wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 4

Hej.!

Na początek chcę Was przeprosić, że nie dodałam wczoraj rozdziału. ale miałam problemy z laptopem. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli./ Joanne


* Z perspektywy Isabelle*


Słyszałam krzyki dobiegające z pokoju Nicole, pewnie znowu ona i jej "psiapsióła" Justyna gadają o One Direction czy coś w tym stylu. Gdyby Nicole znała prawdę i wiedziała o tacie. Nie wiedziałam w jaki sposób wyrazić to co czuję. Chciałabym powiedzieć wszystkim jak bardzo jest mi źle, ale nie potrafię. Taniec to tylko odskocznia od wszystkiego. To co czuję zawsze wyrażam podczas rysowania...nikt nie wie o tym, że rysuję i lepiej niech tak zostanie.  Sięgnęłam do szuflady po rysownik, z piórnika wyjęłam ołówek HB i słuchając  Houston oddałam się temu co lubię robić najbardziej.

* Z perspektywy Nicole*

Justyna: Nicole napisz do niego coś albo wyślij do niego prywatną wiadomość - cały czas powtarzała.
Ja: Dobrze napiszę do niego, ale przestań się powtarzać.! - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.
 A Justyna nie pytając z czego się śmieję dołączyła się do mnie. Po chwili spojrzałyśmy na siebie pytająco i równocześnie powiedziałyśmy:
- Z czego my się śmiejemy.?
I z powrotem w śmiech. Opanowałyśmy się i zabrałyśmy się napisanie czegoś do Lou. Postawiłyśmy na prostotę, czyli zwykłe: I love u xx <3. Z nadzieją, że nasz Boo Bear nam odpisze zaczęłyśmy czytać nowy numer Bravo. Minęły już dwie godziny a Lou nie  odpisał, a Justa już poszła do domu. Z resztą na co ja liczyłam. On gwiazda, ja zwyczajna dziewczyna. On mnie tylko follownął, to nic nie znaczy. Są takie dni, kiedy myśl, że nigdy nie poznam swoich idoli mnie dołuje i zastanawiam się czy moje bycie Directioner ma sens.  To naprawdę bardzo boli, ale inni nie zrozumieją tego bólu.  Wiem, że to głupie, ale tak już mam. Nie kocham ich za ich twarzee, kocham ich za to jak wiele mnie nauczyli i za muzykę, którą tworzą. Zakochałam się nie w ich wyglądzie, lecz w ich anielskich głosach, ale to nie znaczy, że nie uważam, że są ładni, ponieważ według mnie są piękni, ale pokochałam ich za muzykę  i za to czego mnie nauczyli, ale wróćmy do rzeczywistości. Była już 23:00 a ja byłam głodna. Chciałam zamówić pizzę, ale pizzerie są  już zamknięte, więc zeszłam na dół i wzięłam kawałek sera Mozzarella, a pomidory pokroiłam w plasterki. Gdy już zjadłam poszłam do łazienki, umyłam się i położyłam się spać, słuchając "Little Things".

*Następnego dnia rano. Z perspektywy Isabelle*


Gdy obudziłam się obok mnie leżał mój rysownik, a na podłodze ołówek. Spojrzałam na telefon, żeby  sprawdzić godzinę. Była 9:00. Nicole zapewne jeszcze spała, a mama pewnie jest już w domu, więc postanowiłam zejść na dół, żeby dokończyć z nią wczorajszą rozmowę, ale najpierw odłożyłam rysownik na swoje miejsce. Gdy zeszłam na dół, mama stała w szlafroku, zamyślona, co jakiś czas popijając gorącą kawę.
Ja: Hej mamo.! Jak bankiet.? - przywitałam się  i nawiązałam do wczorajszej  uroczystości.
Grace: Co mówiłaś.? - zapytała zdezorientowana. Wiedziałam, że  myślami jest  gdzie indziej i cały czas myśli o tacie.
Ja: Pytałam jak bankiet.
Miałam wyrzuty sumienia, bo nie wiedziałam jak sprawić, żeby mama się uśmiechnęła.
Grace: Bardzo dobrze udał się. Córeczko, może dokończymy naszą wczorajszą rozmowę póki Nicole śpi.? - odpowiedziała mama i od razu nawiązała do  dręczącego ją tematu. Nie spodziewałam się, że tak będzie. Specjalnie zaczęłam rozmowę od bankietu, żeby wyczuć  w jakim stanie jest mama i stwierdziłam, że mogę jej zadać wprost to pytanie:
Ja: Więc co postanowiłaś.? Ja i Nicole spotkamy się z tatą.?
Grace: Długo nad tym myślałam córeczko i..... - odpowiedziała i nie dokończyła.
Ja: I......? - zapytałam zniecierpliwiona.
Grace: I postanowiłam, że spotkacie się z tatą pod jednym warunkiem, mianowicie Nicole nie może się dowiedzieć, że to wasz tata.  -odpowiedziała stanowczo, a ja odetchnęłam z ulgą. Bałam się, że mama nie pozwoli nam się z nim spotkać, a ja tak bardzo chciałam z nim porozmawiać. Pomimo tego co nam zrobił nadal bardzo go kochałam, jakby nie było to mój tata, lecz był jeden problem, o który od razy spytałam mamę:
- Mamo, ale co powiemy Nicole, skoro nie może się o tym dowiedzieć.?
- Właśnie nie wiem, trzeba to przemyśleć córeczko.
- A może powiemy jej, że to nasz daleki wujek.?
- Myślę, że to dobry pomysł, ale jak się spyta czemu nie odzywał się  przez tyle lat.?
- Jest tak zajęta tymi swoimi chłoptasiami, że nawet nie przyjdzie jej to do głowy.
- W sumie masz rację, więc najlepiej będzie jak jeszcze dzisiaj zadzwonię do Paula.
- Dobrze.
Spojrzałam na zegarek, by sprawdzić godzinę. Była już 10:00, a ja za pół godziny mam warsztaty taneczne.
Ja: Mamo, ja lecę się szykować na warsztaty.!
Grace: Dobrze córciu.!
Posłałam mamie szeroki uśmiech i pobiegłam na górę.  Byłam już spokojna, bo wiedziałam, że spotkam tatę. Byłam naprawdę niesamowicie szczęśliwa. Wbiegłam do pokoju, wzięłam czarną torbę z pumy i wrzuciłam do niej krótkie siwe spodenki i czarny sportowy stanik oraz białe trampki i wybiegłam  z domu. W ostatniej chwili zdążyłam na autobus. Nie opłacało mi się włączać ipada, ponieważ podroż do studia tanecznego trwała zaledwie 10 min. Gdy dojechaliśmy już na miejsce, wbiegłam do studia i od razu ruszyłam w stronę szatni, gdzie wskoczyłam w strój, po czym pokierowałam się na salę, gdzie odbywały się warsztaty.







Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i liczę na komentarze./ Joanne


1 komentarz:

  1. Kocham to ... Ostatnio wyjechałam i nie miałam przy sobie laptopa , więc mam trochę zaległości ale szybko to nadrobie , Pozdrawiam <3 , a co do rozdziału świetny ;3

    OdpowiedzUsuń