niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 12

*Z perspektywy Zayn'a*



Wybiegłem z domu, trzaskając drzwiami, jak najmocniej tylko potrafiłem, po czym udałem się w miejsce, o którym nikt nie wiedział, przynajmniej tak mi się wydawało. Po drodze zdążyłem zobaczyć Niallera, idącego w stronę drzwi domu. Miałem nadzieję, że mnie nie zauważył, ale to była złudna nadzieja, gdyż krzyknął:
-Zayn.! Poczekaj.! - na co ja tylko rzuciłem mu szybkie spojrzenie, które wyrażało wszystkie uczucia, jakie we mnie tkwiły, po czym pobiegłem w stronę mojej "świątyni dumania". Tak nazywałem to miejsce, ponieważ zawsze przychodziłem tam, gdy było mi źle. To zawsze mi pomagało.Na miejscu usiadłem pod liśćmi kasztanowca i patrzyłem w moje odbicie w rzece. W głowie miałem mętlik. Tysiące myśli krążyło mi po głowie niczym jeden wielki huragan, chaos.


*Z perspektywy Isabelle*


Na górze pokierowałam się w stronę pokoju, gdzie od razu dorwałam się do walizki, po to aby wyjąć z niej papierosy. Tak papierosy...tak palę. Robię to tylko wtedy gdy jest mi źle. Gdy już znalazłam paczkę Mallborro, ruszyłam na balkon, na którym stanęłam tyłem do barierki, opierając się o nią. Zapaliłam papierosa, a łzy zaczęły mi momentalnie spływać po policzkach. W sercu czułam...czułam, że darzę Zayna uczuciem, ale mój umysł nie dopuszczał tej myśli do głowy. Czułam się okropnie...
                              "Jak ja mogłam go tak potraktować.? " - myślałam, a  w mojej głowie panował kompletny chaos. Czułam się okropnie z tym jak potraktowałam Malika, ale to był impuls. Mam nadzieję, że mi wybaczy. To nie było moja wina, gdyby...gdyby on nie próbował mnie pocałować, nie wybuchłabym tak na niego. Nie mogłam przestać opanować łez. Nie wiem jak długo stałam na balkonie, ale chyba dość długo, gdyż  zdążyłam wypalić pięć papierosów,a wcześniej nigdy mi się to nie zdarzało.


*Z perspektywy Niall'a*


Gdy szedłem w stronę domu słyszałem krzyki Isabelle,a potem ujrzałem wybiegającego z domu Zayn'a. Nie wiedziałem o co chodzi, a gdy zawołałem Malik'a on rzucił mi tylko spojrzenie pełne łez. Przyspieszyłem, więc tempa i wbiegłem do domu, po czym sięgnąłem po coś do zjedzenia, gdyż byłem bardzo głodny. Na dole nie było Isabelle, więc pewnie była w swoim pokoju. Ruszyłem więc na górę i zaglądałem do wszystkich pokoi po kolei, bo nie wiedziałem który pokój należy do Isy. W końcu trafiłem na ten właściwy, w którym ujrzałem ją. Stała na balkonie, w ustach trzymała papierosa, a jej przepiękne błękitne oczy wpatrzone były w niebo. Po jej czarnych od tuszu policzkach spływały tysiące łez...jedna po drugiej. Ruszyłem więc do niej i spytałem od razu:
- Isabelle co się stało.?
A ona nie mówiąc nic, wyjęła fajkę z ust, wyrzuciła za balkon i wtuliła się we mnie całą swoją siłą. Ja nie protestowałem, tylko głaskałem ją delikatnie po głowie, szepcąc jej do ucha:
- Wszystko będzie dobrze...wszystko się ułoży.
A ona oderwała się ode mnie, spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała:
- Dziękuję. - posyłając mi przy tym jeden z jej najpiękniejszych uśmiechów, który ja odwzajemniłem i otarłem czarne od tuszu łzy, po czym odparłem:
- Co powiesz na mały spacer.?
Isabelle uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:
- Hmm...zależy gdzie.
- Zobaczysz. - odpowiedziałem jej, puszczając przy tym oczko, po czym ruszyłem w stronę wyjścia, a na odchodne krzyknąłem:
- Bądź gotowa za 10 minut.! Czekam na dole.!


*Z perspektywy Isabelle*



Podobał mi się pomysł Niallera, więc szybko ubrałam się w -------> http://allani.pl/zestaw/505403 , po czym zrobiłam delikatny makijaż. Wyrobiłam się szybciej niż myślałam, ale jak chcę to potrafię, a po drugie na dole czekał na mnie przystojniak z One Direction, a w dodatku czekał tylko na mnie. Nie każdemu się to zdarza.



*Z perspektywy Niall'a*




Nie czekałem długo na Isabelle, gdyż już po 5 minutach zeszła na dół. Wyglądała pięknie, z resztą tak jak zawsze.Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy w miejsce, o którym nikt nie wiedział przynajmniej tak mi się wydawało.


*Z perspektywy Isabelle*



Gdy szliśmy tak objęci, nie czułam się zbyt komfortowo, ale odpowiadało mi to. Czułam się przy nim bezpieczna i czułam, że mam przyjaciela. Ten blondasek sprawiał, że jestem szczęśliwa. Na miejscu,a było to wyjątkowe miejsce nad rzeką, był rozłożony koc i jedzenie, a obok stały teleskopy. Nie wiedziałam po co to wszystko, ale byłam zachwycona. Z tego zachwytu wyrwał mnie Nialler, mówiący:
- No co tak stoisz.!? Chodź siadaj. - przy czym posłał mi nieziemski uśmiech, a ja odparłam:
- Ale...ale...- i nie zdążyłam dokończyć, bo Horan zatkał mi usta palcami, mówiąc, a raczej szepcąc:
- Ciiiii....słyszysz ten szum drzew, ćwierk ptaków.?
- Taak...tu jest cudownie. - odszepnęłam.
-  A wiesz co jest najlepsze w tym miejscu.? - przy czym poruszał zabawnie brwiami...raz jedną...raz drugą - To, że jest tylko moje, bo nikt o nim nie wie.
- Niall...ale..ale...teraz ja o tym wiem.
- Eeejjj - oburzył się Nialler -  Moje życie właśnie legło w gruzach. - powiedział teatralnym głosem, po czym zaczął udawać, że płacze, a ja niewiele myśląc cmoknęłam go w policzek i dopiero po chwili zorientowałam się, co zrobiłam. Zarumieniłam się, a Niall uśmiechnął się szeroko i odparł:
- Emm...to na czym ja skończyłem.?
Oboje wybuchliśmy śmiechem, a następnie zaczęliśmy wcinać przekąski przygotowane przez Irish Boya.


*Z perspektywy Zayn'a*



Siedziałem pod kasztanowcem dość długo. Wnioskowałem tak, gdyż zdążyłem wypalić blisko około 10 papierosów. Było mi już lepiej. Było- dobrze powiedziane. Wszystko było w porządku, dopóki na drugim brzegu rzeki pojawili się Isabelle i Niall. Widocznie myliłem się co do tego, że nikt nie wie o tym miejscu. Nie mogłem dłużej patrzeć na to jak świetnie się bawią. Łzy zaczęły mi momentalnie spływać po policzkach, pomimo tego, iż próbowałem się powstrzymać od płaczu, ale to mnie przerosło. Chciałem stamtąd iść, ale postanowiłem, że będę ich obserwował. Nie interesowało mnie to, która jest godzina.



*Z perspektywy Niall'a*



Świetnie się razem bawiliśmy. Czułem się w jej towarzystwie szczęśliwy, a ona chyba to odwzajemniała. Wszystko było w porządku, ale Isabelle spojrzała nagle pytająco na mnie, przynajmniej tak mi się wydawało. Nie wiedziałem, o co jej chodzi, więc spytałem:
- Na co się tak patrzysz.?
- No bo tak się zastanawiam po co nam teleskopy.
- Raany zapomniałem...która jest godzina.?! - krzyknąłem. Miałem dla niej niespodziankę.
- Jedenasta w nocy. - odpowiedziała zwyczajnie.
- A więc mamy jeszcze dwie minuty. Chodzi o to, że co 69 lat nad Ziemią przelatuje kometa i właśnie dzisiaj jest ta noc. Chodź za mną.! - powiedziałem, a ona uśmiechnęła się szeroko, po czym ruszyła za mną. Podeszliśmy bliżej rzeki, gdzie ustawiłem dwa teleskopy, spoglądają przez jeden z nich.
- Już jest.- szepnąłem - Spójrz.
Na co ona podeszła do drugiego teleskopu i westchnęła.
- I jak.? - spytałem.
- Woow jest cudownie. Nigdy nie widziałam, czegoś piękniejszego. Dziękuję. - odpowiedziała uśmiechając się przy tym. A ja poczułem ciepło na sercu i nie wiele myśląc, zbliżyłem swoje usta do jej ust, by ją pocałować...





Mam nadzieję, że się rozdział spodoba. Chyba nie spodziewaliście się takiego obrotu akcji. Przepraszam, ale nie dam rady napisać i dodać dzisiaj imaginów. MAM JEDNĄ PROŚBĘ, MIANOWICIE BŁAGAM KOMENTUJCIE, WTEDY BĘDĄ SIĘ SZYBCIEJ POJAWIAŁY ROZDZIAŁY, BO BĘDĘ WIEDZIAŁA, ŻE MAM DLA KOGO PISAĆ./Joanne
http://allani.pl/zestaw/505403

6 komentarzy:

  1. szczerze ździwiłam sie .. ale i tak mi sie podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie o to chodziło, żebyście się zdziwili. xx/Joanne : )

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny!!! mam nadzieję,że wreszcie pojawi się Martina!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczysz, że Martine odegra jeszcze bardzo ważną rolę w opowiadaniu, tylko cierpliwości. Naprawdę sądzisz, że jest genialny.? Miło to słyszeć. Przyznam, że ostatnio się zdemotywowałam. / Joanne

    OdpowiedzUsuń