecie radę.*



Imagin z Niall'em


Ty i Niall jesteście razem już rok, lecz o Was wiedzą tylko chłopcy i managament. Tylko oni, nikt więcej. Byliście już razem rok,  a nadal się zachowywaliście, jakbyście się dopiero poznali. To był udany związek, świetnie Wam się układało. Byliście w USA. Ty zostałaś w domu, a chłopcy pojechali udzielać wywiadu u Ellen. Włączyłaś telewizor by obejrzeć show. Na ekranie telewizora ujrzałaś Nialla i siedzącą koło niegi Demi Lovato.! Niall obejmował ją lewą ręką, a on wtulała się w jego klatkę piersiową. W oczach miałaś tysiące łez, które natychmiast zaczęły spływać po Twoich policzkach. Szybko wyłączyłaś telewizor. Nie musiałaś nic więcej słyszeć, dla Ciebie było jasne, to że Niall i Demi są razem. Ubrałaś się, wzięłaś swoją walizkę i wyszłaś. Nie musiałaś się nawet pakować, bo nie zdążyłaś się rozpakować. Postanowiłaś wrócić do Londynu, do domu Liama. Liam był Twoim najlepszym przyjacielem, zawsze mogłaś na niego liczyć,  a drzwi jego domu były zawsze dla Ciebie otwarte. Pojechałaś na lotnisko, a najbliższy samolot do Londynu był za trzy godziny. Poszłaś do kasy i kupiłaś bilety i postanowiłaś iść coś zjeść do Mc'Donalda.

*Z perspektywy Nialla*



Czułem się beznadziejnie w tej całej sytuacji, gdyż musiałem udawać, że jestem z Demi na potrzeby promocji Take Me Home. Nie powiedziałem o tym Martynie, ponieważ wiedziałem, że nie zgodziła by się na to. Po show u Ellen, wróciliśmy do hotelu, w któym nie było Martyny, ani jej rzeczy. Przestraszyłem się. Razem z chłopakami zastanawialiśmy się gdzie się podziała Martyna.  Po chwili powiedziałem do chłopaków:
Ja: Wiem,  Martyna  pewnie obejrzała wywiad u Ellen i zobaczyła mnie i Demi i pomyślała, że ją zdradzam i wyjechała. Na pewno tak było. Tylko gdzie mogła pojechać.? - powiedziałem, a do oczu zaczęły napływać mi tysiące łez, które natychmiast zaczęły spływać po moich policzkach. Liam usiadł koło mnie i powiedział:
Liam: Stary, ryczenie i siedzenie na łóżku nic teraz nie pomoże. Wstawaj i jedź do mnie. Zapewne jest u mnie. Wiesz, że się przyjaźnimy, a klucze do mojego domu są pod wycieraczką, a Martyna dobrze o tym wie. Jestem pewien, że Ci wybaczy, tylko musisz jej wszystko wyjaśnić.
Daddy miał rację. Muszę działać.
Ja: Masz rację Liam, dziękuję. Mam pomysł,ale będę potrzebował Twojej pomocy.



Zjadłaś  trochę tego co zamówiłaś, a resztę zostawiłaś,  gdyż nie miałaś  apetytu. Wyszłaś z Mc'Donalda i poszłaś na lotnisko.Włożyłaś do uszu słuchawki, z których dobiegały dźwięki Little Things. Kochałaś tą piosenkę. Uwielbiałaś w niej ten moment, gdy Niall śpiewał...to niesamowite uczucie, nigdy nie czułaś się tak słuchając jakiejkolwiek innej piosenki. Zawsze Ci się wydawało, że śpiewał ją z myślą o Tobie, ale teraz pomyślałaś, że  zapewne śpiewał ją z myślą o tej swojej Demi. Po tej myśli momentalnie popłakałaś się jak małe dziecko. Płakałaś  cały czas. Czułaś  jak po policzkach spływały Ci czarne od tuszu łzy. Po chwili usłyszałaś znajomy Ci głos, dobiegający zza Twoich pleców:
"Czy jest tu gdzieś Martyna.? Wiem, że tu jesteś proszę Cię pokaż się.."
Rozpoznałaś ten głos od razu. To był Liam.
"Co on ode mógł chcieć.?" -pomyślałaś.
 Mniejsza z tym, posłuchałaś go  i odwróciłaś się. Gdy ujrzałaś widok, który znajdował się za Twoimi plecami, zabrakło Ci tchu w piersiach. Za swoimi plecami zobaczyłaś kilkadziesiąt wielkich bukietów róż ułożonych w kształt serca, a w środku mniejsze serce ułożone z zapalonych świeczek. W środku mniejszego serca stał Niall, który zaczął śpiewać:
"You'll never love yourself
Half as much as I love you
You'll never treat yourself right, darlin'
But I want you to,
If I let you know, I'm here for you,
Maybe you'll love yourself,
Like I love you
Oh, "
Podszedł do Ciebie, złapał Cię  za rękę i pociągnął. Po chwili razem staliście  w środku  mniejszego serca, a Niall powiedział:
Niall: Martynko przepraszam Cię najmocniej.  Między mną a Demi nic nie ma. Menadżerowie kazali mi udawać związek z Demi na potrzeby promocji Take Me Home. Przepraszam, że Ci nie powiedziałem, ale wiedziałem, że nie zgodziłabyś się na to. Wiedz, że Ciebie kocham najbardziej i żyję dla Ciebie. -po tych słowach zakręciła Ci się w oku łza szczęścia, a Nialler uklęknął przed Tobą i z prawej tylnej kieszeni spodni, wyjął czerwone pudełeczko, w którym był piękny rubinowy pierścionek.
Niall: Martyno, Czy zostaniesz moją panią Horan.?
Martyna: Tak będę Twoją panią Horan.
Niall włożył na Twój palec wspaniały rubinowy pierścionek i wpił się w Twoje usta, na co Ty odpowiedziałaś mu tym samym. Razem staliście w środku mniejszego serca, połączeni w długim i namiętnym pocałunku. Całe zdarzenie było emitowane na żywo, więc wszyscy wiedzieli już o Waszych zaręczynach. Resztę swojego życia spędziliście wspólnie, ciesząc się życiem jako państwo Horan.



Imagin z Liam'em

Ty i Liam byliście już razem bardzo długo. Byliście zupełnie różni, ale przysłowie mówi: "przeciwieństwa się przyciągają". Uzupełnialiście się nawzajem. Liam kochał Cię nad życie, a Ty jego. Daddy nie widział poza Tobą świata. Dzisiaj mijały dwa lata odkąd zostaliście parą. Dokładnie pamiętałaś ten dzień, w którym Liam zapytał Cię o to, czy zostaniesz jego dziewczyną. Zabrał Cię na wieczorny piknik nad małą rzeczką. Dookoła kocyka były rozsypane płatki czerwonych i białych róż. Uwielbiałaś je. Na kocu stały zapalone świeczki, które nadawały wieczorny nastrój. Payne przygotował dla Was, wtedy babeczki z wróżbami, a Ty wzięłaś pierwszą lepszą z brzegu, w której była karteczka z napisem:
" Marti (tak mówił na Ciebie Liaś), zostaniesz moją dziewczyną.?", a Ty nic nie mówiąc odpowiedziałaś mu namiętnym pocałunkiem. Od tamtej paoy byliście świetną parą i nadal jesteście.. Tego dnia byłaś pewna, że Payne przygotuje jakąś romantyczną kolację lub coś w tym stylu, lecz się myliłaś. Widziałaś, że zupełnie zapomniał o tym i postanowiłaś mu nie przypominać o tym, gdyż w duchu miałaś nadzieję, że może sobie coś przypomni, ale to była złudna nadzieja. Zła na Liama, postanowiłaś razem z Hazzą i Zaynem wybrać się do klubu, żeby się zabawić na maksa. Zaynowi i Harremu odpowiadał ten plan, więc już o 19:00 ruszyliście do klubu, by ostro się zabawić. Byłaś ubrana w http://allani.pl/zestaw/466025. Nie minęło pół godziny, jak Zayn i Harry zaciągnęli Cię do samochodu, gdzie oczy zawiązali przepaską i zawieźli w tajemnicze miejsce. Na miejscu zostawili Cię, nie zdejmując przepaski i odjechali. Poczułaś jak ktoś delikatnie obejmuje Cię w pasie i delikatnie całuje po szyi, po czym zaczął śpiewać Ci prosto  do ucha:

Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face

  Rozpoznałaś ten anielski głos,to był Daddy. Gdy delikatnie zdjął przepaskę z Twoich oczu, ujrzałaś przed sobą taki sam widok jak wtedy, gdy zostaliście parą. To był cudowny widok, tak romantycznie i ciepło. Zupełnie tak jak tego dnia dwa lata temu.  Liam wziął Cię na ręcę i zaniósł na koc. Tak samo jak dwa lata temu Payne przygotował babeczki, z wróżbami, a Ty tak jak wtedy wzięłaś pierwszą lepszą z brzegu, z której wyjęłaś karteczkę z napisem:
"Czy zechcesz zostać moją panią Payne.?"
Liam wyjął z prawej kieszeni granatowe pudełeczko, a z niego wspaniały brylantowy pierścionek, a Ty odpowiedziałaś twierdząco głową, gdyż nie mogłaś wydusić z siebie słowa, ponieważ byłaś niesamowicie wzruszona i zaskoczona jednocześnie. Nie spodziewałaś się takiego obrotu akcji.  Łzy same zaczęły Ci spływać po policzkach, a Daddy włożył Ci na na palec ten cudowny pierścionek, po czym połączyliście się w namiętnym pocałunku. Nie liczyło się teraz nic, tylko Ty i on. Byliście najszczęśliwszymi ludźmi pod Słońcem. Miesiąc później wzięliście ślub i urządziliście huczne wesele. Do dzisiaj żyjecie wspólnie wychowując dwoje dzieci.



Imagin z Harrym

-Nienawidzę Was! – krzyknęłaś i wybiegłaś z domu swojego chłopaka, którego zastałaś tam całującego twoją najlepszą przyjaciółkę. Jak oni mogli to zrobić? No tak, sama ich ze sobą zapoznałaś i od razu się polubili. Skierowałaś się do pobliskiego parku i usiadłaś na ławce i zaczęłaś płakać. Wyciągnęłaś telefon i wysłałaś sms-a do swojego przyjaciela Harry’ego.
‘Hej… Mógłbyś przyjść do parku? Chciałam z tobą pogadać… xx’
Już po chwili dostałaś odpowiedź:
‘Pewnie! Coś się stało? Będę za 5 minut! Xx’
Przynajmniej na niego zawsze mogłaś liczyć. Po upływie kilku minut zobaczyłaś chłopaka w szarej bluzie, z kapturem naciągniętym na głowę i okularami na oczach mimo, że był deszczowy dzień. Mimowolnie się uśmiechnęłaś. Nawet w zwykłym parku musi ukrywać się przed fankami.
-Cze… Co się stało? – zapytał gdy zobaczył łzę spływającą po moim policzku. Usiadł koło mnie na ławce i objął mnie ramieniem.
-Bo wiesz… teraz mam tylko ciebie… bo… Claudia i Mark… - urwałaś i zaczęłaś płakać jeszcze bardziej, a Harry mocniej Cię przytulił. Gdy się uspokoiłaś dokończyłaś. –Weszłam do domu Mark’a i zobaczyłam jak siedzą na kanapie u niego w salonie i się całują…
-A to kur… świnie! – powiedział Harry, a ty się zaśmiałaś. Często powstrzymywał się od bluźnienia. –Powiem Ci jedno, tacy ludzie jak oni nie zasługują na przyjaźń ani miłość takiej wspaniałej i pięknej dziewczyny jak ty. – powiedział loczek. Zaraz? Pięknej? Od kiedy przyjaciele tak się do siebie zwracają?
-Uważasz, że jestem piękna? – powstrzymałaś się od wybuchnięcia śmiechem.
-Yyyy… No… na pewno nie jesteś brzydka. – powiedział lekko zmieszany. – Wiesz co może to nie jest najlepszy moment, ale nie wiem kiedy znowu się taki zdarzy… - powiedział niepewnie.
-Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytałaś. Nie przyznawałaś się do tego nikomu, ale kiedyś podobał Ci się Hazza, ale on nie wydawał się być tobą zainteresowany, więc odpuściłaś sobie i znalazłaś chłopaka z którym byłaś szczęśliwa… do dzisiaj.
-No bo… Ehhh… podobasz mi się… już od dłuższego czasu, ale nie miałem odwagi Ci tego powiedzieć – odpowiedział i spuścił głowę.
-Harry j-ja… nie wiem co mam powiedzieć… - wykrztusiłaś. – ja też czuję do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń, ale nie sądziłam że mogę mieć szansę.- chłopak gwałtownie podniósł głowę.
- czyli nie zepsułem naszej przyjaźni? – zapytał z nadzieją w głosie.
-Nie… a nawet… chyba zyskaliśmy coś więcej… - powiedziałaś, ale nie dokończyłaś, bo Harry zamknął Ci usta delikatnym pocałunkiem. Marzyłaś o tej chwili od dawna.
*od tamtej pory minęło już kilka miesięcy i jesteście razem. Fanki 1D zaakceptowały Cię i polubiły prawie tak jak chłopaków*


Imagin z Zayn'em

Ty i Zayn  byliście razem tylko miesiąc,  a fanki Cię nienawidziły. Każdego dnia  spotykałaś się z obelgami padającymi z ich ust, pod Twoim adresem. Miałaś już dość. To Cię przerastało, ale tak bardzo kochałaś Zayna, że nie potrafiłaś zakończyć tego związku. Był całym Twoim życiem, a on nie widział poza Tobą świata. Nie liczyły się hejty padające pod Waszym adresem. Liczyliście się tylko Ty i on. Pewnego dnia Zayn napisał Ci smsa:

                        "Zaraz u Ciebie będę kochanie. xx Czekaj na mnie. : ) "


Na co Ty uśmiechnęłaś się szeroko do komórki. Nie musiałaś się szykować, ponieważ Zaynowi podobałaś się zawsze i według niego zawsze byłaś piękna, nieważne czy umalowana czy nie, czy roztrzepana czy uczesana. Ty zawsze byłaś dla niego najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Czekałaś na niego już dobre pół godziny, a po nim ani śladu. Zaczęłaś się martwić. Wiedziałaś, że Zayn lubił szybką jazdę i mogło się coś stać, ale nie dopuszczałaś tej myśli do swojej głowy. Po chwili zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszałaś płaczący głos Hazzy:

-Ka-a-a...Karolina - jąkał się Hazza- Z-a-a-y-y-n miał wypadek. -powiedział Styles i zaczął ryczeć jak dziecko.
Ty: Ale...ale...ale jak to.?! -wykrzyknęłaś zrozpaczona, a po Twoich zimnych policzkach zaczęły spływać tysiące łez. Twój świat legł w gruzach. Hazza się uspokoił i dorzucił:
- Lou jedzie po Ciebie i będzie za 10 minut.- po czym rozłączył się, a Ty przebrałaś się szybko i zeszłaś na dół, gdzie czekał na Ciebie Boo Bear. Wsiadłaś do auta, a Lou od razu Cię przytulił i powiedział:
- Karolina, nie płacz jesteśmy z Tobą. Zayn jest w stanie stabilnym. Wszystko będzie dobrze.- a Ty wtuliłaś się w niego jeszcze bardziej i zaczęłaś płakać jeszcze głośniej, po czym wyjąkałaś krótkie:
-Ale jak do tego doszło.?
Louis: W samochód Zayna wjechał osobowy samochód. To nie było z winy Zayna, tylko tamtego kierowcy, gdyż na tym skrzyżowaniu to Malik miał pierwszeństwo. - powiedział Tomlinson i odpalił auto, a Ty nie odzywałaś się przez całą drogę. Byłaś załamana, cały Twój świat wywrócił się do góry nogami. Na miejscu, weszliście do szpitala i pokierowaliście się w stronę sali 505, w której leżał Zayn. Lekarz dał Ci czerwone pudełeczko, w którym znajdował się pierścionek zaręczynowy. Dla Ciebie było jasne, że to Twoja wina, gdyż Zayn jechał Ci się oświadczyć. Za ten cały wypadek obwiniałaś tylko  i wyłącznie siebie. Dzień w dzień, noc w noc Ty i chłopcy siedzieliście przy łóżku Malika, co jakiś czas któryś z chłopaków wychodził pojedzenie lub po picie, ale Ty nie chciałaś nic jeść, ani pić. W tej chwili chciałaś tylko jednego, mianowicie tego, żeby Twój chłopak był znów zdrowy.  W drugim dniu pobytu w szpitalu, lekarz powiedział Wam, że Zayn będzie potrzebował nowej nerki i to natychmiast. Powiedziałaś doktorowi, że Ty chcesz oddać dla niego nerkę, na co on odpowiedział:
-Dobrze. Wykonamy badania i jeśli wszystko będzie dobrze, to jeszcze dzisiaj przeprowadzimy zabieg.
Badania miały wynik pozytywny. Jeszcze tego samego dnia lekarze przeprowadzili przeszczep nerki, który przebiegł bez żadnych komplikacji. Byłaś szczęśliwa, że chociaż w ten sposób możesz pomóc swojemu chłopakowi. W gazetach aż huczało o tym wypadku. Tydzień później Zayn wyszedł ze szpitala, po czym od razu Ci się oświadczył, a Ty przyjęłaś oświadczyny. Miesiąc później wzięliście ślub i urządziliście Twoje wymarzone wesele. Fanki w końcu zaakceptowały Wasz związek, a Wy do dzisiaj żyjecie razem jako państwo Malik ciesząc się życiem i wychowując troje dzieci.



Imagin z Zayn'em


Mieszkałaś w Londynie, gdze studiowałaś, a dorabiałaś pracując  w TESCO. Gdy miałaś 18 lat, zostawiłaś dom rodzinny w Polsce i przeprowadziłaś się do Londynu. Nie znałaś tu nikogo oprócz swojego chłopaka Matta. Żałowałaś, że  zostawiłaś rodzinę i przyjaciół, ale tutaj były wspaniałe  uczelnie, na których Tobie zależało, gdyż byłaś bardzo ambitna.  Ta codzienność , rutyna strasznie Cię dołowały, jedyną rzeczą, a tak właściwie tą osobą, która trzymała Cię w Londynie był Twój chłopak. Nie widziałaś poza nim świata, a on to odwzajemniał. Razem studiowaliście i pracowaliście. Pewnego zwyczajnego dnia Ty i Matt mieliście nocną zmianę w TESCO. Oboje mieliście przerwę, a Ty chciałaś z nim porozmawiać, więc zaczęłaś go szukać. Nie mogłaś go nigdzie znaleźć, aż w końcu nakryłaś w go w schowku całującego się z pewną tlenioną blondynką.  Twój świat legł w gruzach, a łzy same zaczęły spływać Ci po policzkach, a jedyna co zdołałaś z siebie wydusić to:
- Nienawidzę Cię.! - po czym wybiegłaś i skryłaś się między działem z nabiałem a działem z pieczywem. Siedziałaś tam w kącie, łkając a łzy czarne od tuszu spływały Ci po policzkach niczym wodospad. Byłaś  pewna, że nikt Cię tu nie zauważy, ale pewien mulat, o pięknych brązowych oczach i zniewalającym spojrzeniu spytał:
- Hej piękna, co jest.?
Na co Ty odpowiedziałaś ciszą, gdyż nie byłaś w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa, a on powiedział:
- Jeśli nie chcesz mówić to nie mów, ale nie mogę patrzeć jak taka piękna dziewczyna jak Ty płacze, więc proszę uśmiechnij się. Twój uśmiech mnie zadowoli.
Na co Ty od razu się uśmiechnęłaś, a mulat powiedział:
- Pamiętaj, jeśli chciałabyś z kimś porozmawiać ja zawsze będę dla Ciebie tutaj. - po czym wyjął z kieszeni długopis i napisał Ci na Twojej ręce swój numer i odszedł, posyłając Ci na odchodne swój nieziemskich uśmiech. Przez te łzy nie rozpoznałaś, że to był Zayn Malik. Dopiero później zorientowałaś się z kim rozmawiałaś. Przez cały czas o nim myslałaś, nie mogłaś przestać. Te oczy, uśmiech...ach na samą myśl o nim miałaś motylki w brzuchu. Już następnego dnia postanowiłaś do niego zadzwonić. Umówiliście się, że on przyjedzie po Ciebie o 18:00 i zabierze do swojego  domu, w którym mieszkał z resztą boysbandu.  Wiele dziewczyn zabiłoby za to, żeby znaleźć się na Twoim miejscu, lecz Ty traktowałaś go jako zwyczajnego chłopaka.  Od tamtej pory spotykaliście się codziennie, byliście najlepszymi przyjaciółmi, ale Ty czułaś do niego coś więcej niż tylko przyjaźni, lecz nie chcąc psuć tego co było między Wami, nie okazywałaś mu tego. Po miesiącu znajomości, w dniu Twoich urodzin Zayn nie odzywał się do Ciebie przez cały dzień, a Ty byłaś pewna, że zapomniał o Twoich urodzinach. Wieczorem niespodziewany gość zapukał do Twych drzwi. To był Zayn. Wyglądał nieziemsko. Z okazji Twojego święta wręczył Ci bukiet herbacianych róż, które uwielbiałaś oraz zabrał w tajemnicze miejsce. To miała być niespodzianka, więc oczy zasłonił Ci granatową przepaską i zabrał do samochodu. Gdy byliście już na miejscu, Malik delikatnie zdjął przepaskę z Twoich oczu, a Ty ujrzałaś nieziemski widok. Na dachu centrum handlowego Zayn przygotował dla Ciebie romantyczną kolację z widokiem na Londyn nocą. Widok był przecudny,a dookoła krzeseł były rozsypane płatki boałych, czerwonych i herbacianych róż. Gdy zjedliście przepyszną kolację, mulat wręczył Ci czerwone, podłużne pudełeczko, w którym znajdował się złoty naszyjnik ze złotym wisiorkiem w kształcie połówki serca. Zayn miał drugą połówkę serca. Obie połówki przyciągały się, tworząc przepiękne złote serce. Ze wzruszenia zakręciła Ci się w oku łza szczęścia. W pudełeczku znalazłaś jeszcze małą, karteczkę z napisem:
- Czy zechcesz zostać moją dziewczyną.?
Na co Ty nic mu nie odpowiedziałaś tylko wpiłaś  się w jego usta, a on odpowiedział Ci tym samym. Oboje połączyliście się w namiętnym pocałunku, stojąc na dachu centrum hanfdlowego, z widokiem na najpiękniejszą część Londynu.
Odtamtej pory żyjecie razem, aż do dzisiaj jako państwo Malik wychowując czworo dzieci. Dlaczego czworo.? Czworo, ponieważ Zayn ma czterech przyjaciół, a każdy z nich chce być ojcem chrzestnym.


Imagin z Louis'em


Pół roku temu wraz ze swoją przyjaciółką (I.T.P.) przeprowadziłaś się do Londynu. Zostawiłaś swój dom rodzinny w Polsce, ale co miesiąc jeździsz tam, żeby odwiedzić rodziców, gdyż   byłaś z nimi bardzo zżyta. Obie tutaj studiowałyście, a na studia nie musiałaś zarabiać, ponieważ rodzice przysyłali Ci co dwa tygodnie pieniądze. Pewnego dnia po zajęciach wybrałaś się na zakupy, ponieważ Twoja przyjaciółka miała jutro urodziny, a Ty przygotowywałaś dla niej przyjęcie niespodziankę. Wszystkie rzeczy na imprezę miałaś już kupione, ale pozostał Ci jeszcze prezent dla niej. Chciałaś, żeby był idealny, a zarazem wyjątkowy. Przeszłaś wszystkie sklepy i nie mogłaś nic znaleźć. Wkurzona, że nie możesz znaleźć odpowiedniego prezentu dla swojej przyjaciółki, ruszyłaś na shake do Milkshake's City. Gdy szłaś, nagle wpadł na Ciebie jakś przystojni chłopak i wylał na Ciebie kawę, na co Ty krzyknęłaś oburzona:
- Jak chodzisz.?!
Gdy podniosłaś głowę, zobaczyłaś kim był ten przystojniak. To był Louis Tomlinson, Twój idol, który natychmiast zaczął Cię przepraszać.
Louis: Najmocniej Cię przepraszam. Nie chciałem, to był wypadek.- na co Ty odparłaś:
- To ja przepraszam, nie powinnam tak na Ciebie naskoczyć- na co on posłał Ci jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i powiedział:
- Może dasz się zaprosić na małego shake.? Ja stawiam, a tak w ogóle to jestem Louis,  a Ty.? - powiedział, po czym wyciągnął do Ciebie rękę, a Ty podałaś mu swoją dłoń i powiedziałaś:
- Jasne. Wiem kim jesteś. Ja jestem Martyna.- na co on odparł:
- Miło mi Cię poznać. - po czym pocałował Cię w rękę, na co Ty się za rumieniłaś i delikatnie uśmiechnęłaś. Po chwili oboje byliście w Milkshahe's City, ale oczywiście nie obyło się bez spotkań  fanek. Na miejscu zaczęliście rozmawiać. Mieliście tyle wspólnych tematów, a Lou pomógł Ci nawet wybrać prezent dla Twojej przyjaciółki. Nie kosztowało Cię zbyt dużo, gdyż dostałaś go za darmo, a był to BILET VIP na koncert 1D oraz udało Ci się zaprosić cały boysband na urodzinowe party. Od tamtej pory przyjaźniliście się, a Lou był Twoim najlepszym przyjacielem, lecz Ty chciałaś czegoś więcej, ale nie chciałaś psuć Waszej przyjaźni. Pewnego dnia, zupełnie przypadkiem, podsłuchałaś rozmowę Louisa i Hazzy, która brzmiała tak:
Louis: Harry ja kocham Martynę, ale nie chcę psuć naszej przyjaźni, bo co jeśli ona nie odwzajemnia moich uczuć.? - powiedział łamiącym się głosem i dodał:
- Nie mogę już ukrywać swoich uczuć, to mnie przerasta. Nie dam rady.
Hazza przytulił przyjaciela i szepnął mu coś na ucho, a Ty weszłaś do pokoju i powiedziałaś:
- Lou ja też Cię kocham.
Na co Boo Bear podszedł do Ciebie i nic nie mówiąc, wpił się w Twe usta, a Ty odpowiedziałaś mu tym samym. I oboje tak trwaliście w tej pięknej dla Ciebie i Louisa  chwili. Od tamtej pory żyliście i żyjecie razem, tylko dzisiaj jesteście małżeństwem i wspólnie cieszycie się, życiem wychowując dwoje dzieci, syna i córeczkę, tak jak zażyczył sobie Lou.



Imagin z Liam'em

*Deszczowy dzień, siedzisz na łóżku i pijesz herbatę myśląc o swoim życiu, nagle dzwoni twój telefon*
-Halo? - odebrałaś.
-Hej skarbie, masz  trochę czasu? - dzwonił Liam - twój chłopak.
-Tak, dla ciebie zawsze. A czemu pytasz?
-Pomyślałem, że może chciałabyś gdzieś wyjść? Do kina, albo na kręgle? - zaproponował chłopak.
-Tak, pewnie ! Ale... - nie dokończyłaś.
-Ale co? - dopytywał Liam.
-Co z twoimi fankami? Przecież nikt o nas nie wie... - ukrywaliście związek przed całym światem, wiedzieli tylko wasi najbliżsi znajomi.
-A co ma z nimi być? Podramatyzują trochę i przestaną... Chcesz się wiecznie ukrywać? Bo ja nie bardzo... Powoli zaczyna mnie męczyć udawanie, że ciągle jestem sam... - zarobił pauzę i p chwili kontynuował - to jak? Idziemy na kręgle?
-No... dobrze... Masz rację nie możemy w nieskończoność udawać, że między nami nic nie ma. - zgodziłaś się niepewnie.
-Super! Przyjdę po ciebie o 16, dobrze? - zapytał uradowany chłopak.
-Okej... do zobaczenia! - odpowiedziałaś i rozłączyłaś się. Nie wiedziałaś co masz zrobić. Nie mogłaś się doczekać spotkania, bo wreszcie będziecie mogli czuć się swobodnie, ale bałaś się reakcji Directionerek. Co jak cię nie polubią? Co jeśli nie zaakceptują waszego związku? Powoli wstałaś i podeszłaś do szafy. "na kręgle.. to musi być coś wygodnego" pomyślałaś i po dość długim namyśle wybrałaś to --->  http://allani.pl/zestaw/516503 .
W drodze na kręgle nie napadły Was fanki, dlatego że wybraliście drogę, którą nie chodziło zbyt wielu osób. Bawiliście się świetnie...nawet zbyt świetnie. Wiedziałaś, że jest Ci zbyt wesoło i wydarzy się coś złego. Czułaś to...to było przeczucie.  Gdy wyszliście z na zewnątrz nie było tam ani samochodu...ani Waszego kierowcy...bardzo Was to zdziwiło, więc Daddy jak najszybciej wyjął telefon z kieszeni, żeby zadzwonić do Paula, zanim fanki zorientują się, że tutaj jesteście....niestety na próżno. Nim zdążyliście się obejrzeć...dookoła Was stały tysiące fanek, które krzyczały tylko, że Cię nienawidzą, że nie zasługujesz na Payne, że Daddy je okłamał przez Ciebie...nie wytrzymałaś...po policzkach zaczęły spływać Ci tysiące łez, ale w pewnym momencie Liaś Cię przytulił...potrzebowałaś tego...czułaś się przy nim bezpieczna i postanowiłaś, że pokażesz im że się mylą. Wtedy jedna z fanek wykrzyczała Ci prosto w twarz:

"Jesteś nikim.!  Jesteś gównem, bo jesteś mulatką.! Nie zasługujesz na Liama.! Lecisz tylko na jego sławę i kasę.!"


Wtedy coś się w Tobie załamało...mimo, że nic o Tobie nie wiedziały...i nie wiedziały, czy jesteście razem, wyzywały Cię od najgorszych. Nie mogłaś tego znieść...wyrwałaś się z objęć Liama i pobiegłaś w najbliższą ślepą uliczkę. Schowałaś się za wielkim kontenerem na śmieci...przykucnęłaś w rogu i wyjęłaś z kieszeni telefon, a policzki miałaś czarne od  łez czarnych od tuszu. Pod obudową telefonu miałaś...ży...żyletkę. Nazywała się "Sarah"...kiedyś samookaleczałaś się regularnie...Liam dobrze o tym wiedział...w takich chwilach jak ta sięgałaś po "Sarah". Wyciągnęłaś ją...przyłożyłaś delikatnie do prawej ręki....i już miałaś wbić ją w swoją delikatną i jendrną skórę, gdy...za sobą usłyszałaś dobrze znany Ci głos:

- Rita.! Nie rób tego.!

To był Liam...poznałaś go po zapachu perfum. Przytulił Cię, otarł czarne od łez poliki...i delikatnie, a zarazem niepostrzeżenie wyjął żyletkę z Twojej ręki, po czym wyrzucił ją do kosza i szepnął:

- Je...jeś... - i tutaj jego głos zaczął się łamać, a do oczu napływały mu tysiące łez, po czym spływały po jego polikach...jedna po drugiej - jeśli mnie kochasz...nie rób tego więcej.


A Ty nic nie odpowiadając ...wpiłaś się w jego usta, na co on odpowiedział Ci tym samym. Czułaś się przy nim bezpieczna i bez względu na reakcję fanek, chciałaś z nim być...zawsze i wszędzie.


Żyjecie razem do dzisiaj jako państwo Payne wychowując czteroletnią córeczkę Danielle. Jesteście szczęśliwi, a fanki przekonały się do Ciebie i zaakceptowały Wasz związek.


Imagin z Harrym

"Jak oni mogli.?! Jak mogli mnie oszukiwać przez tyle lat...minęło 16 lat, a oni...oni....okłamywali mnie przez całe moje życie" - pomyślałaś gdy usłyszałaś rozmowę rodziców. Z rozmowy wynikało, że...że Ty i chłopak, który Ci się podoba, a nie powinien, nie jest tak naprawdę Twoim bratem....nie wiedziałaś...nie wiedziałaś czy masz się cieszyć czy płakać...myśl, że Twoi "rodzice" oszukiwali Cię przez 16 lat dobijała Cię, ale z drugiej strony...myśl, że Ty  i Hazza moglibyście razem zamazywała pamięć o tej pierwszej myśli. Nie wiele myśląc poszłaś do miejsca, o którym wiedziałaś tylko Ty i...Twój brat...a właściwie to teraz nie wiedziałaś kim on jest dla Ciebie...jeśli nie bratem, to kim.? Przyjacielem.? Chyba tak...w głowie miałaś mętlik, totalny bałagan i bezład...nie wiedziałaś co myśleć, więc udałaś się na "ławeczkę zapomnienia", którą tak nazywaliście z Harrym. "Ławeczka zapomnienia", dlaczego akurat tak, a nie na przykład po prostu "ławeczka" .? Ponieważ to właśnie tam zawsze uciekaliście od problemów, odcinaliście się od świata...świata, którego nienawidziliście, a dlaczego.? Ty nienawidziłaś go dlatego, że...że nie mogłaś być ze Stylesem, a on....właściwie to nie wiedziałaś czemu go nienawidził, nigdy o tym nie wspominał, a Ty nie pytałaś. Siedziałaś tak na tej ławeczce...próbowałaś sobie wszystko poukładać, ale na próżno. Nagle poczułaś na policzku dotyk czyiś ust...poznałaś go po zapachu perfum, to był Harry. Wstałaś, a po policzkach momentalnie zaczęły Ci spływać łzy, nie mogłaś wydusić z siebie, ani jednego słowa, w gardle czułaś ścisk, a Harry zauważył to i powiedział:
- Nie próbuj nic powiedzieć...- a na twych ustach położył Ci...palec wskazujący- Wiem o wszystkim...wiedziałem o tym od...
I nagle coś się w Tobie przełamało. Nie dałaś mu dokończyć, tylko zaczęłaś krzyczeć i bić go pięściami:
- Jak mogłeś.!!? Oszukiwałeś mnie tak samo jak rodzice.! Przez 16 lat żyłam w przekonaniu, że jesteś moim bratem,a przez 7 lat, że nigdy nie będę z chłopakiem, którego kocham najbardziej na świecie...Nigdy Ci tego nie wybac...
I tu Harry nie dał Ci dokończyć, gdyż wpił się w Twoje usta, a Ty niewiele myśląc odpowiedziałaś mu tym samym.
Do dnia dzisiejszego żyjecie razem jako państwo Styles, wychowując czworo dzieci...a czworo, dlatego, że Hazza ma pięciu przyjaciół,  a każdy z nich chce być ojcem chrzestnym.

Imagin z Zayn'em


"Jak on mógł.!? Jak mógł mi to zrobić.?!" - pomyślałaś, kiedy w akademickim pokoju ujrzałaś swojego chłopaka Maxa całującego się z...jego najlepszym przyjacielem Davidem. Zapłakana wybiegłaś z akademika. Wszystko widziałaś jak przez młgę przez załzawione oczy. Biegłaś nie zwracając uwagi na przeszkody znajdujące się na Twojej drodze, gdy...przebiegając przez ulicę czasny samochód zatrzymał się o zaledwie pół milimetra od Ciebie. Stanęłaś niczym słup soli, ale tylko na chwilę, gdyż to wydarzenie tylko na chwilę odwróciło Twoją uwagę od tego co ujrzałaś w swoim akademickim pokoju. Chciałaś biec dalej, ale poczułaś jak ktoś łapie Cię za nadgarstek, ale i to nie było w stanie Cię powstrzymać, gdyż od razu próbowałaś wyrwać swój nadgarstek z jego dłoni. Byłaś pewna, że to chłopak, po sile z jaką trzymał twoją rękę. Nie udało Ci się 'uciec', gdyż on objął Cię w tali odwrócił ku sobie, po czym ujrzałaś jego zielone niczym liście wiosennych drzew oczy. To był twój najlepszy przyjaciel Zayn...tak Zayn Malik z One Direction, ale dla Ciebie on był zwyczajnym nastolatkiem z marzeniami, nie tym piosenkarzem z zespołu. Wtedy ujrzałaś w nim nie tylko przyjaciela, lecz kogoś więcej. Patrzyliście tak sobie prosto w oczy przez z dobre pięć minut, lecz z tej cudownej chwili wyrwał Was dźwięk trąbiących samochodów, a ich zniecierpliwieni właściciele używali klaksonów, aby Malikprzestawił swoje czarne ferrari, ale on nie zwrócił na to uwagi tylko otarł twe zimne, a zarazem czarne od łez poliki. Samochody wymijały Was i samochód Zayna, a Wy nadal staliście wlepiając w siebie nawzajem oczy...on brązowe niczym nutella, a Ty zielone niczym liście wiosennych drzew. Gdy zawiał zimny wiatr on zdjął z siebie niebieską bejsbolówkę po czym zarzucił ją na twe ramiona, gdyż byłaś tylko ubrana w to --------> http://allani.pl/zestaw/526002 Usiedliście na masce samochodu, aZayn odsłonił Twoje prawe ucho zasłonięte przez ciemne, długie i lekko falowane włosy, po czym nachylił się nad tobą i szepnął na uszko:
- Ej mała.! Co jest.? Jeśli nie chcesz, to nie mów, ale chcę, abyś wiedziała...wiedziała, że nie jesteś sama.! Pamiętaj Kimberly, jestem z Tobą.!
Ty spojrzałaś na niego, uśmiechając się szeroko, a w oku zakręciła się łza szczęścia...byłaś szczęśliwa, że masz takiego przyjaciela jak...jak Zayn. Mijały sekundy....minuty...godziny, a Wy leżeliście tak na masce czarnego samochodu Malika nic nie mówiąc, trzymając się za ręce i patrząc we wcześnie niebieskie i bezchmurne niebo, zaś teraz granatowe i gwiaździste, gdy onwstał i pociągnął Cię za prawą dłoń. Nie wiedziałaś gdzie biegniesz...biegłaś za nim, ufałaś mu. Po kilku minutach znaleźliście się nad rzeczką, na której jednym z brzegów przysiedliście pod jemiołą. Patrzyłaś w swoje odbicie w rzece, gdy nagle poczułaś na sobie dotyk ust Zayna. Niewiele myśląc wpiłaś się w jego usta...nie pamiętając już o Maxie. Gdy oderwaliście się od siebie on zakłopotany tą sytuacją podrapał się po głowie i powiedział ochrypniętym głosem:
- Przepraszam. Nie powinienem.
Na co Ty odparłaś:
- Nie...nie przepraszaj. Chciałam tego. - po czym ponownie wpiłaś się w jego lekko zaróżowione usta, na co on odpowiedział Ci tym samym. Trwaliście tak w pocałunku przez dobre pięć minut, gdy oderwałaś się od niego i powiedziałaś:
- Kocham Cię.!
W jego zielonych oczach ujrzałaś radość i usłyszałaś:
- Więc chciałabyś być ze mną.? - powiedział poruszając przy tym zabawnie brwiami, a Ty uśmiechnęłaś się szeroko i odparłaś:
- Dwa słowa...9 liter i jestem Twoja.!
- Zostaniesz moją żoną.? - odpowiedział, po czym wyjął z prawej kieszeni spodni granatowe, kwadratowe pudełeczko, w którym ujrzałaś brylantowy pierścionek. Chcąc utrzymać go w niepewności, odparłaś:
- Ale to trzy słowa i...czekaj....raz...dwa- mówiłaś robiąc przy tym wielkie oczy- ...trzy...i osiemnaście liter.
Jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie z radosnego w smutny, a oczy miał załzawione i łamiącym się głosem powiedział:
- Czy....ugh...czy...umm....czyli się nie zgadzasz.?
Na co Ty uśmiechnęłaś się...wpiłaś w jego usta,a gdy oderwałaś się od niego powiedziałaś:
- Głuptasie.! Jasne, że się zgadzam.!
A on uradowany podniósł Cię, zrobił kilka obrotów i krzyknął:
- Kocham moją narzeczoną Kimberly!
A Ty ciągnęłaś dalej:
- A ja kocham mojego narzeczonego Zayna Malika.!
Oboje zaśmialiście się głośno i wylądowaliście trawie. Leżeliście i patrzyliście się w gwiaździste niebo trzymając za ręce.

Do dzisiaj żyjecie razem jako państwo Malik wychowując czworo dzieci, a każdy z chłopaków jest ojcem chrzestnym...

Imagin z Harrym

- Pssss.! Obudź się.! Musisz to zobaczyć.!  - wykrzyczała Ci prosto w twarz jedna z twych współlokatorek. Przetarłaś  powoli ciepłymi dłońmi oczy, a gdy je otworzyłaś ujrzałaś swój...a właściwie Wasz pokój, w którym zazwyczaj roiło się od innych dziewczynek, ale   nie tym razem...byłyście same, tylko we dwie. Spojrzałaś na nią swymi bladoniebieskimi oczyma i powiedziałaś otwierając swe bladoróżane wargi:
- Co mam niby takiego zobaczyć.? Przywieźli kogoś nowego.? - no bo co innego mogło wydarzyć się w murzyńskim domu dziecka w Ghanie.
- Nie.! Nie.! Przyjechali inni...inni ludzie. Chodź, sama się przekonasz.! - mówiła ciągnąc Cię za prawą dłoń, ale Ty gwałtownie wyciągnęłaś ją i krzyknęłaś nerwowo:
- Nie.! Najpierw się przebiorę.!
Od śmierci rodziców...zawsze byłaś taka nerwowa. Zmarli w obronie...w obronie Waszej ojczyzny, to długa historia, a wszystko zaczęło się dokładnie 20 lat temu...nie lubiłaś o tym mówić, wspominać. "Nie żyj przeszłością.!" - to zawsze powtarzali Ci rodzice i tym zawsze kierowałaś się w życiu i tak samo też postąpiłaś teraz. Ubrana w stare, podarte ubrania wyszłaś z pokoju na zewnątrz, gdzie tak jak zawsze roiło się od dziewczynek. Należałaś do jednej z tych najstarszych, gdyż miałaś 15 lat. Stanęłaś na samym końcu za wszystkimi, gdy nagle wszystkie rzuciły Ci jednoznaczne spojrzenie, na co Ty rzuciłaś im pytający wzrok, a one natychmiastowo rozstąpiły się niczym Morze Czerwone, robiąc przy tym przejście, w którym stało pięciu nastoletnich chłopców. Od lewej blondyn o intensywnie niebieskich oczach, mulat o brązowych oczach i...loczek o zielonych oczach oraz dwóch innych z tyłu. Mimo, że stali daleko od Ciebie widziałaś ich dokładnie. Twoją uwagę przykuł zielonooki loczek. Nie mogłaś oderwać od niego wzroku...gdy on przyłapał Cię na patrzeniu się na niego speszyłaś się i przeniosłaś swój wzrok na blondyna, bawiącego się właśnie z jedną  z murzyńskich sierotek. Faktycznie byli inni...byli biali, nie to co Ty, co Twoje koleżanki z domu dziecka. Wyglądali na normalnych nastolatków cieszących się życiem...ale byli biali. Jeden z nich, ten o najkrótszych włosach zaklaskał trzy razy, co miało przykuć naszą uwagę, po czym zaczął:
- Cześć wszystkim.! To naprawdę zaszczyt móc tutaj przyjechać i pomóc tak wspaniałym ludziom jakimi Wy jesteście.! - mówił, a z jego oczu spływały łzy...jedna po drugiej- Sprawić, że się uśmiechniecie.! To jest naprawdę niesamowite, że to tak naprawdę nic wielkiego, a posiada taką moc...moc uszczęśliwiania innych. Mówię to nie tylko w swoim imieniu, ale w imieniu moich przyjaciół...Harry'ego, Zayn'a, Louis'a i Niall'a - mówił wskazują po kolei na każdego z nich - Jest jedna rzecz, którą chciałbym ogłosić, a mianowicie....jestem już dorosły i postanowiłem, że...adoptuje jedną z Was.! - mówiąc to patrzył na Ciebie.  Gdy to usłyszałaś nogi Ci się ugięły z wrażenia. "Przecież on jest jeszcze młody.! Całe życie przed nim.! " - myślałaś. Znów pojawiło się ogniwo nadziei, że może zaczniesz żyć normalnie, że poczujesz jak to jest być kochanym....ciepła rodzinna atmosfera, to o czym tak marzyłaś od dobrych 10 lat.
- Zdecydowałem się już, którą i to będzie... - rozglądała się, aż wreszcie wskazał na Ciebie. Poczułaś ciepły dotyk na sercu, a do oczu napłynęła Ci fala łez...nie były to łzy smutku, tylko wzruszenia...wierzyłaś,że Bóg ześle Ci kiedyś anioła, który odmieni Twoje życie, sprawi, że poczujesz się kochana i potrzebna. Taki aniołem byli właśnie oni...nie znałaś ich imion, ale wiedziałaś, że są tymi aniołami, których zesłał Ci Bóg, o których modliłaś się każdego ranka...wieczoru. Wszyscy przybiegli do Ciebie i przytulili, tworząc przy tym minikoło.Nagle Loczek przeniósł na Ciebie wzrok i zaczął:
- Eeem....Ugh...-jąkał się i nic już nie mówiąc spojrzał na Ciebie i swą ciepłą dłonią przetarł Twe mokre od łez policzki.  Blask jego zielonych oczu, to jak do Ciebie mówił, nawet jeśli się jąkał...jego gładki a zarazem spokojny głos, uspokajał Ciebie...a także Twe łzy. Widziałaś jak na Ciebie patrzył i widziałaś też jak patrzy na niego chłopak, który Cię adoptował...skarcił go wzrokiem krótko mówiąc.
- Jestem Liam.! I będę Twoim opiekunem, a Ty zdradzisz nam swoje imię.?
Swoje bladoróżane wargi ułożyłaś w szeroki uśmiech i odpowiedziałaś:
- Sarah, ale przyjaciele mówią mi Misia.
- Ładne imię. - powiedział zielonooki, ale Liam od razu uderzył go w ramię i przedstawił Ci po kolei wszystkich. Ten loczek to Harry. Reszta nie interesowała się zbytnio, teraz chciałaś poznać bardziej Harry'ego, tylko nie wiedziałaś jak zostać z nim sam na sam, ale na to nie musiałaś czekać długo, gdyż wszyscy poszli na spacer...wszyscy oprócz Harry'ego. Patrzył w Twe bladoniebieskie oczy, przybliżył swoją twarz do Twojej, a Wasze usta dzieliły centymetry...serce biło Ci jak oszalałe, które zatrzymało się na chwilę, gdy poczułaś dotyk jego ust na swoich. Oderwaliście się od siebie...on spojrzał na Ciebie z zakłopotaniem i odparł:
- Przepraszam...nie powinienem.
- Racja nie powinieneś. - powiedział Liam i znów skarcił go wzrokiem.Spojrzałaś na Liam'a przez załzawione oczy, a on nie wytrzymał i przytulił Cię i szepnął delikatnie na ucho:
- Przepraszam. Nie powinienem tak na niego najeżdżać. Możesz mu zaufać. Zostawiam Was sam na sam. -  odszedł puszczając Ci przy tym oczko. Spojrzałaś na loczka on na Ciebie...znów to uczucie.
- Więc...uhm...eeehm....nwm czy wiesz, ale ja i chłopaki jesteśmy zespołem....bardzo znanym.
Gdy to usłyszałaś...nie wiedziałaś co robić. Spojrzałaś na niego szeroko otwierając oczy...jak najszerzej tylko potrafiłaś i odparłaś:
- Ale jak to w zespole.? Co.?.....w takim razie ja...- i tu łzy zaczęły spływać Ci po polikach - nie powinnam być podopieczną Liama. To nie dla mnie, nie pasuję do Waszego świata. Jestem tylko zwyczajną osieroconą murzynką...- chciałaś uciec jak najdalej stąd, ale Harry nie pozwolił Ci na to. Chwycił Cię za dłonie, wstał...wziął w dłonie Twą twarz i powiedział:
- Po pierwsze już nieosieroconą, po drugie nie zwyczajną, bo każdy jest wyjątkowy, gdyż każdy człowiek jest inny i to sprawia, że jesteśmy wyjątkowi, a po trzecie nie murzynką, tylko wspaniałą dziewczyną o wspaniałych oczach...wiem to i czuję, więc bądź ze mną.! Bądź moją dziewczyną.!
Do oczu napłynęły Ci tysiące łez, które spływały po Twych polikach niczym wodospad Niagara. Płakałaś ze szczęścia, jakie Cię spotkało, po tym co przeszłaś. Wiedziałaś, że los wynagrodzi Ci wszystkie cierpienia i tak też się stało. Wynagrodził Ci to, zsyłając Ci tych aniołów.
Nie znałaś Harry'ego, ale wiedziałaś, że możesz mu ufać, że jest tym jedynym, więc zgodziłaś się, po czym wpiłaś się w jego wargi, na co on odpowiedział Ci tym samym.
Nie myliłaś się. Do dzisiaj żyjecie razem w jednorodzinnym domku w Holmes Chapel, wychowując córeczkę Darcy jako państwo Styles, a Liam fantastycznie sprawuje się w roli przybranego ojca.

Imagin z Harrym


Biegłaś jak najszybciej mogłaś. Znowu zaspałaś. Tym razem szef nie będzie już chyba taki miły. Prawdopodobnie stracisz swoją pracę na pół etatu, dzięki której mogłaś pozwolić sobie na zaoczne studia w Londynie. Teraz liczył się czas. Widziałaś już przystanek i autobus który na nim stał. Przyspieszyłaś, mimo, że byłaś już zmęczona. Przebiegnięcie 1,5 kilometra jakie miałaś do najbliższego przystanku, zważywszy że mieszkasz na przedmieściach Londynu, nie było dla Ciebie najłatwiejszym zadaniem. Pogodziłaś się już z tym, że nie zdążysz. Spojrzałaś na zegarek który zawsze nosiłaś na prawej ręce. Za pół godziny rozpoczyna się twoja zmiana, również za pół godziny przyjedzie następny autobus. Doszłaś do pustego przystanku i usiadłaś na ławeczce. Po chwili rozmyślania co powinnaś zrobić, jak wytłumaczyć spóźnienie szefowi, wpadłaś na pewien pomysł. Przecież twój przyjaciel, Zayn, ma samochód... Może mógłby Cię podwieźć? Szybko wyciągnęłaś telefon z kieszeni, odnalazłaś Zayn'a na liście kontaktów i zadzwoniłaś.
-Halo? - odebrał po pierwszym sygnale.
-Hej, mógłbyś przyjechać na przystanek i podwieźć mnie do pracy? - zapytałaś z nutką nadziei w głosie, ponieważ on był twoją ostatnią deską ratunku.
-Pewnie, że tak. Znowu zaspałaś? - to ostatnie było raczej pytaniem retorycznym.
-Noo... - odpowiedziałaś, nieco zażenowana tym, że nigdy nie potrafisz spać krócej niż 8 godzin. Nigdy.
-Dobra, będę za 5 minut, może być? - zapytał twój przyjaciel. Swoją drogą, nigdy mu tego nie mówiłaś, ale chciałaś, żeby był kimś więcej niż tylko przyjacielem.
-Tak, to świetnie. Dziękuję ! Papa. - powiedziałaś i rozłączyłaś się. Czekałaś chwilę na przystanku, zastanawiając się czy powinnaś mu powiedzieć. Po chwili zobaczyłaś auto Zayn'a zatrzymujące sie tuż obok Ciebie. Pospiesznie otworzyłaś drzwiczki i wsiadłaś. Po chwili już jechaliście w kierunku twojej pracy.
-Zayn? - powiedziałaś i od razu miałaś ochotę ugryźć się w język.
-Hmm ? - mruknął tylko, nie odrywając wzroku od drogi.
-Nic tylko... - zawahałaś się, westchnęłaś i powiedziałaś - dziękuję, gdyby nie ty, pewnie straciłabym tą pracę. - nie miałaś odwagi wyznać mu tego, co czujesz.
-Nie ma sprawy, ale wiesz coś za coś... - powiedział i się uśmiechnął.
-No pewnie, mam u Ciebie dług wdzięczności. Naprawdę. - odpowiedziałaś i posłałaś mu najpiękniejszy ze swoich uśmiechów.
-To może, dasz się zaprosić do kina i na spacer? - zapytał niepewnie.
-Oczywiście ! Z Tobą zawsze i wszędzie! - powiedziałaś i pożegnałaś się, bo staliście już na parkingu, obok kawiarni w której pracowałaś jako kelnerka. Praca szła Ci gładko, nawet udało Ci się nie spóźnić, oczywiście dzięki podwózce Zayn'a. W czasie przerwy podeszła do Ciebie jedna z twoich 'koleżanek' z którymi pracujesz. Nie spodziewałaś się niczego dobrego, bo zawsze była dla Ciebie niemiła.
-Kto to był ten twój chłoptaś? - zapytała sarkastycznie, jakby to, że masz kontakt z jakimkolwiek chłopkiem było dla niej rzeczą wprost niemożliwą.
-Nie twój interes. - odcięłaś krótko i odeszłaś. Nie miałaś zamiaru wdawać się w dyskusję i psuć sobie humoru, odeszłaś od niej obrzucając ją krótkim spojrzeniem i wyszłaś za ladę baru. Po chwili odebrałaś zamówienie klienta i zaniosłaś je do odpowiedniego stolika. Kiedy tam podeszłaś, chłopak który przy nim siedział zdjął na chwilę okulary przeciwsłoneczne.
-Hej Ola ! To ja, Hazza. - powiedział cicho i znów założył okulary , aby nikt go nie rozpoznał, pomagał mu w tym również naciągnięty na głowę kaptur.
-Cześć! Co u Ciebie? - zapytałaś przyjaźnie, w końcu przyjaciel Zayn'a to również twój przyjaciel.
-Właściwie nic nowego, wpadłem tu na chwilę. Widziałem się z Zayn'em i poprosił mnie, żebym przekazał Ci, że przyjedzie po Ciebie, jak skończysz zmianę. Czyżby wreszcie zaprosił Cię na randkę? - zapytał z uśmiechem.
-Niee, to nie randka... tylko... Przyjacielskie spotkanie... - powiedziałaś niepewnie. Randka? Może to właśnie jest twoja szansa?
-No dobra, dobra. Niech Ci będzie. Ja muszę spadać, mamy się spotkać z Paul'em obgadać parę spraw. Powodzenia na randce ! - powiedział śmiejąc się i wyszedł z baru. Reszta dnia upłynęła Ci monotonnie. Przyszła upragniona godzina 15, kiedy to kończyłaś pracę. Poszłaś na zaplecze, przebrałaś się, wzięłaś torebkę i wyszłaś. Przed budynkiem już stał samochód Zayn'a. Kiedy tylko weszłaś zatrąbił w rytm 'What makes you beautiful' . Zaśmiałaś się i od razu podbiegłaś i wsiadłaś do samochodu.
-To gdzie jedziemy? - zapytałaś od razu jak się przywitaliście.
-Najpierw do kina na ... pewien fajny film, a później na spacer tak jak się umawialiśmy. - odpowiedział.
-Świetnie, brzmi naprawdę super! - powiedziałaś podekscytowana perspektywą spełnienia popołudnia i wieczoru z Malikiem. Ruszyliście. Po kilkunastu minutach spędzonych na rozmowach o wszystkim byliście już pod kinem. Na sali okazało się , że ten 'pewien fajny film' to jakaś animowana komedia dla dzieci.
-Serio? - zapytałaś zdziwiona.
-Tak, serio serio! No chodź, będzie fajnie ! - powiedział Zayn ciesząc się jak dziecko jadące do Disneyland'u. Film wbrew pozorom, nie był taki zły. Bardziej niż na jego treści skupialiście się z Zayn'em na śmianiu się i głośnym gadaniu. Kiedy dostaliście głupawki, której nie mogliście opanować, wyrzucili Was z sali, a wy nie przestając się śmiać poszliście do niewielkiej kawiarenki po drugiej stronie ulicy. Po paru minutach spoważnieliście i zaczęliście normalnie rozmawiać, popijając cappuccino i jedząc torcik czekoladowy.
-Bo wiesz... ja od dawna chciałem Ci coś powiedzieć... -zaczął Zayn, a Tobie zaczęło szybciej bić serce.
-Co takiego? - zapytałaś niepewnie.
-Bo wiesz... Ja... Ja coś do Ciebie czuję... Kocham Cię.. Kocham twój uśmiech... Twoje włosy... Twoje poczucie humoru... Twój charakter... Jesteś dla mnie idealna. - powiedział a Ciebie zatkało z wrażenia, tak, że nie mogłaś wydusić z siebie ani słowa.
-Rozumiem. - powiedział Zayn po chwili ciszy. - Ale przepraszam jeśli popsułem tą wspaniałą przyjaźń. - dodał i spuścił głowę.
-Zayn ja... Ja Ciebie też kocham. - powiedziałaś a on momentalnie podniósł się, złapał Cię za rękę i pociągnął za sobą. Poszliście do parku trzymając się za rękę i usiedliście na czerwonej ławce.
-Chyba warto było zaryzykować i się przyznać. - powiedział Zayn. Po chwili złożył na twoich ustach delikatny pocałunek. Do dzisiaj żyjecie razem jako para. Fanki nie zawsze były przychylne dla waszego związku, ale z czasem hejty umilkły. Teraz żyjecie razem i to jest dla Was najważniejsze . ♥

Imagin z Harrym

 *Jesteś z Harry'm już kilka lat, jesteście razem szczęśliwi. *
Szłaś, nie wiedząc gdzie, trzymana za rękę za Harry'ego.
-Na prawdę muszę mieć tą chustkę na oczach? - zapytałaś.
-Tak... To niespodzianka. - powiedział Harry, a ty westchnęłaś zrezygnowana.
-Właściwie to gdzie ty mnie ciągniesz? Przecież ja znam tą okolicę dużo lepiej niż ty. - miałaś racje. Byliście na wakacjach w twoim rodzinnym mieście.
-To niespodzianka. - powtórzył się twój chłopak. - Trochę cierpliwości. - powiedział, po czym się zaśmiał. Szliście tak jeszcze kilka minut. Powoli zaczynałaś się już niecierpliwić, kiedy Harry nagle się zatrzymał.
-Poczekaj chwilę. - powiedział cicho i odszedł na chwilę. Po około minucie, może trochę mniej a może więcej wrócił do Ciebie. - Nie otwieraj jeszcze oczu. - powiedział rozwiązując materiał. Kiedy byłaś już 'wolna' szepnął Ci do ucha, że możesz już otworzyć oczy. Kiedy to zrobiłaś, musiałaś zamrugać kilka razy z wrażenia, bo nie mogłaś uwierzyć w to co widzisz. Po policzku spłynęła Ci łza. Łza szczęścia.
-Podoba się? - zapytał Hazza szczerząc się jak głupek, widocznie dumny z tego co zrobił.
-Czy mi się podoba? Pewnie, że tak! - wykrzyknęłaś po raz kolejny ogarniając wzrokiem niewielką polankę, w lesie rozciągającym się za twoim domem. Ale tym razem wyglądała inaczej. Cała przystrojona płatkami róż, lampionami i świeczkami. Na samym środku leżał koc a przy nim stał koszyk piknikowy. Odwróciłaś się i spojrzałaś Harry'emu w oczy. Uśmiechnął się i złożył na twoich ustach delikatny pocałunek. Następnie złapał Cię za rękę, splótł swoje palce z twoimi i poprowadził Cię w kierunku przygotowanego koca. Czerwono różowego, jak zresztą cała polanka w tej chwili. Uśmiechnęłaś się sama do siebie. Jeszcze nikt nie zrobił dla Ciebie czegoś takiego. Usiedliście i wspólnie cieszyliście się tymi pięknymi chwilami. Żartowaliście, wspominaliście wszystkie piękne chwile które razem przeżyliście, rozmawialiście o wszystkim i o niczym. W pewnej chwili Harry spoważniał wstał a ty za nim, bo nie wiedziałaś co się dzieje. Harry uklęknął na jedno kolano, a ty poczułaś ukłucie w żołądku. Hazza wyciągnął z kieszeni pudełeczko w kształcie serca. Otworzył je, a twoim oczom ukazał się najpiękniejszy pierścionek jaki widziałaś w swoim życiu. Mimowolnie zakryłaś usta ręką z zaskoczenia.
-[T.I.] kocham Cię. Najbardziej na świecie. Bardziej niż kogokolwiek i cokolwiek. Pokazałaś mi, co to szczęście. Zgodzisz się zostać moją żoną? - zapytał z nadzieją w głosie, a z twoich oczu popłynęła, kolejna już tego wieczoru , łza szczęścia.
-Tak! - wykrzyczałaś i pociągnęłaś do góry natychmiast wpijając się w jego usta . Kiedy się od siebie oderwaliście, twój świeżo upieczony narzeczony wsunął na twój palec pierścionek. Znów do siebie przylgnęliście. Po chwili już szliście, prawie biegliście w kierunku twojego domu. W kierunku waszej sypialni. Zapowiada się upojna noc.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz