Mamy do Was prośbę - założyłyśmy stronkę na facebook'u dotyczącą mody, stylu, projektantów, marek, modelek itp. więc mogłybyście ją polubić, polecić znajomym itp? Będziemy baaardzo wdzięczne ; ) na razie właściwie nic tam nie ma, ale obiecujemy że się rozkręci ! Nasza stronka : http://www.facebook.com/MaleCoNieCoDlaPasjonatowMody#
Mamy nadzieję, że stronka spodoba wam się tak jak blog ; ) / Joanne & Lucy
niedziela, 30 grudnia 2012
piątek, 28 grudnia 2012
Nina Dobrev - stylizacja
Na prośbę jednej z naszych czytelniczek przygotowałam zestaw w stylu Niny ! : ) opierałam się na tym zdjęciu :
Nina zazwyczaj ubiera się swobodnie, jak większość dziewczyn w jej wieku.
Oto stylizacja na podstawie powyższego zdjęcia : http://allani.pl/zestaw/542388
Mam nadzieję że wam się spodoba i liczę na komentarze : ) / Lucy
PS macie zamiar wziąć udział w konkursie? : ) xx
czwartek, 27 grudnia 2012
Rozdział 17
*Z perspektywy Liam'a*
- Liam.! Dokąd jedziemy.?! - krzyczała wciąż Nicole, gdy wracaliśmy od lekarza, który zdjął jej gips. Jechaliśmy w stronę London Eye...ona o tym nie wiedziała, bo nie znała Londynu, więc plan mój i Martine mógł się udać. Nicole przez cały czas krzyczała, a ja nie mogąc już tego znieść, wziąłem HAMBURGERA i włożyłem jej go do buzi, na co ona od razu go złapała i powiedziała:
- Mm...dobre.!
A ja zaśmiałem się. Przynajmniej teraz słyszałem własne myśli. Nagle zjechałem z drogi...bardzo ostrożnie, a ona spojrzała na mnie pytająco, na co ja nic nie odpowiedziałem tylko ze schowka sięgnąłem czarną przepaskę, którą potem zasłoniłem Nicole oczy, by nie widziała gdzie jedziemy, gdyż to miała być niespodzianka. Nie zdążyłem usiąść, gdy Nicole zaczęła wrzeszczeć jak opętana i naskoczyła na mnie z pretensjami, a ja niewiele myśląc zapchałem jej usta kolejnym HAMBURGEREM. Bałem się, że jak tak dalej pójdzie to mi HAMBURGERÓW zabraknie. Nacisnąłem pedał gazu i ruszyliśmy dalej po gorącym od Słońca asfalcie.
*Z perspektywy Martine*
Razem z Lou siedzieliśmy w domu, czekając na resztę, ale po nich ani śladu....Tommo leżał do góry brzuchem przed telewizorem objadając się kolejną paczką chipsów....nie mogłam patrzeć na to jak Boo Bear marnuje swoje zdrowie, więc niewiele myśląc ściągnęłam go z łóżka trzymając jego nogi...na co on od razu zerwał się z podłogi oburzony i robiąc minę naburmuszonego pawia, tupnął nogą, a ja przewróciłam tylko oczami i pociągnęłam za dłoń do garażu, gdzie wsiedliśmy na rowery. Pomińmy fakt, że oba były różowe, ale Tomlinsonowi, to nie przeszkadzało...ani trochę. Przez całą drogę on zamęczał mnie pytaniami typu:
- Długo jeszcze.? Dokąd jedziemy.?! Bolą mnie nogi...jedźmy coś wrzucić na ruszt.
Byłam zdziwiona, że Tommo to taki leniuszek, w końcu był umięśniony najbardziej ze wszystkich wariatów...zaraz po moim kochanym Daddym. W duchu uśmiechałam się do siebie, snując przy tym sentencje na temat tego, iż Lou i Nicole doskonale do siebie pasują i dobrze, że ja i Liaś wzięliśmy sprawy w swoje ręce, teraz tylko pozostaje nam czekać na ich reakcję.
*Z perspektywy Louis'a*
Ciałem i duszą byłem tu z Martine na rowerach i tak naprawdę nie bolały mnie nogi, ale lubiłem się z nią droczyć...moje myśli opanowała teraz Nicole. Wciąż żyłem tamtym pocałunkiem...i zastanawiałem się, czy...czy ona domyśliła się, że to o niej mówiłem w Late Show...miałem nadzieję, że tak. Myślałem jak zrobić krok dalej....bałem się...bałem się odrzucenia, ale wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł, mianowicie chciałem poprosić Liama o pomoc....wahałem się, lecz postanowiłem, iż po powrocie do domu poproszę go o to, gdy nagle Martine zatrzymała się gwałtownie...i powiedziała swym anielskim głosem:
- To tutaj.!
Spojrzałem w górę, gdzie ujrzałem London Eye...pokiwałem głową przecząco i powiedziałem lekko przerażonym głosem:
- Nawet o tym nie myśl.!
Na co ona zaśmiała się głośno, po czym wzięła moją prawą dłoń i pociągnęła mocna. Miała więcej siły niż przypuszczałem. Biegłem za nią cały czas, gdy przed sobą ujrzałem kopułę. Martine niewiele myśląc wepchnęła mnie do niej, kopiąc przy tym w moje seksi poślady. W tle słyszałem piski dziewczyny...znajomej dziewczyny, jednak nie mogłem sobie przypomnieć kim ona jest. Stałem na środku kopuły zupełnie sam, gdy przede mną stanęła tyłem odwrócona do mnie dziewczyna o długich, kruczoczarnych włosach...tak właściwie nie przyszła tu dobrowolnie, gdyż przyniósł ją Liam. Drzwi kopuły zamknęły się, a właściwie zamknęli je Martine i Daddy. Wiedziałem wtedy kim była dziewczyna...to była Nicole. Poznałem ją po zapachu perfum. Niewiele myśląc podszedłem do niej...objąłem w talii i odwróciłem ku sobie. Jej czekoladowe oczy patrzyły na mnie...płynęło z nich uczucie pożądania. Wpiłem się w jej usta, a ona odpowiedziała mi tym samym. Gdy oderwaliśmy się od siebie, ona wciąż patrzyła na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczyma...a na jej polikach pojawiały się rumieńce.Spojrzałem na nią...uśmiechnąłem się i powiedziałem:
- Nicole, czy chciałabyś zostać moją dziewczyną.?
A ona przewróciła oczami i odparła:
- No nie wiem...no bo wiesz ja mogę mieć każdego, przecież jestem taka sławna.
Po czym zaśmiała się i powiedziała:
- Oczywiście, że ...tak głuptasie.! Kocham Cię.!
Uśmiechnąłem się, a w oku zakręciła mi się łza szczęścia...byłem szczęśliwy, że Bóg zesłał mi taką dziewczynę jak Nicole. Mijały minuty...godziny a my trwaliśmy tak w objęciach, patrząc sobie prosto w oczy i czując jak kopuła unosi się coraz wyżej i wyżej. Uśmiechnąłem się promiennie do mojej dziewczyny... "do mojej dziewczyny" jak to cudownie brzmi, cmoknąłem w czoło i powiedziałem:
- Czy Ty też zauważyłaś, że nie znaleźliśmy się przypadkiem.?
- Taak...przywiózł mnie tutaj Daddy...
- A mnie Martine...myślisz o tym samym co ja.?
- Czyli oni...trzeba im dać nauczkę, że nie należy się wtrącać w nieswoje sprawy.
- Już nawet wiem jaką - mówiłem poruszając przy tym zabawnie brwiami i co chwila zerkając i topiąc się w nieziemskim spojrzeniu Nicole - Więc...gdy wrócimy do domu będziemy udawać, że się pokłóciliśmy i to spotkanie tutaj tylko pogorszyło sprawę. - po czym uśmiechnąłem się niecnie, a ona odparła:
- Mój Ty geniuszu.! - wpijając się przy tym w moje usta. I znów nic nie mówiąc, patrzyliśmy sobie prosto w oczy...wymieniając się co chwila pocałunkami....i rozmawiając o wszystkim i o niczym....mijały sekundy minuty, a my czuliśmy jak kopuła wolnymi kroczkami...jeden po drugim schodzi na dół. Gdy wreszcie zeszliśmy na sam dół, najpierw wyszedłem ja by sprawdzić czy nie ma tam Liama ani Martine, ale na szczęście ich nie było i na mój znak Nicole wybiegła z kopuły wskakując mi prosto na plecy. W podskokach i z Nicole na ramionach pobiegłem do Starbucks, gdzie razem spędziliśmy po południe, popijając kawę i czekoladę oraz zajadając się różnego rodzaju ciastami.
*Z perspektywy Justyny*
Kolejny ten sam sen...to już trzecia noc pod rząd, kiedy śni mi się moja koleżanka...koleżanka z lat dziecinnych. Wiąże się z nią tragiczna historia, mianowicie...kilkanaście lat temu, kiedy razem byłyśmy na basenie, grałyśmy w piłkę w wodzie i gdy ja odbiłam ją ona wyleciała na płytki, a Patrycja, bo tak miała na imię, wybiegła po nią nie zakładając przy tym klapek, a gdy wracała już z piłką poślizgnęła się i.....wiadomo co się stało. Po każdym śnie o niej płakałam...płakałam jak 2-letnie dziecko, teraz również się rozpłakałam. Czułam się winna, bo...bo gdybym wtedy nie odbiła tej piłki, Pati byłaby teraz tu ze mną. Nikt o tym nie wiedział...nawet Nicole. Z moich rozmyśleń i płaczu wyrwał mnie delikatny głos niebieskookiej blondynki, to była stewardessa, informująca nas o tym, iż za chwilę lądujemy. Myślami byłam czas z Pati, wtedy kilkanaście lat temu...ręce mi drżały...w gardle ścisk, a w głowie kompletny chaos i nieład...nie byłam nawet w stanie zadzwonić do Nicole, aby jej się pochwalić, iż przyjeżdżam do niej wcześniej, ale potem zorientowałam się, że to może być niezła niespodzianka. Wysiadłam z samolotu całkiem zaspana...rozejrzałam się w prawo...w lewo...w górę, gdy podszedł do mnie pewien mężczyzna i przedstawił się jako wujek Nicole i Isabelle...wsiedliśmy do samochodu, na moje szczęście, gdyż ledwo trzymałam się na nogach ze zmęczenia, a oczy same mi się zamykały i ledwo widziałam cokolwiek. Na miejscu Paul, bo tak miał na imię odprowadził mnie do środka, po czym wyszedł i pojechał gdzieś...nie wiedziałam nawet gdzie i szczerze nie interesowało mnie to. Dom był ogromny i pusty, a Nicole nie odbierała telefonu. Walizki postawiłam przy drzwiach, westchnęłam głęboko i walnęłam się na łóżko, dosłownie walnęłam. Spojrzałam w górę...i momentalnie zasnęłam.
*Z perspektywy Harry'ego*
Wszyscy gdzieś poszli, a ja.? Ja siedziałem w pustym domu...sam jak palec. Trochę spałem....trochę tweetowałem do fanek....trochę leżałem po czym zgłodniałem i zszedłem na dół, aby coś przekąsić. W lodówce nie było nic...kompletne pustki. Dzwoniłem do każdego z chłopaków aby zrobili zakupy, ale żaden z nich nie odbierał, a ja nie zamierzałem iść na zakupy....zapewne napadłyby mnie tłumy fanek, a ja miałem tego dosyć, więc postanowiłem położyć się na kanapie w salonie i pooglądać telewizję. Biegłem i nagle stanąłem jak wryty...na łóżku leżała zupełnie nieznajoma mi dziewczyna, a przy drzwiach stały walizki...zapewne należały do niej. Podszedłem bliżej, a ona otworzyła oczy i zerwała się z łóżka jak poparzona. Otworzyła oczy szeroko, na co ja się zaśmiałem. Wtedy ona od razu spoważniała i powiedziała:
- Z czego się śmiejesz.?
Gdy usłyszałem jej głos...poczułem ciepło na sercu, jakiego nie czułem nigdy...jej głos...brzmiała jak anioł. Lekko zakłopotany tym, iż nie wiedziałem co powiedzieć wyciągnąłem do niej dłoń i odparłem:
- Jestem Harry...Harry Styles. - uśmiechając się przy tym promiennie, a ona odwzajemniła to jeszcze piękniejszym uśmiechem i odpowiedziała anielskim głosem:
- Wiem kim jesteś...ja jestem Justyna przyjaciółka Nicole.
- Aaa Justyna....Nicole wspominała o Tobie, ale nie mówiła, że jesteś taka piękna.
Dziewczyna zarumieniła się i klapnęła na kanapę, a ja niewiele myśląc dosiadłem się do niej i spojrzałem jej prosto w oczy, które były jeszcze piękniejsze niż jej głos...uśmiech. Tęczówki brązowe jak NUTELLA przyprawiały mnie o dreszcze, a głos...nie miałem słów. W dodatku na pierwszy rzut oka widać było, że nie interesowałem jej zbytnio...spodobało mi się to z jednej strony, ale chciałem to zmienić. Ona wyglądała na inną niż dziewczyny, które znałem. "Hazza obudź się.! Zaproponuj jej coś do picia.!" - powiedziałem sam do siebie w myślach i tak jak pomyślałem, tak uczyniłem, a ona odparła:
- Chętnie. Wystarczy zwykła woda.
- Już się robi piękna.!
Justyna znów się zarumieniła, a ja w podskokach pobiegłem po wodę i tym samym krokiem wróciłem, lecz na moje nieszczęście poślizgnąłem się i wypuściłem szklankę z dłoni, po czym upadłem na ziemię, a woda oblała Justynę, która zamiast mi pomóc zaczęła się zwijać ze śmiechu. Zdenerwowany i skrempowany całą sytuacją powiedziałem:
- Może pomogłabyś mi wstać.?
- Taak...ale jak przestanę się śmiać.
Ja nie postanowiłem czekać, aż ona łaskawie przestanie się śmiać tylko zerwałem się i zacząłem ją łaskotać, wszędzie gdzie się dało, a ona śmiała się jak oszalała. Nagle do głowy wpadł mi do głowy pewien pomysł, który od razu wprowadziłem w życie, mianowicie wziąłem Justynę na ręce, po czym poszedłem w stronę basenu. Mimo, że nie wiedziała co ją czeka krzyczała jak opętana i wierzgała nogami do tego stopnia, iż mało mnie nie pobiła, a ja żeby ją bardziej wkurzyć powiedziałem:
- Co jak co, ale ciężka to Ty jesteś.!
Lecz żałowałem tego co powiedziałem, gdyż oberwałem za to z liścia, a wcale tak nie uważałem. Zrobiłem to po to by ją zdenerwować. Gdy znaleźliśmy się nad basenem ona rzuciła mi spojrzenie, z którego płynęło przerażenie, a ja uśmiechnąłem się tylko najsłodziej jak potrafiłem i wrzuciłem ją do basenu po brzegi wypełnionego wodą, a ona zaczęła krzyczeć jak opętana, aż w końcu wykrzyczała:
- Haaaaaaaarrrrrrrrry.! Jaaaa niieee potraaaaaafięęęę pływać.!
Gdy to usłyszałem przerażony z szybkością Edwarda Cullena wskoczyłem do wody, a ona złapała mnie za ramiona i wtedy odetchnąłem z ulgą, lecz nie na długo, gdyż Justyna niewiele myśląc wepchnęła mnie wręcz pod wodę, a ja nie próżnowałem i złapałem ją za nogę. Po tych zabawach wodnych cali mokrzy i uradowani udaliśmmy się na leżaki...przynajmniej ja, bo Justyna poszła się przebrać, a ja zrzuciłem z sb wszystko i wskoczyłem w strój kąpielowy. Niecierpliwiłem się, gdyż Justyna długo nie przychodziła, ale w końcu się doczekałem....w końcu przyszła już sucha i usiadła na leżaku, który stał tuż obok mojego leżaka. Zerknąłem na nią...i powiedziałem uśmiechając się przy tym co chwila.?
- Myślisz o tym samym co ja.?
- Zależy o czym myślisz. - odparła poruszając przy tym zabawnie brwiami...raz jedną, raz drugą.
- Więc...nie wiem jak Ty, ale ja trochę zgłodniałem po tej całej akcji, a w lodówce pustki, więc może wsykoczymy do TESCO.?
- W sumie to ja też zgłodniałam, ale nie łatwiej byłoby coś zamówić.? - odpowiedziała puszczając mi przy tym oczko.
- Co racja to racja. Może być pizza.?
- I film Love Actually.?
- Oczywiście.
Udaliśmy się do salonu, gdzie dostawca pizzy przyniósł nam pizzę. Justyna wtuliła się we mnie, a ja to odwzajemniłem i razem oddaliśmy się oglądaniu filmu.
*Z perspektywy Niall'a*
Trwaliśmy w tej cudownej chwili....mijały setne sekund...sekundy...minuty, a nawet godziny. Leżeliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym, gdy usłyszeliśmy znajome głosy. Isabelle odgarnęła z ramienia swe przepiękne blond włosy i oparła się na łokciach patrząc na drugi brzeg rzegi, aby zobaczyć do kogo należały te głosy, a ja wziąłem z niej przykład. To byli Zayn i Perrie. Bawili się świetnie, a gdy Isa to zobaczyła do jej oczu napłynęły tysiące łez...widziałem to i czułem. Nie wiedziałem czemu i gdy chciałem się jej zapytać czy wszystko w porządku, lecz ona nie pozwoliła mi na to zamykając mi usta pocałunkiem...
-------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i liczę na komentarze. JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O KOLEJNYCH ROZDZIAŁACH W KOMENTARZACH PODAJCIE TWITTERA LUB ADRES E-MAIL. PRZYPOMINAM RÓWNIEŻ O KONKURSIE I ZACHĘCAM DO WZIĘCIA UDZIAŁU W NIM. Im więcej komentarzy będzie tym szybciej pojawi się kolejny rozdział.
P.S. Takich tam pięciu naszych kochanych wariatów. xx
- Liam.! Dokąd jedziemy.?! - krzyczała wciąż Nicole, gdy wracaliśmy od lekarza, który zdjął jej gips. Jechaliśmy w stronę London Eye...ona o tym nie wiedziała, bo nie znała Londynu, więc plan mój i Martine mógł się udać. Nicole przez cały czas krzyczała, a ja nie mogąc już tego znieść, wziąłem HAMBURGERA i włożyłem jej go do buzi, na co ona od razu go złapała i powiedziała:
- Mm...dobre.!
A ja zaśmiałem się. Przynajmniej teraz słyszałem własne myśli. Nagle zjechałem z drogi...bardzo ostrożnie, a ona spojrzała na mnie pytająco, na co ja nic nie odpowiedziałem tylko ze schowka sięgnąłem czarną przepaskę, którą potem zasłoniłem Nicole oczy, by nie widziała gdzie jedziemy, gdyż to miała być niespodzianka. Nie zdążyłem usiąść, gdy Nicole zaczęła wrzeszczeć jak opętana i naskoczyła na mnie z pretensjami, a ja niewiele myśląc zapchałem jej usta kolejnym HAMBURGEREM. Bałem się, że jak tak dalej pójdzie to mi HAMBURGERÓW zabraknie. Nacisnąłem pedał gazu i ruszyliśmy dalej po gorącym od Słońca asfalcie.
*Z perspektywy Martine*
Razem z Lou siedzieliśmy w domu, czekając na resztę, ale po nich ani śladu....Tommo leżał do góry brzuchem przed telewizorem objadając się kolejną paczką chipsów....nie mogłam patrzeć na to jak Boo Bear marnuje swoje zdrowie, więc niewiele myśląc ściągnęłam go z łóżka trzymając jego nogi...na co on od razu zerwał się z podłogi oburzony i robiąc minę naburmuszonego pawia, tupnął nogą, a ja przewróciłam tylko oczami i pociągnęłam za dłoń do garażu, gdzie wsiedliśmy na rowery. Pomińmy fakt, że oba były różowe, ale Tomlinsonowi, to nie przeszkadzało...ani trochę. Przez całą drogę on zamęczał mnie pytaniami typu:
- Długo jeszcze.? Dokąd jedziemy.?! Bolą mnie nogi...jedźmy coś wrzucić na ruszt.
Byłam zdziwiona, że Tommo to taki leniuszek, w końcu był umięśniony najbardziej ze wszystkich wariatów...zaraz po moim kochanym Daddym. W duchu uśmiechałam się do siebie, snując przy tym sentencje na temat tego, iż Lou i Nicole doskonale do siebie pasują i dobrze, że ja i Liaś wzięliśmy sprawy w swoje ręce, teraz tylko pozostaje nam czekać na ich reakcję.
*Z perspektywy Louis'a*
Ciałem i duszą byłem tu z Martine na rowerach i tak naprawdę nie bolały mnie nogi, ale lubiłem się z nią droczyć...moje myśli opanowała teraz Nicole. Wciąż żyłem tamtym pocałunkiem...i zastanawiałem się, czy...czy ona domyśliła się, że to o niej mówiłem w Late Show...miałem nadzieję, że tak. Myślałem jak zrobić krok dalej....bałem się...bałem się odrzucenia, ale wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł, mianowicie chciałem poprosić Liama o pomoc....wahałem się, lecz postanowiłem, iż po powrocie do domu poproszę go o to, gdy nagle Martine zatrzymała się gwałtownie...i powiedziała swym anielskim głosem:
- To tutaj.!
Spojrzałem w górę, gdzie ujrzałem London Eye...pokiwałem głową przecząco i powiedziałem lekko przerażonym głosem:
- Nawet o tym nie myśl.!
Na co ona zaśmiała się głośno, po czym wzięła moją prawą dłoń i pociągnęła mocna. Miała więcej siły niż przypuszczałem. Biegłem za nią cały czas, gdy przed sobą ujrzałem kopułę. Martine niewiele myśląc wepchnęła mnie do niej, kopiąc przy tym w moje seksi poślady. W tle słyszałem piski dziewczyny...znajomej dziewczyny, jednak nie mogłem sobie przypomnieć kim ona jest. Stałem na środku kopuły zupełnie sam, gdy przede mną stanęła tyłem odwrócona do mnie dziewczyna o długich, kruczoczarnych włosach...tak właściwie nie przyszła tu dobrowolnie, gdyż przyniósł ją Liam. Drzwi kopuły zamknęły się, a właściwie zamknęli je Martine i Daddy. Wiedziałem wtedy kim była dziewczyna...to była Nicole. Poznałem ją po zapachu perfum. Niewiele myśląc podszedłem do niej...objąłem w talii i odwróciłem ku sobie. Jej czekoladowe oczy patrzyły na mnie...płynęło z nich uczucie pożądania. Wpiłem się w jej usta, a ona odpowiedziała mi tym samym. Gdy oderwaliśmy się od siebie, ona wciąż patrzyła na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczyma...a na jej polikach pojawiały się rumieńce.Spojrzałem na nią...uśmiechnąłem się i powiedziałem:
- Nicole, czy chciałabyś zostać moją dziewczyną.?
A ona przewróciła oczami i odparła:
- No nie wiem...no bo wiesz ja mogę mieć każdego, przecież jestem taka sławna.
Po czym zaśmiała się i powiedziała:
- Oczywiście, że ...tak głuptasie.! Kocham Cię.!
Uśmiechnąłem się, a w oku zakręciła mi się łza szczęścia...byłem szczęśliwy, że Bóg zesłał mi taką dziewczynę jak Nicole. Mijały minuty...godziny a my trwaliśmy tak w objęciach, patrząc sobie prosto w oczy i czując jak kopuła unosi się coraz wyżej i wyżej. Uśmiechnąłem się promiennie do mojej dziewczyny... "do mojej dziewczyny" jak to cudownie brzmi, cmoknąłem w czoło i powiedziałem:
- Czy Ty też zauważyłaś, że nie znaleźliśmy się przypadkiem.?
- Taak...przywiózł mnie tutaj Daddy...
- A mnie Martine...myślisz o tym samym co ja.?
- Czyli oni...trzeba im dać nauczkę, że nie należy się wtrącać w nieswoje sprawy.
- Już nawet wiem jaką - mówiłem poruszając przy tym zabawnie brwiami i co chwila zerkając i topiąc się w nieziemskim spojrzeniu Nicole - Więc...gdy wrócimy do domu będziemy udawać, że się pokłóciliśmy i to spotkanie tutaj tylko pogorszyło sprawę. - po czym uśmiechnąłem się niecnie, a ona odparła:
- Mój Ty geniuszu.! - wpijając się przy tym w moje usta. I znów nic nie mówiąc, patrzyliśmy sobie prosto w oczy...wymieniając się co chwila pocałunkami....i rozmawiając o wszystkim i o niczym....mijały sekundy minuty, a my czuliśmy jak kopuła wolnymi kroczkami...jeden po drugim schodzi na dół. Gdy wreszcie zeszliśmy na sam dół, najpierw wyszedłem ja by sprawdzić czy nie ma tam Liama ani Martine, ale na szczęście ich nie było i na mój znak Nicole wybiegła z kopuły wskakując mi prosto na plecy. W podskokach i z Nicole na ramionach pobiegłem do Starbucks, gdzie razem spędziliśmy po południe, popijając kawę i czekoladę oraz zajadając się różnego rodzaju ciastami.
*Z perspektywy Justyny*
Kolejny ten sam sen...to już trzecia noc pod rząd, kiedy śni mi się moja koleżanka...koleżanka z lat dziecinnych. Wiąże się z nią tragiczna historia, mianowicie...kilkanaście lat temu, kiedy razem byłyśmy na basenie, grałyśmy w piłkę w wodzie i gdy ja odbiłam ją ona wyleciała na płytki, a Patrycja, bo tak miała na imię, wybiegła po nią nie zakładając przy tym klapek, a gdy wracała już z piłką poślizgnęła się i.....wiadomo co się stało. Po każdym śnie o niej płakałam...płakałam jak 2-letnie dziecko, teraz również się rozpłakałam. Czułam się winna, bo...bo gdybym wtedy nie odbiła tej piłki, Pati byłaby teraz tu ze mną. Nikt o tym nie wiedział...nawet Nicole. Z moich rozmyśleń i płaczu wyrwał mnie delikatny głos niebieskookiej blondynki, to była stewardessa, informująca nas o tym, iż za chwilę lądujemy. Myślami byłam czas z Pati, wtedy kilkanaście lat temu...ręce mi drżały...w gardle ścisk, a w głowie kompletny chaos i nieład...nie byłam nawet w stanie zadzwonić do Nicole, aby jej się pochwalić, iż przyjeżdżam do niej wcześniej, ale potem zorientowałam się, że to może być niezła niespodzianka. Wysiadłam z samolotu całkiem zaspana...rozejrzałam się w prawo...w lewo...w górę, gdy podszedł do mnie pewien mężczyzna i przedstawił się jako wujek Nicole i Isabelle...wsiedliśmy do samochodu, na moje szczęście, gdyż ledwo trzymałam się na nogach ze zmęczenia, a oczy same mi się zamykały i ledwo widziałam cokolwiek. Na miejscu Paul, bo tak miał na imię odprowadził mnie do środka, po czym wyszedł i pojechał gdzieś...nie wiedziałam nawet gdzie i szczerze nie interesowało mnie to. Dom był ogromny i pusty, a Nicole nie odbierała telefonu. Walizki postawiłam przy drzwiach, westchnęłam głęboko i walnęłam się na łóżko, dosłownie walnęłam. Spojrzałam w górę...i momentalnie zasnęłam.
*Z perspektywy Harry'ego*
Wszyscy gdzieś poszli, a ja.? Ja siedziałem w pustym domu...sam jak palec. Trochę spałem....trochę tweetowałem do fanek....trochę leżałem po czym zgłodniałem i zszedłem na dół, aby coś przekąsić. W lodówce nie było nic...kompletne pustki. Dzwoniłem do każdego z chłopaków aby zrobili zakupy, ale żaden z nich nie odbierał, a ja nie zamierzałem iść na zakupy....zapewne napadłyby mnie tłumy fanek, a ja miałem tego dosyć, więc postanowiłem położyć się na kanapie w salonie i pooglądać telewizję. Biegłem i nagle stanąłem jak wryty...na łóżku leżała zupełnie nieznajoma mi dziewczyna, a przy drzwiach stały walizki...zapewne należały do niej. Podszedłem bliżej, a ona otworzyła oczy i zerwała się z łóżka jak poparzona. Otworzyła oczy szeroko, na co ja się zaśmiałem. Wtedy ona od razu spoważniała i powiedziała:
- Z czego się śmiejesz.?
Gdy usłyszałem jej głos...poczułem ciepło na sercu, jakiego nie czułem nigdy...jej głos...brzmiała jak anioł. Lekko zakłopotany tym, iż nie wiedziałem co powiedzieć wyciągnąłem do niej dłoń i odparłem:
- Jestem Harry...Harry Styles. - uśmiechając się przy tym promiennie, a ona odwzajemniła to jeszcze piękniejszym uśmiechem i odpowiedziała anielskim głosem:
- Wiem kim jesteś...ja jestem Justyna przyjaciółka Nicole.
- Aaa Justyna....Nicole wspominała o Tobie, ale nie mówiła, że jesteś taka piękna.
Dziewczyna zarumieniła się i klapnęła na kanapę, a ja niewiele myśląc dosiadłem się do niej i spojrzałem jej prosto w oczy, które były jeszcze piękniejsze niż jej głos...uśmiech. Tęczówki brązowe jak NUTELLA przyprawiały mnie o dreszcze, a głos...nie miałem słów. W dodatku na pierwszy rzut oka widać było, że nie interesowałem jej zbytnio...spodobało mi się to z jednej strony, ale chciałem to zmienić. Ona wyglądała na inną niż dziewczyny, które znałem. "Hazza obudź się.! Zaproponuj jej coś do picia.!" - powiedziałem sam do siebie w myślach i tak jak pomyślałem, tak uczyniłem, a ona odparła:
- Chętnie. Wystarczy zwykła woda.
- Już się robi piękna.!
Justyna znów się zarumieniła, a ja w podskokach pobiegłem po wodę i tym samym krokiem wróciłem, lecz na moje nieszczęście poślizgnąłem się i wypuściłem szklankę z dłoni, po czym upadłem na ziemię, a woda oblała Justynę, która zamiast mi pomóc zaczęła się zwijać ze śmiechu. Zdenerwowany i skrempowany całą sytuacją powiedziałem:
- Może pomogłabyś mi wstać.?
- Taak...ale jak przestanę się śmiać.
Ja nie postanowiłem czekać, aż ona łaskawie przestanie się śmiać tylko zerwałem się i zacząłem ją łaskotać, wszędzie gdzie się dało, a ona śmiała się jak oszalała. Nagle do głowy wpadł mi do głowy pewien pomysł, który od razu wprowadziłem w życie, mianowicie wziąłem Justynę na ręce, po czym poszedłem w stronę basenu. Mimo, że nie wiedziała co ją czeka krzyczała jak opętana i wierzgała nogami do tego stopnia, iż mało mnie nie pobiła, a ja żeby ją bardziej wkurzyć powiedziałem:
- Co jak co, ale ciężka to Ty jesteś.!
Lecz żałowałem tego co powiedziałem, gdyż oberwałem za to z liścia, a wcale tak nie uważałem. Zrobiłem to po to by ją zdenerwować. Gdy znaleźliśmy się nad basenem ona rzuciła mi spojrzenie, z którego płynęło przerażenie, a ja uśmiechnąłem się tylko najsłodziej jak potrafiłem i wrzuciłem ją do basenu po brzegi wypełnionego wodą, a ona zaczęła krzyczeć jak opętana, aż w końcu wykrzyczała:
- Haaaaaaaarrrrrrrrry.! Jaaaa niieee potraaaaaafięęęę pływać.!
Gdy to usłyszałem przerażony z szybkością Edwarda Cullena wskoczyłem do wody, a ona złapała mnie za ramiona i wtedy odetchnąłem z ulgą, lecz nie na długo, gdyż Justyna niewiele myśląc wepchnęła mnie wręcz pod wodę, a ja nie próżnowałem i złapałem ją za nogę. Po tych zabawach wodnych cali mokrzy i uradowani udaliśmmy się na leżaki...przynajmniej ja, bo Justyna poszła się przebrać, a ja zrzuciłem z sb wszystko i wskoczyłem w strój kąpielowy. Niecierpliwiłem się, gdyż Justyna długo nie przychodziła, ale w końcu się doczekałem....w końcu przyszła już sucha i usiadła na leżaku, który stał tuż obok mojego leżaka. Zerknąłem na nią...i powiedziałem uśmiechając się przy tym co chwila.?
- Myślisz o tym samym co ja.?
- Zależy o czym myślisz. - odparła poruszając przy tym zabawnie brwiami...raz jedną, raz drugą.
- Więc...nie wiem jak Ty, ale ja trochę zgłodniałem po tej całej akcji, a w lodówce pustki, więc może wsykoczymy do TESCO.?
- W sumie to ja też zgłodniałam, ale nie łatwiej byłoby coś zamówić.? - odpowiedziała puszczając mi przy tym oczko.
- Co racja to racja. Może być pizza.?
- I film Love Actually.?
- Oczywiście.
Udaliśmy się do salonu, gdzie dostawca pizzy przyniósł nam pizzę. Justyna wtuliła się we mnie, a ja to odwzajemniłem i razem oddaliśmy się oglądaniu filmu.
*Z perspektywy Niall'a*
Trwaliśmy w tej cudownej chwili....mijały setne sekund...sekundy...minuty, a nawet godziny. Leżeliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym, gdy usłyszeliśmy znajome głosy. Isabelle odgarnęła z ramienia swe przepiękne blond włosy i oparła się na łokciach patrząc na drugi brzeg rzegi, aby zobaczyć do kogo należały te głosy, a ja wziąłem z niej przykład. To byli Zayn i Perrie. Bawili się świetnie, a gdy Isa to zobaczyła do jej oczu napłynęły tysiące łez...widziałem to i czułem. Nie wiedziałem czemu i gdy chciałem się jej zapytać czy wszystko w porządku, lecz ona nie pozwoliła mi na to zamykając mi usta pocałunkiem...
-------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i liczę na komentarze. JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O KOLEJNYCH ROZDZIAŁACH W KOMENTARZACH PODAJCIE TWITTERA LUB ADRES E-MAIL. PRZYPOMINAM RÓWNIEŻ O KONKURSIE I ZACHĘCAM DO WZIĘCIA UDZIAŁU W NIM. Im więcej komentarzy będzie tym szybciej pojawi się kolejny rozdział.
P.S. Takich tam pięciu naszych kochanych wariatów. xx
Konkurs !
Mamy propozycję dla wszystkich czytelników naszego bloga ! Konkurs... a do wygrania... stylizacja na romantyczną randkę z jednym z naszych wariatów - wybranym przez was oczywiście ! Co zrobić, żeby wygrać? To proste! Musicie opisać w kilku zdaniach (minimum 4) dlaczego polubiłyście nasz blog. Wysyłacie to na nasz adres e-mail : as_much_as_I_love_u@wp.pl
Prace przyjmujemy do poniedziałku (31.12) do godziny 15 : )
/ Lucy & Joanne
P.S. Najciekawsze wypowiedzi zostaną opublikowane przez nas na blogu. xx ; ))
Prace przyjmujemy do poniedziałku (31.12) do godziny 15 : )
/ Lucy & Joanne
P.S. Najciekawsze wypowiedzi zostaną opublikowane przez nas na blogu. xx ; ))
niedziela, 23 grudnia 2012
Imagin z Zayn'em dla Kimberly
"Jak on mógł.!? Jak mógł mi to zrobić.?!" - pomyślałaś, kiedy w akademickim pokoju ujrzałaś swojego chłopaka Maxa całującego się z...jego najlepszym przyjacielem Davidem. Zapłakana wybiegłaś z akademika. Wszystko widziałaś jak przez młgę przez załzawione oczy. Biegłaś nie zwracając uwagi na przeszkody znajdujące się na Twojej drodze, gdy...przebiegając przez ulicę czasny samochód zatrzymał się o zaledwie pół milimetra od Ciebie. Stanęłaś niczym słup soli, ale tylko na chwilę, gdyż to wydarzenie tylko na chwilę odwróciło Twoją uwagę od tego co ujrzałaś w swoim akademickim pokoju. Chciałaś biec dalej, ale poczułaś jak ktoś łapie Cię za nadgarstek, ale i to nie było w stanie Cię powstrzymać, gdyż od razu próbowałaś wyrwać swój nadgarstek z jego dłoni. Byłaś pewna, że to chłopak, po sile z jaką trzymał twoją rękę. Nie udało Ci się 'uciec', gdyż on objął Cię w tali odwrócił ku sobie, po czym ujrzałaś jego zielone niczym liście wiosennych drzew oczy. To był twój najlepszy przyjaciel Zayn...tak Zayn Malik z One Direction, ale dla Ciebie on był zwyczajnym nastolatkiem z marzeniami, nie tym piosenkarzem z zespołu. Wtedy ujrzałaś w nim nie tylko przyjaciela, lecz kogoś więcej. Patrzyliście tak sobie prosto w oczy przez z dobre pięć minut, lecz z tej cudownej chwili wyrwał Was dźwięk trąbiących samochodów, a ich zniecierpliwieni właściciele używali klaksonów, aby Malikprzestawił swoje czarne ferrari, ale on nie zwrócił na to uwagi tylko otarł twe zimne, a zarazem czarne od łez poliki. Samochody wymijały Was i samochód Zayna, a Wy nadal staliście wlepiając w siebie nawzajem oczy...on brązowe niczym nutella, a Ty zielone niczym liście wiosennych drzew. Gdy zawiał zimny wiatr on zdjął z siebie niebieską bejsbolówkę po czym zarzucił ją na twe ramiona, gdyż byłaś tylko ubrana w to --------> http/allani.pl/zestaw/526002 Usiedliście na masce samochodu, aZayn odsłonił Twoje prawe ucho zasłonięte przez ciemne, długie i lekko falowane włosy, po czym nachylił się nad tobą i szepnął na uszko:
- Ej mała.! Co jest.? Jeśli nie chcesz, to nie mów, ale chcę, abyś wiedziała...wiedziała, że nie jesteś sama.! Pamiętaj Kimberly, jestem z Tobą.!
Ty spojrzałaś na niego, uśmiechając się szeroko, a w oku zakręciła się łza szczęścia...byłaś szczęśliwa, że masz takiego przyjaciela jak...jak Zayn. Mijały sekundy....minuty...godziny, a Wy leżeliście tak na masce czarnego samochodu Malika nic nie mówiąc, trzymając się za ręce i patrząc we wcześnie niebieskie i bezchmurne niebo, zaś teraz granatowe i gwiaździste, gdy onwstał i pociągnął Cię za prawą dłoń. Nie wiedziałaś gdzie biegniesz...biegłaś za nim, ufałaś mu. Po kilku minutach znaleźliście się nad rzeczką, na której jednym z brzegów przysiedliście pod jemiołą. Patrzyłaś w swoje odbicie w rzece, gdy nagle poczułaś na sobie dotyk ust Zayna. Niewiele myśląc wpiłaś się w jego usta...nie pamiętając już o Maxie. Gdy oderwaliście się od siebie on zakłopotany tą sytuacją podrapał się po głowie i powiedział ochrypniętym głosem:
- Przepraszam. Nie powinienem.
Na co Ty odparłaś:
- Nie...nie przepraszaj. Chciałam tego. - po czym ponownie wpiłaś się w jego lekko zaróżowione usta, na co on odpowiedział Ci tym samym. Trwaliście tak w pocałunku przez dobre pięć minut, gdy oderwałaś się od niego i powiedziałaś:
- Kocham Cię.!
W jego zielonych oczach ujrzałaś radość i usłyszałaś:
- Więc chciałabyś być ze mną.? - powiedział poruszając przy tym zabawnie brwiami, a Ty uśmiechnęłaś się szeroko i odparłaś:
- Dwa słowa...9 liter i jestem Twoja.!
- Zostaniesz moją żoną.? - odpowiedział, po czym wyjął z prawej kieszeni spodni granatowe, kwadratowe pudełeczko, w którym ujrzałaś brylantowy pierścionek. Chcąc utrzymać go w niepewności, odparłaś:
- Ale to trzy słowa i...czekaj....raz...dwa- mówiłaś robiąc przy tym wielkie oczy- ...trzy...i osiemnaście liter.
Jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie z radosnego w smutny, a oczy miał załzawione i łamiącym się głosem powiedział:
- Czy....ugh...czy...umm....czyli się nie zgadzasz.?
Na co Ty uśmiechnęłaś się...wpiłaś w jego usta,a gdy oderwałaś się od niego powiedziałaś:
- Głuptasie.! Jasne, że się zgadzam.!
A on uradowany podniósł Cię, zrobił kilka obrotów i krzyknął:
- Kocham moją narzeczoną Kimberly!
A Ty ciągnęłaś dalej:
- A ja kocham mojego narzeczonego Zayna Malika.!
Oboje zaśmialiście się głośno i wylądowaliście trawie. Leżeliście i patrzyliście się w gwiaździste niebo trzymając za ręce.
Do dzisiaj żyjecie razem jako państwo Malik wychowując czworo dzieci, a każdy z chłopaków jest ojcem chrzestnym...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Najmocniej Cię przepraszam, że dopiero teraz dodaję tego imagina, ale zupełnie nie miałam pomysłu na niego, a przecież lepiej późno niż wcale. xx Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na komentarze. /Joanne
P.S. W nagrodę za cierpliwość mam dla Ciebie zdjęcie naszego Malika. xx
- Ej mała.! Co jest.? Jeśli nie chcesz, to nie mów, ale chcę, abyś wiedziała...wiedziała, że nie jesteś sama.! Pamiętaj Kimberly, jestem z Tobą.!
Ty spojrzałaś na niego, uśmiechając się szeroko, a w oku zakręciła się łza szczęścia...byłaś szczęśliwa, że masz takiego przyjaciela jak...jak Zayn. Mijały sekundy....minuty...godziny, a Wy leżeliście tak na masce czarnego samochodu Malika nic nie mówiąc, trzymając się za ręce i patrząc we wcześnie niebieskie i bezchmurne niebo, zaś teraz granatowe i gwiaździste, gdy onwstał i pociągnął Cię za prawą dłoń. Nie wiedziałaś gdzie biegniesz...biegłaś za nim, ufałaś mu. Po kilku minutach znaleźliście się nad rzeczką, na której jednym z brzegów przysiedliście pod jemiołą. Patrzyłaś w swoje odbicie w rzece, gdy nagle poczułaś na sobie dotyk ust Zayna. Niewiele myśląc wpiłaś się w jego usta...nie pamiętając już o Maxie. Gdy oderwaliście się od siebie on zakłopotany tą sytuacją podrapał się po głowie i powiedział ochrypniętym głosem:
- Przepraszam. Nie powinienem.
Na co Ty odparłaś:
- Nie...nie przepraszaj. Chciałam tego. - po czym ponownie wpiłaś się w jego lekko zaróżowione usta, na co on odpowiedział Ci tym samym. Trwaliście tak w pocałunku przez dobre pięć minut, gdy oderwałaś się od niego i powiedziałaś:
- Kocham Cię.!
W jego zielonych oczach ujrzałaś radość i usłyszałaś:
- Więc chciałabyś być ze mną.? - powiedział poruszając przy tym zabawnie brwiami, a Ty uśmiechnęłaś się szeroko i odparłaś:
- Dwa słowa...9 liter i jestem Twoja.!
- Zostaniesz moją żoną.? - odpowiedział, po czym wyjął z prawej kieszeni spodni granatowe, kwadratowe pudełeczko, w którym ujrzałaś brylantowy pierścionek. Chcąc utrzymać go w niepewności, odparłaś:
- Ale to trzy słowa i...czekaj....raz...dwa- mówiłaś robiąc przy tym wielkie oczy- ...trzy...i osiemnaście liter.
Jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie z radosnego w smutny, a oczy miał załzawione i łamiącym się głosem powiedział:
- Czy....ugh...czy...umm....czyli się nie zgadzasz.?
Na co Ty uśmiechnęłaś się...wpiłaś w jego usta,a gdy oderwałaś się od niego powiedziałaś:
- Głuptasie.! Jasne, że się zgadzam.!
A on uradowany podniósł Cię, zrobił kilka obrotów i krzyknął:
- Kocham moją narzeczoną Kimberly!
A Ty ciągnęłaś dalej:
- A ja kocham mojego narzeczonego Zayna Malika.!
Oboje zaśmialiście się głośno i wylądowaliście trawie. Leżeliście i patrzyliście się w gwiaździste niebo trzymając za ręce.
Do dzisiaj żyjecie razem jako państwo Malik wychowując czworo dzieci, a każdy z chłopaków jest ojcem chrzestnym...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Najmocniej Cię przepraszam, że dopiero teraz dodaję tego imagina, ale zupełnie nie miałam pomysłu na niego, a przecież lepiej późno niż wcale. xx Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na komentarze. /Joanne
P.S. W nagrodę za cierpliwość mam dla Ciebie zdjęcie naszego Malika. xx
sobota, 22 grudnia 2012
Rozdział 16
*Z perspektywy Isabelle*
Nie wiedziałam, gdzie biegnę...biegłam po prostu przed siebie, zupełnie odcięta od świata i nie widząc zupełnie nic przez załzawione oczy, tylko mgłę. Wtedy pragnęłam tylko jednego...przytulić Zayna, poczuć zapach jego perfum, spojrzeć w jego czekoladowe oczy....czy to naprawdę tak wiele.? Dopiero, wtedy uświadomiłam sb, że ja go ko..o...ko...kocham.
Biegłam przed siebie...co chwila wpadając na ludzi i potykając się o przeszkody...gdy nagle stanęłam jak wryta widząc...kogo.? Oczywiście Amy, ale tym razem nie żywiłam do niej nienawiści...tylko współczucie i zrozumienie. Dziewczyna siedziała cała we łzach na zielonej ławce nad brzegiem rzeki...zupełnie mnie nie zauważając, przynajmniej tak mi się wydawało...chciałam iść dalej, gdy poczułam, że ktoś chwyta mnie za nadgarstek...próbowałam się wyrwać, ale ona szepnęła łamiącym się głosem:
- Nie odchodź...zostań ze mną.!
Odwróciłam się...to była Amy...cała zapłakana. Usiadłam koło niej i nic nie mówiąc przytuliłam ją. Tak po prostu od serca. Nie wiedziałam, czemu płacze...i fakt nasze relacje nie były najlepsze, ale ona też jest człowiekiem, a każdy zasługuje na chociaż odrobinę współczucia i zrozumienia.
- Nie płacz.! - szepnęłam, ale sama nie byłam lepsza, gdyż do oczu momentalnie napłynęły mi tysiące łeez...nie byłam w stanie ich powstrzymać. Amy wyrwała się z moich objęć, spojrzała mi w oczy, a ja otarłam jej zimne poliki od łez, a ona złapała mą dłoń i poważnym głosem powiedziała:
- Czy Ty i Niall jesteście parą.?
Poczułam jakby mi ktoś wbił nóż w plecy. Co miałam jej powiedzieć.? Że go kocham.? Nie mogłam...więc...skłamałam...tak skłamałam, mówiąc:
- Nie skąd Ci to przyszło do głowy.? - wycierając przy tym łzy, rękawem bluzki, gdyż nie miałam przy sobie chusteczki.
- Ale te zdjęcia mówiły co innego.!! - wykrzyknęła oburzona, wstając przy tym, a ja patrząc na nią odparłam:
- Wieem...ale - i tu Amy nie pozwoliła mi dokończyć, wtrącając mi się w zdanie:
- Więc nie kłam i powiedz prawdę.!
- Nie kłamię. My jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi. Między nami nic nie ma. - wykrzyknęłam i odeszłam w stronę Nando's.
*Z perspektywy Nicole*
Nie wiedziałam czemu Amy i Isabelle wybiegły ze studia i szczerze, to nie interesowało mnie to. Skupiłam się teraz tylko na wywiadzie, a na dokładniej na Louisie, chciałam usłyszeć jego reakcje na pytanie prowadzącego:
- A Ty Lou, spotykasz się z kimś.? Uchyl nam rąbek tajemnicy. - poruszał przy tym zabawnie brwiami.
A Boo Bear zakłopotany i zarumieniony jednocześnie odparł jąkając się:
- Emm.....ugh.....eem....ummm....Spotykam się tak. Znaczy się tak spotykam się z kimś i chcę powiedzieć, że ona jest niesamowita absolutnie, znaczy się absolutnie niesamowita.
W duchu krzyczałam z radości, ale potem pomyślałam, że to wcale nie musi chodzić o mnie, ale pocieszałam się myślą, która upewniała mnie o tym, iż chodziło o mnie i z tą myślą oddałam się oglądaniu dalszej części show.
*Z perspektywy Isabelle*
Gdy dotarłam już do Nandos wszyscy ludzie rzucali mi złowrogie spojrzenie. Nie wiedziałam...dlaczego.
Usiadłam przy stoliku i wybrałam coś z MENU, gdy nagle na przeciwko mnie, przy tym samym stoliku usiadła jakaś tleniona blondyneczka. Nie lubiłam takich dziewczyn....rzucała mi zimne spojrzenia. Nie wiedziałam o co jej chodzi, a gdy otworzyłam usta by coś powiedzieć ona podniosła się, nachyliła się nad moją twarzą i patrząc mi prosto w oczy powiedziała bardzo poważnym tonem:
- Ty suko.! Dobrze Ci radzę odwal się od Nialla, bo jak nie to.... - nie pozwoliłam jej dokończyć, gdyż wstałam i odwracając się wpadłam na Nialla. Nie wytrzymałam...nie zwracając uwagi na tę blondi wtuliłam się w Horana jak najmocniej potrafiłam i szepnęłam na ucho:
- Proszę Cię chodźmy stąd.!
A łzy mające źródło w mych oczach, spływały na jego prawe ramię...jedna po drugiej. Irish Boy nie pytając mnie co się stało objął mnie ramieniem, rzucając przy tym tamtej dziewczynie chłodne spojrzenie. Na zewnątrz czekało na nas mnóstwo fotoreporterów, a my żeby się przed nimi ukryć niewiele myśląc wbiegliśmy do budki telefonicznej.
- Chyba nas nie zauważyli.! - powiedział uradowany Horan, a ja popatrzyłam na niego przez załzawione oczy, na co on rzucił mi spojrzenie, z którego płynęło współczucie i zrozumienie. Z kieszeni wyjął chusteczkę, którą delikatnie wycierał moje zimne i mokre od łez poliki, mówiąc przy tym spokojnym głosem:
- Isabelle powiedz co się wydarzyło w restauracji.?
I tu do oczu napłynęła mi kolejna fala łez...w gardle ścisk...oparłam się o szybę budki i łamiącym się głosem ledwo wydusiłam z siebie:
- Więc....ta tleniona blondyneczka wykrzyczała mi w twarz, że jestem suką i żebym się od Ciebie odwaliła - łzy spływały mi po kolei - To przez to zdjęcie w Late Show....Niall nigdy nie usłyszałam gorszej rzeczy, a usłyszałam wiele przykrych rzeczy na swój temat.
Horanowi zaczęły spływać po policzkach łzy...raz z jednego oka, a potem z drugiego i tak na zmianę. Przytulił mnie mocno i szepnął do prawego ucha:
- Przepraszam Isabelle.! To przeze mnie.! Nie powinnyśmy się przyjaźnić. - wypuścił mnie ze swych ramion i odwrócił się, aby wyjść z budki, ale ja mu na to nie pozwoliłam łapiąc za nadgarstek, na co on odwrócił się błyskawicznie z prędkością światła, a ja powiedziałam:
- Niall.! Nie odchodź.! Chcę się z Tobą przyjaźnić. Dla takiego przyjaciela jak Ty warto znieść wszystkie hejty i wyzwiska i ja podołam tym przeszkodom i nic nie jest w stanie zmienić mojego zdania.!
A on nic nie mówiąc, objął mnie w tali, przyciągnął do siebie i wpił się w me usta, na co ja odpowiedziałam mu tym samym. To była cudowna chwila, na sercu po a czułam ciepło. Nigdy się tak nie czułam, a Horan gdy oderwał się ode mnie powiedział lekko zarumieniony:
- Przepraszam, nie powinienem.
Uśmiechnęłam się szeroko i powiedziałam:
- Nie przepraszaj. Chciałam tego. - po czym cmoknęłam go delikatnie i subtelnie w lewy polik, a w lewy dlatego, że Nialler był leworęczny. W jego niebiesko-błękitnych oczach było widać radość. Nagle blondasek pociągnął mnie za dłoń i razem wybiegliśmy z budki przepychając się przez tłumy reporterów. Aby było szybciej wskoczyłam Niallerowi na barana, po czym powiedziałam:
- Silny jesteś.
A on tylko zaśmiał się tym swoim przezabawnym śmiechem, gdy wpadliśmy na pewno dziewczynę...oczywiście kto to był.? Moja ukochana Amy. -.-' Dziewczyna rzuciła nam złowrogie spojrzenie i nic nie mówiąc pobiegła dalej, a Irish Boy spojrzał na mnie pytająco, na co ja zeskoczyłam z jego pleców i powiedziałam:
- Niall bo-o-o ja...umm...muszę Ci coś powiedzieć...ugh....mianowicie Amy jest chyba o mnie zazdrosna i sama powiedziała mi dziś, że myśli iż Ty i ja jesteśmy parą.
Chłopak słysząc to od razu posmutniał i zaczął mówić:
- Wiesz ona zawsze była zazdrosna o mnie, kiedy spotykałem się z innymi dziewczynami. Ja i Amy byliśmy kiedyś parą, ale nam nie wyszło i od tamtej pory jesteśmy przyjaciółmi, a ona jest o mnie chorobliwie zazdrosna. To bardzo męczące.
- Niall uśmiechnij się.! Nie przejmuj się tym...zobaczysz wszystko się ułoży. Musisz tylko myśleć pozytywnie, mieć nadzieję i wiarę w to, że będzie dobrze, a to połowa sukcesu. Pamiętaj jestem z Tobą. - powiedziałam i złapałam za dłoń ciągnąc w stronę brzegu rzeki, na którym ostatniej nocy oglądaliśmy kometę. Położyliśmy się na trawie i trzymając się za ręce patrzyliśmy w granatowe i zarazem gwiaździste niebo.
------------------------------------------------------------------------------
Tadadadadam....oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na 878675642 komentarzy. Jutro zapraszam na rozdział siedemnasty. xx /Joanne
P.S. Pozdrawiam wszystkich naszych fanów i życzę Wesołych Świąt.! : )
Stylizacja
Stylizacja wg amerykańskiej aktorki i modelki, chodzi o Jessica'e Stroup. ------> http://allani.pl/zestaw/532103
Zrobiłam ją bardziej w stylu młodzieżowym.Możecie ją kojarzyć ze znanego serialu Chirurdzy. /Joanne
P.S. Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na komentarze xx
Wishes and thanks for everyone
Hello! We're so happy that people from other countries are reading our blog. We want to thank you all. It's absolutely amazing that you read our blog. After all,we're normal teenagers with dreams that just write the story for you.It's no big deal. So once again a great massive thank you. Well,Christmas is coming so we would like want to wish you all a Merry Christmas and a Happy New Year.!
P.S. If you're reading this please comment./ Lucy & Joanne
---------------------------------------------------------------------------------
Hej! Vi är så glada att människor från andra länder läser vår blogg. Vi vill tacka er alla. Det är helt fantastiskt att du läser vår blogg. När allt är vi normala tonåringar med drömmar som bara skriver historien för you.It är ingen stor sak. Så än en gång en stor massiv tack. Tja, julen kommer så vi skulle vilja vill önska er alla en riktigt God Jul och ett Gott Nytt År.!
P.S. Om du läser detta snälla kommentar. / Lucy & Joanne
----------------------------------------------------------------------------------
Hallo! Wir sind so froh, dass Menschen aus anderen Ländern liest unserem Blog. Wir wollen Ihnen allen danken. Es ist absolut erstaunlich, dass Sie in unserem Blog lesen. Schließlich sind wir normale Teenager mit Träumen, schreiben Sie einfach die Geschichte für you.It 's keine große Sache. So wieder einmal ein großer massiver danke. Nun, das ist Weihnachten kommt so möchten wir wünschen Ihnen allen ein frohes Weihnachtsfest und einen guten Rutsch ins neue Jahr.!
P.S. Wenn Sie dies lesen Sie bitte Kommentar sind. / Lucy & Joanne
---------------------------------------------------------------------------------
Bonjour! Nous sommes très heureux que les gens d'autres pays lisez notre blog. Nous voulons vous remercier tous. C'est absolument incroyable que vous lisez notre blog. Après tout, nous sommes des adolescents normaux avec des rêves qui vient écrire l'histoire pour you.It a pas grand-chose. Donc encore une fois un énorme grand merci. Eh bien, Noël approche et nous aimerions vous souhaiter à tous un Joyeux Noël et une Bonne Année.!
Post-scriptum Si vous lisez ce commentaire s'il vous plaît. / Lucy & Joanne
----------------------------------------------------------------------------
Hola! Estamos muy contentos de que la gente de otros países está leyendo nuestro blog. Queremos dar las gracias a todos ustedes. Es absolutamente increíble que lea nuestro blog. Después de todo, somos adolescentes normales con los sueños que acaba de escribir la historia para you.It 's no es gran cosa. Así que una vez más un gran masivo gracias. Bueno, se acerca la Navidad así que nos gustaría desearles a todos una Feliz Navidad y un Feliz Año Nuevo.!
PD Si usted está leyendo este comentario por favor. / Lucy & Joanne
------------------------------------------------------------------------------
Olá! Estamos tão felizes que as pessoas de outros países estão lendo nosso blog. Queremos agradecer a todos vocês. É absolutamente incrível que você leia o nosso blog. Afinal de contas, nós somos adolescentes normais com sonhos que apenas escrevem a história para you.It 's não é grande coisa. Então, mais uma vez, um enorme grande obrigado. Bem, o Natal está chegando por isso gostaria quero desejar a todos um Feliz Natal e um Feliz Ano Novo.!
P.S. Se você está lendo este comentário, por favor. / Lucy & Joanne
----------------------------------------------------------------------------
Hello! Kami begitu gembira bahawa orang-orang dari negara-negara lain yang membaca blog kami. Kami ingin mengucapkan terima kasih kepada anda semua. Ia adalah benar-benar menakjubkan bahawa anda membaca blog kami. Lagipun, kami remaja biasa dengan impian yang hanya menulis cerita untuk you.It 's masalah besar. Jadi sekali lagi besar-besaran besar terima kasih. Nah, Krismas akan datang jadi kami ingin ingin ingin anda semua Selamat Hari Krismas dan Selamat Tahun Baru!
P.S. Jika anda membaca ini komen please. / Lucy & Joanne
P.S. If you're reading this please comment./ Lucy & Joanne
---------------------------------------------------------------------------------
Hej! Vi är så glada att människor från andra länder läser vår blogg. Vi vill tacka er alla. Det är helt fantastiskt att du läser vår blogg. När allt är vi normala tonåringar med drömmar som bara skriver historien för you.It är ingen stor sak. Så än en gång en stor massiv tack. Tja, julen kommer så vi skulle vilja vill önska er alla en riktigt God Jul och ett Gott Nytt År.!
P.S. Om du läser detta snälla kommentar. / Lucy & Joanne
----------------------------------------------------------------------------------
Hallo! Wir sind so froh, dass Menschen aus anderen Ländern liest unserem Blog. Wir wollen Ihnen allen danken. Es ist absolut erstaunlich, dass Sie in unserem Blog lesen. Schließlich sind wir normale Teenager mit Träumen, schreiben Sie einfach die Geschichte für you.It 's keine große Sache. So wieder einmal ein großer massiver danke. Nun, das ist Weihnachten kommt so möchten wir wünschen Ihnen allen ein frohes Weihnachtsfest und einen guten Rutsch ins neue Jahr.!
P.S. Wenn Sie dies lesen Sie bitte Kommentar sind. / Lucy & Joanne
---------------------------------------------------------------------------------
Bonjour! Nous sommes très heureux que les gens d'autres pays lisez notre blog. Nous voulons vous remercier tous. C'est absolument incroyable que vous lisez notre blog. Après tout, nous sommes des adolescents normaux avec des rêves qui vient écrire l'histoire pour you.It a pas grand-chose. Donc encore une fois un énorme grand merci. Eh bien, Noël approche et nous aimerions vous souhaiter à tous un Joyeux Noël et une Bonne Année.!
Post-scriptum Si vous lisez ce commentaire s'il vous plaît. / Lucy & Joanne
----------------------------------------------------------------------------
Hola! Estamos muy contentos de que la gente de otros países está leyendo nuestro blog. Queremos dar las gracias a todos ustedes. Es absolutamente increíble que lea nuestro blog. Después de todo, somos adolescentes normales con los sueños que acaba de escribir la historia para you.It 's no es gran cosa. Así que una vez más un gran masivo gracias. Bueno, se acerca la Navidad así que nos gustaría desearles a todos una Feliz Navidad y un Feliz Año Nuevo.!
PD Si usted está leyendo este comentario por favor. / Lucy & Joanne
------------------------------------------------------------------------------
Olá! Estamos tão felizes que as pessoas de outros países estão lendo nosso blog. Queremos agradecer a todos vocês. É absolutamente incrível que você leia o nosso blog. Afinal de contas, nós somos adolescentes normais com sonhos que apenas escrevem a história para you.It 's não é grande coisa. Então, mais uma vez, um enorme grande obrigado. Bem, o Natal está chegando por isso gostaria quero desejar a todos um Feliz Natal e um Feliz Ano Novo.!
P.S. Se você está lendo este comentário, por favor. / Lucy & Joanne
----------------------------------------------------------------------------
Hello! Kami begitu gembira bahawa orang-orang dari negara-negara lain yang membaca blog kami. Kami ingin mengucapkan terima kasih kepada anda semua. Ia adalah benar-benar menakjubkan bahawa anda membaca blog kami. Lagipun, kami remaja biasa dengan impian yang hanya menulis cerita untuk you.It 's masalah besar. Jadi sekali lagi besar-besaran besar terima kasih. Nah, Krismas akan datang jadi kami ingin ingin ingin anda semua Selamat Hari Krismas dan Selamat Tahun Baru!
P.S. Jika anda membaca ini komen please. / Lucy & Joanne
piątek, 21 grudnia 2012
Stylizacja wg Shenae .
Oto stylizacja wg Shenae Grimes ---------> http://allani.pl/zestaw/531106
Zapewne kojarzycie ją z serialu 90210 i trzeba przyznać, że dziewczyna ma wyczucie stylu.
P.S. Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na komentarze. xx /Joanne
czwartek, 20 grudnia 2012
Rozdział 15
*Z perspektywy Isabelle*
"Na szczęście to tylko sen, a raczej koszmar" - pomyślałam, gdy z głębokiego snu wyrwał mnie koszmar. Spojrzałam na telefon, na którego ekranie widniała godzina pierwsza po północy, po czym zrezygnowana opadłam na łóżko i zasnęłam...
*Następnego dnia rano*
Wstałam wstrząsając się na myśl o tym co mi się śniło. Ale przecież Perrie to tylko przyjaciółka Zayn'a no nie? Nie są razem, więc czym się przejmować? Wogóle to dlaczego tak o tym myślę?! Szybko odgoniłam te myśli z mojej głowy i poszłam się ubrać. Zdecydowałam że założę to ---> http://allani.pl/zestaw/514347 . Mimo tego, iż mój sen poszedł w niepamięć czułam...czułam, że będzie coś nie tak. Zaniepokojona zeszłam na dół gdzie zastałam Nialler'a z... no właśnie.. z kim.? Zachowywali się jakby...jakby byli par...nie nie mogłam,mój umysł nie dopuszczał tej myśli do głowy...tylko dlaczego.? Nie to niemożliwe...nie...z tych przemyśleń wyrwał mnie głos blondyna:
- Hej Isa.! - uśmiechnął się przy tym szeroko i posłał nieziemskie spojrzenie. Zobaczyłam w nim, wtedy kogoś więcej niż przyjaciela.
-Hej Niall.! - odparłam niedbale.
-Poznaj Amy, moją przyjaciółkę . - przedstawił mi dziewczynę która siedziała obok niego. wyciągnęłam do niej rękę i powiedziałam:
-Jestem Isabelle, możesz mówić mi Isa.
-Miło mi, Amy.- hmm... czy aby na pewno jej miło? Spojrzała na mnie zimnym wzrokiem i nie podała mi ręki, więc nie byłabym pewna...a z resztą co się nią będę przejmować. Może ma zły dzień.? Poszłam do kuchni gdzie zjadłam kanapkę z nutellą, bo na nic innego nie miałam ochoty i popiłam szklanką zimnego mleka. Wróciłam do salonu gdzie siedział już nie tylko Niall z Amy ale też Nicole i Louis, dziwnie blisko siebie. Usiadłam koło Horana, przy czym poczułam zimny i złowrogi wzrok kogo.? Oczywiście Amy. Ta panna chyba mnie nie polubiła...z resztą tak jak większość. Co ze mną nie tak.? Przecież jestem sobą, nie udaję nikogo innego...jestem po prostu sobą, a jeśli ktoś nie potrafi mnie zaakceptować takiej jaką jestem, to trudno...nie będę się tym przejmować. Z przemyśleń wyrwał mnie Niall. Naprawdę lubiłam tego blondaska. Zaczęliśmy gadać jak najęci...mieliśmy tyle wspólnego. Rozumiał mnie jak nikt. Co jakiś czas Amy patrzyła na nas zimnym wzrokiem...nie widziałam tego, ale czułam. W pewnym momencie dziewczyna podniosła się i wyszła, trzaskając drzwiami. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie pytająco, ale nikt z nas się nie odezwał, tylko Niall wstał pobiegł na górę, chyba do swojego pokoju. Daddy chciał za nim pójść, ale jak kiwnęłam przecząco głową i szepnęłam:
- Spokojnie...ja za nim pójdę.!
I pokierowałam się na górę, a tam prosto do pokoju Niallerka, lecz on odprawił mnie z powrotem na dół. Chyba nie chciał z nikim rozmawiać, a ja to uszanowałam, a na dole ujrzałam znów siedzących koło sb Louisa i Nicole, jeszcze bliżej niż poprzednio. "Chyba coś się kroi." - pomyślałam po czym, usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać z resztą horror, z którego i tak nic nie rozumiałam, gdyż myślami byłam z Niallem.
*Z perspektywy Nicole*
Miło było tak siedzieć sobie koło Lou i rozmawiać... Po chwili przyszła Isa i usiadłą koło mnie, aby obejrzeć z nami film. Wyglądała na zmartwioną i zamyśloną jednocześnie, ale byłam tak podekscytowana, że nie mogłam się doczekać aż podzielę się z kimś moim szczęściem...nie mówię teraz o Lou, więc szybko nachyliłam się nad jej uchem i szepnęłam, ale z mojego podekscytowania nie udało mi się mówić ciszej, a tak aby nie przeszkodzić innym w oglądaniu filmu:
-Isa! zgadnij kto jutro przyjeżdża! - wykrzyknęłam, aż chyba obudziłam pozostałych śpiochów,a właściwie śpiocha, gdyż miałam na myśli Zayna.
-Hmm... nie mam pojęcia.- odpowiedziała przewracając oczami.
-Jak to nie wiesz? Justyna! a dzisiaj idziemy z chłopakami do Late Show ! - powiedziałam uradowana. Ale ona chyba nie podzielała mojego entuzjazmu,a reszta chyba to usłyszała, gdyż wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie, a Harry wstał i krzyknął podzielając mój entuzjazm:
- Justyyyynnnnaaaaa przyjeżdża.!
I zaczął biegać po domu jak jakiś nienormalny,a Isa odparła szeptem:
-Świetnie...
Była spięta i zaniepokojona. Było to po niej widać...nie umiała ukrywać uczuć...nigdy, ale nie przejmując się tym wróciłam do oglądania filmu.
*Z perspektywy Zayn'a *
Wstałem rano... no, prawie rano, bo prawie wpół do 11, ale co z tego. Postanowiłem posiedzieć jeszcze trochę w pokoju, bo nie miałem zamiaru widzieć Niall'a i Isy. Przerosło mnie to wszystko. Byłem cholernie zazdrosny, a i jeszcze mam udawać związek z Perrie? To jakieś kpiny.Dlaczego ona myślała, że jestem taki jak inni.? Pokażę jej, że się myli. Wstałem zrezygnowany i poszedłem wziąć prysznic. Założyłem co mi wpadło w ręce i postanowiłem zejść na dół, gdzie wpadł na mnie biegający Hazza i krzyczący jak jakiś nienormalny...z resztą przecież on nie jest normalny.
-Siema.! - rzuciłem niedbale i poszedłem do kuchni. Z szafki wyciągnąłem jakiś karton z płatkami, zalałem je mlekiem i w ogóle się nie spiesząc zjadłem je. Poszedłem do salonu gdzie wszyscy oglądali jakiś film. Chyba horror. Kto normalny ogląda horrory w południe?! A no tak, oni nie są normalni. Usiadłem na fotelu po drodze zabierając miskę z popcornem, gdy ktoś nagle wyrwał mi ją z ręki. Kto to był.? Oczywiście nasz kochany Irish Boy. Zdążyłem wziąć tylko garść popcornu, a Horan zadowolony pobiegł do salonu, po czym usiadł koło Isabelle, klepiąc ją przy tym w udo. Gdy to zobaczyłem, coś we mnie pękło, ale postanowiłem, że zachowam zimną krew i usiadłem koło niego, gdy Harry krzyknął:
-O kurde! Musimy zacząć się szykować, za półtorej godziny Late Show, ale za godzinę musimy być na miejscu. Liam, o której ma podjechać limuzyna? - zapytał podczas gdy wszyscy zaczęli się szybko rozchodzić do pokojów.
-Wychodzi na to, że za... 45 minut. - powiedział i poszedł na górę, a ja niewiele myśląc postąpiłem tak jak wszyscy i udałem się do pokoju, gdzie wrzuciłem na siebie to co uszykowała nam Lou.
*Z perspektywy Isabelle*
Weszłam do pokoju i zaczęłam się zastanawiać co założyć, dopóki sobie nie przypomniałam, że już poprzedniego dnia naszykowałam sobie ciuchy. Walnęłam się w czoło i wzięłam z szafy potrzebne rzeczy. Założyłam to ---> http://allani.pl/zestaw/514363 bo mimo, że będę tylko na widowni, to jednak chciałam się jakoś prezentować. Zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy.Wyszłam na korytarz po którym co chwila ktoś przechodził robiąc zamieszanie. Zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Bo chwili bez żadnego pukania ani zupełnie nic, do domu weszła napuszona jak paw Amy. Ona to jednak dziwna jest. Od razu ruszyła na górę rzucając na mnie jedno krótkie spojrzenia, za pewne szła do pokoju Niall'a. Ale po co, skoro i tak zaraz zejdzie? Upss, o wilku mowa, zbiegł jak szalony, zapewne po Nutellę i nie zauważył Amy. Po chwili oboje siedzieli na podłodze, Niall śmiejąc się jak dziecko oglądające teletubisie, a Amy niekoniecznie. Blondyn wstał podniósł Amy i przeprosił ją. No, nareszcie koniec tej szopki, idzie reszta. Moja siostra ma takie wyczucie stylu? Zeszła ubrana w to ---> http://allani.pl/zestaw/514415 a za nią szedł Lou. Na kilometr da się wyczuć że coś między nimi iskrzy, nie da się zaprzeczyć. Po chwili na dole była już reszta chłopaków, i Perrie i Martine które przyjechały w między czasie. Przyszedł też tata, który wcześnie wychodził z domu i późno wracał z pracy, więc prawie wcale go nie widywałam. Nic nowego. Wyszliśmy wszyscy przed dom, gdzie na długim podjeździe czekała już limuzyna i wsiedliśmy do niej. Jechaliśmy 15 minut bez przerwy się śmiejąc i wygłupiając. Kierowca wysadził mnie i resztę dziewczyn przed głównym wejściem, a chłopaków zawiózł do tylnego. Taka strategia w razie tłumu fanek. Weszłyśmy do budynku i po zapytaniu kogoś z obsługi studia poszłyśmy w kierunku sali w której ma być nagrywany program.
*Z perspektywy Justyny*
Strasznie byłam podekscytowana tym wyjazdem do Londynu. To już dzisiaj! Ciekawe jak tam jest... Może uda mi się spotkać 1D? Nicole mówiła że ma dla mnie niespodziankę... Ciekawe co to... Zastanawiając się wrzucałam kolejne ciuchy do walizki. Zamknęłam ją i zaniosłam na korytarz.
-Będę tęsknić córciu! - usłyszałam za plecami głos mojej mamy.
-Mamoo, to tylko półtora tygodnia, po za tym będę dzwonić. - powiedziałam lekko poirytowana. Co jak co, ale moja mama była przesadnie opiekuńcza.
-No wiem przecież... Tylko uważaj na siebie w tym Londynie. - powiedziała wkładając walizkę do bagażnika.
-Dobrze mamo. - powiedziałam, bo byłam zbyt podekscytowana, żeby powiedzieć cokolwiek innego. Po około 20 minutach byłyśmy już na lotnisku.
-Zadzwoń jak dolecisz. - powiedziała mama i mocno mnie przytuliła.
-Oczywiście że zadzwonię, jak tylko wysiądę z samolotu. - powiedziałam, dałam mamie buziaka w policzek i ruszyłam w kierunku pierwszej bramki. Po zakończonej odprawie weszłam po stromych metalowych schodkach na pokład samolotu zajęłam wolne miejsce przy oknie, zapięłam pas i włożyłam do uszy słuchawki. Za oknem coraz szybciej przesuwał się widok na lotnisko aż w końcu samolot wniósł się w górę. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się muzyką w słuchawkach.
*Z perspektywy Amy*
Szczerze nie miałam nic do Isa...Isabelle...tak chyba, tak miała na imię. Widać było, że Niall ją lubi, a ja...ja go kocham. Na samą myśl o tym czułam ścisk w gardle. Z tych myśli wyrwał mnie prowadzący Late Show, który zapowiedział chłopaków. Oni jak zwykle zwariowani w podskokach zbiegli ze schodów, machając przy tym fanom i klapnęli na kanapie, ledwo się mieszcząc. Prowadzący zadawał im jakieś pytania...nie wiedziałam nawet jakie, gdyż myślami była gdzie indziej...mianowicie z moim marzeniami o mojej przyszłości z....z Horanem, gdy nagle jedne słowa prowadzącego przewróciły cały mój świat do góry nogami:
- Kim jest ta dziewczyna.? - wskazywał przy tym na zdjęcie Nialla i...i oczywiście drogiej Isabelle. Dobrze znałam odpowiedzieć na to pytanie. Do oczu napłynęły mi tysiące łez...w gardle ścisk...nogi jak z waty....nie wiedziałam co robić. Cztery słowa....i mój świat legnął w gruzach...moje marzenia szlak trafił. Niewiele myśląc wstałam, a wszystkie oczy...wszystkie oczy oprócz oczu Nialla i chłopaków zwróciły się ku mnie. Nie wytrzymałam i wybiegłam ze studia, zupełnie nic nie widząc przez załzawione oczy.
*Z perspektywy Isabelle*
O co znowu chodziło tej pannie.? Wybiegła jak jakaś opętana, robiąc z siebie wielką gwiazdę. Wogóle nie mogę jej zrozumieć...ani rozgryźć. I w dodatku ta sytuacja ze zdjęciem moim i blondaska podczas naszego nocnego pikniku...byłam ciekawa odpowiedzi Niallerka...z jednej strony chciałam, żeby powiedział, że jesteśmy razem, natomiast z drugiej miałam zupełnie inne zdanie. Krótko mówiąc jeden wielki chaos i bałagan. Niall zakłopotany i zarumieniony podrapał się po głowie i odparł:
- To...o-o....ugh....ummm...eee -jąkał się- eemm....moja przyjaciółka.
Ale ta odpowiedź nie wystarczyła prowadzącemu , gdyż ten ciągle ciągnął ten sam temat, a Horan zdenerwowany powiedział, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mój rozum się cieszył, natomiast serce niee. Gdy prowadzący zapytał Malika czy ten spotyka się z kimś...na scenę weszła osoba, której kompletnie się nie spodziewałam...to była Perrie. Jak zawsze kilo tapety na twarzy...obcisłe bluzeczki, sukieneczki...obcasiki. Rzuciła się w ramiona Zaynowi, a ja wiedziałam już...wiedziałam, że to ona jest jego dziewczyną, ale mimo wszystko chciałam usłyszeć to od niego....chciałam być pewna, że on chciał się mną tylko zabawić. Długo nie musiałam czekać:
- Tak spotykam się z...- a ona pocałowała go, na co wszyscy zaczęli się uśmiechać, wszyscy oprócz mnie- Perrie Edwards....
To mi wystarczyło nie chciałam słuchać tego dalej. Coś się we mnie załamało....w sercu ból...na polikach łzy, a w oczach kolejne fale łez....w gardle ścisk. Niewiele myśląc wybiegłam ze studia nie zwracając na siebie niczyjej uwagi...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
UWAGA.!
ROZDZIAŁ PISAŁAM JA I LUCY. CHCĘ DODAĆ RÓWNIEŻ, ŻE NIE JESTEM HEJTERKĄ PERRIE, LECZ LUBIĘ JĄ I UKAZAŁAM JĄ W TAKIM ŚWIETLE W OPOWIADANIU TYLKO DLATEGO, ŻEBY BYŁO CIEKAWIE. NIC DO NIEJ NIE MAM.
Mamy nadzieję, że rozdział się spodoba i liczymy na mnóstwo komentarzy tak jak pod poprzednim rozdziałem. /Joanne
P.S. ZAPRASZAM JUTRO NA KOLEJNY ROZDZIAŁ I MAM PYTANIE CZY CHCIELIBYŚCIE JAKIEŚ ODDZIELNE, KRÓTKIE OPOWIADANIE.? JEŚLI TAK TO PISZCIE W KOMENTARZACH. xx
"Na szczęście to tylko sen, a raczej koszmar" - pomyślałam, gdy z głębokiego snu wyrwał mnie koszmar. Spojrzałam na telefon, na którego ekranie widniała godzina pierwsza po północy, po czym zrezygnowana opadłam na łóżko i zasnęłam...
*Następnego dnia rano*
Wstałam wstrząsając się na myśl o tym co mi się śniło. Ale przecież Perrie to tylko przyjaciółka Zayn'a no nie? Nie są razem, więc czym się przejmować? Wogóle to dlaczego tak o tym myślę?! Szybko odgoniłam te myśli z mojej głowy i poszłam się ubrać. Zdecydowałam że założę to ---> http://allani.pl/zestaw/514347 . Mimo tego, iż mój sen poszedł w niepamięć czułam...czułam, że będzie coś nie tak. Zaniepokojona zeszłam na dół gdzie zastałam Nialler'a z... no właśnie.. z kim.? Zachowywali się jakby...jakby byli par...nie nie mogłam,mój umysł nie dopuszczał tej myśli do głowy...tylko dlaczego.? Nie to niemożliwe...nie...z tych przemyśleń wyrwał mnie głos blondyna:
- Hej Isa.! - uśmiechnął się przy tym szeroko i posłał nieziemskie spojrzenie. Zobaczyłam w nim, wtedy kogoś więcej niż przyjaciela.
-Hej Niall.! - odparłam niedbale.
-Poznaj Amy, moją przyjaciółkę . - przedstawił mi dziewczynę która siedziała obok niego. wyciągnęłam do niej rękę i powiedziałam:
-Jestem Isabelle, możesz mówić mi Isa.
-Miło mi, Amy.- hmm... czy aby na pewno jej miło? Spojrzała na mnie zimnym wzrokiem i nie podała mi ręki, więc nie byłabym pewna...a z resztą co się nią będę przejmować. Może ma zły dzień.? Poszłam do kuchni gdzie zjadłam kanapkę z nutellą, bo na nic innego nie miałam ochoty i popiłam szklanką zimnego mleka. Wróciłam do salonu gdzie siedział już nie tylko Niall z Amy ale też Nicole i Louis, dziwnie blisko siebie. Usiadłam koło Horana, przy czym poczułam zimny i złowrogi wzrok kogo.? Oczywiście Amy. Ta panna chyba mnie nie polubiła...z resztą tak jak większość. Co ze mną nie tak.? Przecież jestem sobą, nie udaję nikogo innego...jestem po prostu sobą, a jeśli ktoś nie potrafi mnie zaakceptować takiej jaką jestem, to trudno...nie będę się tym przejmować. Z przemyśleń wyrwał mnie Niall. Naprawdę lubiłam tego blondaska. Zaczęliśmy gadać jak najęci...mieliśmy tyle wspólnego. Rozumiał mnie jak nikt. Co jakiś czas Amy patrzyła na nas zimnym wzrokiem...nie widziałam tego, ale czułam. W pewnym momencie dziewczyna podniosła się i wyszła, trzaskając drzwiami. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie pytająco, ale nikt z nas się nie odezwał, tylko Niall wstał pobiegł na górę, chyba do swojego pokoju. Daddy chciał za nim pójść, ale jak kiwnęłam przecząco głową i szepnęłam:
- Spokojnie...ja za nim pójdę.!
I pokierowałam się na górę, a tam prosto do pokoju Niallerka, lecz on odprawił mnie z powrotem na dół. Chyba nie chciał z nikim rozmawiać, a ja to uszanowałam, a na dole ujrzałam znów siedzących koło sb Louisa i Nicole, jeszcze bliżej niż poprzednio. "Chyba coś się kroi." - pomyślałam po czym, usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać z resztą horror, z którego i tak nic nie rozumiałam, gdyż myślami byłam z Niallem.
*Z perspektywy Nicole*
Miło było tak siedzieć sobie koło Lou i rozmawiać... Po chwili przyszła Isa i usiadłą koło mnie, aby obejrzeć z nami film. Wyglądała na zmartwioną i zamyśloną jednocześnie, ale byłam tak podekscytowana, że nie mogłam się doczekać aż podzielę się z kimś moim szczęściem...nie mówię teraz o Lou, więc szybko nachyliłam się nad jej uchem i szepnęłam, ale z mojego podekscytowania nie udało mi się mówić ciszej, a tak aby nie przeszkodzić innym w oglądaniu filmu:
-Isa! zgadnij kto jutro przyjeżdża! - wykrzyknęłam, aż chyba obudziłam pozostałych śpiochów,a właściwie śpiocha, gdyż miałam na myśli Zayna.
-Hmm... nie mam pojęcia.- odpowiedziała przewracając oczami.
-Jak to nie wiesz? Justyna! a dzisiaj idziemy z chłopakami do Late Show ! - powiedziałam uradowana. Ale ona chyba nie podzielała mojego entuzjazmu,a reszta chyba to usłyszała, gdyż wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie, a Harry wstał i krzyknął podzielając mój entuzjazm:
- Justyyyynnnnaaaaa przyjeżdża.!
I zaczął biegać po domu jak jakiś nienormalny,a Isa odparła szeptem:
-Świetnie...
Była spięta i zaniepokojona. Było to po niej widać...nie umiała ukrywać uczuć...nigdy, ale nie przejmując się tym wróciłam do oglądania filmu.
*Z perspektywy Zayn'a *
Wstałem rano... no, prawie rano, bo prawie wpół do 11, ale co z tego. Postanowiłem posiedzieć jeszcze trochę w pokoju, bo nie miałem zamiaru widzieć Niall'a i Isy. Przerosło mnie to wszystko. Byłem cholernie zazdrosny, a i jeszcze mam udawać związek z Perrie? To jakieś kpiny.Dlaczego ona myślała, że jestem taki jak inni.? Pokażę jej, że się myli. Wstałem zrezygnowany i poszedłem wziąć prysznic. Założyłem co mi wpadło w ręce i postanowiłem zejść na dół, gdzie wpadł na mnie biegający Hazza i krzyczący jak jakiś nienormalny...z resztą przecież on nie jest normalny.
-Siema.! - rzuciłem niedbale i poszedłem do kuchni. Z szafki wyciągnąłem jakiś karton z płatkami, zalałem je mlekiem i w ogóle się nie spiesząc zjadłem je. Poszedłem do salonu gdzie wszyscy oglądali jakiś film. Chyba horror. Kto normalny ogląda horrory w południe?! A no tak, oni nie są normalni. Usiadłem na fotelu po drodze zabierając miskę z popcornem, gdy ktoś nagle wyrwał mi ją z ręki. Kto to był.? Oczywiście nasz kochany Irish Boy. Zdążyłem wziąć tylko garść popcornu, a Horan zadowolony pobiegł do salonu, po czym usiadł koło Isabelle, klepiąc ją przy tym w udo. Gdy to zobaczyłem, coś we mnie pękło, ale postanowiłem, że zachowam zimną krew i usiadłem koło niego, gdy Harry krzyknął:
-O kurde! Musimy zacząć się szykować, za półtorej godziny Late Show, ale za godzinę musimy być na miejscu. Liam, o której ma podjechać limuzyna? - zapytał podczas gdy wszyscy zaczęli się szybko rozchodzić do pokojów.
-Wychodzi na to, że za... 45 minut. - powiedział i poszedł na górę, a ja niewiele myśląc postąpiłem tak jak wszyscy i udałem się do pokoju, gdzie wrzuciłem na siebie to co uszykowała nam Lou.
*Z perspektywy Isabelle*
Weszłam do pokoju i zaczęłam się zastanawiać co założyć, dopóki sobie nie przypomniałam, że już poprzedniego dnia naszykowałam sobie ciuchy. Walnęłam się w czoło i wzięłam z szafy potrzebne rzeczy. Założyłam to ---> http://allani.pl/zestaw/514363 bo mimo, że będę tylko na widowni, to jednak chciałam się jakoś prezentować. Zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy.Wyszłam na korytarz po którym co chwila ktoś przechodził robiąc zamieszanie. Zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Bo chwili bez żadnego pukania ani zupełnie nic, do domu weszła napuszona jak paw Amy. Ona to jednak dziwna jest. Od razu ruszyła na górę rzucając na mnie jedno krótkie spojrzenia, za pewne szła do pokoju Niall'a. Ale po co, skoro i tak zaraz zejdzie? Upss, o wilku mowa, zbiegł jak szalony, zapewne po Nutellę i nie zauważył Amy. Po chwili oboje siedzieli na podłodze, Niall śmiejąc się jak dziecko oglądające teletubisie, a Amy niekoniecznie. Blondyn wstał podniósł Amy i przeprosił ją. No, nareszcie koniec tej szopki, idzie reszta. Moja siostra ma takie wyczucie stylu? Zeszła ubrana w to ---> http://allani.pl/zestaw/514415 a za nią szedł Lou. Na kilometr da się wyczuć że coś między nimi iskrzy, nie da się zaprzeczyć. Po chwili na dole była już reszta chłopaków, i Perrie i Martine które przyjechały w między czasie. Przyszedł też tata, który wcześnie wychodził z domu i późno wracał z pracy, więc prawie wcale go nie widywałam. Nic nowego. Wyszliśmy wszyscy przed dom, gdzie na długim podjeździe czekała już limuzyna i wsiedliśmy do niej. Jechaliśmy 15 minut bez przerwy się śmiejąc i wygłupiając. Kierowca wysadził mnie i resztę dziewczyn przed głównym wejściem, a chłopaków zawiózł do tylnego. Taka strategia w razie tłumu fanek. Weszłyśmy do budynku i po zapytaniu kogoś z obsługi studia poszłyśmy w kierunku sali w której ma być nagrywany program.
*Z perspektywy Justyny*
Strasznie byłam podekscytowana tym wyjazdem do Londynu. To już dzisiaj! Ciekawe jak tam jest... Może uda mi się spotkać 1D? Nicole mówiła że ma dla mnie niespodziankę... Ciekawe co to... Zastanawiając się wrzucałam kolejne ciuchy do walizki. Zamknęłam ją i zaniosłam na korytarz.
-Będę tęsknić córciu! - usłyszałam za plecami głos mojej mamy.
-Mamoo, to tylko półtora tygodnia, po za tym będę dzwonić. - powiedziałam lekko poirytowana. Co jak co, ale moja mama była przesadnie opiekuńcza.
-No wiem przecież... Tylko uważaj na siebie w tym Londynie. - powiedziała wkładając walizkę do bagażnika.
-Dobrze mamo. - powiedziałam, bo byłam zbyt podekscytowana, żeby powiedzieć cokolwiek innego. Po około 20 minutach byłyśmy już na lotnisku.
-Zadzwoń jak dolecisz. - powiedziała mama i mocno mnie przytuliła.
-Oczywiście że zadzwonię, jak tylko wysiądę z samolotu. - powiedziałam, dałam mamie buziaka w policzek i ruszyłam w kierunku pierwszej bramki. Po zakończonej odprawie weszłam po stromych metalowych schodkach na pokład samolotu zajęłam wolne miejsce przy oknie, zapięłam pas i włożyłam do uszy słuchawki. Za oknem coraz szybciej przesuwał się widok na lotnisko aż w końcu samolot wniósł się w górę. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się muzyką w słuchawkach.
*Z perspektywy Amy*
Szczerze nie miałam nic do Isa...Isabelle...tak chyba, tak miała na imię. Widać było, że Niall ją lubi, a ja...ja go kocham. Na samą myśl o tym czułam ścisk w gardle. Z tych myśli wyrwał mnie prowadzący Late Show, który zapowiedział chłopaków. Oni jak zwykle zwariowani w podskokach zbiegli ze schodów, machając przy tym fanom i klapnęli na kanapie, ledwo się mieszcząc. Prowadzący zadawał im jakieś pytania...nie wiedziałam nawet jakie, gdyż myślami była gdzie indziej...mianowicie z moim marzeniami o mojej przyszłości z....z Horanem, gdy nagle jedne słowa prowadzącego przewróciły cały mój świat do góry nogami:
- Kim jest ta dziewczyna.? - wskazywał przy tym na zdjęcie Nialla i...i oczywiście drogiej Isabelle. Dobrze znałam odpowiedzieć na to pytanie. Do oczu napłynęły mi tysiące łez...w gardle ścisk...nogi jak z waty....nie wiedziałam co robić. Cztery słowa....i mój świat legnął w gruzach...moje marzenia szlak trafił. Niewiele myśląc wstałam, a wszystkie oczy...wszystkie oczy oprócz oczu Nialla i chłopaków zwróciły się ku mnie. Nie wytrzymałam i wybiegłam ze studia, zupełnie nic nie widząc przez załzawione oczy.
*Z perspektywy Isabelle*
O co znowu chodziło tej pannie.? Wybiegła jak jakaś opętana, robiąc z siebie wielką gwiazdę. Wogóle nie mogę jej zrozumieć...ani rozgryźć. I w dodatku ta sytuacja ze zdjęciem moim i blondaska podczas naszego nocnego pikniku...byłam ciekawa odpowiedzi Niallerka...z jednej strony chciałam, żeby powiedział, że jesteśmy razem, natomiast z drugiej miałam zupełnie inne zdanie. Krótko mówiąc jeden wielki chaos i bałagan. Niall zakłopotany i zarumieniony podrapał się po głowie i odparł:
- To...o-o....ugh....ummm...eee -jąkał się- eemm....moja przyjaciółka.
Ale ta odpowiedź nie wystarczyła prowadzącemu , gdyż ten ciągle ciągnął ten sam temat, a Horan zdenerwowany powiedział, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mój rozum się cieszył, natomiast serce niee. Gdy prowadzący zapytał Malika czy ten spotyka się z kimś...na scenę weszła osoba, której kompletnie się nie spodziewałam...to była Perrie. Jak zawsze kilo tapety na twarzy...obcisłe bluzeczki, sukieneczki...obcasiki. Rzuciła się w ramiona Zaynowi, a ja wiedziałam już...wiedziałam, że to ona jest jego dziewczyną, ale mimo wszystko chciałam usłyszeć to od niego....chciałam być pewna, że on chciał się mną tylko zabawić. Długo nie musiałam czekać:
- Tak spotykam się z...- a ona pocałowała go, na co wszyscy zaczęli się uśmiechać, wszyscy oprócz mnie- Perrie Edwards....
To mi wystarczyło nie chciałam słuchać tego dalej. Coś się we mnie załamało....w sercu ból...na polikach łzy, a w oczach kolejne fale łez....w gardle ścisk. Niewiele myśląc wybiegłam ze studia nie zwracając na siebie niczyjej uwagi...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
UWAGA.!
ROZDZIAŁ PISAŁAM JA I LUCY. CHCĘ DODAĆ RÓWNIEŻ, ŻE NIE JESTEM HEJTERKĄ PERRIE, LECZ LUBIĘ JĄ I UKAZAŁAM JĄ W TAKIM ŚWIETLE W OPOWIADANIU TYLKO DLATEGO, ŻEBY BYŁO CIEKAWIE. NIC DO NIEJ NIE MAM.
Mamy nadzieję, że rozdział się spodoba i liczymy na mnóstwo komentarzy tak jak pod poprzednim rozdziałem. /Joanne
P.S. ZAPRASZAM JUTRO NA KOLEJNY ROZDZIAŁ I MAM PYTANIE CZY CHCIELIBYŚCIE JAKIEŚ ODDZIELNE, KRÓTKIE OPOWIADANIE.? JEŚLI TAK TO PISZCIE W KOMENTARZACH. xx
Stylizacja wg Blake Lively
Tu mam dla Was stylizację według Blake Lively -----> http://allani.pl/zestaw/529733
Zapewne kojarzycie ją pod postacią Serena van der Woodsen z serialu Plotkara. Trzeba przyznać, że dziewczyna ma świetny styl. /Joanne
P.S. Mam nadzieję, że się spodoba i liczę na komentarze xx
Emma Watson
Emma ubiera się bardzo kobieco, na co dzień, ale również na gale i różne uroczystości.
Zestaw inspirowany tą stylizacją: http://allani.pl/zestaw/529430
Mam nadzieję że się spodoba : )
Jeśli chcecie stylizacje na podstawie stylu konkretnych gwiazd, piszcie jakich w komentarzu, lub dajcie linki do zdjęć : ) / Lucy xx
PS rozdział 15 już się pisze ; ) xxx
Zestaw inspirowany tą stylizacją: http://allani.pl/zestaw/529430
Mam nadzieję że się spodoba : )
Jeśli chcecie stylizacje na podstawie stylu konkretnych gwiazd, piszcie jakich w komentarzu, lub dajcie linki do zdjęć : ) / Lucy xx
PS rozdział 15 już się pisze ; ) xxx
sobota, 15 grudnia 2012
Rozdział 14
*Z perspektywy Isabelle*
Zapłakana usiadłam w rogu balkonu, a w popielniczce wypalała się kolejna fajka, gdy usłyszałam trzask drzwi dobiegający z pokoju obok. "Uhuhuhu...ktoś się chyba ostro wku...wkurzył." - pomyślałam i nie przejmując się tym wypaliłam kolejnego papierosa. Wyjęłam z kieszeni ipada, do uszu włożyłam słuchawki, z których dobiegały dźwięki "Little Things", a z pod łóżka wyjęłam mój rysownik. Podczas rysowania mogłam wyrazić to co czuję, więc całkowicie oddałam się rysowani, można powiedzieć, iż odcięłam się od świata. W sumie, to nie rysowałam nic konkretnego...nie zastanawiałam się nad tym, a ręka sama mi chodziła. Nagle w uszach usłyszałam zwrotkę Niallera, a po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Czułam się...czułam się jakby Horan śpiewał to dla mnie,a przynajmniej chciałam, żeby tak było. Poczułam czyiś wzrok na sobie i zapach damskich perfum, wtedy momentalnie otarłam mokre i zimne od łez policzki, a rysownik rzuciłam pod łóżko. To była Martine...dziewczyna Liama. Tak naprawdę nie znałam jej w ogóle, jedynie co z opowiadań z Nicole. Dziewczyna spojrzała na mnie, a z jej spojrzenia płynęło współczucie i zrozumienie...wte...wtedy nie wytrzymałam, a łzy same spływały mi po policzkach. Poczułam, że mogę jej zaufać, a ona niewiele myśląc otarła moje czarne od rozmazanego tuszu poliki i przytuliło czuło, dzięki czemu poczułam się przy niej bezpieczna. Wreszcie czułam, że ktoś mnie rozumie. Martine nie puszczając mnie powiedziała:
- Nie wiem, czemu płaczesz i jeśli nie chcesz to nie mów, ale chcę, żebyś...żebyś wiedziała, że nie jesteś sama, że możesz na mnie liczyć i jestem z Tobą. Pamiętaj.
Na sercu poczułam ciepło, a w moim oku zakręciła się łza szczęścia.
- Eeej...uśmiechnij się. Śmiech to zdrowie. - powiedziała, posyłając mi przy tym szeroki uśmiech, a ja odparłam:
- Dziękuję, że jesteś.!
- A teraz chodźmy na dół.! - odpowiedziała Martine, wstając przy tym i wyciągając do mnie prawą rękę, a ja niewiele myśląc chwyciłam jej ciepłą dłoń i razem w podskokach i uśmiechnięte zeszłyśmy po schodach. Śmiejąc się, wparowałyśmy do pokoju, w którym panowała ponura atmosfera. Byli tam wszyscy oprócz Zayna. Niewiele myśląc odparłam:
- A tu co taka stypa.! - patrząc i uśmiechając się przy tym do Martine, a wszyscy chórem odparli:
- Stypa.?! - kierując przy tym pytające spojrzenie - Przecież wszyscy jesteśmy weseli. - dokończyli, uśmiechając się sztucznie.
- Nie umiecie kłamać. -powiedziałam przewracając oczami i kręcąc przecząco głową, po czym usiadłam na kanapie, a Lou zmienił od razu temat mówiąc:
- No to co, jutro wielki dzień.!
- Wielki dzień.? - spytałam.
- Jutro jedziemy do studia Late Show, gdzie udzielimy wywiadu, a Ty, Nicole, Martine, Amy i Perrie będziecie siedziały na widowni. - odparł Boo Bear, puszczając mi oczko przy tym.
- A Perrie to po co tam.?
I nagle wszyscy spojrzeli na siebie z niepokojem, tylko ja i Martine nie wiedziałyśmy o chodzi, a oni odparli:
- To....to-jąkali się - to przyjaciółka Malika.
- Aaa...w porządku. To o której jutro jedziemy.?
- Rano, obudzimy Cię. - odparł Liaś, a ja pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do pokoju, a po drodze natknęłam się na Zayna. Poczułam, wtedy dreszcz, ale nie zatrzymując się szłam dalej, a on złapał mnie za nadgarstek, a po moim ciele przeszła kolejna fali dreszczy. Nie patrząc nawet na niego wyrwałam nadgarstek z jego dłoni i poszłam do siebie, gdzie położyłam się spać.
*Z perspektywy Louis'a*
Zachowanie Paula, wstrząsnęło mną. Nigdy taki nie był, ale cóż, co poradzić. Poszedłem na górę, do swojego pokoju, gdzie wziąłem prysznic.
*Z perspektywy Nicole*
Nie miałam słów na zachowanie wujka. Jak on tak mógł. Wyobrażałam sb jak on mógł się teraz czuć, więc poszłam na górę, aby porozmawiać z nim. Nie wiedziałam, który to był jego pokoju, więc złapałam za klamkę pierwszego lepszego pokoju i co ujrzałam.?...a raczej kogo.?...to był Lou. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że...że Tomlinson był nagi. Przestraszyłam się i upadłam na ziemię, a wtedy on wskoczył do łazienki, obwinął się ręcznikiem i wyskoczył z powrotem, aby pomóc mi wstać,a ja powiedziałam:
- Prze....przepraszam, powinnam zapukać. - na co Tommo zrobił poważną minę i odparł:
- No nie wiem nie wiem panno Nicole, coś czuję, że będzie to kosztowało panią dwa całusy.
- Ahhh....Lou...Tyyy....Tyyyyy. - ciągnęłam, lecz Boo Bear zamknął mi usta pocałunkiem. Kiedy oderwałam się od niego, on powiedział:
- Przepraszam - mówił lekko zarumieniony - nie powinienem.
- Oj kawalerze Tomlinson, myślę, że będzie to pana kosztowało trzy godziny śpiewania dziennie, to bardzo poważne wykroczenie. - odparłam poważnym głosem, gdy coś się we mnie obudziło, tzw. impuls i niewiele myśląc pocałowałam Tomlinsona, gdy do pokoju wparował Nialler i Hazza. Trwaliśmy w tej chwili objęci, zupełnie ich nie zauważając, gdy Styles chrząknął znacząco, a my oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na nich lekko zarumienieni, a Niall spojrzał na nasze splecione dłonie, a wtedy ja wyrwałam swoją rękę z jego i odparłam lekko zakłopotana:
- To ja lepiej pójdę do siebie.
I tak jak powiedziałam tak uczyniłam, po czym pogrążyłam się w głębokim śnie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i zapraszam na kolejny już jutro. xx /Joanne
P.S. Liczę na komentarze. : )
Zapłakana usiadłam w rogu balkonu, a w popielniczce wypalała się kolejna fajka, gdy usłyszałam trzask drzwi dobiegający z pokoju obok. "Uhuhuhu...ktoś się chyba ostro wku...wkurzył." - pomyślałam i nie przejmując się tym wypaliłam kolejnego papierosa. Wyjęłam z kieszeni ipada, do uszu włożyłam słuchawki, z których dobiegały dźwięki "Little Things", a z pod łóżka wyjęłam mój rysownik. Podczas rysowania mogłam wyrazić to co czuję, więc całkowicie oddałam się rysowani, można powiedzieć, iż odcięłam się od świata. W sumie, to nie rysowałam nic konkretnego...nie zastanawiałam się nad tym, a ręka sama mi chodziła. Nagle w uszach usłyszałam zwrotkę Niallera, a po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Czułam się...czułam się jakby Horan śpiewał to dla mnie,a przynajmniej chciałam, żeby tak było. Poczułam czyiś wzrok na sobie i zapach damskich perfum, wtedy momentalnie otarłam mokre i zimne od łez policzki, a rysownik rzuciłam pod łóżko. To była Martine...dziewczyna Liama. Tak naprawdę nie znałam jej w ogóle, jedynie co z opowiadań z Nicole. Dziewczyna spojrzała na mnie, a z jej spojrzenia płynęło współczucie i zrozumienie...wte...wtedy nie wytrzymałam, a łzy same spływały mi po policzkach. Poczułam, że mogę jej zaufać, a ona niewiele myśląc otarła moje czarne od rozmazanego tuszu poliki i przytuliło czuło, dzięki czemu poczułam się przy niej bezpieczna. Wreszcie czułam, że ktoś mnie rozumie. Martine nie puszczając mnie powiedziała:
- Nie wiem, czemu płaczesz i jeśli nie chcesz to nie mów, ale chcę, żebyś...żebyś wiedziała, że nie jesteś sama, że możesz na mnie liczyć i jestem z Tobą. Pamiętaj.
Na sercu poczułam ciepło, a w moim oku zakręciła się łza szczęścia.
- Eeej...uśmiechnij się. Śmiech to zdrowie. - powiedziała, posyłając mi przy tym szeroki uśmiech, a ja odparłam:
- Dziękuję, że jesteś.!
- A teraz chodźmy na dół.! - odpowiedziała Martine, wstając przy tym i wyciągając do mnie prawą rękę, a ja niewiele myśląc chwyciłam jej ciepłą dłoń i razem w podskokach i uśmiechnięte zeszłyśmy po schodach. Śmiejąc się, wparowałyśmy do pokoju, w którym panowała ponura atmosfera. Byli tam wszyscy oprócz Zayna. Niewiele myśląc odparłam:
- A tu co taka stypa.! - patrząc i uśmiechając się przy tym do Martine, a wszyscy chórem odparli:
- Stypa.?! - kierując przy tym pytające spojrzenie - Przecież wszyscy jesteśmy weseli. - dokończyli, uśmiechając się sztucznie.
- Nie umiecie kłamać. -powiedziałam przewracając oczami i kręcąc przecząco głową, po czym usiadłam na kanapie, a Lou zmienił od razu temat mówiąc:
- No to co, jutro wielki dzień.!
- Wielki dzień.? - spytałam.
- Jutro jedziemy do studia Late Show, gdzie udzielimy wywiadu, a Ty, Nicole, Martine, Amy i Perrie będziecie siedziały na widowni. - odparł Boo Bear, puszczając mi oczko przy tym.
- A Perrie to po co tam.?
I nagle wszyscy spojrzeli na siebie z niepokojem, tylko ja i Martine nie wiedziałyśmy o chodzi, a oni odparli:
- To....to-jąkali się - to przyjaciółka Malika.
- Aaa...w porządku. To o której jutro jedziemy.?
- Rano, obudzimy Cię. - odparł Liaś, a ja pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do pokoju, a po drodze natknęłam się na Zayna. Poczułam, wtedy dreszcz, ale nie zatrzymując się szłam dalej, a on złapał mnie za nadgarstek, a po moim ciele przeszła kolejna fali dreszczy. Nie patrząc nawet na niego wyrwałam nadgarstek z jego dłoni i poszłam do siebie, gdzie położyłam się spać.
*Z perspektywy Louis'a*
Zachowanie Paula, wstrząsnęło mną. Nigdy taki nie był, ale cóż, co poradzić. Poszedłem na górę, do swojego pokoju, gdzie wziąłem prysznic.
*Z perspektywy Nicole*
Nie miałam słów na zachowanie wujka. Jak on tak mógł. Wyobrażałam sb jak on mógł się teraz czuć, więc poszłam na górę, aby porozmawiać z nim. Nie wiedziałam, który to był jego pokoju, więc złapałam za klamkę pierwszego lepszego pokoju i co ujrzałam.?...a raczej kogo.?...to był Lou. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że...że Tomlinson był nagi. Przestraszyłam się i upadłam na ziemię, a wtedy on wskoczył do łazienki, obwinął się ręcznikiem i wyskoczył z powrotem, aby pomóc mi wstać,a ja powiedziałam:
- Prze....przepraszam, powinnam zapukać. - na co Tommo zrobił poważną minę i odparł:
- No nie wiem nie wiem panno Nicole, coś czuję, że będzie to kosztowało panią dwa całusy.
- Ahhh....Lou...Tyyy....Tyyyyy. - ciągnęłam, lecz Boo Bear zamknął mi usta pocałunkiem. Kiedy oderwałam się od niego, on powiedział:
- Przepraszam - mówił lekko zarumieniony - nie powinienem.
- Oj kawalerze Tomlinson, myślę, że będzie to pana kosztowało trzy godziny śpiewania dziennie, to bardzo poważne wykroczenie. - odparłam poważnym głosem, gdy coś się we mnie obudziło, tzw. impuls i niewiele myśląc pocałowałam Tomlinsona, gdy do pokoju wparował Nialler i Hazza. Trwaliśmy w tej chwili objęci, zupełnie ich nie zauważając, gdy Styles chrząknął znacząco, a my oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na nich lekko zarumienieni, a Niall spojrzał na nasze splecione dłonie, a wtedy ja wyrwałam swoją rękę z jego i odparłam lekko zakłopotana:
- To ja lepiej pójdę do siebie.
I tak jak powiedziałam tak uczyniłam, po czym pogrążyłam się w głębokim śnie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i zapraszam na kolejny już jutro. xx /Joanne
P.S. Liczę na komentarze. : )
wtorek, 11 grudnia 2012
Imagin z Harry'm dla @misia18188
"Jak oni mogli.?! Jak mogli mnie oszukiwać przez tyle lat...minęło 16 lat, a oni...oni....okłamywali mnie przez całe moje życie" - pomyślałaś gdy usłyszałaś rozmowę rodziców. Z rozmowy wynikało, że...że Ty i chłopak, który Ci się podoba, a nie powinien, nie jest tak naprawdę Twoim bratem....nie wiedziałaś...nie wiedziałaś czy masz się cieszyć czy płakać...myśl, że Twoi "rodzice" oszukiwali Cię przez 16 lat dobijała Cię, ale z drugiej strony...myśl, że Ty i Hazza moglibyście razem zamazywała pamięć o tej pierwszej myśli. Nie wiele myśląc poszłaś do miejsca, o którym wiedziałaś tylko Ty i...Twój brat...a właściwie to teraz nie wiedziałaś kim on jest dla Ciebie...jeśli nie bratem, to kim.? Przyjacielem.? Chyba tak...w głowie miałaś mętlik, totalny bałagan i bezład...nie wiedziałaś co myśleć, więc udałaś się na "ławeczkę zapomnienia", którą tak nazywaliście z Harrym. "Ławeczka zapomnienia", dlaczego akurat tak, a nie na przykład po prostu "ławeczka" .? Ponieważ to właśnie tam zawsze uciekaliście od problemów, odcinaliście się od świata...świata, którego nienawidziliście, a dlaczego.? Ty nienawidziłaś go dlatego, że...że nie mogłaś być ze Stylesem, a on....właściwie to nie wiedziałaś czemu go nienawidził, nigdy o tym nie wspominał, a Ty nie pytałaś. Siedziałaś tak na tej ławeczce...próbowałaś sobie wszystko poukładać, ale na próżno. Nagle poczułaś na policzku dotyk czyiś ust...poznałaś go po zapachu perfum, to był Harry. Wstałaś, a po policzkach momentalnie zaczęły Ci spływać łzy, nie mogłaś wydusić z siebie, ani jednego słowa, w gardle czułaś ścisk, a Harry zauważył to i powiedział:
- Nie próbuj nic powiedzieć...- a na twych ustach położył Ci...palec wskazujący- Wiem o wszystkim...wiedziałem o tym od...
I nagle coś się w Tobie przełamało. Nie dałaś mu dokończyć, tylko zaczęłaś krzyczeć i bić go pięściami:
- Jak mogłeś.!!? Oszukiwałeś mnie tak samo jak rodzice.! Przez 16 lat żyłam w przekonaniu, że jesteś moim bratem,a przez 7 lat, że nigdy nie będę z chłopakiem, którego kocham najbardziej na świecie...Nigdy Ci tego nie wybac...
I tu Harry nie dał Ci dokończyć, gdyż wpił się w Twoje usta, a Ty niewiele myśląc odpowiedziałaś mu tym samym.
Do dnia dzisiejszego żyjecie razem jako państwo Styles, wychowując czworo dzieci...a czworo, dlatego, że Hazza ma pięciu przyjaciół, a każdy z nich chce być ojcem chrzestnym.
--------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że imagin się spodoba i liczę na komentarze. xx/Joanne
P.S. W nagrodę za cierpliwość Hazza dla Ciebie xx
- Nie próbuj nic powiedzieć...- a na twych ustach położył Ci...palec wskazujący- Wiem o wszystkim...wiedziałem o tym od...
I nagle coś się w Tobie przełamało. Nie dałaś mu dokończyć, tylko zaczęłaś krzyczeć i bić go pięściami:
- Jak mogłeś.!!? Oszukiwałeś mnie tak samo jak rodzice.! Przez 16 lat żyłam w przekonaniu, że jesteś moim bratem,a przez 7 lat, że nigdy nie będę z chłopakiem, którego kocham najbardziej na świecie...Nigdy Ci tego nie wybac...
I tu Harry nie dał Ci dokończyć, gdyż wpił się w Twoje usta, a Ty niewiele myśląc odpowiedziałaś mu tym samym.
Do dnia dzisiejszego żyjecie razem jako państwo Styles, wychowując czworo dzieci...a czworo, dlatego, że Hazza ma pięciu przyjaciół, a każdy z nich chce być ojcem chrzestnym.
--------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że imagin się spodoba i liczę na komentarze. xx/Joanne
P.S. W nagrodę za cierpliwość Hazza dla Ciebie xx
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Imagin z Liam'em dla Martynki
*Deszczowy dzień, siedzisz na łóżku i pijesz herbatę myśląc o swoim życiu, nagle dzwoni twój telefon*
-Halo? - odebrałaś.
-Hej skarbie, masz trochę czasu? - dzwonił Liam - twój chłopak.
-Tak, dla ciebie zawsze. A czemu pytasz?
-Pomyślałem, że może chciałabyś gdzieś wyjść? Do kina, albo na kręgle? - zaproponował chłopak.
-Tak, pewnie ! Ale... - nie dokończyłaś.
-Ale co? - dopytywał Liam.
-Co z twoimi fankami? Przecież nikt o nas nie wie... - ukrywaliście związek przed całym światem, wiedzieli tylko wasi najbliżsi znajomi.
-A co ma z nimi być? Podramatyzują trochę i przestaną... Chcesz się wiecznie ukrywać? Bo ja nie bardzo... Powoli zaczyna mnie męczyć udawanie, że ciągle jestem sam... - zarobił pauzę i p chwili kontynuował - to jak? Idziemy na kręgle?
-No... dobrze... Masz rację nie możemy w nieskończoność udawać, że między nami nic nie ma. - zgodziłaś się niepewnie.
-Super! Przyjdę po ciebie o 16, dobrze? - zapytał uradowany chłopak.
-Okej... do zobaczenia! - odpowiedziałaś i rozłączyłaś się. Nie wiedziałaś co masz zrobić. Nie mogłaś się doczekać spotkania, bo wreszcie będziecie mogli czuć się swobodnie, ale bałaś się reakcji Directionerek. Co jak cię nie polubią? Co jeśli nie zaakceptują waszego związku? Powoli wstałaś i podeszłaś do szafy. "na kręgle.. to musi być coś wygodnego" pomyślałaś i po dość długim namyśle wybrałaś to ---> http://allani.pl/zestaw/516503 .
W drodze na kręgle nie napadły Was fanki, dlatego że wybraliście drogę, którą nie chodziło zbyt wielu osób. Bawiliście się świetnie...nawet zbyt świetnie. Wiedziałaś, że jest Ci zbyt wesoło i wydarzy się coś złego. Czułaś to...to było przeczucie. Gdy wyszliście z na zewnątrz nie było tam ani samochodu...ani Waszego kierowcy...bardzo Was to zdziwiło, więc Daddy jak najszybciej wyjął telefon z kieszeni, żeby zadzwonić do Paula, zanim fanki zorientują się, że tutaj jesteście....niestety na próżno. Nim zdążyliście się obejrzeć...dookoła Was stały tysiące fanek, które krzyczały tylko, że Cię nienawidzą, że nie zasługujesz na Payne, że Daddy je okłamał przez Ciebie...nie wytrzymałaś...po policzkach zaczęły spływać Ci tysiące łez, ale w pewnym momencie Liaś Cię przytulił...potrzebowałaś tego...czułaś się przy nim bezpieczna i postanowiłaś, że pokażesz im że się mylą. Wtedy jedna z fanek wykrzyczała Ci prosto w twarz:
"Jesteś nikim.! Jesteś gównem, bo jesteś mulatką.! Nie zasługujesz na Liama.! Lecisz tylko na jego sławę i kasę.!"
Wtedy coś się w Tobie załamało...mimo, że nic o Tobie nie wiedziały...i nie wiedziały, czy jesteście razem, wyzywały Cię od najgorszych. Nie mogłaś tego znieść...wyrwałaś się z objęć Liama i pobiegłaś w najbliższą ślepą uliczkę. Schowałaś się za wielkim kontenerem na śmieci...przykucnęłaś w rogu i wyjęłaś z kieszeni telefon, a policzki miałaś czarne od łez czarnych od tuszu. Pod obudową telefonu miałaś...ży...żyletkę. Nazywała się "Sarah"...kiedyś samookaleczałaś się regularnie...Liam dobrze o tym wiedział...w takich chwilach jak ta sięgałaś po "Sarah". Wyciągnęłaś ją...przyłożyłaś delikatnie do prawej ręki....i już miałaś wbić ją w swoją delikatną i jendrną skórę, gdy...za sobą usłyszałaś dobrze znany Ci głos:
- Rita.! Nie rób tego.!
To był Liam...poznałaś go po zapachu perfum. Przytulił Cię, otarł czarne od łez poliki...i delikatnie, a zarazem niepostrzeżenie wyjął żyletkę z Twojej ręki, po czym wyrzucił ją do kosza i szepnął:
- Je...jeś... - i tutaj jego głos zaczął się łamać, a do oczu napływały mu tysiące łez, po czym spływały po jego polikach...jedna po drugiej - jeśli mnie kochasz...nie rób tego więcej.
A Ty nic nie odpowiadając ...wpiłaś się w jego usta, na co on odpowiedział Ci tym samym. Czułaś się przy nim bezpieczna i bez względu na reakcję fanek, chciałaś z nim być...zawsze i wszędzie.
Żyjecie razem do dzisiaj jako państwo Payne wychowując czteroletnią córeczkę Danielle. Jesteście szczęśliwi, a fanki przekonały się do Ciebie i zaakceptowały Wasz związek.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Imagin pisany wspólnie z Lucy, tak właściwie to ona dała mi pomysł i napisała połowę, a ja drugą połowę. Mamy nadzieję, że się spodoba i liczymy na komentarze./ Joanne
P.S. Co sądzicie o propozycji Louis'a.? Zgadzacie się czy nie.? xx
-Halo? - odebrałaś.
-Hej skarbie, masz trochę czasu? - dzwonił Liam - twój chłopak.
-Tak, dla ciebie zawsze. A czemu pytasz?
-Pomyślałem, że może chciałabyś gdzieś wyjść? Do kina, albo na kręgle? - zaproponował chłopak.
-Tak, pewnie ! Ale... - nie dokończyłaś.
-Ale co? - dopytywał Liam.
-Co z twoimi fankami? Przecież nikt o nas nie wie... - ukrywaliście związek przed całym światem, wiedzieli tylko wasi najbliżsi znajomi.
-A co ma z nimi być? Podramatyzują trochę i przestaną... Chcesz się wiecznie ukrywać? Bo ja nie bardzo... Powoli zaczyna mnie męczyć udawanie, że ciągle jestem sam... - zarobił pauzę i p chwili kontynuował - to jak? Idziemy na kręgle?
-No... dobrze... Masz rację nie możemy w nieskończoność udawać, że między nami nic nie ma. - zgodziłaś się niepewnie.
-Super! Przyjdę po ciebie o 16, dobrze? - zapytał uradowany chłopak.
-Okej... do zobaczenia! - odpowiedziałaś i rozłączyłaś się. Nie wiedziałaś co masz zrobić. Nie mogłaś się doczekać spotkania, bo wreszcie będziecie mogli czuć się swobodnie, ale bałaś się reakcji Directionerek. Co jak cię nie polubią? Co jeśli nie zaakceptują waszego związku? Powoli wstałaś i podeszłaś do szafy. "na kręgle.. to musi być coś wygodnego" pomyślałaś i po dość długim namyśle wybrałaś to ---> http://allani.pl/zestaw/516503 .
W drodze na kręgle nie napadły Was fanki, dlatego że wybraliście drogę, którą nie chodziło zbyt wielu osób. Bawiliście się świetnie...nawet zbyt świetnie. Wiedziałaś, że jest Ci zbyt wesoło i wydarzy się coś złego. Czułaś to...to było przeczucie. Gdy wyszliście z na zewnątrz nie było tam ani samochodu...ani Waszego kierowcy...bardzo Was to zdziwiło, więc Daddy jak najszybciej wyjął telefon z kieszeni, żeby zadzwonić do Paula, zanim fanki zorientują się, że tutaj jesteście....niestety na próżno. Nim zdążyliście się obejrzeć...dookoła Was stały tysiące fanek, które krzyczały tylko, że Cię nienawidzą, że nie zasługujesz na Payne, że Daddy je okłamał przez Ciebie...nie wytrzymałaś...po policzkach zaczęły spływać Ci tysiące łez, ale w pewnym momencie Liaś Cię przytulił...potrzebowałaś tego...czułaś się przy nim bezpieczna i postanowiłaś, że pokażesz im że się mylą. Wtedy jedna z fanek wykrzyczała Ci prosto w twarz:
"Jesteś nikim.! Jesteś gównem, bo jesteś mulatką.! Nie zasługujesz na Liama.! Lecisz tylko na jego sławę i kasę.!"
Wtedy coś się w Tobie załamało...mimo, że nic o Tobie nie wiedziały...i nie wiedziały, czy jesteście razem, wyzywały Cię od najgorszych. Nie mogłaś tego znieść...wyrwałaś się z objęć Liama i pobiegłaś w najbliższą ślepą uliczkę. Schowałaś się za wielkim kontenerem na śmieci...przykucnęłaś w rogu i wyjęłaś z kieszeni telefon, a policzki miałaś czarne od łez czarnych od tuszu. Pod obudową telefonu miałaś...ży...żyletkę. Nazywała się "Sarah"...kiedyś samookaleczałaś się regularnie...Liam dobrze o tym wiedział...w takich chwilach jak ta sięgałaś po "Sarah". Wyciągnęłaś ją...przyłożyłaś delikatnie do prawej ręki....i już miałaś wbić ją w swoją delikatną i jendrną skórę, gdy...za sobą usłyszałaś dobrze znany Ci głos:
- Rita.! Nie rób tego.!
To był Liam...poznałaś go po zapachu perfum. Przytulił Cię, otarł czarne od łez poliki...i delikatnie, a zarazem niepostrzeżenie wyjął żyletkę z Twojej ręki, po czym wyrzucił ją do kosza i szepnął:
- Je...jeś... - i tutaj jego głos zaczął się łamać, a do oczu napływały mu tysiące łez, po czym spływały po jego polikach...jedna po drugiej - jeśli mnie kochasz...nie rób tego więcej.
A Ty nic nie odpowiadając ...wpiłaś się w jego usta, na co on odpowiedział Ci tym samym. Czułaś się przy nim bezpieczna i bez względu na reakcję fanek, chciałaś z nim być...zawsze i wszędzie.
Żyjecie razem do dzisiaj jako państwo Payne wychowując czteroletnią córeczkę Danielle. Jesteście szczęśliwi, a fanki przekonały się do Ciebie i zaakceptowały Wasz związek.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Imagin pisany wspólnie z Lucy, tak właściwie to ona dała mi pomysł i napisała połowę, a ja drugą połowę. Mamy nadzieję, że się spodoba i liczymy na komentarze./ Joanne
P.S. Co sądzicie o propozycji Louis'a.? Zgadzacie się czy nie.? xx
niedziela, 9 grudnia 2012
Perrie w stylu hippie
Kolej na Perrie : ) stylizacja w stylu jej ubioru w teledysku do Wings ; )
Pezz często ubiera się w stylu hippie np. nosi charakterystyczne opaski i spódnice :
Stylizacja w stylu Perrie : http://allani.pl/zestaw/516095
Mam nadzieję że się podoba i proszę o komentarze ; ) /Lucy
PS chcecie więcej zestawów w stylu gwiazd czy te w opowiadaniu wam wystarczą? ; ) xx
Pezz często ubiera się w stylu hippie np. nosi charakterystyczne opaski i spódnice :
Mam nadzieję że się podoba i proszę o komentarze ; ) /Lucy
PS chcecie więcej zestawów w stylu gwiazd czy te w opowiadaniu wam wystarczą? ; ) xx
sobota, 8 grudnia 2012
Rozdział 13
*Z perspektywy Zayn'a*
Nie mogłem dłużej patrzeć na to jak mój najlepszy przyjaciel i dziewczyna, która mi się podoba świetnie się bawią, a w dodatku zaraz mieli się pocałować, więc ruszyłem na miasto. W głowie miałem tysiące myśli, nie wiedziałem co miałem zrobić, jedyne co teraz mi przychodziło do głowy to to żeby iść na miasto zapalić papierosa i się wyluzować.
*Z perspektywy Niall'a*
Nachylałem się nad Isabelle coraz niżej i niżej, aż w końcu wydało mi się to podejrzane, więc otworzyłem oczy i...co zobaczyłem.? Isabelle patrzącą przez teleskop, po czym niezdarnie wylądowałem na ziemi, na co ona odskoczyła jak poparzona od urządzenia i od razu spytała się czy nic mi nie jest, wyciągając przy tym do mnie rękę, a ja nie wiele myśląc chwyciłem ją za dłoń i ściągnąłem na ziemię... po chwili oboje leżeliśmy na ziemi patrząc się w gwiaździste niebo. Nie wiem jak długo trwaliśmy w tej cudownej chwili, ale Isabelle wstała w pewnym momencie i powiedziała:
- Niall jest już późno, więc może pójdziemy do domu.?
Na co ja zrobiłem minę smutnego szczeniaczka i odparłem:
- No nie wiem...musimy.?
- Wypadałoby. Paul pewnie odchodzi od zmysłów.
- Co go to interesuje.?! Przecież nie mam 3 lat, a po drugie potrzebuję trochę prywatności. - powiedziałem oburzony, a Isa odwróciła się do mnie tyłem. Podszedłem do niej i przytuliłem, mówiąc:
- Przepraszam, nie powinienem. Przecież to Twój wujek. Ale po prostu czasem mam już dosyć tego, że nie mamy nawet trochę prywatności, której tak bardzo potrzebujemy, akurat teraz, gdy mamy wolne i chcielibyśmy odpocząć i się wyluzować.
*Z perspektywy Isabelle*
Do oczu momentalnie zaczęły mi napływać tysiące łez, nie potrafiłam tego ukryć przed Horanem ani powstrzymać.
"Gdyby on wiedział, że Paul jest moim tatą." - myślałam. Po czym przerwałam swoje myśli, opanowałam się, gdyż nie mogłam mu zdradzić naszej tajemnicy, po czym stanęłam do niego przodem i odparłam:
- Nic się nie stało.
*Z perspektywy Niall'a*
Czułem ten niepokój, który tkwił w Isabelle. Widziałem, że coś ją dręczy...że robi dobrą minę do złej gry, lecz stwierdziłem, że jak będzie chciała to sama mi o tym powie. Zaczęliśmy pakować koce do koszyczków, gdy Isabelle zaczęła się trząść z zimna, więc zdjąłem swoją bluzę i podchodząc do niej, zarzuciłem jej na ramiona, na co ona się uśmiechnęła i odparła:
- Dziękuję, ale co z Tobą.?
- O mnie się nie martw. - odpowiedziałem i puściłem jej oczko, po czym oboje ruszyliśmy objęci w stronę domu.
*Z perspektywy Louis'a*
Do domu wróciliśmy około 11 w nocy. Na dole ani na górze nie było nikogo ani Zayna, ani Nialla, ani Isabelle. Nie przejmując się tym zaczęliśmy grać w butelkę. Na początku było dość nudno, więc żeby to rozkręcić, ustaliliśmy, że gramy na wszystko., a w tle puściliśmy "Up All Night". W między czasie zamówiliśmy pizzę, którą następnie zjedliśmy. Nie obyło się bez ubrudzenia siebie nawzajem sosem pomidorowym czy czosnkowym. Nagle drzwi domu otworzyły się, a do środka weszli rozbawieni i objęci Niall i Isabelle. Wszyscy popatrzyliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy znacząco, po czym krzyknęliśmy chórem:
- No proszę proszę.
Na co oni zmieszani i zakłopotani odskoczyli od siebie, a Harry wstał udając oburzonego i powiedział teatralnym głosem:
- Niallerze Jamsie Horanie jak śmiałeś okłamać nas mówiąc, iż idziesz do domu, gdyż zgłodniałeś, a tymczasem zabawiasz się z panną Isabelle.
Wszyscy zareagowaliśmy głośnym śmiechem, a Styles robiąc naburmuszoną minę odwrócił się tyłem do Niallera i krzyknął:
- To nie jest śmieszne.
W pokoju zapanowała cisza i spokój, lecz nie na długo, gdyż przerwała to Isabelle mówiąc:
- To..ten..no ten...tego - i razem z Horanem zaczęli się śmiać, a my dołączyliśmy się do nich - Jak było w.....a gdzie to wy byliście.? - ciągnęła.
- Mniejsza z tym, ja to bym coś zjadł. - powiedział Niall i w podskokach ruszył w stronę lodówki, z której wygrzebał coś do zjedzenia, a ja powiedziałem:
- Gramy w butelkę, dołączycie się do nas.?
- Jasne.! - oparli chórem Isa i Horan, po czym usiedli koło siebie i spojrzeli na siebie znacząco, uśmiechając się przy tym. Butelką zakręcił Harry. W duchu modliłem się, żeby nie wypadło na mnie lecz na próżno...graliśmy na wyzwania, więc Hazza powiedział:
- Hmm...ten...no..ugh...wiem.! - krzyknął - Musisz...pocałować Nicole. - ciągnął uśmiechając się niecnie przy tym. Gdy dziewczyna, to usłyszała zarumieniła się, a ja niewiele myśląc wstałem i pocałowałem ją. To nie był zwyczajny całus, to było...było...nie potrafię tego opisać. Już miałem zakręcić butelką, gdy do domu wparował lekko wstawiony Zayn.
*Z perspektywy Isabelle*
Gdy zobaczyłam Zayna...nie wytrzymałam, coś we mnie pękło, a łzy momentalnie zaczęły napływać mi do oczu. Wstałam i pobiegłam na górę do swojego pokoju, gdzie wybiegłam na balkon. Na parapecie miałam jeszcze jedną fajkę, więc nie wiele myśląc wyjęłam z kieszeni zapalniczkę i zapaliłam papierosa.
*Z perspektywy Liam'a*
Gdy wszyscy zobaczyliśmy Zayna w takim stanie spojrzeliśmy na siebie pytająco...wszyscy oprócz Isy, która od razu pobiegła na górę. Miałem iść za nią, lecz Martine złapała mnie za rękę i szepnęła, iż za nią pójdzie. Wszyscy zaczęliśmy zasypywać Malika pytaniami typu: Zayn co jest.? A on nie odpowiedział nic tylko spojrzał na nas...nie było to zwyczajne spojrzenie...był to wzrok w stylu: "chciałbym Wam powiedzieć jak bardzo jest mi źle, ale nie potrafię, więc dajcie mi święty spokój." Malik miał iść na górę, lecz do salonu wparował zdenerwowany Paul i zaczął krzyczeć:
- Zayn, chłopie.! Co Ty najlepszego wyprawiasz.! Dzisiaj rano macie wywiad w Late Show, a Ty się upijasz.? Tak się zachowuje prawdziwy facet.?
A Zayn nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok na podłogę, a ja podszedłem do niego, przytuliłem jak najlepszego przyjaciela i szepnąłem:
- Stary, będzie dobrze.!
Wtedy Paul powiedział, żebyśy usiedli i że ma nam coś do powiedzenia, a konkretnie Zaynowi. Zrobiliśmy tak jak chciał, a on zaczął:
- Więc dobrze wiecie, że teraz promujemy Waszą nową płytę i zależy nam na tym, żeby było o Was głośne, więc Zayn słuchaj teraz mnie uważnie. Postanowiliśy, iż będziesz teraz udawał, że jesteś z........
I tu Zayn nie pozwolił mu dokończyć, gdyż wykrzyknął:
- Czy Wy nie potraficie zrozumieć, że to jest moje życie.?! Moje...moje i tylko moje.! Nie Wasze.!
Malik miał już wstać, ale ja złapałem go za ramię i pociągnąłem na dół tak aby usiadł, a Paul kontynuował:
- Słuchaj...jesteś gwiazdą.! Chcesz odnieść sukces.? To musisz się poświęcić. Pamiętaj, że jeśli jesteś gwiazd musisz poświęci się i zapomnieć o prywatności.
Zaynowi zaczęły do oczu napływać tysiące łez, ale Paul tego nie zauważył i ciągnął dalej:
- Więc na czym to ja skończyłem.? A...już wiem...więc będziesz udawał, że jesteś z Perrie Edwards z zespołu Little Mix i jutro w Late Show oświadczysz to oficjalnie. Koniec kropka, bez dyskusji.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Teraz zastosuję mały szantażyk, mianowicie jeśli będzie 5 komentarzy już jutro pojawi się kolejny rozdział./Joanne
P.S. Co powiecie na taki prezent pod choinkę.?
Nie mogłem dłużej patrzeć na to jak mój najlepszy przyjaciel i dziewczyna, która mi się podoba świetnie się bawią, a w dodatku zaraz mieli się pocałować, więc ruszyłem na miasto. W głowie miałem tysiące myśli, nie wiedziałem co miałem zrobić, jedyne co teraz mi przychodziło do głowy to to żeby iść na miasto zapalić papierosa i się wyluzować.
*Z perspektywy Niall'a*
Nachylałem się nad Isabelle coraz niżej i niżej, aż w końcu wydało mi się to podejrzane, więc otworzyłem oczy i...co zobaczyłem.? Isabelle patrzącą przez teleskop, po czym niezdarnie wylądowałem na ziemi, na co ona odskoczyła jak poparzona od urządzenia i od razu spytała się czy nic mi nie jest, wyciągając przy tym do mnie rękę, a ja nie wiele myśląc chwyciłem ją za dłoń i ściągnąłem na ziemię... po chwili oboje leżeliśmy na ziemi patrząc się w gwiaździste niebo. Nie wiem jak długo trwaliśmy w tej cudownej chwili, ale Isabelle wstała w pewnym momencie i powiedziała:
- Niall jest już późno, więc może pójdziemy do domu.?
Na co ja zrobiłem minę smutnego szczeniaczka i odparłem:
- No nie wiem...musimy.?
- Wypadałoby. Paul pewnie odchodzi od zmysłów.
- Co go to interesuje.?! Przecież nie mam 3 lat, a po drugie potrzebuję trochę prywatności. - powiedziałem oburzony, a Isa odwróciła się do mnie tyłem. Podszedłem do niej i przytuliłem, mówiąc:
- Przepraszam, nie powinienem. Przecież to Twój wujek. Ale po prostu czasem mam już dosyć tego, że nie mamy nawet trochę prywatności, której tak bardzo potrzebujemy, akurat teraz, gdy mamy wolne i chcielibyśmy odpocząć i się wyluzować.
*Z perspektywy Isabelle*
Do oczu momentalnie zaczęły mi napływać tysiące łez, nie potrafiłam tego ukryć przed Horanem ani powstrzymać.
"Gdyby on wiedział, że Paul jest moim tatą." - myślałam. Po czym przerwałam swoje myśli, opanowałam się, gdyż nie mogłam mu zdradzić naszej tajemnicy, po czym stanęłam do niego przodem i odparłam:
- Nic się nie stało.
*Z perspektywy Niall'a*
Czułem ten niepokój, który tkwił w Isabelle. Widziałem, że coś ją dręczy...że robi dobrą minę do złej gry, lecz stwierdziłem, że jak będzie chciała to sama mi o tym powie. Zaczęliśmy pakować koce do koszyczków, gdy Isabelle zaczęła się trząść z zimna, więc zdjąłem swoją bluzę i podchodząc do niej, zarzuciłem jej na ramiona, na co ona się uśmiechnęła i odparła:
- Dziękuję, ale co z Tobą.?
- O mnie się nie martw. - odpowiedziałem i puściłem jej oczko, po czym oboje ruszyliśmy objęci w stronę domu.
*Z perspektywy Louis'a*
Do domu wróciliśmy około 11 w nocy. Na dole ani na górze nie było nikogo ani Zayna, ani Nialla, ani Isabelle. Nie przejmując się tym zaczęliśmy grać w butelkę. Na początku było dość nudno, więc żeby to rozkręcić, ustaliliśmy, że gramy na wszystko., a w tle puściliśmy "Up All Night". W między czasie zamówiliśmy pizzę, którą następnie zjedliśmy. Nie obyło się bez ubrudzenia siebie nawzajem sosem pomidorowym czy czosnkowym. Nagle drzwi domu otworzyły się, a do środka weszli rozbawieni i objęci Niall i Isabelle. Wszyscy popatrzyliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy znacząco, po czym krzyknęliśmy chórem:
- No proszę proszę.
Na co oni zmieszani i zakłopotani odskoczyli od siebie, a Harry wstał udając oburzonego i powiedział teatralnym głosem:
- Niallerze Jamsie Horanie jak śmiałeś okłamać nas mówiąc, iż idziesz do domu, gdyż zgłodniałeś, a tymczasem zabawiasz się z panną Isabelle.
Wszyscy zareagowaliśmy głośnym śmiechem, a Styles robiąc naburmuszoną minę odwrócił się tyłem do Niallera i krzyknął:
- To nie jest śmieszne.
W pokoju zapanowała cisza i spokój, lecz nie na długo, gdyż przerwała to Isabelle mówiąc:
- To..ten..no ten...tego - i razem z Horanem zaczęli się śmiać, a my dołączyliśmy się do nich - Jak było w.....a gdzie to wy byliście.? - ciągnęła.
- Mniejsza z tym, ja to bym coś zjadł. - powiedział Niall i w podskokach ruszył w stronę lodówki, z której wygrzebał coś do zjedzenia, a ja powiedziałem:
- Gramy w butelkę, dołączycie się do nas.?
- Jasne.! - oparli chórem Isa i Horan, po czym usiedli koło siebie i spojrzeli na siebie znacząco, uśmiechając się przy tym. Butelką zakręcił Harry. W duchu modliłem się, żeby nie wypadło na mnie lecz na próżno...graliśmy na wyzwania, więc Hazza powiedział:
- Hmm...ten...no..ugh...wiem.! - krzyknął - Musisz...pocałować Nicole. - ciągnął uśmiechając się niecnie przy tym. Gdy dziewczyna, to usłyszała zarumieniła się, a ja niewiele myśląc wstałem i pocałowałem ją. To nie był zwyczajny całus, to było...było...nie potrafię tego opisać. Już miałem zakręcić butelką, gdy do domu wparował lekko wstawiony Zayn.
*Z perspektywy Isabelle*
Gdy zobaczyłam Zayna...nie wytrzymałam, coś we mnie pękło, a łzy momentalnie zaczęły napływać mi do oczu. Wstałam i pobiegłam na górę do swojego pokoju, gdzie wybiegłam na balkon. Na parapecie miałam jeszcze jedną fajkę, więc nie wiele myśląc wyjęłam z kieszeni zapalniczkę i zapaliłam papierosa.
*Z perspektywy Liam'a*
Gdy wszyscy zobaczyliśmy Zayna w takim stanie spojrzeliśmy na siebie pytająco...wszyscy oprócz Isy, która od razu pobiegła na górę. Miałem iść za nią, lecz Martine złapała mnie za rękę i szepnęła, iż za nią pójdzie. Wszyscy zaczęliśmy zasypywać Malika pytaniami typu: Zayn co jest.? A on nie odpowiedział nic tylko spojrzał na nas...nie było to zwyczajne spojrzenie...był to wzrok w stylu: "chciałbym Wam powiedzieć jak bardzo jest mi źle, ale nie potrafię, więc dajcie mi święty spokój." Malik miał iść na górę, lecz do salonu wparował zdenerwowany Paul i zaczął krzyczeć:
- Zayn, chłopie.! Co Ty najlepszego wyprawiasz.! Dzisiaj rano macie wywiad w Late Show, a Ty się upijasz.? Tak się zachowuje prawdziwy facet.?
A Zayn nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok na podłogę, a ja podszedłem do niego, przytuliłem jak najlepszego przyjaciela i szepnąłem:
- Stary, będzie dobrze.!
Wtedy Paul powiedział, żebyśy usiedli i że ma nam coś do powiedzenia, a konkretnie Zaynowi. Zrobiliśmy tak jak chciał, a on zaczął:
- Więc dobrze wiecie, że teraz promujemy Waszą nową płytę i zależy nam na tym, żeby było o Was głośne, więc Zayn słuchaj teraz mnie uważnie. Postanowiliśy, iż będziesz teraz udawał, że jesteś z........
I tu Zayn nie pozwolił mu dokończyć, gdyż wykrzyknął:
- Czy Wy nie potraficie zrozumieć, że to jest moje życie.?! Moje...moje i tylko moje.! Nie Wasze.!
Malik miał już wstać, ale ja złapałem go za ramię i pociągnąłem na dół tak aby usiadł, a Paul kontynuował:
- Słuchaj...jesteś gwiazdą.! Chcesz odnieść sukces.? To musisz się poświęcić. Pamiętaj, że jeśli jesteś gwiazd musisz poświęci się i zapomnieć o prywatności.
Zaynowi zaczęły do oczu napływać tysiące łez, ale Paul tego nie zauważył i ciągnął dalej:
- Więc na czym to ja skończyłem.? A...już wiem...więc będziesz udawał, że jesteś z Perrie Edwards z zespołu Little Mix i jutro w Late Show oświadczysz to oficjalnie. Koniec kropka, bez dyskusji.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Teraz zastosuję mały szantażyk, mianowicie jeśli będzie 5 komentarzy już jutro pojawi się kolejny rozdział./Joanne
P.S. Co powiecie na taki prezent pod choinkę.?
niedziela, 2 grudnia 2012
Rozdział 12
*Z perspektywy Zayn'a*
Wybiegłem z domu, trzaskając drzwiami, jak najmocniej tylko potrafiłem, po czym udałem się w miejsce, o którym nikt nie wiedział, przynajmniej tak mi się wydawało. Po drodze zdążyłem zobaczyć Niallera, idącego w stronę drzwi domu. Miałem nadzieję, że mnie nie zauważył, ale to była złudna nadzieja, gdyż krzyknął:
-Zayn.! Poczekaj.! - na co ja tylko rzuciłem mu szybkie spojrzenie, które wyrażało wszystkie uczucia, jakie we mnie tkwiły, po czym pobiegłem w stronę mojej "świątyni dumania". Tak nazywałem to miejsce, ponieważ zawsze przychodziłem tam, gdy było mi źle. To zawsze mi pomagało.Na miejscu usiadłem pod liśćmi kasztanowca i patrzyłem w moje odbicie w rzece. W głowie miałem mętlik. Tysiące myśli krążyło mi po głowie niczym jeden wielki huragan, chaos.
*Z perspektywy Isabelle*
Na górze pokierowałam się w stronę pokoju, gdzie od razu dorwałam się do walizki, po to aby wyjąć z niej papierosy. Tak papierosy...tak palę. Robię to tylko wtedy gdy jest mi źle. Gdy już znalazłam paczkę Mallborro, ruszyłam na balkon, na którym stanęłam tyłem do barierki, opierając się o nią. Zapaliłam papierosa, a łzy zaczęły mi momentalnie spływać po policzkach. W sercu czułam...czułam, że darzę Zayna uczuciem, ale mój umysł nie dopuszczał tej myśli do głowy. Czułam się okropnie...
"Jak ja mogłam go tak potraktować.? " - myślałam, a w mojej głowie panował kompletny chaos. Czułam się okropnie z tym jak potraktowałam Malika, ale to był impuls. Mam nadzieję, że mi wybaczy. To nie było moja wina, gdyby...gdyby on nie próbował mnie pocałować, nie wybuchłabym tak na niego. Nie mogłam przestać opanować łez. Nie wiem jak długo stałam na balkonie, ale chyba dość długo, gdyż zdążyłam wypalić pięć papierosów,a wcześniej nigdy mi się to nie zdarzało.
*Z perspektywy Niall'a*
Gdy szedłem w stronę domu słyszałem krzyki Isabelle,a potem ujrzałem wybiegającego z domu Zayn'a. Nie wiedziałem o co chodzi, a gdy zawołałem Malik'a on rzucił mi tylko spojrzenie pełne łez. Przyspieszyłem, więc tempa i wbiegłem do domu, po czym sięgnąłem po coś do zjedzenia, gdyż byłem bardzo głodny. Na dole nie było Isabelle, więc pewnie była w swoim pokoju. Ruszyłem więc na górę i zaglądałem do wszystkich pokoi po kolei, bo nie wiedziałem który pokój należy do Isy. W końcu trafiłem na ten właściwy, w którym ujrzałem ją. Stała na balkonie, w ustach trzymała papierosa, a jej przepiękne błękitne oczy wpatrzone były w niebo. Po jej czarnych od tuszu policzkach spływały tysiące łez...jedna po drugiej. Ruszyłem więc do niej i spytałem od razu:
- Isabelle co się stało.?
A ona nie mówiąc nic, wyjęła fajkę z ust, wyrzuciła za balkon i wtuliła się we mnie całą swoją siłą. Ja nie protestowałem, tylko głaskałem ją delikatnie po głowie, szepcąc jej do ucha:
- Wszystko będzie dobrze...wszystko się ułoży.
A ona oderwała się ode mnie, spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała:
- Dziękuję. - posyłając mi przy tym jeden z jej najpiękniejszych uśmiechów, który ja odwzajemniłem i otarłem czarne od tuszu łzy, po czym odparłem:
- Co powiesz na mały spacer.?
Isabelle uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:
- Hmm...zależy gdzie.
- Zobaczysz. - odpowiedziałem jej, puszczając przy tym oczko, po czym ruszyłem w stronę wyjścia, a na odchodne krzyknąłem:
- Bądź gotowa za 10 minut.! Czekam na dole.!
*Z perspektywy Isabelle*
Podobał mi się pomysł Niallera, więc szybko ubrałam się w -------> http://allani.pl/zestaw/505403 , po czym zrobiłam delikatny makijaż. Wyrobiłam się szybciej niż myślałam, ale jak chcę to potrafię, a po drugie na dole czekał na mnie przystojniak z One Direction, a w dodatku czekał tylko na mnie. Nie każdemu się to zdarza.
*Z perspektywy Niall'a*
Nie czekałem długo na Isabelle, gdyż już po 5 minutach zeszła na dół. Wyglądała pięknie, z resztą tak jak zawsze.Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy w miejsce, o którym nikt nie wiedział przynajmniej tak mi się wydawało.
*Z perspektywy Isabelle*
Gdy szliśmy tak objęci, nie czułam się zbyt komfortowo, ale odpowiadało mi to. Czułam się przy nim bezpieczna i czułam, że mam przyjaciela. Ten blondasek sprawiał, że jestem szczęśliwa. Na miejscu,a było to wyjątkowe miejsce nad rzeką, był rozłożony koc i jedzenie, a obok stały teleskopy. Nie wiedziałam po co to wszystko, ale byłam zachwycona. Z tego zachwytu wyrwał mnie Nialler, mówiący:
- No co tak stoisz.!? Chodź siadaj. - przy czym posłał mi nieziemski uśmiech, a ja odparłam:
- Ale...ale...- i nie zdążyłam dokończyć, bo Horan zatkał mi usta palcami, mówiąc, a raczej szepcąc:
- Ciiiii....słyszysz ten szum drzew, ćwierk ptaków.?
- Taak...tu jest cudownie. - odszepnęłam.
- A wiesz co jest najlepsze w tym miejscu.? - przy czym poruszał zabawnie brwiami...raz jedną...raz drugą - To, że jest tylko moje, bo nikt o nim nie wie.
- Niall...ale..ale...teraz ja o tym wiem.
- Eeejjj - oburzył się Nialler - Moje życie właśnie legło w gruzach. - powiedział teatralnym głosem, po czym zaczął udawać, że płacze, a ja niewiele myśląc cmoknęłam go w policzek i dopiero po chwili zorientowałam się, co zrobiłam. Zarumieniłam się, a Niall uśmiechnął się szeroko i odparł:
- Emm...to na czym ja skończyłem.?
Oboje wybuchliśmy śmiechem, a następnie zaczęliśmy wcinać przekąski przygotowane przez Irish Boya.
*Z perspektywy Zayn'a*
Siedziałem pod kasztanowcem dość długo. Wnioskowałem tak, gdyż zdążyłem wypalić blisko około 10 papierosów. Było mi już lepiej. Było- dobrze powiedziane. Wszystko było w porządku, dopóki na drugim brzegu rzeki pojawili się Isabelle i Niall. Widocznie myliłem się co do tego, że nikt nie wie o tym miejscu. Nie mogłem dłużej patrzeć na to jak świetnie się bawią. Łzy zaczęły mi momentalnie spływać po policzkach, pomimo tego, iż próbowałem się powstrzymać od płaczu, ale to mnie przerosło. Chciałem stamtąd iść, ale postanowiłem, że będę ich obserwował. Nie interesowało mnie to, która jest godzina.
*Z perspektywy Niall'a*
Świetnie się razem bawiliśmy. Czułem się w jej towarzystwie szczęśliwy, a ona chyba to odwzajemniała. Wszystko było w porządku, ale Isabelle spojrzała nagle pytająco na mnie, przynajmniej tak mi się wydawało. Nie wiedziałem, o co jej chodzi, więc spytałem:
- Na co się tak patrzysz.?
- No bo tak się zastanawiam po co nam teleskopy.
- Raany zapomniałem...która jest godzina.?! - krzyknąłem. Miałem dla niej niespodziankę.
- Jedenasta w nocy. - odpowiedziała zwyczajnie.
- A więc mamy jeszcze dwie minuty. Chodzi o to, że co 69 lat nad Ziemią przelatuje kometa i właśnie dzisiaj jest ta noc. Chodź za mną.! - powiedziałem, a ona uśmiechnęła się szeroko, po czym ruszyła za mną. Podeszliśmy bliżej rzeki, gdzie ustawiłem dwa teleskopy, spoglądają przez jeden z nich.
- Już jest.- szepnąłem - Spójrz.
Na co ona podeszła do drugiego teleskopu i westchnęła.
- I jak.? - spytałem.
- Woow jest cudownie. Nigdy nie widziałam, czegoś piękniejszego. Dziękuję. - odpowiedziała uśmiechając się przy tym. A ja poczułem ciepło na sercu i nie wiele myśląc, zbliżyłem swoje usta do jej ust, by ją pocałować...
Wybiegłem z domu, trzaskając drzwiami, jak najmocniej tylko potrafiłem, po czym udałem się w miejsce, o którym nikt nie wiedział, przynajmniej tak mi się wydawało. Po drodze zdążyłem zobaczyć Niallera, idącego w stronę drzwi domu. Miałem nadzieję, że mnie nie zauważył, ale to była złudna nadzieja, gdyż krzyknął:
-Zayn.! Poczekaj.! - na co ja tylko rzuciłem mu szybkie spojrzenie, które wyrażało wszystkie uczucia, jakie we mnie tkwiły, po czym pobiegłem w stronę mojej "świątyni dumania". Tak nazywałem to miejsce, ponieważ zawsze przychodziłem tam, gdy było mi źle. To zawsze mi pomagało.Na miejscu usiadłem pod liśćmi kasztanowca i patrzyłem w moje odbicie w rzece. W głowie miałem mętlik. Tysiące myśli krążyło mi po głowie niczym jeden wielki huragan, chaos.
*Z perspektywy Isabelle*
Na górze pokierowałam się w stronę pokoju, gdzie od razu dorwałam się do walizki, po to aby wyjąć z niej papierosy. Tak papierosy...tak palę. Robię to tylko wtedy gdy jest mi źle. Gdy już znalazłam paczkę Mallborro, ruszyłam na balkon, na którym stanęłam tyłem do barierki, opierając się o nią. Zapaliłam papierosa, a łzy zaczęły mi momentalnie spływać po policzkach. W sercu czułam...czułam, że darzę Zayna uczuciem, ale mój umysł nie dopuszczał tej myśli do głowy. Czułam się okropnie...
"Jak ja mogłam go tak potraktować.? " - myślałam, a w mojej głowie panował kompletny chaos. Czułam się okropnie z tym jak potraktowałam Malika, ale to był impuls. Mam nadzieję, że mi wybaczy. To nie było moja wina, gdyby...gdyby on nie próbował mnie pocałować, nie wybuchłabym tak na niego. Nie mogłam przestać opanować łez. Nie wiem jak długo stałam na balkonie, ale chyba dość długo, gdyż zdążyłam wypalić pięć papierosów,a wcześniej nigdy mi się to nie zdarzało.
*Z perspektywy Niall'a*
Gdy szedłem w stronę domu słyszałem krzyki Isabelle,a potem ujrzałem wybiegającego z domu Zayn'a. Nie wiedziałem o co chodzi, a gdy zawołałem Malik'a on rzucił mi tylko spojrzenie pełne łez. Przyspieszyłem, więc tempa i wbiegłem do domu, po czym sięgnąłem po coś do zjedzenia, gdyż byłem bardzo głodny. Na dole nie było Isabelle, więc pewnie była w swoim pokoju. Ruszyłem więc na górę i zaglądałem do wszystkich pokoi po kolei, bo nie wiedziałem który pokój należy do Isy. W końcu trafiłem na ten właściwy, w którym ujrzałem ją. Stała na balkonie, w ustach trzymała papierosa, a jej przepiękne błękitne oczy wpatrzone były w niebo. Po jej czarnych od tuszu policzkach spływały tysiące łez...jedna po drugiej. Ruszyłem więc do niej i spytałem od razu:
- Isabelle co się stało.?
A ona nie mówiąc nic, wyjęła fajkę z ust, wyrzuciła za balkon i wtuliła się we mnie całą swoją siłą. Ja nie protestowałem, tylko głaskałem ją delikatnie po głowie, szepcąc jej do ucha:
- Wszystko będzie dobrze...wszystko się ułoży.
A ona oderwała się ode mnie, spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała:
- Dziękuję. - posyłając mi przy tym jeden z jej najpiękniejszych uśmiechów, który ja odwzajemniłem i otarłem czarne od tuszu łzy, po czym odparłem:
- Co powiesz na mały spacer.?
Isabelle uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:
- Hmm...zależy gdzie.
- Zobaczysz. - odpowiedziałem jej, puszczając przy tym oczko, po czym ruszyłem w stronę wyjścia, a na odchodne krzyknąłem:
- Bądź gotowa za 10 minut.! Czekam na dole.!
*Z perspektywy Isabelle*
Podobał mi się pomysł Niallera, więc szybko ubrałam się w -------> http://allani.pl/zestaw/505403 , po czym zrobiłam delikatny makijaż. Wyrobiłam się szybciej niż myślałam, ale jak chcę to potrafię, a po drugie na dole czekał na mnie przystojniak z One Direction, a w dodatku czekał tylko na mnie. Nie każdemu się to zdarza.
*Z perspektywy Niall'a*
Nie czekałem długo na Isabelle, gdyż już po 5 minutach zeszła na dół. Wyglądała pięknie, z resztą tak jak zawsze.Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy w miejsce, o którym nikt nie wiedział przynajmniej tak mi się wydawało.
*Z perspektywy Isabelle*
Gdy szliśmy tak objęci, nie czułam się zbyt komfortowo, ale odpowiadało mi to. Czułam się przy nim bezpieczna i czułam, że mam przyjaciela. Ten blondasek sprawiał, że jestem szczęśliwa. Na miejscu,a było to wyjątkowe miejsce nad rzeką, był rozłożony koc i jedzenie, a obok stały teleskopy. Nie wiedziałam po co to wszystko, ale byłam zachwycona. Z tego zachwytu wyrwał mnie Nialler, mówiący:
- No co tak stoisz.!? Chodź siadaj. - przy czym posłał mi nieziemski uśmiech, a ja odparłam:
- Ale...ale...- i nie zdążyłam dokończyć, bo Horan zatkał mi usta palcami, mówiąc, a raczej szepcąc:
- Ciiiii....słyszysz ten szum drzew, ćwierk ptaków.?
- Taak...tu jest cudownie. - odszepnęłam.
- A wiesz co jest najlepsze w tym miejscu.? - przy czym poruszał zabawnie brwiami...raz jedną...raz drugą - To, że jest tylko moje, bo nikt o nim nie wie.
- Niall...ale..ale...teraz ja o tym wiem.
- Eeejjj - oburzył się Nialler - Moje życie właśnie legło w gruzach. - powiedział teatralnym głosem, po czym zaczął udawać, że płacze, a ja niewiele myśląc cmoknęłam go w policzek i dopiero po chwili zorientowałam się, co zrobiłam. Zarumieniłam się, a Niall uśmiechnął się szeroko i odparł:
- Emm...to na czym ja skończyłem.?
Oboje wybuchliśmy śmiechem, a następnie zaczęliśmy wcinać przekąski przygotowane przez Irish Boya.
*Z perspektywy Zayn'a*
Siedziałem pod kasztanowcem dość długo. Wnioskowałem tak, gdyż zdążyłem wypalić blisko około 10 papierosów. Było mi już lepiej. Było- dobrze powiedziane. Wszystko było w porządku, dopóki na drugim brzegu rzeki pojawili się Isabelle i Niall. Widocznie myliłem się co do tego, że nikt nie wie o tym miejscu. Nie mogłem dłużej patrzeć na to jak świetnie się bawią. Łzy zaczęły mi momentalnie spływać po policzkach, pomimo tego, iż próbowałem się powstrzymać od płaczu, ale to mnie przerosło. Chciałem stamtąd iść, ale postanowiłem, że będę ich obserwował. Nie interesowało mnie to, która jest godzina.
*Z perspektywy Niall'a*
Świetnie się razem bawiliśmy. Czułem się w jej towarzystwie szczęśliwy, a ona chyba to odwzajemniała. Wszystko było w porządku, ale Isabelle spojrzała nagle pytająco na mnie, przynajmniej tak mi się wydawało. Nie wiedziałem, o co jej chodzi, więc spytałem:
- Na co się tak patrzysz.?
- No bo tak się zastanawiam po co nam teleskopy.
- Raany zapomniałem...która jest godzina.?! - krzyknąłem. Miałem dla niej niespodziankę.
- Jedenasta w nocy. - odpowiedziała zwyczajnie.
- A więc mamy jeszcze dwie minuty. Chodzi o to, że co 69 lat nad Ziemią przelatuje kometa i właśnie dzisiaj jest ta noc. Chodź za mną.! - powiedziałem, a ona uśmiechnęła się szeroko, po czym ruszyła za mną. Podeszliśmy bliżej rzeki, gdzie ustawiłem dwa teleskopy, spoglądają przez jeden z nich.
- Już jest.- szepnąłem - Spójrz.
Na co ona podeszła do drugiego teleskopu i westchnęła.
- I jak.? - spytałem.
- Woow jest cudownie. Nigdy nie widziałam, czegoś piękniejszego. Dziękuję. - odpowiedziała uśmiechając się przy tym. A ja poczułem ciepło na sercu i nie wiele myśląc, zbliżyłem swoje usta do jej ust, by ją pocałować...
Subskrybuj:
Posty (Atom)