"Nominacja
do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania
za "dobrze wykonaną robotę". Należy odpowiedzieć na 11 pytań
otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11
osób ( informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno
nominować bloga, który Cię nominował!"
Dostałyśmy już 4 nominację tylko tym razem od http://nobody-compares-to-you6.blogspot.com/ Nie mamy słów, naprawdę. Jedyne co możemy zrobić to podziękować Wam. To naprawdę dużo dla nas znaczy. Jesteście wspaniali.! xx /Lucy & Joanne
Pytania:
1. Ulubiony zespół ?
One Direction : 3 /Jo
1D oczywiście :) /Lucy2. Ulubiony kolor ?
Niebieski i jego wszystkie odcienie *__* /Jo
Turkus i amarant : 3 / Lucy
3. ulubione zwierzę ?
Króliki *.* /Jo
Konie : ) / Lucy
4. kawa vs herbata ?
Herbata /Jo
Cappuccino xd / Lucy
5. Od kiedy prowadzisz bloga ?
Od 2 listopada : ) /Lucy & Jo
6. Ile masz latek ?
14 /Jo
15 / Lucy
7. Pepsi vs cola ?
Frugo : D /Jo
Pepsi : ) / Lucy
8. Najdziwniejsza rzecz jaka cię spotkała to... ?
Moje życie jest dziwne. /Jo
Nie wiem xd / Lucy
9. Ilu masz przyjaciół którzy prowadzą blogi ?
Trzy kumpele : ) /Jo
2 osóbki : ) / Lucy 10. Lubisz 1D ?
Nie, bo ja kocham tych pięciu wariatów. ; 3 /Jo
jak wyżej xd / Lucy
11. czekolada vs żelki ?
To zbyt trudne, żeby wybrać. Kocham jeść i jedzenie, więc i to i to. : )) /Jo
żelki, bo są mniej kaloryczne : D / Lucy
Blogi, które nominujemy:
1. http://eclipse-of-the-heart-1d.blogspot.com/2012/02/rozdzia-1.html
2. http://icouldnothaveloveyoumorethannow.blogspot.com/
3. http://lili7719.blogspot.com/
4. http://silver-dream-and-wish.blogspot.com/
5. http://www.youaremywonderwallxx.blogspot.com/
6. http://jednomarzeniezyciowaprzygoda.blogspot.com/
7. http://marlentomlinson-hazz.blogspot.com/
8. http://love-is-the-cure-of-everything.blogspot.com/
9. http://hello-in-my-world.blogspot.com/
10. http://kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com/
11. http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/
Nasze pytania do Was:
1. Za co pokochałaś One Direction.?
2. Jak zaczęła się Twoja przygoda z nimi.?
3. Należysz do jakiś innych fandomów.?
4. Co Cię nakłoniło do założenia bloga.?
5. Co Cię inspiruje do pisania.?
6. Kiedy założyłaś bloga.?
7. Od kiedy jesteś Directioner.?
8. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka One Direction.?
9. Ulubione zwierzę.
10. Twoje marzenie.
11. Gdybyś mogła się przeprowadzić, to gdzie chciałabyś zamieszkać.?
poniedziałek, 28 stycznia 2013
sobota, 26 stycznia 2013
Nowy wygląd : )
Dla jasności, nowego szablonu nie robiłyśmy same. Pobrałyśmy go z http://galeria-zaczarowane-szablony.blogspot.com/ . Tę stronę pokazała nam Martyna. Natomiast nagłówek zrobił dla nas brat Martyny. Dziękujemy bardzo bratu Martyny i pozdrawiamy.! xx : ) /Lucy & Joanne
Ważne : ))
Kto chce być informowany o nowym rozdziale niech poda nam w komentarzu swojego twitter'a, a my poprzez twitter'a będziemy Was informowały. : ) /Lucy & Joanne
Rozdział 20 : )
*Z perspektywy Nicole*
Gdy poczułam na swych polikach dotyk ciepłej dłoni, momentalnie się obudziłam. Spojrzałam w górę, gdzie ujrzałam szaroniebieskie oczy. To był Louis. Uśmiechnęłam się szeroko nadal patrząc w jego oczy,a on nie był lepszy. Znów to robił...wpatrywał się swoimi szaroniebieskimi oczyma w moje...brązowe niczym NUTELLA. Uśmiechał się nadal gładząc mój polik swą dłonią i wpatrując się we mnie. Otworzyłam swe bladoróżane usta by coś powiedzieć, ale on mi na to nie pozwolił...zamykając mi usta pocałunkiem. Oderwaliśmy się od siebie, on wciąż patrzył na mnie i szepnął swym anielskim głosem:
- Kocham Cię.!
A ja w ramach odpowiedzi cmoknęłam go delikatnie w polik i odparłam:
- Aaa....um...gdzie jest Justyna.? Przecieee...ż ona zasnęła tu wczoraj i......no właśnie gdzie ona jest.?
Lou zachichotał i odpowiedział:
- Harry ją zaniósł do jej pokoju.
- Harry powiadasz - mówiłam poruszając przy tym zabawnie brwiami i uśmiechając się znacząco, gdy Tommo wziął mnie na ręce i w podskokach ruszył w stronę schodów. Przestraszona i jednocześnie szczęśliwa machałam nogami i wrzeszczałam nie zważając na to, że co niektórzy śpią, a Boo Bear zamknął mi usta pocałunkiem bym przestała krzyczeć i szepnął:
- Ciiiiii...- przy czym puścił mi oczko. Na dole zaniósł mnie do kuchni niczym Shrek Fionę. Na stole czekały płatki z mlekiem, a między miseczkami rozsypane były płatki bladoróżanych róż, takich jak lubię oraz dwie świeczki na środku. Banalne, ale urocze. Spojrzałam na niego uśmiechając się promiennie i powiedziałam:
- Dziękuję.! Nie masz pojęcia jak się cieszę, że Bóg zesłał mi takiego anioła jakim Ty jesteś. - zarówno w moim jak i jego zakręciła się łza...łza szczęścia, że mamy siebie. Złożył na mych ustach delikatny pocałunek, po czym postawił mnie na podłogę i jak na dżentelmena przystało odsunął krzesło bym mogła usiąść. Oboje zabraliśmy się za zjedzenie śniadania przygotowanego przez Lou...
*Z perspektywy Isabelle*
Przyznam, że kąpiel była długa i relaksująca jak nigdy. Zaraz po kąpieli ubrana i całkiem odświeżona wyszłam z pokoju i zaglądając do wszystkich pokoi po kolei wreszcie trafiłam na pokój Zayna. Weszłam po cichu do środka, gdyż Malik spał. Przysiadłam koło niego delikatnie i wpatrywałam się w jego zamknięte oczy, gdy on w jednej sekundzie otworzył je. Spojrzał na mnie i ochrypniętym głosem odparł:
- Któ...która jest godzina.?
- Grubo po 11 - odparłam, a mulat zerwał się od razu na nogi, a ja wstałam i stanęłam przed nim. Spojrzałam mu w oczy, a on nie był lepszy...znów to robił...wpatrywał się swoimi brązowymi oczyma w moje niebieskie niczym Ocean Spokojny...spokojny tak samo jak jego wzrok. Wziął moje dłonie, odwrócił środkiem na zewnątrz i patrzył...patrzył na moje rany, gdy z jego oczu spływały łzy...jedna po drugiej prosto na moje rany, topiąc się, a raczej wsiąkając w zaschniętą krew. Wyjęłam jedną z rąk z jego dłoni i przetarłam jego morke a zarazem zimne od łez poliki, po czym delikatnie szepnęłam:
- Co teraz z nami będzie.?
Nie wiedziałam czemu szeptałam, może dlatego, że nie chciałam psuć nastroju, a Zayn zakłopotany patrzył na mnie, gdy powiedział:
- Isabelle ja...ja - mówił łamiącym się głosem, a z oczu znów spływały mu łzy - nie wiem. Uwierz mnie też jest ciężko...ta ustawka z Perrie i teraz jeszcze my.
Spojrzałam na niego przez szeroko otwarte oczy i całkowicie zdziwiona wykrzyknęłam:
- Jak to.?! Jaka ustawka.?
- Ups...ehm nie powinienem Ci mówić o tym, ale ja i Perrie to jedna wielka ustawka, po to aby wypromować naszą nową płytę.
Z oczu spływały mi tysiące łez...niczym strumień. Pomimo tylu ran na rękach biłam go pięściami po klatce piersiowej i krzyczałam cała we łzach:
- Dlaczego.?! Dlaczego.?!
Malik objął mnie, przyciągając ku sobie, co sprawiło, że przestałam go bić, ale nie przestałam płakać. Cała zalana łzami wtuliłam się w niego jak najmocniej...czułam się przy nim bezpieczna tak samo jak przy Niallu. Mulat zaczął:
- Isabelle myślę, że musimy dać sobie czas...- po czym złożył na mych ustach delikatnego całusa, a ja oderwałam się od niego i nadal płacząc powiedziałam:
- Zayn, to wszystko mnie przerasta. Wybacz muszę sobie to przemyśleć.
Wybiegłam z jego pokoju prosto do swojego, z któeego zabrałam ipada oraz portfel i udałam się do Starbucks na małą czarną...
*Z perspektywy Zayn'a*
Klapnąłem na łóżko, gdy zadzwonił telefonu. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Perrie. Nie chciałem odbierać, ale musiałem, bo taka była umowa i postąpiłem według niej.
- Cześć misiaczku pysiaczku.! - powiedziała swym anielskim głosem...co jak co, ale głos to ona miała.
- Heejka.! - odparłem.
- Mam propozycję nie do odrzucenia, mianowicie zapomnijmy o tym co wydarzyło się wczorajszego wieczoru i spotkajmy się. Za pół godziny przyjadę po Ciebie. Papatki misiaczki.!
Nawet nie dała mi dojść do słowa. Miałem już dosyć tego wszystkiego. Nie chodzi tylko o tę ustawkę, ale też o inne rzeczy. Odkąd jesteśmy w zespole o wszystkim decyduje managament. Nie mamy już swojego prywatnego życia, ale jednego nie mogą nam odebrać, a mianowicie tego jakimi ludźmi jesteśmy. Nigdy nas nie zmienią...rozmyślałem tak gdy do pokoju wparowała Perrie.
- No cześć.! Przyjechałam wcześniej, bo pomyślałam, że chciałbyś więcej czasu spędzić ze mną.
- Alee-e-ee...- i tu nie dała mi nic powiedzieć zamykając me usta pocałunkiem, a gdy wyrwałem się z jej objęć ona wzięła mnie za rękę i odparła:
- No chodźmy już misiaczku. Limuzyna czeka.
Westchnąłem głęboko i tak jak ona kazała tak też zrobiłem...
*Z perspektywy Nicole*
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, gdy Lou nachylił się nad stołem...blisko mej głowy. Nasze usta dzieliły milimetry, a nawet nanometry, gdy do kuchni dosłownie wbiegł zdyszany Liam i zakłopotany a zarazem zadyszany powiedział:
- Ups...to może ja lepiej się cofnę - na co ja i Lou westchnęliśmy tylko głęboko, a on robiąc oczka kota w butach z Shreka, bo tak potrafił, patrzył na nas błagalnym spojrzeniem.
- Mów - powiedział Lou, a ja zachichotałam lekko.
- Pomóc musicie sprawa bo jest taka - mówił szybko i całkiem niezrozumiale. Zaśmialiśmy się z Louisem, a ja wstałam do Liama i klepiąc go po ramieniu mówiłam:
- Ej...Daddy spokojnie...wdech i wydech. Zachowaj spokój, wszystko pod krontolą. - poruszałam przy tym zabawnie brwiami i dyskretnie puściłam oczko do Lou, na co on zaśmiał się, a Liam zaczął:
- Więc...ehm...dziś jest ważny dzień...to znaczyy...
- Znaczyyy....-ciągneliśmy z Lou.
- Dziś mija dokładnie rok odkąd ja i Martine jesteśmy razem.
- Ooooo jak słodko. - powiedziałam a Lou uśmiechając się niecnie powiedział:
- I co w związku z tym.?
- Chciałbym coś przygotować z tej okazji, coś wyjątkowego. - odparł Liam, a ja całkiem podekscytowana tym mówiłam:
- Hmm...nie martw się Daddy, pomogę Ci - a on uradowany tą nowiną wziął mnie na ręce i zakręcił, na co Boo Bear zmierzył go wzrokiem i chrząknął znacząco, a Liaś widząc to od razu postawił mnie na podłogę, a ja podeszłam do Lou i subtelnie musnęłam jego polik.
- Czekaj na mnie, tu nie ruszaj się stąd, a ja pójdę się ubrać.
- Przecież jesteś ubrana - odparł Liaś śmiejąc się, a ja przewróciłam tylko oczami i od razu pobiegłam na górę, a po dłuższej chwili zbiegłam na dół i razem z Liamem ruszyliśmy na miasto by przygotować niespodziankę dla Martine. W głowie miałam już cały plan, trzeba go było tylko wcielić w życie...
*Z perspektywy Justyny*
Spałam jak zabita, gdy znajomy głos zaczął śpiewać:
- It's time to get up in the mornig... - poznałam tę chrypkę - in the morning...in the mooorniiiiing - wyciągnąl wysoko, a ja niewiele myśląc rzuciłam w niego poduszką i przetarłam zaspane oczy.
- Pff...no wiesz...poduszką.? - powiedział Harry udając obrażonego i podniósł się by wyjść, ale nie zdążył, gdyż ja zupełnie nie przemyślając tego wskoczyłam na jego plecy, po czym, oboje wylądowaliśmy na podłodze...w dziwnej pozycji, ale na szczęście nikt wtedy nie wszedł do pokoju. Śmialiśmy się oboje...gdy Harreh zerwał się na równe nogi, a ja nadal leżałam z zamkniętymi oczami śmiejąc się jak najgłośniej tylko potrafiłam, kiedy poczułam, że latam, jednak gdy otworzyłam oczy okazało się, że Hazza podniósł mnie, a ja rozczarowanym głosem powiedziałam:
- No wiesz...a ja myślałam, że latam i mój świat legł teraz w gruzach.
Nie wytrzymałam i znów zaczęłam się śmiać, a po chwili dołączył do mnie Harry. Gdy już się opanowałam powiedziałam poważnym tonem:
- Poproszę na dół do kuchni w celu zjedzenia śniadania, a raczej drugiego śniadania.
- Jak możesz zjeść drugie śniadanie skoro nie zjadłaś pierwszego.? - mówił poruszając zabawnie poruszając brwiami.
- Proszę Cię. W końcu jestem Justyna ze mną wszystko jest możliwie.
Zaśmialiśmy się oboje, po czym Styles z szybkością Edwarda Cullena zniósł mnie do kuchni, gdzie natychmiastowo postawił mnie na podłodze i nadal obejnując w talii przyciągnął ku sobie. Patrzył na mnie swymi zielonymi oczyma niczym liście drzew wiosną...znów to robił, uwodził mnie wzrokiem. Przybliżył swą głowę do mojej, tak że nasze nosy stykały się czubkami, a usta dzieliły tylko milimetry. Wiedziałam co chciał zrobić, ale by uratować sytuację, sprytnie odwróciłam głowę i cmoknęłam go w polik, na co on uśmiechnął się, ale w jego oczach widać było rozczarowanie, gdy nagle usłyszeliśmy:
- Ooooo... - a ja odparłam:
- Tak Harry to uroczy chłopak. - na co Styles uśmiechnął się i objął mnie w talii próbując przyciągnąć mnie ku sobie, ale ja się nie dałam.
- Co racja to racja, wiadomo, że Hazza jest uroczy, ale nie o to mi chodziło. Oglądam sobie migdałki. Ooo... - powiedział Lou, a gdy odwróciliśmy się...ujrzeliśmy Louisa siedzącego przy stole i trzymającego jednocześnie malutkie lustereczko, otwierającego przy tym szeroko buzie i powtarzającego przez cały czas 'Oooo'. Zaśmialiśmy się razem z Harrym, a ja rozglądałąm się za czymś do zjedzenia, gdy moją uwagę przykuło pudełko płatków i mleko w butelce. Sypnęłam trochę do płatków do buzi i popiłam mlekiem, po czym klepiąc się po brzuchu odparłam:
- No to śniadanie mam z głowy. - na co Harry odpowiedział śmiechem, a Lou odłożył lusterko i popatrzył na nas pytającym wzrokiem.
- Czy Wy no teen...jesteście razem.?
- Nieee.! - zaprzeczyłam, a Styles przyznał mi rację.
- Skoro nie to czemu Harry obejmuje Cię w talii.? - mówił poruszając zabawnie brwiami, a my zakłopotani spojrzeliśmy na siebie i jednym ruchem Harry zdjął swą dłoń z mej talii, a ja by zmienić temat zaczęłam:
- Dobra dobra Lou...lepiej mi powiedz co jest między Tobą a Nicole.?
- No bo wiesz ja...i Nicole jesteśmy parą od niedawna.
- Wiedziałam. Przecież to można na kilometr, że między Wami coś jest.
- Co powiecie na jakiś film.? - wykrzyknąl Harry.
- A będzie o marchewkach.? - odparł Boo Bear.
- Skoro nalegasz. - powiedział Styles, po czym całą trójką udaliśmy się do salonu, gdzie oddaliśmy się szukaniu czegoś godnego naszej uwagi...
*Z perspektywy Isabelle*
Siedziałam przy stoliku zamyślona, słuchając muzyki i popijając co chwila kawę, gdy podeszła do mnie kelnerka by dolać mi kawy. Patrzyła na mnie mrożącym krew w żyłach spojrzeniem z resztą tak jak wszyscy. Popatrzyła na me ręce, na co przewróciła oczami i dolała mi kawy, a ja podziękowałam uśmiechając się przyjaźnie. Nie wiedziałam o co chodzi im wszystkim. Każdy mierzył mnie wzrokiem...a ja nie zwracałam na nich najmniejszej uwagi, gdyż domyśliłam się, że zapewne chodzi o tę sytuację z Niallem. Patrzyłam w szybę, gdy podeszła do mnie tleniona blondyneczka i przysiadła się nie pytając o zgodę. Poznałam ją to była ta sama blondi, która kazała mi się odczepić od Horana.
- Proszę proszę...kogo ja tu widzę - zaczęła swym piskliwym głosikiem - O ile dobrze pamiętam miałaś się tutaj więcej nie pokazywać, ale mniejsza z tym. Słyszałam, że teraz wzięłaś się za naszego Malika. Szybka jesteś, ale ostrzegam Cię suko... - i nie pozwoliłam jej dokończyć, gdyż wstałam i wybiegłam przed kawiarnię. W oczach miałam tysiące łez, ale nie chciałam się rozkleić przy niej, nie chciałam jej pokazać, że jestem słaba. Cała we łzach biegłam przed siebie...mijały sekundy...mijały minuty, a ja nadal biegłam aż w końcu znalazłam się tam gdzie znaleźć się chciałam, czyli nad rzeczką, z którą wiązało się tyle wspomnień, ważnych chwil. Przysiadłam nad nią...z oczu nadal spływały mi łzy, gdy nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie. Nie miałam siły odwrócić głowy i wcale nie musiałam, on zrobił to za mnie, po czym otarł me mokre i zimne od łez poliki, ale one nadal spływały z mych oczu niczym wodospad. To był Niall. Spojrzałam na niego i wtuliłam się w niego. Potrzebowałam go...potrzebowałam przyjaciela.
- Niall jak dobrze, że jesteś. Potrzebuję właśnie takiego kogoś jak Ty...przyjaciela jakim jesteś. - szepnęłam mu na ucho, po czym wyrwaliśmy się ze swych objęć.
- Przyjaciela... - powiedział rozczarowanym głosem.
- Niall chcę Cię przeprosić za dzisiejszy ranek, to nie jest tak jak myślisz. Ja Cię kocham, ale...ale jak brata.
- Rozumiem...można się przyzwyczaić do tego, że żadna dziewczyna mnie nie chce.
- Ale to nie tak.! - zaprotestowałam - Ja Cię chcę...chcę mieć takiego przyjaciela jak Ty. Tylko Ty mnie rozumiesz i każdego dnia dziękuję Bogu za to, że zesłał mi takiego anioła jakim jesteś właśnie Ty. - mówiłam, a z oczu spływały mi łzy...z lewego oka łzy żalu i wyrzutów sumienia, a z prawego łzy szczęścia, że w moim życiu pojawił się taki ktoś jak Niall.
- Isabelle wybacz, ale lepiej będzie jak ja pójdę do domu, wolałbym być teraz sam.
- Rozumiem, ale pamiętaj jestem z Tobą. - i po tych słowach Horan podniósł się i swój plan wcielił w życie, a ja nadal siedziałam nad rzeczką wpatrując się w me odbicie, które rozmywały pływające ryby...
*Z perspektywy Martine*
Odkąd tylko wstałam wkradłam się na konto Liama i zrobiłam followspree, gdy nagle zaczęła mnie zastanawiać jedna rzecz, a mianowicie to gdzie on jest. Nie zostawił żadnej kartki, kompletnie nic, a to nie w jego stylu. Pomyślałam, że może będzie na dole, więc zbiegłam na dół, ale tam też go nie było. Zawiedziona i zmartwiona jednocześnie dołączyłam do całej trójki siedzącej w salonie i oglądającej telewizję. Razem oddaliśmy się oglądaniu filmu o hodowli marchewek, który wybrał Lou. Acchh...cały Boo Bear...
*Z perspekyty Niall'a*
Siedziałem w swoim pokoju sam jak palec, ale to mi odpowiadało. Odkąd pamiętam zawsze gdy miałem zły dzień zamykałem się w pokoju zupełnie sam. Nagle ktoś jednym kopnięciem otworzył drzwi mojego pokoju...to była Isabelle trzymająca kubki z czymś do picia i jedzeniem.
- Podobno zamawiał pan gorącą czekoladę i obiad z Nando's, więc przybyłam. - mówiła uśmiechając się od ucha do ucha, a ja zaśmiałem się tylko, po czym wstałem i pomogłem jej z tym wszystkim.
- Pomyślałam, że zarówno mi jak i Tobie przyda się coś do zjedzenia, przyjaciel i dobry film.
- Dziękuję, że jesteś. - powiedziałem i przytuliłem ją jak tylko najmocniej potrafiłem.
- Nie dziekuj mi tylko moim rodzicom. - oboje zaśmialiśmy się, a następnie usiedliśmy wygodnie na kanapie jedząc obiad i oglądając jakiś horror, który przyniosła Isabelle...
*Z perspektywy Martine*
Mijały minuty...mijały godziny, a Liaś jeszcze nie przyszedł. Martwiłam się. Był już późny wieczór, gdy do domu wbiegła zdyszana Nicole.
- Martine i Lou...chodźcie ze mną. - powiedziała, biorąc co chwila głęboki wdech i wydech.
- Aleee...po co.? - spytałam zdziwiona.
- Żadnego ale. - odparli równocześnie Louis i Nicole. Tak jak powiedzieli, tak też postąpiłam i udałam się do razem z nimi do samochodu, gdzie Nicole zasłoniła mi oczy czarną przepaską. Nie pytałam już o nic...wszystko było mi obojętne. Louis odpalił samochód i pojechaliśmy. Po jakimś czasie auto zatrzymało się i poczułam jak Lou bierze mnie na ręce. Po dłuższej chwili postawił mnie i odszedł. Nie widziałam nic kompletnie, gdy nagle usłyszałam dobrze znany mi głos:
- You'll never love yourself like I love you...oooh - zaśpiewał. Objął mnie w talii od tyłu i cmoknął delikatnie w szyję, po czym na mym prawym poliku złożył delikatnego całusa. To był Liam...poznałam ten głos, zapach perfum, ciepło, które biło z jego dłoni. Odwiązał przepaskę, jednocześnie uwalniając moje oczy. To co ujrzałam, nie miałam słów. Setki zapalonych świeczek ułożonych w kształcie serca, a w środku dwa krzesła, stolik, na którym stały dwie świeczki i kolacja. Wszędzie rozsypane były płatki róż...białych i czerwonych niczym krew. Podniosłam głowę wyżej i ujrzałam panoramę Londynu wieczorem. Na sam widok zabrakło mi tchu w piersiach.
- Skarbie ja...ja nie...mam słów. To wszystko jest takie piękne i tak dopracowane. - mówiłam, gdy odwróciłam się ku Liamowi, a on przyciągnął mnie ku sobie, przybliżył swą głowę do mojej tak, że czubki naszych nosów się stykały, a usta dzieliły milimetry. Wreszcie wbił się w me usta, a ja odpowiedziałam mu tym samym, po czym oderwaliśmy się od siebie, a Payne odwrócił mnie przodem do świeczek, stolika, panoramy i zaczął:
- Każda z tych świeczek symbolizuje każdy dzień naszego życia, spędzony razem. W sumie jest ich 365. Tak dokładnie rok temu w tym samym miejscu poprosiłem Cię o to byś została mą dziewczyną...
- ...a ja się zgodziłam. - dokończyłam, a w mym oku zakręciła się łza, która z czasem spłynęła po mym poliku, a Liam starł ją swą ciepłą dłonią. Mijały setne sekund...mijały sekundy...mijały minuty, a my trwaliśmy w swych objęciach wpatrując się w swe oczy, gdy wreszcie usiedliśmy przy stoliku. Liam otworzył szampana, ale ani ja, ani on nie chcielismy go pić, więc napiliśmy się zwyczajnego soku, po czym zabraliśmy się za kolację, gdyż oboje byliśmy głodni. W tle leciała moja ulubiona piosenka, czyli Moments...świeczki paliły się i nawet nie wahały się by zgasnąć, panorama Londynu wieczorem...było cudownie, ale to nie koniec niespodzianek. Payne wstał i stanął za mną, gdy na mej szyi zawiesił złoty łańcuszek ze złotym serduszkiem, na którego tyle wygraberowany był napis: Lartine. Uśmiechnęłam się szeroko i powiedziałam:
- Będę go nosić zawsze i wszędzie. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, dzięki Tobie. Dziękuję. - po czym złożyłam na jego wargach subtelnego całusa, a on nie puszczając mej dłoni usiadł na przeciwko mnie i po chwili oboje oddaliśmy się rozmowie o wszystkim i o niczym...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dodaję kolejny rozdział, pomimo, że nie było 10 komentarzy. Najwidoczniej Wam nie zależy, ale ja piszę bo kocham to robić i nie przestanę. Raany nie wierzę, że to już 20 rozdział. Popatrzcie jak ten czas leci. Ten rozdział chcę dedykować naszym wszystkim czytelnikom. Kiedy zabrałam się za napisanie tego rozdziału nie mogłam przestać, naprawdę. To stało się moją pasją, a Wy staliście mi się niesamowicie bliscy, to naprawdę niezwykle niesamowite.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Pozdrawiam. /Joanne
Gdy poczułam na swych polikach dotyk ciepłej dłoni, momentalnie się obudziłam. Spojrzałam w górę, gdzie ujrzałam szaroniebieskie oczy. To był Louis. Uśmiechnęłam się szeroko nadal patrząc w jego oczy,a on nie był lepszy. Znów to robił...wpatrywał się swoimi szaroniebieskimi oczyma w moje...brązowe niczym NUTELLA. Uśmiechał się nadal gładząc mój polik swą dłonią i wpatrując się we mnie. Otworzyłam swe bladoróżane usta by coś powiedzieć, ale on mi na to nie pozwolił...zamykając mi usta pocałunkiem. Oderwaliśmy się od siebie, on wciąż patrzył na mnie i szepnął swym anielskim głosem:
- Kocham Cię.!
A ja w ramach odpowiedzi cmoknęłam go delikatnie w polik i odparłam:
- Aaa....um...gdzie jest Justyna.? Przecieee...ż ona zasnęła tu wczoraj i......no właśnie gdzie ona jest.?
Lou zachichotał i odpowiedział:
- Harry ją zaniósł do jej pokoju.
- Harry powiadasz - mówiłam poruszając przy tym zabawnie brwiami i uśmiechając się znacząco, gdy Tommo wziął mnie na ręce i w podskokach ruszył w stronę schodów. Przestraszona i jednocześnie szczęśliwa machałam nogami i wrzeszczałam nie zważając na to, że co niektórzy śpią, a Boo Bear zamknął mi usta pocałunkiem bym przestała krzyczeć i szepnął:
- Ciiiiii...- przy czym puścił mi oczko. Na dole zaniósł mnie do kuchni niczym Shrek Fionę. Na stole czekały płatki z mlekiem, a między miseczkami rozsypane były płatki bladoróżanych róż, takich jak lubię oraz dwie świeczki na środku. Banalne, ale urocze. Spojrzałam na niego uśmiechając się promiennie i powiedziałam:
- Dziękuję.! Nie masz pojęcia jak się cieszę, że Bóg zesłał mi takiego anioła jakim Ty jesteś. - zarówno w moim jak i jego zakręciła się łza...łza szczęścia, że mamy siebie. Złożył na mych ustach delikatny pocałunek, po czym postawił mnie na podłogę i jak na dżentelmena przystało odsunął krzesło bym mogła usiąść. Oboje zabraliśmy się za zjedzenie śniadania przygotowanego przez Lou...
*Z perspektywy Isabelle*
Przyznam, że kąpiel była długa i relaksująca jak nigdy. Zaraz po kąpieli ubrana i całkiem odświeżona wyszłam z pokoju i zaglądając do wszystkich pokoi po kolei wreszcie trafiłam na pokój Zayna. Weszłam po cichu do środka, gdyż Malik spał. Przysiadłam koło niego delikatnie i wpatrywałam się w jego zamknięte oczy, gdy on w jednej sekundzie otworzył je. Spojrzał na mnie i ochrypniętym głosem odparł:
- Któ...która jest godzina.?
- Grubo po 11 - odparłam, a mulat zerwał się od razu na nogi, a ja wstałam i stanęłam przed nim. Spojrzałam mu w oczy, a on nie był lepszy...znów to robił...wpatrywał się swoimi brązowymi oczyma w moje niebieskie niczym Ocean Spokojny...spokojny tak samo jak jego wzrok. Wziął moje dłonie, odwrócił środkiem na zewnątrz i patrzył...patrzył na moje rany, gdy z jego oczu spływały łzy...jedna po drugiej prosto na moje rany, topiąc się, a raczej wsiąkając w zaschniętą krew. Wyjęłam jedną z rąk z jego dłoni i przetarłam jego morke a zarazem zimne od łez poliki, po czym delikatnie szepnęłam:
- Co teraz z nami będzie.?
Nie wiedziałam czemu szeptałam, może dlatego, że nie chciałam psuć nastroju, a Zayn zakłopotany patrzył na mnie, gdy powiedział:
- Isabelle ja...ja - mówił łamiącym się głosem, a z oczu znów spływały mu łzy - nie wiem. Uwierz mnie też jest ciężko...ta ustawka z Perrie i teraz jeszcze my.
Spojrzałam na niego przez szeroko otwarte oczy i całkowicie zdziwiona wykrzyknęłam:
- Jak to.?! Jaka ustawka.?
- Ups...ehm nie powinienem Ci mówić o tym, ale ja i Perrie to jedna wielka ustawka, po to aby wypromować naszą nową płytę.
Z oczu spływały mi tysiące łez...niczym strumień. Pomimo tylu ran na rękach biłam go pięściami po klatce piersiowej i krzyczałam cała we łzach:
- Dlaczego.?! Dlaczego.?!
Malik objął mnie, przyciągając ku sobie, co sprawiło, że przestałam go bić, ale nie przestałam płakać. Cała zalana łzami wtuliłam się w niego jak najmocniej...czułam się przy nim bezpieczna tak samo jak przy Niallu. Mulat zaczął:
- Isabelle myślę, że musimy dać sobie czas...- po czym złożył na mych ustach delikatnego całusa, a ja oderwałam się od niego i nadal płacząc powiedziałam:
- Zayn, to wszystko mnie przerasta. Wybacz muszę sobie to przemyśleć.
Wybiegłam z jego pokoju prosto do swojego, z któeego zabrałam ipada oraz portfel i udałam się do Starbucks na małą czarną...
*Z perspektywy Zayn'a*
Klapnąłem na łóżko, gdy zadzwonił telefonu. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Perrie. Nie chciałem odbierać, ale musiałem, bo taka była umowa i postąpiłem według niej.
- Cześć misiaczku pysiaczku.! - powiedziała swym anielskim głosem...co jak co, ale głos to ona miała.
- Heejka.! - odparłem.
- Mam propozycję nie do odrzucenia, mianowicie zapomnijmy o tym co wydarzyło się wczorajszego wieczoru i spotkajmy się. Za pół godziny przyjadę po Ciebie. Papatki misiaczki.!
Nawet nie dała mi dojść do słowa. Miałem już dosyć tego wszystkiego. Nie chodzi tylko o tę ustawkę, ale też o inne rzeczy. Odkąd jesteśmy w zespole o wszystkim decyduje managament. Nie mamy już swojego prywatnego życia, ale jednego nie mogą nam odebrać, a mianowicie tego jakimi ludźmi jesteśmy. Nigdy nas nie zmienią...rozmyślałem tak gdy do pokoju wparowała Perrie.
- No cześć.! Przyjechałam wcześniej, bo pomyślałam, że chciałbyś więcej czasu spędzić ze mną.
- Alee-e-ee...- i tu nie dała mi nic powiedzieć zamykając me usta pocałunkiem, a gdy wyrwałem się z jej objęć ona wzięła mnie za rękę i odparła:
- No chodźmy już misiaczku. Limuzyna czeka.
Westchnąłem głęboko i tak jak ona kazała tak też zrobiłem...
*Z perspektywy Nicole*
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, gdy Lou nachylił się nad stołem...blisko mej głowy. Nasze usta dzieliły milimetry, a nawet nanometry, gdy do kuchni dosłownie wbiegł zdyszany Liam i zakłopotany a zarazem zadyszany powiedział:
- Ups...to może ja lepiej się cofnę - na co ja i Lou westchnęliśmy tylko głęboko, a on robiąc oczka kota w butach z Shreka, bo tak potrafił, patrzył na nas błagalnym spojrzeniem.
- Mów - powiedział Lou, a ja zachichotałam lekko.
- Pomóc musicie sprawa bo jest taka - mówił szybko i całkiem niezrozumiale. Zaśmialiśmy się z Louisem, a ja wstałam do Liama i klepiąc go po ramieniu mówiłam:
- Ej...Daddy spokojnie...wdech i wydech. Zachowaj spokój, wszystko pod krontolą. - poruszałam przy tym zabawnie brwiami i dyskretnie puściłam oczko do Lou, na co on zaśmiał się, a Liam zaczął:
- Więc...ehm...dziś jest ważny dzień...to znaczyy...
- Znaczyyy....-ciągneliśmy z Lou.
- Dziś mija dokładnie rok odkąd ja i Martine jesteśmy razem.
- Ooooo jak słodko. - powiedziałam a Lou uśmiechając się niecnie powiedział:
- I co w związku z tym.?
- Chciałbym coś przygotować z tej okazji, coś wyjątkowego. - odparł Liam, a ja całkiem podekscytowana tym mówiłam:
- Hmm...nie martw się Daddy, pomogę Ci - a on uradowany tą nowiną wziął mnie na ręce i zakręcił, na co Boo Bear zmierzył go wzrokiem i chrząknął znacząco, a Liaś widząc to od razu postawił mnie na podłogę, a ja podeszłam do Lou i subtelnie musnęłam jego polik.
- Czekaj na mnie, tu nie ruszaj się stąd, a ja pójdę się ubrać.
- Przecież jesteś ubrana - odparł Liaś śmiejąc się, a ja przewróciłam tylko oczami i od razu pobiegłam na górę, a po dłuższej chwili zbiegłam na dół i razem z Liamem ruszyliśmy na miasto by przygotować niespodziankę dla Martine. W głowie miałam już cały plan, trzeba go było tylko wcielić w życie...
*Z perspektywy Justyny*
Spałam jak zabita, gdy znajomy głos zaczął śpiewać:
- It's time to get up in the mornig... - poznałam tę chrypkę - in the morning...in the mooorniiiiing - wyciągnąl wysoko, a ja niewiele myśląc rzuciłam w niego poduszką i przetarłam zaspane oczy.
- Pff...no wiesz...poduszką.? - powiedział Harry udając obrażonego i podniósł się by wyjść, ale nie zdążył, gdyż ja zupełnie nie przemyślając tego wskoczyłam na jego plecy, po czym, oboje wylądowaliśmy na podłodze...w dziwnej pozycji, ale na szczęście nikt wtedy nie wszedł do pokoju. Śmialiśmy się oboje...gdy Harreh zerwał się na równe nogi, a ja nadal leżałam z zamkniętymi oczami śmiejąc się jak najgłośniej tylko potrafiłam, kiedy poczułam, że latam, jednak gdy otworzyłam oczy okazało się, że Hazza podniósł mnie, a ja rozczarowanym głosem powiedziałam:
- No wiesz...a ja myślałam, że latam i mój świat legł teraz w gruzach.
Nie wytrzymałam i znów zaczęłam się śmiać, a po chwili dołączył do mnie Harry. Gdy już się opanowałam powiedziałam poważnym tonem:
- Poproszę na dół do kuchni w celu zjedzenia śniadania, a raczej drugiego śniadania.
- Jak możesz zjeść drugie śniadanie skoro nie zjadłaś pierwszego.? - mówił poruszając zabawnie poruszając brwiami.
- Proszę Cię. W końcu jestem Justyna ze mną wszystko jest możliwie.
Zaśmialiśmy się oboje, po czym Styles z szybkością Edwarda Cullena zniósł mnie do kuchni, gdzie natychmiastowo postawił mnie na podłodze i nadal obejnując w talii przyciągnął ku sobie. Patrzył na mnie swymi zielonymi oczyma niczym liście drzew wiosną...znów to robił, uwodził mnie wzrokiem. Przybliżył swą głowę do mojej, tak że nasze nosy stykały się czubkami, a usta dzieliły tylko milimetry. Wiedziałam co chciał zrobić, ale by uratować sytuację, sprytnie odwróciłam głowę i cmoknęłam go w polik, na co on uśmiechnął się, ale w jego oczach widać było rozczarowanie, gdy nagle usłyszeliśmy:
- Ooooo... - a ja odparłam:
- Tak Harry to uroczy chłopak. - na co Styles uśmiechnął się i objął mnie w talii próbując przyciągnąć mnie ku sobie, ale ja się nie dałam.
- Co racja to racja, wiadomo, że Hazza jest uroczy, ale nie o to mi chodziło. Oglądam sobie migdałki. Ooo... - powiedział Lou, a gdy odwróciliśmy się...ujrzeliśmy Louisa siedzącego przy stole i trzymającego jednocześnie malutkie lustereczko, otwierającego przy tym szeroko buzie i powtarzającego przez cały czas 'Oooo'. Zaśmialiśmy się razem z Harrym, a ja rozglądałąm się za czymś do zjedzenia, gdy moją uwagę przykuło pudełko płatków i mleko w butelce. Sypnęłam trochę do płatków do buzi i popiłam mlekiem, po czym klepiąc się po brzuchu odparłam:
- No to śniadanie mam z głowy. - na co Harry odpowiedział śmiechem, a Lou odłożył lusterko i popatrzył na nas pytającym wzrokiem.
- Czy Wy no teen...jesteście razem.?
- Nieee.! - zaprzeczyłam, a Styles przyznał mi rację.
- Skoro nie to czemu Harry obejmuje Cię w talii.? - mówił poruszając zabawnie brwiami, a my zakłopotani spojrzeliśmy na siebie i jednym ruchem Harry zdjął swą dłoń z mej talii, a ja by zmienić temat zaczęłam:
- Dobra dobra Lou...lepiej mi powiedz co jest między Tobą a Nicole.?
- No bo wiesz ja...i Nicole jesteśmy parą od niedawna.
- Wiedziałam. Przecież to można na kilometr, że między Wami coś jest.
- Co powiecie na jakiś film.? - wykrzyknąl Harry.
- A będzie o marchewkach.? - odparł Boo Bear.
- Skoro nalegasz. - powiedział Styles, po czym całą trójką udaliśmy się do salonu, gdzie oddaliśmy się szukaniu czegoś godnego naszej uwagi...
*Z perspektywy Isabelle*
Siedziałam przy stoliku zamyślona, słuchając muzyki i popijając co chwila kawę, gdy podeszła do mnie kelnerka by dolać mi kawy. Patrzyła na mnie mrożącym krew w żyłach spojrzeniem z resztą tak jak wszyscy. Popatrzyła na me ręce, na co przewróciła oczami i dolała mi kawy, a ja podziękowałam uśmiechając się przyjaźnie. Nie wiedziałam o co chodzi im wszystkim. Każdy mierzył mnie wzrokiem...a ja nie zwracałam na nich najmniejszej uwagi, gdyż domyśliłam się, że zapewne chodzi o tę sytuację z Niallem. Patrzyłam w szybę, gdy podeszła do mnie tleniona blondyneczka i przysiadła się nie pytając o zgodę. Poznałam ją to była ta sama blondi, która kazała mi się odczepić od Horana.
- Proszę proszę...kogo ja tu widzę - zaczęła swym piskliwym głosikiem - O ile dobrze pamiętam miałaś się tutaj więcej nie pokazywać, ale mniejsza z tym. Słyszałam, że teraz wzięłaś się za naszego Malika. Szybka jesteś, ale ostrzegam Cię suko... - i nie pozwoliłam jej dokończyć, gdyż wstałam i wybiegłam przed kawiarnię. W oczach miałam tysiące łez, ale nie chciałam się rozkleić przy niej, nie chciałam jej pokazać, że jestem słaba. Cała we łzach biegłam przed siebie...mijały sekundy...mijały minuty, a ja nadal biegłam aż w końcu znalazłam się tam gdzie znaleźć się chciałam, czyli nad rzeczką, z którą wiązało się tyle wspomnień, ważnych chwil. Przysiadłam nad nią...z oczu nadal spływały mi łzy, gdy nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie. Nie miałam siły odwrócić głowy i wcale nie musiałam, on zrobił to za mnie, po czym otarł me mokre i zimne od łez poliki, ale one nadal spływały z mych oczu niczym wodospad. To był Niall. Spojrzałam na niego i wtuliłam się w niego. Potrzebowałam go...potrzebowałam przyjaciela.
- Niall jak dobrze, że jesteś. Potrzebuję właśnie takiego kogoś jak Ty...przyjaciela jakim jesteś. - szepnęłam mu na ucho, po czym wyrwaliśmy się ze swych objęć.
- Przyjaciela... - powiedział rozczarowanym głosem.
- Niall chcę Cię przeprosić za dzisiejszy ranek, to nie jest tak jak myślisz. Ja Cię kocham, ale...ale jak brata.
- Rozumiem...można się przyzwyczaić do tego, że żadna dziewczyna mnie nie chce.
- Ale to nie tak.! - zaprotestowałam - Ja Cię chcę...chcę mieć takiego przyjaciela jak Ty. Tylko Ty mnie rozumiesz i każdego dnia dziękuję Bogu za to, że zesłał mi takiego anioła jakim jesteś właśnie Ty. - mówiłam, a z oczu spływały mi łzy...z lewego oka łzy żalu i wyrzutów sumienia, a z prawego łzy szczęścia, że w moim życiu pojawił się taki ktoś jak Niall.
- Isabelle wybacz, ale lepiej będzie jak ja pójdę do domu, wolałbym być teraz sam.
- Rozumiem, ale pamiętaj jestem z Tobą. - i po tych słowach Horan podniósł się i swój plan wcielił w życie, a ja nadal siedziałam nad rzeczką wpatrując się w me odbicie, które rozmywały pływające ryby...
*Z perspektywy Martine*
Odkąd tylko wstałam wkradłam się na konto Liama i zrobiłam followspree, gdy nagle zaczęła mnie zastanawiać jedna rzecz, a mianowicie to gdzie on jest. Nie zostawił żadnej kartki, kompletnie nic, a to nie w jego stylu. Pomyślałam, że może będzie na dole, więc zbiegłam na dół, ale tam też go nie było. Zawiedziona i zmartwiona jednocześnie dołączyłam do całej trójki siedzącej w salonie i oglądającej telewizję. Razem oddaliśmy się oglądaniu filmu o hodowli marchewek, który wybrał Lou. Acchh...cały Boo Bear...
*Z perspekyty Niall'a*
Siedziałem w swoim pokoju sam jak palec, ale to mi odpowiadało. Odkąd pamiętam zawsze gdy miałem zły dzień zamykałem się w pokoju zupełnie sam. Nagle ktoś jednym kopnięciem otworzył drzwi mojego pokoju...to była Isabelle trzymająca kubki z czymś do picia i jedzeniem.
- Podobno zamawiał pan gorącą czekoladę i obiad z Nando's, więc przybyłam. - mówiła uśmiechając się od ucha do ucha, a ja zaśmiałem się tylko, po czym wstałem i pomogłem jej z tym wszystkim.
- Pomyślałam, że zarówno mi jak i Tobie przyda się coś do zjedzenia, przyjaciel i dobry film.
- Dziękuję, że jesteś. - powiedziałem i przytuliłem ją jak tylko najmocniej potrafiłem.
- Nie dziekuj mi tylko moim rodzicom. - oboje zaśmialiśmy się, a następnie usiedliśmy wygodnie na kanapie jedząc obiad i oglądając jakiś horror, który przyniosła Isabelle...
*Z perspektywy Martine*
Mijały minuty...mijały godziny, a Liaś jeszcze nie przyszedł. Martwiłam się. Był już późny wieczór, gdy do domu wbiegła zdyszana Nicole.
- Martine i Lou...chodźcie ze mną. - powiedziała, biorąc co chwila głęboki wdech i wydech.
- Aleee...po co.? - spytałam zdziwiona.
- Żadnego ale. - odparli równocześnie Louis i Nicole. Tak jak powiedzieli, tak też postąpiłam i udałam się do razem z nimi do samochodu, gdzie Nicole zasłoniła mi oczy czarną przepaską. Nie pytałam już o nic...wszystko było mi obojętne. Louis odpalił samochód i pojechaliśmy. Po jakimś czasie auto zatrzymało się i poczułam jak Lou bierze mnie na ręce. Po dłuższej chwili postawił mnie i odszedł. Nie widziałam nic kompletnie, gdy nagle usłyszałam dobrze znany mi głos:
- You'll never love yourself like I love you...oooh - zaśpiewał. Objął mnie w talii od tyłu i cmoknął delikatnie w szyję, po czym na mym prawym poliku złożył delikatnego całusa. To był Liam...poznałam ten głos, zapach perfum, ciepło, które biło z jego dłoni. Odwiązał przepaskę, jednocześnie uwalniając moje oczy. To co ujrzałam, nie miałam słów. Setki zapalonych świeczek ułożonych w kształcie serca, a w środku dwa krzesła, stolik, na którym stały dwie świeczki i kolacja. Wszędzie rozsypane były płatki róż...białych i czerwonych niczym krew. Podniosłam głowę wyżej i ujrzałam panoramę Londynu wieczorem. Na sam widok zabrakło mi tchu w piersiach.
- Skarbie ja...ja nie...mam słów. To wszystko jest takie piękne i tak dopracowane. - mówiłam, gdy odwróciłam się ku Liamowi, a on przyciągnął mnie ku sobie, przybliżył swą głowę do mojej tak, że czubki naszych nosów się stykały, a usta dzieliły milimetry. Wreszcie wbił się w me usta, a ja odpowiedziałam mu tym samym, po czym oderwaliśmy się od siebie, a Payne odwrócił mnie przodem do świeczek, stolika, panoramy i zaczął:
- Każda z tych świeczek symbolizuje każdy dzień naszego życia, spędzony razem. W sumie jest ich 365. Tak dokładnie rok temu w tym samym miejscu poprosiłem Cię o to byś została mą dziewczyną...
- ...a ja się zgodziłam. - dokończyłam, a w mym oku zakręciła się łza, która z czasem spłynęła po mym poliku, a Liam starł ją swą ciepłą dłonią. Mijały setne sekund...mijały sekundy...mijały minuty, a my trwaliśmy w swych objęciach wpatrując się w swe oczy, gdy wreszcie usiedliśmy przy stoliku. Liam otworzył szampana, ale ani ja, ani on nie chcielismy go pić, więc napiliśmy się zwyczajnego soku, po czym zabraliśmy się za kolację, gdyż oboje byliśmy głodni. W tle leciała moja ulubiona piosenka, czyli Moments...świeczki paliły się i nawet nie wahały się by zgasnąć, panorama Londynu wieczorem...było cudownie, ale to nie koniec niespodzianek. Payne wstał i stanął za mną, gdy na mej szyi zawiesił złoty łańcuszek ze złotym serduszkiem, na którego tyle wygraberowany był napis: Lartine. Uśmiechnęłam się szeroko i powiedziałam:
- Będę go nosić zawsze i wszędzie. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, dzięki Tobie. Dziękuję. - po czym złożyłam na jego wargach subtelnego całusa, a on nie puszczając mej dłoni usiadł na przeciwko mnie i po chwili oboje oddaliśmy się rozmowie o wszystkim i o niczym...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dodaję kolejny rozdział, pomimo, że nie było 10 komentarzy. Najwidoczniej Wam nie zależy, ale ja piszę bo kocham to robić i nie przestanę. Raany nie wierzę, że to już 20 rozdział. Popatrzcie jak ten czas leci. Ten rozdział chcę dedykować naszym wszystkim czytelnikom. Kiedy zabrałam się za napisanie tego rozdziału nie mogłam przestać, naprawdę. To stało się moją pasją, a Wy staliście mi się niesamowicie bliscy, to naprawdę niezwykle niesamowite.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Pozdrawiam. /Joanne
Liebster Award
To już trzecia nominacja.! Jesteśmy naprawdę wdzięczne za to wszystko co dla nas robicie.! To jest naprawdę niesamowite, że zupełnie obcy ludzie stali nam się tak bliscy. Naprawdę dziękujemy.! Nie macie pojęcia ile te nominacje, Wasze komentarze dla nas znaczą. Dla Was to tak niewiele, a dla nas ma taką moc. Nie da się wyrazić w słowach tego jak bardzo jesteśmy Wam wdzięczne, tutaj nie wystarczy głupie 'dziękuję', ale mimo tego dziękujemy.!
Otrzymałyśmy nominację od http://fani-onedirection-1d.blogspot.com/
Nominacja jest ta otrzymywana od innego bloggera ,w ramach uznania za "dobrą robotę ". Po odebraniu nagrody trzeba odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby która Cię nominowała ,następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań . Nie wolno nominować bloga który Cię nominował ".
Pytania od http://fani-onedirection-1d.blogspot.com/ :
Otrzymałyśmy nominację od http://fani-onedirection-1d.blogspot.com/
Nominacja jest ta otrzymywana od innego bloggera ,w ramach uznania za "dobrą robotę ". Po odebraniu nagrody trzeba odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby która Cię nominowała ,następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań . Nie wolno nominować bloga który Cię nominował ".
Pytania od http://fani-onedirection-1d.blogspot.com/ :
1. Imię
Joanna, ale wolę Asia lub Jo. /Jo
Łucja : ) / Lucy
Joanna, ale wolę Asia lub Jo. /Jo
Łucja : ) / Lucy
2. Zainteresowanie.
Uwielbiam pisać opowiadania i rysować, przez to wyrażam siebie. /Jo
Uwielbiam tworzyć stylizacje ciuchów, tańczyć i jeździć konno / Lucy
Uwielbiam pisać opowiadania i rysować, przez to wyrażam siebie. /Jo
Uwielbiam tworzyć stylizacje ciuchów, tańczyć i jeździć konno / Lucy
3. Ulubiony zespół.
One Direction. /Jo
One Direction i Afromental / Lucy
One Direction. /Jo
One Direction i Afromental / Lucy
4. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka.
Piosenkarz - Ed Sheeran, a piosenkarka - Adele, Lana Del Ray /Jo
Piosenkarz - Ed Sheeran, piosenkarka - Cher Lloyd / Lucy
Piosenkarz - Ed Sheeran, a piosenkarka - Adele, Lana Del Ray /Jo
Piosenkarz - Ed Sheeran, piosenkarka - Cher Lloyd / Lucy
5. Marzenie.
Spotkać tych pięciu wariatów, przytulić oraz prosto w oczy podziękować każdemu z nich za to, że zmienili moje życie na lepsze i za to, czego mnie nauczyli. /Jo
Wyjechać na studia do Londynu razem z Jo : 3 / Lucy
Spotkać tych pięciu wariatów, przytulić oraz prosto w oczy podziękować każdemu z nich za to, że zmienili moje życie na lepsze i za to, czego mnie nauczyli. /Jo
Wyjechać na studia do Londynu razem z Jo : 3 / Lucy
6. Rzecz, której nigdy w życiu nie zrobisz.
nie wiem, ale postaram się zrobić dużo różnych rzeczy xd / Lucy
Nie zabiję człowieka ani zwierzęcia i nie odmówię pomocy potrzebującym./Jo
nie wiem, ale postaram się zrobić dużo różnych rzeczy xd / Lucy
Nie zabiję człowieka ani zwierzęcia i nie odmówię pomocy potrzebującym./Jo
7. Zwierzę?
Kocham króliki *_* /Jo
mam piesia i kocham konisie (tak wiem, za dużo zdrobnień xd) . / Lucy
Kocham króliki *_* /Jo
mam piesia i kocham konisie (tak wiem, za dużo zdrobnień xd) . / Lucy
8. Co cię zainspirowało do powstania twojego bloga?
1D + chęć zrobienia czegoś razem z Jo / Lucy
One Direction, Lucy i niespełnione marzenia. /Jo
1D + chęć zrobienia czegoś razem z Jo / Lucy
One Direction, Lucy i niespełnione marzenia. /Jo
9. Jak długo masz bloga?
2 miesiące i 12 dni : ) /Jo & Lucy
2 miesiące i 12 dni : ) /Jo & Lucy
10. Najzabawniejsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłaś?Eem...również pewien dialog w jednym sklepie, ale nie wiem czy o takich rzeczach można mówić publicznie, więc szczegółów nie ujawnię. xd /Jo
chyba pewien dialog w Mc Donald's ale nie ujawnię szczegółów xd / Lucy
Blogi, które nominujemy:
1. http://rzeczywistoscmarzen.blogspot.com/
2. http://ill-take-you-to-another-worlds.blogspot.com/
3. http://three-weeks-of-love.blogspot.com/
4. http://sooner-or-later-they-all-will-be-gone.blogspot.com/
5. http://i-was-here-baby.blogspot.com/
6. http://dont-lose-hope5.blogspot.com/,http://tell-me-what-you-feel.blogspot.com/
7. http://pechowe-szczescie-czy-szczesliwy-pech.blogspot.com/
8. http://and-be-with-me.blogspot.com/
9. http://opowiadaklaudia-onedirection.blogspot.com/
10. http://and-live-while-were-young.blogspot.com/
11. http://taakeen1d.blogspot.com/
Nasze pytania do Was:
1. Za co pokochałaś One Direction.?
2. Jak zaczęła się Twoja przygoda z nimi.?
3. Należysz do jakiś innych fandomów.?
4. Co Cię nakłoniło do założenia bloga.?
5. Co Cię inspiruje do pisania.?
6. Kiedy założyłaś bloga.?
7. Od kiedy jesteś Directioner.?
8. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka One Direction.?
9. Ulubione zwierzę.
10. Twoje marzenie.
11. Gdybyś mogła się przeprowadzić, to gdzie chciałabyś zamieszkać.?
chyba pewien dialog w Mc Donald's ale nie ujawnię szczegółów xd / Lucy
Blogi, które nominujemy:
1. http://rzeczywistoscmarzen.blogspot.com/
2. http://ill-take-you-to-another-worlds.blogspot.com/
3. http://three-weeks-of-love.blogspot.com/
4. http://sooner-or-later-they-all-will-be-gone.blogspot.com/
5. http://i-was-here-baby.blogspot.com/
6. http://dont-lose-hope5.blogspot.com/,http://tell-me-what-you-feel.blogspot.com/
7. http://pechowe-szczescie-czy-szczesliwy-pech.blogspot.com/
8. http://and-be-with-me.blogspot.com/
9. http://opowiadaklaudia-onedirection.blogspot.com/
10. http://and-live-while-were-young.blogspot.com/
11. http://taakeen1d.blogspot.com/
Nasze pytania do Was:
1. Za co pokochałaś One Direction.?
2. Jak zaczęła się Twoja przygoda z nimi.?
3. Należysz do jakiś innych fandomów.?
4. Co Cię nakłoniło do założenia bloga.?
5. Co Cię inspiruje do pisania.?
6. Kiedy założyłaś bloga.?
7. Od kiedy jesteś Directioner.?
8. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka One Direction.?
9. Ulubione zwierzę.
10. Twoje marzenie.
11. Gdybyś mogła się przeprowadzić, to gdzie chciałabyś zamieszkać.?
niedziela, 20 stycznia 2013
Rozdział 19
*Z perspektywy Justyny*
Wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi, gdy z góry usłyszeliśmy męski głos:
- Co się tam dzieje.? - to był Paul, a Harreh chichocząc pod nosem odpowiedział:
- Nic, nic...zupełnie nic. - wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Spojrzałam na Nicole, a ona na mnie...niewiele myśląc pobiegłyśmy do siebie z wyciągniętymi ramionami, ale nie skończyło się to dobrze...obie poślizgnęłyśmy się na płytkach mokrych od wylanego mleka. Śmiejąc się leżałyśmy na podłodze, gdy przerażony Harry podszedł do mnie i wyciągnął prawą dłoń, a ja chwyciłam ją, ściągając go przy tym jednym ruchem na podłogę. Lou zaczął się śmiać, a my dołączyłyśmy się do niego, na co Hazza odpowiedział wzorkiem, który gdby wzrok zabijał, zabiłby nas. Wstałam i wyciągnęłam rękę do Nicole, która chwyciła ją, po czym ruszyłyśmy na górę do jej pokoju, gdzie urządziłyśmy sb tzw. 'babski wieczór'.
*Z perspektywy Zayn'a*
Duszą i ciałem byłem z Perrie, ale myślami byłem z Isabelle. Nie wiedziałem co miałem robić. Jak jej powiedzieć, że mój związek z Perrie, to tylko...tylko ustawka.Czułem się winny, ale ja...ja nie miałem wpływu na to. To managament decydował o naszym życiu...to nie było już tylko moje życie. Byłem bezradny...załamany, a najbardziej dobijała mnie myśl, że Isa...całowała się z jednym z moich najlepszych przyjaciół. Czułem jakby mi ktoś wbił nóż w plecy...to mnie rozwalało od środka. Do oczu napłynęła mi fala łez...przez którą patrzyłem na Perrie...nie była już taka wyraźna.Ja patrzyłem prosto w jej oczy, a ona w moje...mimo, że była zupełnie inna niż Isabelle, ja widziałem w niej właśnie ją, to to sprawiało, że nasz związek wyglądał tak realnie. W głowie chaos...całkowity nieład...w oczach fala łez...a przed oczami tylko ona...Isabelle.
- Isabelle - wymsknęło się z mych ust...a na poliku poczułem jak Pezz daje mi z liścia, co mnie wybudziło z 'hipnozy'. Spojrzałem na nią oszołomiony, a ona zaczęła:
- Jaka Isabelle.!? Cały czas myślisz o tej tlenionej blondyneczce.?
- Ona nie jest tlenioną blondyneczką i przynajmniej ma trochę oleju w głowie w przeciwieństwie do Ciebie. - odparłem spokojnym tonem niczym porucznik Horatio Caine. Nie wytrzymałem....z oczu spływały mi łzy z prędkością światła, a ja wyjąłem papierosa z kieszeni, którego przypaliłem zapalniczką i pobiegłem przed siebie...przed siebie czyli do domu. Wbiegłem i nie zwracając najmniejszej uwagi na Hazze i Lou pobiegłem do swojego pokoju...nie zaglądając nawet do pokoju Isabelle. Cały we łzach rzuciłem się na łóżko i zasnąłem...
*Z perspektywy Harry'ego*
Cały w mleku....mące siedziałem na kanapie razem z Lou, gdy nagle oboje poczuliśmy jakiś smród dochodzący z kuchni. To był palący się naleśnik, a tak właściwie popiół z naleśnika.! Nie wiedziałem co robić....tak samo jak w programie NICKELODEON kiedy ta dziennikarka niby rodziła...ale na szczęście był ze mną Lou, który natychmiastowo ugasił pożar, a my wróciliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Zupełnie nie przeszkadzało mi to, że byłem brudny...chciałem porozmawiać z Tomlinsonem i tak też postąpiłem. Spojrzałem w jego szaroniebieskie oczy i zacząłem:
- Lou.! Obiecaj mi, że bez względu na wszystko zawsze będziemy przyjaciółmi i nigdy o mnie nie zapomnisz.
- Obiecuję...na paluszka - uśmiechnął się szeroko wyciągając do mnie paluszka, co ja odwzajemniłem, po czym oboje oddaliśmy się grze w najnowszą fifę. Byłem zadowolony, że porozmawiałem o tym z Louisem. Brakowało mi czasu spędzonego z nim, choćby np. wspólne wychodzenie na lody truskawkowe. Tak naprawdę brakowało mi dawnego Larrego, czyli wspaniałej przyjaźni dwóch nastolatków, którzy spełnili swoje marzenia. Prawda jest taka, że to fani stworzyli Larrego i to fani...fani go zniszczyli. To przez shipperki Larrego nic nie jest tak jak było wcześniej...ale ja na to nie pozwolę...nie pozwolę odebrać sobie najlepszego przyjaciela jakim jest dla mnie Lou, będę walczył o naszą przyjaźń. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się w duchu mówiąc:
- Gotowy na przegraną.?! - śmiejąc się przy tym złowieszczo, a on odparł na to:
- Zobaczymy kto będzie śmiał się ostatni.
Na co oboje odpowiedzieliśmy śmiechem i kontynuowaliśmy grę...
*Z perspektywy Liam'a*
Razem z Martine wybraliśmy się do pobliskiego pubu, aby spędzić razem miło czas. Gdy weszliśmy, to co zobaczyłem...nie wierzyłem własnym oczom. Niall siedział przy barze, a przy nim jakaś tleniona blondyneczka. Było widać, że Horan był po co najmniej czterech piwach, więc czym prędzej zabraliśmy go i odwieźliśmy do domu, gdzie razem z Martine spędziliśmy resztę wieczoru...
*Z perspektywy Isabelle*
Obudziłam się ze snu, który uświadomił mi dwie ważne rzeczy. Więc zacznę od tego, iż we śnie szłam drogą...długą, pustynną, prostą ścieżką...a na końcu było skrzyżowanie. Po lewej stronie stał Zayn...mówiący:
- Witaj kochanie.! - a po prawej Niall mówiący:
- Cześć siostro.! - i wtedy się obudziłam. Uświadomiłam sobie, że Niall jest dla mnie jak brat...a Zayn jest tym jedynym, właściwym. Tym razem w mojej głowie panował ład i porządek...a z oczu nie spływały mi łzy. Jednak to było zbyt piękne, aby było prawdziwe...gdy odwiedziłam swojego twittera...moje interakcje opanowały tysiące zazdrosnych Directionerek, które wyzywały mnie od najgorszych...nie wytrzymałam...z oczu spływały mi łzy niczym Niagara. Cała zapłakana wybiegłam na balkon, gdzie przysiadłam w kącie. Do uszu włożyłam słuchawki, z których dobiegały dźwięki Little Things, a sama wyciągnęłam z kieszeni papierosa, którego zapaliłam, Z oczu spływały mi tysiące łez...a ja nie wytrzymałam coś we mnie pękło. Wyjęłam spod klapki telefonu żyletkę, którą natychmiast zaczęłam wbijać w me delikatne ciało. Widok krwi...ból...zwrotka Horana, a ja wbijałam ją głębiej...z każdym słowem coraz mocniej. Popiół spadał mi na rany, co sprawiało mi jeszcze większy ból, ale to lepiej, bo wtedy czułam ukojenie...słone łzy spływały mi na rany...i topiły się w mej krwi, która spływała na moje ubrania, płytki...była wszędzie...momentalnie zasnęłam...
*Następnego dnia rano*
- Isabelle.! Co Ty zrobiłaś.? - obudziły mnie głośne krzyki Zayna. Gdy chciałam podnieść ręce aby przetrzeć oczy...nie mogłam i nie zdziwiło mnie to, gdyż na każdej z rąk było około 25 ran...głębokich. Wszędzie zaschnięta krew. Malik podbiegł do mnie i przycupnął razem ze mną na balkonie. Znów patrzył na mnie tymi swoimi oczami...znów to robił...uwodził mnie wzrokiem. Patrzyliśmy sobie w oczy...mijały sekundy...mijały minuty...mijały może nawet godziny, a my nadal patrzyliśmy sobie w oczy...ja topiłam się w jego oczach a on w moich, gdy nagle ujął w swe dłonie moje okaleczone ręce...pocałował je i powiedział:
- Dlaczego.?
Znów to robił...patrzył na mnie...odwróciłam wzrok gdzie indziej i powiedziałam:
- Zimny coś ten ranek...kocham Cię...ale zapowiada się ładny dzień, nieprawdaż.?
- Co.?! - wykrzyknął oszołomiony.
- No przecież mówię, że zapowiada się ła...- i tu zamknął mi usta delikatnym i subtelnym całusem, gdy do pokoju weszła dobrze nam znana osoba, która chrząknęła znacząco, a my z Zaynem natychmiastowo oderwaliśmy się od siebie. To był Niall. Patrzyła na nas tymi swoimi niebieściutkimi oczyma, do których napłynęła fala łez...z jego oczu spływały łzy niczym krew z mych ran poprzedniego wieczoru. Popatrzyła na me ręce...na mnie...na Zayna i załamanym głosem powiedział:
- Dlaczego.?
Po czym wybiegł z pokoju, a ja chciałam ruszyć za nim, lecz Zayn złapał mnie za rękę, mówiąc przy tym:
- Dajmy mu czas.
Wtuliłam się w niego jak najmocniej tylko potrafiłam. Z oczu spływały mi łzy, prosto na jego koszulę. Czułam się winna...było mi tak źle. Bałam się o tego blondaska...kochałam go, ale...ale jak brata. Po mojej głowie krążyły tysiące myśli niczym huragan...całkowity nieład. W oczach fala łez...w gardle ścisk...na rękach krew, a w głowie tylko ten blondasek...
- Zayn, mógłbyś mnie zostawić samą.?
-...ale obiecaj, że nie zrobisz tego.
Po czym złożył na mych bladoróżanych ustach delikatnego całusa, a ja następnie oddałam się długiej i relaksującej kąpieli...
*Z perspektywy Zayn'a*
Nie mogłem wysiedzieć w swoim pokoju....martwiłem się o Nialla. Był jednym z moich najlepszych przyjaciół, a ja...a ja mu wywinąłem taki numer. To było oczywiste, że on jest zakochany w Isabelle...wiedziałem jak się czuł...czuł się tak jak ja podczas gdy on...on całował się z Isabelle. W pewnej chwili przyszło mi coś do głowy...i wiedziałem już wtedy gdzie będzie Horan, więc czym prędzej pobiegłem w to miejsce. Biegłem przed siebie...odpowiednią drogą, gdy nagle ujrzałem siedzącego pod jemiołą nad rzeczką Nialla. Delikatnie i po cichu podszedłem od tyłu i przysiadełem się delikatnie do niego...przeniosłem wzrok na niego, ale on mnie nie zauważał. Co chwila pociągał nosem i wycierał dłonią łzy, gdy nagle powiedział:
- Idź...idź do Isabelle...zostaw mnie samego. - cały czas szlochał.
- Nie Niall. Nie zostawię Cię. Wiem jak się czujesz...przyda Ci się teraz rozmowa z kimś bliskim...z przyjacielem.
Po tych słowach przeniósł wzrok na mnie i ostrym tonem a zarazem lekko łamiącym się głosem powiedział:
- Ty śmiesz się nazywać przyjacielem.? Czy prawdziwy przyjaciel zrobiłby takie coś jednemu ze swoich najlepszych przyjaciół.?
Spuściłem głowę w dół...wiedziałem, że ma rację i nie potrafiłem mu spojrzeć prosto w oczy, więc czym prędzej odszedłem paląc przy tym kolejnego papierosa. Nie wiedziałem gdzie idę...szedłem przed siebie. W pewnym momencie przysiadłem na najbliższej ławeczce...ale nie na długo, gdyż po dłuższej chwili wstałem i ruszyłem do domu, gdzie zamknąłem się w swoim pokoju...w mojrj głowie panował kompletny chaos. Nie wiedziałem co zrobić...musiałem wybrać albo przyjaźń albo miłość...to było zbyt trudne...powiadają, że z problemami najlepiej się przespać i tak też postąpiłem...momentalnie zasnąłem...
------------------------------------------------------------------------------------
Chcę przeprosić Was i Lucy za to, że dodaję rozdział tak późno i za nie doprowadzenie niespodzianki do końca, ale moja mama jest obecnie w szpitalu i dlatego to wszystko. Najmocniej Was przepraszam i dziękuję Lucy za doprowadzenie niespodzianki do końca. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i przepraszam jeszcze raz. Mam nadzieję, że zrozumiecie. I wprowadzę teraz pewną zasadę, mianowicie jeśli będzie 10 komentarzy pod tym rozdziałem dodam kolejny rozdział. Pozdrawiam./Joanne
Wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi, gdy z góry usłyszeliśmy męski głos:
- Co się tam dzieje.? - to był Paul, a Harreh chichocząc pod nosem odpowiedział:
- Nic, nic...zupełnie nic. - wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Spojrzałam na Nicole, a ona na mnie...niewiele myśląc pobiegłyśmy do siebie z wyciągniętymi ramionami, ale nie skończyło się to dobrze...obie poślizgnęłyśmy się na płytkach mokrych od wylanego mleka. Śmiejąc się leżałyśmy na podłodze, gdy przerażony Harry podszedł do mnie i wyciągnął prawą dłoń, a ja chwyciłam ją, ściągając go przy tym jednym ruchem na podłogę. Lou zaczął się śmiać, a my dołączyłyśmy się do niego, na co Hazza odpowiedział wzorkiem, który gdby wzrok zabijał, zabiłby nas. Wstałam i wyciągnęłam rękę do Nicole, która chwyciła ją, po czym ruszyłyśmy na górę do jej pokoju, gdzie urządziłyśmy sb tzw. 'babski wieczór'.
*Z perspektywy Zayn'a*
Duszą i ciałem byłem z Perrie, ale myślami byłem z Isabelle. Nie wiedziałem co miałem robić. Jak jej powiedzieć, że mój związek z Perrie, to tylko...tylko ustawka.Czułem się winny, ale ja...ja nie miałem wpływu na to. To managament decydował o naszym życiu...to nie było już tylko moje życie. Byłem bezradny...załamany, a najbardziej dobijała mnie myśl, że Isa...całowała się z jednym z moich najlepszych przyjaciół. Czułem jakby mi ktoś wbił nóż w plecy...to mnie rozwalało od środka. Do oczu napłynęła mi fala łez...przez którą patrzyłem na Perrie...nie była już taka wyraźna.Ja patrzyłem prosto w jej oczy, a ona w moje...mimo, że była zupełnie inna niż Isabelle, ja widziałem w niej właśnie ją, to to sprawiało, że nasz związek wyglądał tak realnie. W głowie chaos...całkowity nieład...w oczach fala łez...a przed oczami tylko ona...Isabelle.
- Isabelle - wymsknęło się z mych ust...a na poliku poczułem jak Pezz daje mi z liścia, co mnie wybudziło z 'hipnozy'. Spojrzałem na nią oszołomiony, a ona zaczęła:
- Jaka Isabelle.!? Cały czas myślisz o tej tlenionej blondyneczce.?
- Ona nie jest tlenioną blondyneczką i przynajmniej ma trochę oleju w głowie w przeciwieństwie do Ciebie. - odparłem spokojnym tonem niczym porucznik Horatio Caine. Nie wytrzymałem....z oczu spływały mi łzy z prędkością światła, a ja wyjąłem papierosa z kieszeni, którego przypaliłem zapalniczką i pobiegłem przed siebie...przed siebie czyli do domu. Wbiegłem i nie zwracając najmniejszej uwagi na Hazze i Lou pobiegłem do swojego pokoju...nie zaglądając nawet do pokoju Isabelle. Cały we łzach rzuciłem się na łóżko i zasnąłem...
*Z perspektywy Harry'ego*
Cały w mleku....mące siedziałem na kanapie razem z Lou, gdy nagle oboje poczuliśmy jakiś smród dochodzący z kuchni. To był palący się naleśnik, a tak właściwie popiół z naleśnika.! Nie wiedziałem co robić....tak samo jak w programie NICKELODEON kiedy ta dziennikarka niby rodziła...ale na szczęście był ze mną Lou, który natychmiastowo ugasił pożar, a my wróciliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Zupełnie nie przeszkadzało mi to, że byłem brudny...chciałem porozmawiać z Tomlinsonem i tak też postąpiłem. Spojrzałem w jego szaroniebieskie oczy i zacząłem:
- Lou.! Obiecaj mi, że bez względu na wszystko zawsze będziemy przyjaciółmi i nigdy o mnie nie zapomnisz.
- Obiecuję...na paluszka - uśmiechnął się szeroko wyciągając do mnie paluszka, co ja odwzajemniłem, po czym oboje oddaliśmy się grze w najnowszą fifę. Byłem zadowolony, że porozmawiałem o tym z Louisem. Brakowało mi czasu spędzonego z nim, choćby np. wspólne wychodzenie na lody truskawkowe. Tak naprawdę brakowało mi dawnego Larrego, czyli wspaniałej przyjaźni dwóch nastolatków, którzy spełnili swoje marzenia. Prawda jest taka, że to fani stworzyli Larrego i to fani...fani go zniszczyli. To przez shipperki Larrego nic nie jest tak jak było wcześniej...ale ja na to nie pozwolę...nie pozwolę odebrać sobie najlepszego przyjaciela jakim jest dla mnie Lou, będę walczył o naszą przyjaźń. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się w duchu mówiąc:
- Gotowy na przegraną.?! - śmiejąc się przy tym złowieszczo, a on odparł na to:
- Zobaczymy kto będzie śmiał się ostatni.
Na co oboje odpowiedzieliśmy śmiechem i kontynuowaliśmy grę...
*Z perspektywy Liam'a*
Razem z Martine wybraliśmy się do pobliskiego pubu, aby spędzić razem miło czas. Gdy weszliśmy, to co zobaczyłem...nie wierzyłem własnym oczom. Niall siedział przy barze, a przy nim jakaś tleniona blondyneczka. Było widać, że Horan był po co najmniej czterech piwach, więc czym prędzej zabraliśmy go i odwieźliśmy do domu, gdzie razem z Martine spędziliśmy resztę wieczoru...
*Z perspektywy Isabelle*
Obudziłam się ze snu, który uświadomił mi dwie ważne rzeczy. Więc zacznę od tego, iż we śnie szłam drogą...długą, pustynną, prostą ścieżką...a na końcu było skrzyżowanie. Po lewej stronie stał Zayn...mówiący:
- Witaj kochanie.! - a po prawej Niall mówiący:
- Cześć siostro.! - i wtedy się obudziłam. Uświadomiłam sobie, że Niall jest dla mnie jak brat...a Zayn jest tym jedynym, właściwym. Tym razem w mojej głowie panował ład i porządek...a z oczu nie spływały mi łzy. Jednak to było zbyt piękne, aby było prawdziwe...gdy odwiedziłam swojego twittera...moje interakcje opanowały tysiące zazdrosnych Directionerek, które wyzywały mnie od najgorszych...nie wytrzymałam...z oczu spływały mi łzy niczym Niagara. Cała zapłakana wybiegłam na balkon, gdzie przysiadłam w kącie. Do uszu włożyłam słuchawki, z których dobiegały dźwięki Little Things, a sama wyciągnęłam z kieszeni papierosa, którego zapaliłam, Z oczu spływały mi tysiące łez...a ja nie wytrzymałam coś we mnie pękło. Wyjęłam spod klapki telefonu żyletkę, którą natychmiast zaczęłam wbijać w me delikatne ciało. Widok krwi...ból...zwrotka Horana, a ja wbijałam ją głębiej...z każdym słowem coraz mocniej. Popiół spadał mi na rany, co sprawiało mi jeszcze większy ból, ale to lepiej, bo wtedy czułam ukojenie...słone łzy spływały mi na rany...i topiły się w mej krwi, która spływała na moje ubrania, płytki...była wszędzie...momentalnie zasnęłam...
*Następnego dnia rano*
- Isabelle.! Co Ty zrobiłaś.? - obudziły mnie głośne krzyki Zayna. Gdy chciałam podnieść ręce aby przetrzeć oczy...nie mogłam i nie zdziwiło mnie to, gdyż na każdej z rąk było około 25 ran...głębokich. Wszędzie zaschnięta krew. Malik podbiegł do mnie i przycupnął razem ze mną na balkonie. Znów patrzył na mnie tymi swoimi oczami...znów to robił...uwodził mnie wzrokiem. Patrzyliśmy sobie w oczy...mijały sekundy...mijały minuty...mijały może nawet godziny, a my nadal patrzyliśmy sobie w oczy...ja topiłam się w jego oczach a on w moich, gdy nagle ujął w swe dłonie moje okaleczone ręce...pocałował je i powiedział:
- Dlaczego.?
Znów to robił...patrzył na mnie...odwróciłam wzrok gdzie indziej i powiedziałam:
- Zimny coś ten ranek...kocham Cię...ale zapowiada się ładny dzień, nieprawdaż.?
- Co.?! - wykrzyknął oszołomiony.
- No przecież mówię, że zapowiada się ła...- i tu zamknął mi usta delikatnym i subtelnym całusem, gdy do pokoju weszła dobrze nam znana osoba, która chrząknęła znacząco, a my z Zaynem natychmiastowo oderwaliśmy się od siebie. To był Niall. Patrzyła na nas tymi swoimi niebieściutkimi oczyma, do których napłynęła fala łez...z jego oczu spływały łzy niczym krew z mych ran poprzedniego wieczoru. Popatrzyła na me ręce...na mnie...na Zayna i załamanym głosem powiedział:
- Dlaczego.?
Po czym wybiegł z pokoju, a ja chciałam ruszyć za nim, lecz Zayn złapał mnie za rękę, mówiąc przy tym:
- Dajmy mu czas.
Wtuliłam się w niego jak najmocniej tylko potrafiłam. Z oczu spływały mi łzy, prosto na jego koszulę. Czułam się winna...było mi tak źle. Bałam się o tego blondaska...kochałam go, ale...ale jak brata. Po mojej głowie krążyły tysiące myśli niczym huragan...całkowity nieład. W oczach fala łez...w gardle ścisk...na rękach krew, a w głowie tylko ten blondasek...
- Zayn, mógłbyś mnie zostawić samą.?
-...ale obiecaj, że nie zrobisz tego.
Po czym złożył na mych bladoróżanych ustach delikatnego całusa, a ja następnie oddałam się długiej i relaksującej kąpieli...
*Z perspektywy Zayn'a*
Nie mogłem wysiedzieć w swoim pokoju....martwiłem się o Nialla. Był jednym z moich najlepszych przyjaciół, a ja...a ja mu wywinąłem taki numer. To było oczywiste, że on jest zakochany w Isabelle...wiedziałem jak się czuł...czuł się tak jak ja podczas gdy on...on całował się z Isabelle. W pewnej chwili przyszło mi coś do głowy...i wiedziałem już wtedy gdzie będzie Horan, więc czym prędzej pobiegłem w to miejsce. Biegłem przed siebie...odpowiednią drogą, gdy nagle ujrzałem siedzącego pod jemiołą nad rzeczką Nialla. Delikatnie i po cichu podszedłem od tyłu i przysiadełem się delikatnie do niego...przeniosłem wzrok na niego, ale on mnie nie zauważał. Co chwila pociągał nosem i wycierał dłonią łzy, gdy nagle powiedział:
- Idź...idź do Isabelle...zostaw mnie samego. - cały czas szlochał.
- Nie Niall. Nie zostawię Cię. Wiem jak się czujesz...przyda Ci się teraz rozmowa z kimś bliskim...z przyjacielem.
Po tych słowach przeniósł wzrok na mnie i ostrym tonem a zarazem lekko łamiącym się głosem powiedział:
- Ty śmiesz się nazywać przyjacielem.? Czy prawdziwy przyjaciel zrobiłby takie coś jednemu ze swoich najlepszych przyjaciół.?
Spuściłem głowę w dół...wiedziałem, że ma rację i nie potrafiłem mu spojrzeć prosto w oczy, więc czym prędzej odszedłem paląc przy tym kolejnego papierosa. Nie wiedziałem gdzie idę...szedłem przed siebie. W pewnym momencie przysiadłem na najbliższej ławeczce...ale nie na długo, gdyż po dłuższej chwili wstałem i ruszyłem do domu, gdzie zamknąłem się w swoim pokoju...w mojrj głowie panował kompletny chaos. Nie wiedziałem co zrobić...musiałem wybrać albo przyjaźń albo miłość...to było zbyt trudne...powiadają, że z problemami najlepiej się przespać i tak też postąpiłem...momentalnie zasnąłem...
------------------------------------------------------------------------------------
Chcę przeprosić Was i Lucy za to, że dodaję rozdział tak późno i za nie doprowadzenie niespodzianki do końca, ale moja mama jest obecnie w szpitalu i dlatego to wszystko. Najmocniej Was przepraszam i dziękuję Lucy za doprowadzenie niespodzianki do końca. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i przepraszam jeszcze raz. Mam nadzieję, że zrozumiecie. I wprowadzę teraz pewną zasadę, mianowicie jeśli będzie 10 komentarzy pod tym rozdziałem dodam kolejny rozdział. Pozdrawiam./Joanne
sobota, 19 stycznia 2013
Imagin dla @Cather_ine
*Jesteś z Harry'm już kilka lat, jesteście razem szczęśliwi. *
Szłaś, nie wiedząc gdzie, trzymana za rękę za Harry'ego.
-Na prawdę muszę mieć tą chustkę na oczach? - zapytałaś.
-Tak... To niespodzianka. - powiedział Harry, a ty westchnęłaś zrezygnowana.
-Właściwie to gdzie ty mnie ciągniesz? Przecież ja znam tą okolicę dużo lepiej niż ty. - miałaś racje. Byliście na wakacjach w twoim rodzinnym mieście.
-To niespodzianka. - powtórzył się twój chłopak. - Trochę cierpliwości. - powiedział, po czym się zaśmiał. Szliście tak jeszcze kilka minut. Powoli zaczynałaś się już niecierpliwić, kiedy Harry nagle się zatrzymał.
-Poczekaj chwilę. - powiedział cicho i odszedł na chwilę. Po około minucie, może trochę mniej a może więcej wrócił do Ciebie. - Nie otwieraj jeszcze oczu. - powiedział rozwiązując materiał. Kiedy byłaś już 'wolna' szepnął Ci do ucha, że możesz już otworzyć oczy. Kiedy to zrobiłaś, musiałaś zamrugać kilka razy z wrażenia, bo nie mogłaś uwierzyć w to co widzisz. Po policzku spłynęła Ci łza. Łza szczęścia.
-Podoba się? - zapytał Hazza szczerząc się jak głupek, widocznie dumny z tego co zrobił.
-Czy mi się podoba? Pewnie, że tak! - wykrzyknęłaś po raz kolejny ogarniając wzrokiem niewielką polankę, w lesie rozciągającym się za twoim domem. Ale tym razem wyglądała inaczej. Cała przystrojona płatkami róż, lampionami i świeczkami. Na samym środku leżał koc a przy nim stał koszyk piknikowy. Odwróciłaś się i spojrzałaś Harry'emu w oczy. Uśmiechnął się i złożył na twoich ustach delikatny pocałunek. Następnie złapał Cię za rękę, splótł swoje palce z twoimi i poprowadził Cię w kierunku przygotowanego koca. Czerwono różowego, jak zresztą cała polanka w tej chwili. Uśmiechnęłaś się sama do siebie. Jeszcze nikt nie zrobił dla Ciebie czegoś takiego. Usiedliście i wspólnie cieszyliście się tymi pięknymi chwilami. Żartowaliście, wspominaliście wszystkie piękne chwile które razem przeżyliście, rozmawialiście o wszystkim i o niczym. W pewnej chwili Harry spoważniał wstał a ty za nim, bo nie wiedziałaś co się dzieje. Harry uklęknął na jedno kolano, a ty poczułaś ukłucie w żołądku. Hazza wyciągnął z kieszeni pudełeczko w kształcie serca. Otworzył je, a twoim oczom ukazał się najpiękniejszy pierścionek jaki widziałaś w swoim życiu. Mimowolnie zakryłaś usta ręką z zaskoczenia.
-[T.I.] kocham Cię. Najbardziej na świecie. Bardziej niż kogokolwiek i cokolwiek. Pokazałaś mi, co to szczęście. Zgodzisz się zostać moją żoną? - zapytał z nadzieją w głosie, a z twoich oczu popłynęła, kolejna już tego wieczoru , łza szczęścia.
-Tak! - wykrzyczałaś i pociągnęłaś do góry natychmiast wpijając się w jego usta . Kiedy się od siebie oderwaliście, twój świeżo upieczony narzeczony wsunął na twój palec pierścionek. Znów do siebie przylgnęliście. Po chwili już szliście, prawie biegliście w kierunku twojego domu. W kierunku waszej sypialni. Zapowiada się upojna noc.
PS mam nadzieję że Ci się spodoba : ) / Lucy xx
Szłaś, nie wiedząc gdzie, trzymana za rękę za Harry'ego.
-Na prawdę muszę mieć tą chustkę na oczach? - zapytałaś.
-Tak... To niespodzianka. - powiedział Harry, a ty westchnęłaś zrezygnowana.
-Właściwie to gdzie ty mnie ciągniesz? Przecież ja znam tą okolicę dużo lepiej niż ty. - miałaś racje. Byliście na wakacjach w twoim rodzinnym mieście.
-To niespodzianka. - powtórzył się twój chłopak. - Trochę cierpliwości. - powiedział, po czym się zaśmiał. Szliście tak jeszcze kilka minut. Powoli zaczynałaś się już niecierpliwić, kiedy Harry nagle się zatrzymał.
-Poczekaj chwilę. - powiedział cicho i odszedł na chwilę. Po około minucie, może trochę mniej a może więcej wrócił do Ciebie. - Nie otwieraj jeszcze oczu. - powiedział rozwiązując materiał. Kiedy byłaś już 'wolna' szepnął Ci do ucha, że możesz już otworzyć oczy. Kiedy to zrobiłaś, musiałaś zamrugać kilka razy z wrażenia, bo nie mogłaś uwierzyć w to co widzisz. Po policzku spłynęła Ci łza. Łza szczęścia.
-Podoba się? - zapytał Hazza szczerząc się jak głupek, widocznie dumny z tego co zrobił.
-Czy mi się podoba? Pewnie, że tak! - wykrzyknęłaś po raz kolejny ogarniając wzrokiem niewielką polankę, w lesie rozciągającym się za twoim domem. Ale tym razem wyglądała inaczej. Cała przystrojona płatkami róż, lampionami i świeczkami. Na samym środku leżał koc a przy nim stał koszyk piknikowy. Odwróciłaś się i spojrzałaś Harry'emu w oczy. Uśmiechnął się i złożył na twoich ustach delikatny pocałunek. Następnie złapał Cię za rękę, splótł swoje palce z twoimi i poprowadził Cię w kierunku przygotowanego koca. Czerwono różowego, jak zresztą cała polanka w tej chwili. Uśmiechnęłaś się sama do siebie. Jeszcze nikt nie zrobił dla Ciebie czegoś takiego. Usiedliście i wspólnie cieszyliście się tymi pięknymi chwilami. Żartowaliście, wspominaliście wszystkie piękne chwile które razem przeżyliście, rozmawialiście o wszystkim i o niczym. W pewnej chwili Harry spoważniał wstał a ty za nim, bo nie wiedziałaś co się dzieje. Harry uklęknął na jedno kolano, a ty poczułaś ukłucie w żołądku. Hazza wyciągnął z kieszeni pudełeczko w kształcie serca. Otworzył je, a twoim oczom ukazał się najpiękniejszy pierścionek jaki widziałaś w swoim życiu. Mimowolnie zakryłaś usta ręką z zaskoczenia.
-[T.I.] kocham Cię. Najbardziej na świecie. Bardziej niż kogokolwiek i cokolwiek. Pokazałaś mi, co to szczęście. Zgodzisz się zostać moją żoną? - zapytał z nadzieją w głosie, a z twoich oczu popłynęła, kolejna już tego wieczoru , łza szczęścia.
-Tak! - wykrzyczałaś i pociągnęłaś do góry natychmiast wpijając się w jego usta . Kiedy się od siebie oderwaliście, twój świeżo upieczony narzeczony wsunął na twój palec pierścionek. Znów do siebie przylgnęliście. Po chwili już szliście, prawie biegliście w kierunku twojego domu. W kierunku waszej sypialni. Zapowiada się upojna noc.
PS mam nadzieję że Ci się spodoba : ) / Lucy xx
Przeprosiny
Przepraszam Was, że nie dokończyłam niespodzianki, nie miałam kontaktu z Jo i nie wiedziałam co i jak. Dzisiaj dokańczam to, co już zaczęłyśmy i nadrabiam zaległości. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie? Tak, czy inaczej za chwilę wszystko nadrobię. / Lucy
czwartek, 17 stycznia 2013
Imagin dla @Ola_Frugo
Droga Olu ! Zostałaś wylosowana wczoraj, więc dostajesz od nas imagina! Jak wiecie, niespodziankę prowadzi Jo, ale niestety z powodu pewnych osobistych spraw nie będzie jej przez pewien, raczej nie długi czas, tak czy inaczej ja poprowadzę dzisiaj tą niespodziankę, mam nadzieję że imagin się spodoba, bo szczerze mówiąc nie jestem najlepsza w pisaniu... Zapraszam ! / Lucy
Biegłaś jak najszybciej mogłaś. Znowu zaspałaś. Tym razem szef nie będzie już chyba taki miły. Prawdopodobnie stracisz swoją pracę na pół etatu, dzięki której mogłaś pozwolić sobie na zaoczne studia w Londynie. Teraz liczył się czas. Widziałaś już przystanek i autobus który na nim stał. Przyspieszyłaś, mimo, że byłaś już zmęczona. Przebiegnięcie 1,5 kilometra jakie miałaś do najbliższego przystanku, zważywszy że mieszkasz na przedmieściach Londynu, nie było dla Ciebie najłatwiejszym zadaniem. Pogodziłaś się już z tym, że nie zdążysz. Spojrzałaś na zegarek który zawsze nosiłaś na prawej ręce. Za pół godziny rozpoczyna się twoja zmiana, również za pół godziny przyjedzie następny autobus. Doszłaś do pustego przystanku i usiadłaś na ławeczce. Po chwili rozmyślania co powinnaś zrobić, jak wytłumaczyć spóźnienie szefowi, wpadłaś na pewien pomysł. Przecież twój przyjaciel, Zayn, ma samochód... Może mógłby Cię podwieźć? Szybko wyciągnęłaś telefon z kieszeni, odnalazłaś Zayn'a na liście kontaktów i zadzwoniłaś.
-Halo? - odebrał po pierwszym sygnale.
-Hej, mógłbyś przyjechać na przystanek i podwieźć mnie do pracy? - zapytałaś z nutką nadziei w głosie, ponieważ on był twoją ostatnią deską ratunku.
-Pewnie, że tak. Znowu zaspałaś? - to ostatnie było raczej pytaniem retorycznym.
-Noo... - odpowiedziałaś, nieco zażenowana tym, że nigdy nie potrafisz spać krócej niż 8 godzin. Nigdy.
-Dobra, będę za 5 minut, może być? - zapytał twój przyjaciel. Swoją drogą, nigdy mu tego nie mówiłaś, ale chciałaś, żeby był kimś więcej niż tylko przyjacielem.
-Tak, to świetnie. Dziękuję ! Papa. - powiedziałaś i rozłączyłaś się. Czekałaś chwilę na przystanku, zastanawiając się czy powinnaś mu powiedzieć. Po chwili zobaczyłaś auto Zayn'a zatrzymujące sie tuż obok Ciebie. Pospiesznie otworzyłaś drzwiczki i wsiadłaś. Po chwili już jechaliście w kierunku twojej pracy.
-Zayn? - powiedziałaś i od razu miałaś ochotę ugryźć się w język.
-Hmm ? - mruknął tylko, nie odrywając wzroku od drogi.
-Nic tylko... - zawahałaś się, westchnęłaś i powiedziałaś - dziękuję, gdyby nie ty, pewnie straciłabym tą pracę. - nie miałaś odwagi wyznać mu tego, co czujesz.
-Nie ma sprawy, ale wiesz coś za coś... - powiedział i się uśmiechnął.
-No pewnie, mam u Ciebie dług wdzięczności. Naprawdę. - odpowiedziałaś i posłałaś mu najpiękniejszy ze swoich uśmiechów.
-To może, dasz się zaprosić do kina i na spacer? - zapytał niepewnie.
-Oczywiście ! Z Tobą zawsze i wszędzie! - powiedziałaś i pożegnałaś się, bo staliście już na parkingu, obok kawiarni w której pracowałaś jako kelnerka. Praca szła Ci gładko, nawet udało Ci się nie spóźnić, oczywiście dzięki podwózce Zayn'a. W czasie przerwy podeszła do Ciebie jedna z twoich 'koleżanek' z którymi pracujesz. Nie spodziewałaś się niczego dobrego, bo zawsze była dla Ciebie niemiła.
-Kto to był ten twój chłoptaś? - zapytała sarkastycznie, jakby to, że masz kontakt z jakimkolwiek chłopkiem było dla niej rzeczą wprost niemożliwą.
-Nie twój interes. - odcięłaś krótko i odeszłaś. Nie miałaś zamiaru wdawać się w dyskusję i psuć sobie humoru, odeszłaś od niej obrzucając ją krótkim spojrzeniem i wyszłaś za ladę baru. Po chwili odebrałaś zamówienie klienta i zaniosłaś je do odpowiedniego stolika. Kiedy tam podeszłaś, chłopak który przy nim siedział zdjął na chwilę okulary przeciwsłoneczne.
-Hej Ola ! To ja, Hazza. - powiedział cicho i znów założył okulary , aby nikt go nie rozpoznał, pomagał mu w tym również naciągnięty na głowę kaptur.
-Cześć! Co u Ciebie? - zapytałaś przyjaźnie, w końcu przyjaciel Zayn'a to również twój przyjaciel.
-Właściwie nic nowego, wpadłem tu na chwilę. Widziałem się z Zayn'em i poprosił mnie, żebym przekazał Ci, że przyjedzie po Ciebie, jak skończysz zmianę. Czyżby wreszcie zaprosił Cię na randkę? - zapytał z uśmiechem.
-Niee, to nie randka... tylko... Przyjacielskie spotkanie... - powiedziałaś niepewnie. Randka? Może to właśnie jest twoja szansa?
-No dobra, dobra. Niech Ci będzie. Ja muszę spadać, mamy się spotkać z Paul'em obgadać parę spraw. Powodzenia na randce ! - powiedział śmiejąc się i wyszedł z baru. Reszta dnia upłynęła Ci monotonnie. Przyszła upragniona godzina 15, kiedy to kończyłaś pracę. Poszłaś na zaplecze, przebrałaś się, wzięłaś torebkę i wyszłaś. Przed budynkiem już stał samochód Zayn'a. Kiedy tylko weszłaś zatrąbił w rytm 'What makes you beautiful' . Zaśmiałaś się i od razu podbiegłaś i wsiadłaś do samochodu.
-To gdzie jedziemy? - zapytałaś od razu jak się przywitaliście.
-Najpierw do kina na ... pewien fajny film, a później na spacer tak jak się umawialiśmy. - odpowiedział.
-Świetnie, brzmi naprawdę super! - powiedziałaś podekscytowana perspektywą spełnienia popołudnia i wieczoru z Malikiem. Ruszyliście. Po kilkunastu minutach spędzonych na rozmowach o wszystkim byliście już pod kinem. Na sali okazało się , że ten 'pewien fajny film' to jakaś animowana komedia dla dzieci.
-Serio? - zapytałaś zdziwiona.
-Tak, serio serio! No chodź, będzie fajnie ! - powiedział Zayn ciesząc się jak dziecko jadące do Disneyland'u. Film wbrew pozorom, nie był taki zły. Bardziej niż na jego treści skupialiście się z Zayn'em na śmianiu się i głośnym gadaniu. Kiedy dostaliście głupawki, której nie mogliście opanować, wyrzucili Was z sali, a wy nie przestając się śmiać poszliście do niewielkiej kawiarenki po drugiej stronie ulicy. Po paru minutach spoważnieliście i zaczęliście normalnie rozmawiać, popijając cappuccino i jedząc torcik czekoladowy.
-Bo wiesz... ja od dawna chciałem Ci coś powiedzieć... -zaczął Zayn, a Tobie zaczęło szybciej bić serce.
-Co takiego? - zapytałaś niepewnie.
-Bo wiesz... Ja... Ja coś do Ciebie czuję... Kocham Cię.. Kocham twój uśmiech... Twoje włosy... Twoje poczucie humoru... Twój charakter... Jesteś dla mnie idealna. - powiedział a Ciebie zatkało z wrażenia, tak, że nie mogłaś wydusić z siebie ani słowa.
-Rozumiem. - powiedział Zayn po chwili ciszy. - Ale przepraszam jeśli popsułem tą wspaniałą przyjaźń. - dodał i spuścił głowę.
-Zayn ja... Ja Ciebie też kocham. - powiedziałaś a on momentalnie podniósł się, złapał Cię za rękę i pociągnął za sobą. Poszliście do parku trzymając się za rękę i usiedliście na czerwonej ławce.
-Chyba warto było zaryzykować i się przyznać. - powiedział Zayn. Po chwili złożył na twoich ustach delikatny pocałunek. Do dzisiaj żyjecie razem jako para. Fanki nie zawsze były przychylne dla waszego związku, ale z czasem hejty umilkły. Teraz żyjecie razem i to jest dla Was najważniejsze . ♥
/ Lucy
PS mam nadzieję, że się spodoba xx
Biegłaś jak najszybciej mogłaś. Znowu zaspałaś. Tym razem szef nie będzie już chyba taki miły. Prawdopodobnie stracisz swoją pracę na pół etatu, dzięki której mogłaś pozwolić sobie na zaoczne studia w Londynie. Teraz liczył się czas. Widziałaś już przystanek i autobus który na nim stał. Przyspieszyłaś, mimo, że byłaś już zmęczona. Przebiegnięcie 1,5 kilometra jakie miałaś do najbliższego przystanku, zważywszy że mieszkasz na przedmieściach Londynu, nie było dla Ciebie najłatwiejszym zadaniem. Pogodziłaś się już z tym, że nie zdążysz. Spojrzałaś na zegarek który zawsze nosiłaś na prawej ręce. Za pół godziny rozpoczyna się twoja zmiana, również za pół godziny przyjedzie następny autobus. Doszłaś do pustego przystanku i usiadłaś na ławeczce. Po chwili rozmyślania co powinnaś zrobić, jak wytłumaczyć spóźnienie szefowi, wpadłaś na pewien pomysł. Przecież twój przyjaciel, Zayn, ma samochód... Może mógłby Cię podwieźć? Szybko wyciągnęłaś telefon z kieszeni, odnalazłaś Zayn'a na liście kontaktów i zadzwoniłaś.
-Halo? - odebrał po pierwszym sygnale.
-Hej, mógłbyś przyjechać na przystanek i podwieźć mnie do pracy? - zapytałaś z nutką nadziei w głosie, ponieważ on był twoją ostatnią deską ratunku.
-Pewnie, że tak. Znowu zaspałaś? - to ostatnie było raczej pytaniem retorycznym.
-Noo... - odpowiedziałaś, nieco zażenowana tym, że nigdy nie potrafisz spać krócej niż 8 godzin. Nigdy.
-Dobra, będę za 5 minut, może być? - zapytał twój przyjaciel. Swoją drogą, nigdy mu tego nie mówiłaś, ale chciałaś, żeby był kimś więcej niż tylko przyjacielem.
-Tak, to świetnie. Dziękuję ! Papa. - powiedziałaś i rozłączyłaś się. Czekałaś chwilę na przystanku, zastanawiając się czy powinnaś mu powiedzieć. Po chwili zobaczyłaś auto Zayn'a zatrzymujące sie tuż obok Ciebie. Pospiesznie otworzyłaś drzwiczki i wsiadłaś. Po chwili już jechaliście w kierunku twojej pracy.
-Zayn? - powiedziałaś i od razu miałaś ochotę ugryźć się w język.
-Hmm ? - mruknął tylko, nie odrywając wzroku od drogi.
-Nic tylko... - zawahałaś się, westchnęłaś i powiedziałaś - dziękuję, gdyby nie ty, pewnie straciłabym tą pracę. - nie miałaś odwagi wyznać mu tego, co czujesz.
-Nie ma sprawy, ale wiesz coś za coś... - powiedział i się uśmiechnął.
-No pewnie, mam u Ciebie dług wdzięczności. Naprawdę. - odpowiedziałaś i posłałaś mu najpiękniejszy ze swoich uśmiechów.
-To może, dasz się zaprosić do kina i na spacer? - zapytał niepewnie.
-Oczywiście ! Z Tobą zawsze i wszędzie! - powiedziałaś i pożegnałaś się, bo staliście już na parkingu, obok kawiarni w której pracowałaś jako kelnerka. Praca szła Ci gładko, nawet udało Ci się nie spóźnić, oczywiście dzięki podwózce Zayn'a. W czasie przerwy podeszła do Ciebie jedna z twoich 'koleżanek' z którymi pracujesz. Nie spodziewałaś się niczego dobrego, bo zawsze była dla Ciebie niemiła.
-Kto to był ten twój chłoptaś? - zapytała sarkastycznie, jakby to, że masz kontakt z jakimkolwiek chłopkiem było dla niej rzeczą wprost niemożliwą.
-Nie twój interes. - odcięłaś krótko i odeszłaś. Nie miałaś zamiaru wdawać się w dyskusję i psuć sobie humoru, odeszłaś od niej obrzucając ją krótkim spojrzeniem i wyszłaś za ladę baru. Po chwili odebrałaś zamówienie klienta i zaniosłaś je do odpowiedniego stolika. Kiedy tam podeszłaś, chłopak który przy nim siedział zdjął na chwilę okulary przeciwsłoneczne.
-Hej Ola ! To ja, Hazza. - powiedział cicho i znów założył okulary , aby nikt go nie rozpoznał, pomagał mu w tym również naciągnięty na głowę kaptur.
-Cześć! Co u Ciebie? - zapytałaś przyjaźnie, w końcu przyjaciel Zayn'a to również twój przyjaciel.
-Właściwie nic nowego, wpadłem tu na chwilę. Widziałem się z Zayn'em i poprosił mnie, żebym przekazał Ci, że przyjedzie po Ciebie, jak skończysz zmianę. Czyżby wreszcie zaprosił Cię na randkę? - zapytał z uśmiechem.
-Niee, to nie randka... tylko... Przyjacielskie spotkanie... - powiedziałaś niepewnie. Randka? Może to właśnie jest twoja szansa?
-No dobra, dobra. Niech Ci będzie. Ja muszę spadać, mamy się spotkać z Paul'em obgadać parę spraw. Powodzenia na randce ! - powiedział śmiejąc się i wyszedł z baru. Reszta dnia upłynęła Ci monotonnie. Przyszła upragniona godzina 15, kiedy to kończyłaś pracę. Poszłaś na zaplecze, przebrałaś się, wzięłaś torebkę i wyszłaś. Przed budynkiem już stał samochód Zayn'a. Kiedy tylko weszłaś zatrąbił w rytm 'What makes you beautiful' . Zaśmiałaś się i od razu podbiegłaś i wsiadłaś do samochodu.
-To gdzie jedziemy? - zapytałaś od razu jak się przywitaliście.
-Najpierw do kina na ... pewien fajny film, a później na spacer tak jak się umawialiśmy. - odpowiedział.
-Świetnie, brzmi naprawdę super! - powiedziałaś podekscytowana perspektywą spełnienia popołudnia i wieczoru z Malikiem. Ruszyliście. Po kilkunastu minutach spędzonych na rozmowach o wszystkim byliście już pod kinem. Na sali okazało się , że ten 'pewien fajny film' to jakaś animowana komedia dla dzieci.
-Serio? - zapytałaś zdziwiona.
-Tak, serio serio! No chodź, będzie fajnie ! - powiedział Zayn ciesząc się jak dziecko jadące do Disneyland'u. Film wbrew pozorom, nie był taki zły. Bardziej niż na jego treści skupialiście się z Zayn'em na śmianiu się i głośnym gadaniu. Kiedy dostaliście głupawki, której nie mogliście opanować, wyrzucili Was z sali, a wy nie przestając się śmiać poszliście do niewielkiej kawiarenki po drugiej stronie ulicy. Po paru minutach spoważnieliście i zaczęliście normalnie rozmawiać, popijając cappuccino i jedząc torcik czekoladowy.
-Bo wiesz... ja od dawna chciałem Ci coś powiedzieć... -zaczął Zayn, a Tobie zaczęło szybciej bić serce.
-Co takiego? - zapytałaś niepewnie.
-Bo wiesz... Ja... Ja coś do Ciebie czuję... Kocham Cię.. Kocham twój uśmiech... Twoje włosy... Twoje poczucie humoru... Twój charakter... Jesteś dla mnie idealna. - powiedział a Ciebie zatkało z wrażenia, tak, że nie mogłaś wydusić z siebie ani słowa.
-Rozumiem. - powiedział Zayn po chwili ciszy. - Ale przepraszam jeśli popsułem tą wspaniałą przyjaźń. - dodał i spuścił głowę.
-Zayn ja... Ja Ciebie też kocham. - powiedziałaś a on momentalnie podniósł się, złapał Cię za rękę i pociągnął za sobą. Poszliście do parku trzymając się za rękę i usiedliście na czerwonej ławce.
-Chyba warto było zaryzykować i się przyznać. - powiedział Zayn. Po chwili złożył na twoich ustach delikatny pocałunek. Do dzisiaj żyjecie razem jako para. Fanki nie zawsze były przychylne dla waszego związku, ale z czasem hejty umilkły. Teraz żyjecie razem i to jest dla Was najważniejsze . ♥
/ Lucy
PS mam nadzieję, że się spodoba xx
wtorek, 15 stycznia 2013
Zdjęcie dla @KlaudiaMagdalen
W ramach niespodzianki dodaję zdjęcie dla @KateMagdalen i życzę Liamowych oczopląsów.! Mam nadzieję, że się spodoba. x /Joanne
Imagin dla @Misia18188
- Pssss.! Obudź się.! Musisz to zobaczyć.! - wykrzyczała Ci prosto w twarz jedna z twych współlokatorek. Przetarłaś powoli ciepłymi dłońmi oczy, a gdy je otworzyłaś ujrzałaś swój...a właściwie Wasz pokój, w którym zazwyczaj roiło się od innych dziewczynek, ale nie tym razem...byłyście same, tylko we dwie. Spojrzałaś na nią swymi bladoniebieskimi oczyma i powiedziałaś otwierając swe bladoróżane wargi:
- Co mam niby takiego zobaczyć.? Przywieźli kogoś nowego.? - no bo co innego mogło wydarzyć się w murzyńskim domu dziecka w Ghanie.
- Nie.! Nie.! Przyjechali inni...inni ludzie. Chodź, sama się przekonasz.! - mówiła ciągnąc Cię za prawą dłoń, ale Ty gwałtownie wyciągnęłaś ją i krzyknęłaś nerwowo:
- Nie.! Najpierw się przebiorę.!
Od śmierci rodziców...zawsze byłaś taka nerwowa. Zmarli w obronie...w obronie Waszej ojczyzny, to długa historia, a wszystko zaczęło się dokładnie 20 lat temu...nie lubiłaś o tym mówić, wspominać. "Nie żyj przeszłością.!" - to zawsze powtarzali Ci rodzice i tym zawsze kierowałaś się w życiu i tak samo też postąpiłaś teraz. Ubrana w stare, podarte ubrania wyszłaś z pokoju na zewnątrz, gdzie tak jak zawsze roiło się od dziewczynek. Należałaś do jednej z tych najstarszych, gdyż miałaś 15 lat. Stanęłaś na samym końcu za wszystkimi, gdy nagle wszystkie rzuciły Ci jednoznaczne spojrzenie, na co Ty rzuciłaś im pytający wzrok, a one natychmiastowo rozstąpiły się niczym Morze Czerwone, robiąc przy tym przejście, w którym stało pięciu nastoletnich chłopców. Od lewej blondyn o intensywnie niebieskich oczach, mulat o brązowych oczach i...loczek o zielonych oczach oraz dwóch innych z tyłu. Mimo, że stali daleko od Ciebie widziałaś ich dokładnie. Twoją uwagę przykuł zielonooki loczek. Nie mogłaś oderwać od niego wzroku...gdy on przyłapał Cię na patrzeniu się na niego speszyłaś się i przeniosłaś swój wzrok na blondyna, bawiącego się właśnie z jedną z murzyńskich sierotek. Faktycznie byli inni...byli biali, nie to co Ty, co Twoje koleżanki z domu dziecka. Wyglądali na normalnych nastolatków cieszących się życiem...ale byli biali. Jeden z nich, ten o najkrótszych włosach zaklaskał trzy razy, co miało przykuć naszą uwagę, po czym zaczął:
- Cześć wszystkim.! To naprawdę zaszczyt móc tutaj przyjechać i pomóc tak wspaniałym ludziom jakimi Wy jesteście.! - mówił, a z jego oczu spływały łzy...jedna po drugiej- Sprawić, że się uśmiechniecie.! To jest naprawdę niesamowite, że to tak naprawdę nic wielkiego, a posiada taką moc...moc uszczęśliwiania innych. Mówię to nie tylko w swoim imieniu, ale w imieniu moich przyjaciół...Harry'ego, Zayn'a, Louis'a i Niall'a - mówił wskazują po kolei na każdego z nich - Jest jedna rzecz, którą chciałbym ogłosić, a mianowicie....jestem już dorosły i postanowiłem, że...adoptuje jedną z Was.! - mówiąc to patrzył na Ciebie. Gdy to usłyszałaś nogi Ci się ugięły z wrażenia. "Przecież on jest jeszcze młody.! Całe życie przed nim.! " - myślałaś. Znów pojawiło się ogniwo nadziei, że może zaczniesz żyć normalnie, że poczujesz jak to jest być kochanym....ciepła rodzinna atmosfera, to o czym tak marzyłaś od dobrych 10 lat.
- Zdecydowałem się już, którą i to będzie... - rozglądała się, aż wreszcie wskazał na Ciebie. Poczułaś ciepły dotyk na sercu, a do oczu napłynęła Ci fala łez...nie były to łzy smutku, tylko wzruszenia...wierzyłaś,że Bóg ześle Ci kiedyś anioła, który odmieni Twoje życie, sprawi, że poczujesz się kochana i potrzebna. Taki aniołem byli właśnie oni...nie znałaś ich imion, ale wiedziałaś, że są tymi aniołami, których zesłał Ci Bóg, o których modliłaś się każdego ranka...wieczoru. Wszyscy przybiegli do Ciebie i przytulili, tworząc przy tym minikoło.Nagle Loczek przeniósł na Ciebie wzrok i zaczął:
- Eeem....Ugh...-jąkał się i nic już nie mówiąc spojrzał na Ciebie i swą ciepłą dłonią przetarł Twe mokre od łez policzki. Blask jego zielonych oczu, to jak do Ciebie mówił, nawet jeśli się jąkał...jego gładki a zarazem spokojny głos, uspokajał Ciebie...a także Twe łzy. Widziałaś jak na Ciebie patrzył i widziałaś też jak patrzy na niego chłopak, który Cię adoptował...skarcił go wzrokiem krótko mówiąc.
- Jestem Liam.! I będę Twoim opiekunem, a Ty zdradzisz nam swoje imię.?
Swoje bladoróżane wargi ułożyłaś w szeroki uśmiech i odpowiedziałaś:
- Sarah, ale przyjaciele mówią mi Misia.
- Ładne imię. - powiedział zielonooki, ale Liam od razu uderzył go w ramię i przedstawił Ci po kolei wszystkich. Ten loczek to Harry. Reszta nie interesowała się zbytnio, teraz chciałaś poznać bardziej Harry'ego, tylko nie wiedziałaś jak zostać z nim sam na sam, ale na to nie musiałaś czekać długo, gdyż wszyscy poszli na spacer...wszyscy oprócz Harry'ego. Patrzył w Twe bladoniebieskie oczy, przybliżył swoją twarz do Twojej, a Wasze usta dzieliły centymetry...serce biło Ci jak oszalałe, które zatrzymało się na chwilę, gdy poczułaś dotyk jego ust na swoich. Oderwaliście się od siebie...on spojrzał na Ciebie z zakłopotaniem i odparł:
- Przepraszam...nie powinienem.
- Racja nie powinieneś. - powiedział Liam i znów skarcił go wzrokiem.Spojrzałaś na Liam'a przez załzawione oczy, a on nie wytrzymał i przytulił Cię i szepnął delikatnie na ucho:
- Przepraszam. Nie powinienem tak na niego najeżdżać. Możesz mu zaufać. Zostawiam Was sam na sam. - odszedł puszczając Ci przy tym oczko. Spojrzałaś na loczka on na Ciebie...znów to uczucie.
- Więc...uhm...eeehm....nwm czy wiesz, ale ja i chłopaki jesteśmy zespołem....bardzo znanym.
Gdy to usłyszałaś...nie wiedziałaś co robić. Spojrzałaś na niego szeroko otwierając oczy...jak najszerzej tylko potrafiłaś i odparłaś:
- Ale jak to w zespole.? Co.?.....w takim razie ja...- i tu łzy zaczęły spływać Ci po polikach - nie powinnam być podopieczną Liama. To nie dla mnie, nie pasuję do Waszego świata. Jestem tylko zwyczajną osieroconą murzynką...- chciałaś uciec jak najdalej stąd, ale Harry nie pozwolił Ci na to. Chwycił Cię za dłonie, wstał...wziął w dłonie Twą twarz i powiedział:
- Po pierwsze już nieosieroconą, po drugie nie zwyczajną, bo każdy jest wyjątkowy, gdyż każdy człowiek jest inny i to sprawia, że jesteśmy wyjątkowi, a po trzecie nie murzynką, tylko wspaniałą dziewczyną o wspaniałych oczach...wiem to i czuję, więc bądź ze mną.! Bądź moją dziewczyną.!
Do oczu napłynęły Ci tysiące łez, które spływały po Twych polikach niczym wodospad Niagara. Płakałaś ze szczęścia, jakie Cię spotkało, po tym co przeszłaś. Wiedziałaś, że los wynagrodzi Ci wszystkie cierpienia i tak też się stało. Wynagrodził Ci to, zsyłając Ci tych aniołów.
Nie znałaś Harry'ego, ale wiedziałaś, że możesz mu ufać, że jest tym jedynym, więc zgodziłaś się, po czym wpiłaś się w jego wargi, na co on odpowiedział Ci tym samym.
Nie myliłaś się. Do dzisiaj żyjecie razem w jednorodzinnym domku w Holmes Chapel, wychowując córeczkę Darcy jako państwo Styles, a Liam fantastycznie sprawuje się w roli przybranego ojca.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że imagin się spodoba. Został on napisany dla @Misia18188 z racji tego, iż wczoraj ją wylosowałam. xx /Jo
- Co mam niby takiego zobaczyć.? Przywieźli kogoś nowego.? - no bo co innego mogło wydarzyć się w murzyńskim domu dziecka w Ghanie.
- Nie.! Nie.! Przyjechali inni...inni ludzie. Chodź, sama się przekonasz.! - mówiła ciągnąc Cię za prawą dłoń, ale Ty gwałtownie wyciągnęłaś ją i krzyknęłaś nerwowo:
- Nie.! Najpierw się przebiorę.!
Od śmierci rodziców...zawsze byłaś taka nerwowa. Zmarli w obronie...w obronie Waszej ojczyzny, to długa historia, a wszystko zaczęło się dokładnie 20 lat temu...nie lubiłaś o tym mówić, wspominać. "Nie żyj przeszłością.!" - to zawsze powtarzali Ci rodzice i tym zawsze kierowałaś się w życiu i tak samo też postąpiłaś teraz. Ubrana w stare, podarte ubrania wyszłaś z pokoju na zewnątrz, gdzie tak jak zawsze roiło się od dziewczynek. Należałaś do jednej z tych najstarszych, gdyż miałaś 15 lat. Stanęłaś na samym końcu za wszystkimi, gdy nagle wszystkie rzuciły Ci jednoznaczne spojrzenie, na co Ty rzuciłaś im pytający wzrok, a one natychmiastowo rozstąpiły się niczym Morze Czerwone, robiąc przy tym przejście, w którym stało pięciu nastoletnich chłopców. Od lewej blondyn o intensywnie niebieskich oczach, mulat o brązowych oczach i...loczek o zielonych oczach oraz dwóch innych z tyłu. Mimo, że stali daleko od Ciebie widziałaś ich dokładnie. Twoją uwagę przykuł zielonooki loczek. Nie mogłaś oderwać od niego wzroku...gdy on przyłapał Cię na patrzeniu się na niego speszyłaś się i przeniosłaś swój wzrok na blondyna, bawiącego się właśnie z jedną z murzyńskich sierotek. Faktycznie byli inni...byli biali, nie to co Ty, co Twoje koleżanki z domu dziecka. Wyglądali na normalnych nastolatków cieszących się życiem...ale byli biali. Jeden z nich, ten o najkrótszych włosach zaklaskał trzy razy, co miało przykuć naszą uwagę, po czym zaczął:
- Cześć wszystkim.! To naprawdę zaszczyt móc tutaj przyjechać i pomóc tak wspaniałym ludziom jakimi Wy jesteście.! - mówił, a z jego oczu spływały łzy...jedna po drugiej- Sprawić, że się uśmiechniecie.! To jest naprawdę niesamowite, że to tak naprawdę nic wielkiego, a posiada taką moc...moc uszczęśliwiania innych. Mówię to nie tylko w swoim imieniu, ale w imieniu moich przyjaciół...Harry'ego, Zayn'a, Louis'a i Niall'a - mówił wskazują po kolei na każdego z nich - Jest jedna rzecz, którą chciałbym ogłosić, a mianowicie....jestem już dorosły i postanowiłem, że...adoptuje jedną z Was.! - mówiąc to patrzył na Ciebie. Gdy to usłyszałaś nogi Ci się ugięły z wrażenia. "Przecież on jest jeszcze młody.! Całe życie przed nim.! " - myślałaś. Znów pojawiło się ogniwo nadziei, że może zaczniesz żyć normalnie, że poczujesz jak to jest być kochanym....ciepła rodzinna atmosfera, to o czym tak marzyłaś od dobrych 10 lat.
- Zdecydowałem się już, którą i to będzie... - rozglądała się, aż wreszcie wskazał na Ciebie. Poczułaś ciepły dotyk na sercu, a do oczu napłynęła Ci fala łez...nie były to łzy smutku, tylko wzruszenia...wierzyłaś,że Bóg ześle Ci kiedyś anioła, który odmieni Twoje życie, sprawi, że poczujesz się kochana i potrzebna. Taki aniołem byli właśnie oni...nie znałaś ich imion, ale wiedziałaś, że są tymi aniołami, których zesłał Ci Bóg, o których modliłaś się każdego ranka...wieczoru. Wszyscy przybiegli do Ciebie i przytulili, tworząc przy tym minikoło.Nagle Loczek przeniósł na Ciebie wzrok i zaczął:
- Eeem....Ugh...-jąkał się i nic już nie mówiąc spojrzał na Ciebie i swą ciepłą dłonią przetarł Twe mokre od łez policzki. Blask jego zielonych oczu, to jak do Ciebie mówił, nawet jeśli się jąkał...jego gładki a zarazem spokojny głos, uspokajał Ciebie...a także Twe łzy. Widziałaś jak na Ciebie patrzył i widziałaś też jak patrzy na niego chłopak, który Cię adoptował...skarcił go wzrokiem krótko mówiąc.
- Jestem Liam.! I będę Twoim opiekunem, a Ty zdradzisz nam swoje imię.?
Swoje bladoróżane wargi ułożyłaś w szeroki uśmiech i odpowiedziałaś:
- Sarah, ale przyjaciele mówią mi Misia.
- Ładne imię. - powiedział zielonooki, ale Liam od razu uderzył go w ramię i przedstawił Ci po kolei wszystkich. Ten loczek to Harry. Reszta nie interesowała się zbytnio, teraz chciałaś poznać bardziej Harry'ego, tylko nie wiedziałaś jak zostać z nim sam na sam, ale na to nie musiałaś czekać długo, gdyż wszyscy poszli na spacer...wszyscy oprócz Harry'ego. Patrzył w Twe bladoniebieskie oczy, przybliżył swoją twarz do Twojej, a Wasze usta dzieliły centymetry...serce biło Ci jak oszalałe, które zatrzymało się na chwilę, gdy poczułaś dotyk jego ust na swoich. Oderwaliście się od siebie...on spojrzał na Ciebie z zakłopotaniem i odparł:
- Przepraszam...nie powinienem.
- Racja nie powinieneś. - powiedział Liam i znów skarcił go wzrokiem.Spojrzałaś na Liam'a przez załzawione oczy, a on nie wytrzymał i przytulił Cię i szepnął delikatnie na ucho:
- Przepraszam. Nie powinienem tak na niego najeżdżać. Możesz mu zaufać. Zostawiam Was sam na sam. - odszedł puszczając Ci przy tym oczko. Spojrzałaś na loczka on na Ciebie...znów to uczucie.
- Więc...uhm...eeehm....nwm czy wiesz, ale ja i chłopaki jesteśmy zespołem....bardzo znanym.
Gdy to usłyszałaś...nie wiedziałaś co robić. Spojrzałaś na niego szeroko otwierając oczy...jak najszerzej tylko potrafiłaś i odparłaś:
- Ale jak to w zespole.? Co.?.....w takim razie ja...- i tu łzy zaczęły spływać Ci po polikach - nie powinnam być podopieczną Liama. To nie dla mnie, nie pasuję do Waszego świata. Jestem tylko zwyczajną osieroconą murzynką...- chciałaś uciec jak najdalej stąd, ale Harry nie pozwolił Ci na to. Chwycił Cię za dłonie, wstał...wziął w dłonie Twą twarz i powiedział:
- Po pierwsze już nieosieroconą, po drugie nie zwyczajną, bo każdy jest wyjątkowy, gdyż każdy człowiek jest inny i to sprawia, że jesteśmy wyjątkowi, a po trzecie nie murzynką, tylko wspaniałą dziewczyną o wspaniałych oczach...wiem to i czuję, więc bądź ze mną.! Bądź moją dziewczyną.!
Do oczu napłynęły Ci tysiące łez, które spływały po Twych polikach niczym wodospad Niagara. Płakałaś ze szczęścia, jakie Cię spotkało, po tym co przeszłaś. Wiedziałaś, że los wynagrodzi Ci wszystkie cierpienia i tak też się stało. Wynagrodził Ci to, zsyłając Ci tych aniołów.
Nie znałaś Harry'ego, ale wiedziałaś, że możesz mu ufać, że jest tym jedynym, więc zgodziłaś się, po czym wpiłaś się w jego wargi, na co on odpowiedział Ci tym samym.
Nie myliłaś się. Do dzisiaj żyjecie razem w jednorodzinnym domku w Holmes Chapel, wychowując córeczkę Darcy jako państwo Styles, a Liam fantastycznie sprawuje się w roli przybranego ojca.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że imagin się spodoba. Został on napisany dla @Misia18188 z racji tego, iż wczoraj ją wylosowałam. xx /Jo
niedziela, 13 stycznia 2013
Niespodzianka : ) -dowód
Tak jak obiecałam dodaję zdjęcie. Dziękuję wszystkim, którzy się zgłosili i przypominam, że od jutra zaczynam losować.!! : ) /Joanne
piątek, 11 stycznia 2013
Rozdział 18
*Z perspektywy Isabelle*
Gdy oderwałam się od Nialla uświadomiłam sobie, że nie zrobiłam tego po to aby Zayn był zazdrosny, tylko dlatego, że...że kocham tego blondaska. "Ale przecież kocham też Zayna" - pomyślałam, po czym do oczu zaczęły napływać tysiące łez, które z czasem zaczęły spływać po mych policzkach niczym wodospad Niagara. To nie były łzy ani smutku, ani radości...to były łzy bezradności. Nie wiedziałam co miałam robić...kocham Zayna...kocham Nialla, ale przecież, przecież nie mogę być z nimi obydwoma. Bezradna spojrzałam na niego przez załzawione oczy...i uśmiechnęłam się, bo czułam się przy nim bezpieczna, potrzebna...czułam, że znaczę coś dla kogoś. Patrzyłam przez te załzawione oczy na Nialla, uśmiechając się przy tym, a on patrzył w granatowe i gwiaździste niebo. Gdy pociągnęłam nosem...Horan momentalnie, można powiedzieć, iż automatycznie przeniósł swój wzrok na mnie. Jego niebieskie jak woda w Oceanie Atlantyckim oczy patrzyły prosto w moje czekoladowe niczym NUTELLA teraz załzawione. Za każdym razem, gdy patrzyłam w jego oczy topiłam się w nich jak topielec w jeziorze i tak było tym razem. Przed utopieniem wzroku w jego błękitnych oczach uratował mnie anielski głos blondaska:
- Ej mała czemu płaczesz.?
- Bo ja...ja muszę Ci coś - i tu mój głos zaczął się łamać, ręce trząść, w głowie chaos, w gardle ścisk - powiedzieć. - westchnęłam głęboko i przełknęłam ślinę, po czym mówiłam dalej - Więc... - i tu Nialler nie dał mi dokończyć, gdyż położył na mych ustach palec wskazując i powiedział:
- Ciiii...zanim cokolwiek powiesz chcę abyś pamiętał, że zawsze będę z Tobą.!
Po czym cmoknął delikatnie a zarazem subtelnie mój polik. Spojrzałam na niego już mniej załzawione oczy i zaczęłam:
- Więc....umm......eem - jąkałam się przez cały czas, drapiąc się po głowie zakłopotana - ughh.....ja...k...kkk....o-o.....kocham Ciebie i Zayna. - powiedziałam szybko, prawie niezrozumiale, po czym pozostawiłam na jego ustach pocałunek...podniosłam się i chciałam pobiec jak najdalej, lecz Irlandczyk nie pozwolił mi na to łapiąc mnie za nadgarstek. Jednym ruchem odwrócił mnie ku sobie i przyciągnął do siebie. Nasze usta znalazły się w niebezpiecznej odległości, a ja cofnęłam się o jeden krok do tyłu...a Niall za mną...potem o jeszcze jeden, a on znów za mną. Wreszcie załamanym głosem całkiem zrezygnowana powiedziałam:
- Niall przepraszam się, ale chy...chyba nie możemy się dłużej przyjaźnić.
Wtedy z moich oczu spływały kolejno łzy...jedna po drugiej, a Niall spojrzał głęboko w moje oczy swymi załzawionymi błękitnymi oczętami....z czasem łzy spływały po jego policzkach, nie mogłam...nie mogłam pozwolić na to, aby mój przyjaciel płakał przeze mnie.....więc wyjęłam chusteczkę z kieszeni i delikatnie przetarłam jego mokre od łez poliki, a wtedy on złapał mą dłoń i powiedział poważnym tonem:
- Masz rację nie powinnyśmy się przyjaźnić...chcę być dla Ciebie kimś więcej, nie tylko przyjacielem.
Spojrzałam na niego przez załzawione oczy i delikatnie cmoknęłam jego czoło, po czym pobiegłam prosto do domu. Niall krzyczał jeszcze za mną...prosił, abym się zatrzymała, ale ja...ja nie mogłam. Czułam się taka bezradna. Biegłam przed siebie co chwila potykając się o korzenie. Byłam rozdarta. Cała we łzach wbiegłam do domu zupełnie nie zwracając uwagi na śpiącego Hazze i wtuloną w niego dziewczynę, po czym od razu wbiegłam do swojego pokoju, gdzie dosłownie walnęłam się na łóżko. Momentalnie zasnęłam...
*Z perspektywy Niall'a*
Ta dziewczyna kompletnie zawróciła mi w głowie. Bez przerwy o niej myślałem. Czułem, że ona jest tą jedyną...tą właściwą...wiedziałem to. Gdyby wiedziała jak ogromnym uczuciem ją darzę na pewno by się zgodziła zostać moją dziewczyną. Z jednej strony byłem w niebo wzięty, gdyż powiedziała, że mnie kocha, ale była jedna przeszkoda, mianowicie Zayn, którego również kochała. Chciałem pójść z Amy do pubu, porozmawiać...poprosić, ale gdy do niej dzwoniłem włączała się poczta głosowa, więc sam poszedłem do mojego ulubionego pubu...
*Z perspektywy Amy*
"Jak oni mogli mnie tak oszukiwać.!?" - myślałam patrząc na zdjęcie Isabelle i Horana...zdjęcia jak zdjęcia, ale to nie były zwyczajne zdjęcia, gdyż oni całowali się. Łzy spływały mi po policzkach niczym strumienie. Wpadłam na pewien pomysł.! Mianowicie, aby zapomnieć o nim....z resztą co ja się oszukuję, o nim nie da się zapomnieć, ale przynajmniej spróbuję, pojadę do rodziców do Mullingar. Tak jak pomyślałam tak też postąpiłam. Spakowałam się, pojechałam na lotnisko...złapałam pierwszy lepszy samolot do Dublina i wsiadłam do samolotu, który leciał do Dublina, skąd odbiorą mnie rodzice. Tam zamierzałam spędzić najbliższy czas.
*Z perspektywy Harry'ego*
Delikatnie zdjąłem rękę Justyny z mojego torsu...tak by jej nie obudzić, po czym wstałem by przygotować kolację dla mnie i Justyny.
*Z perspektywy Justyny*
Obudził mnie zapach, a właściwie smród, za przeproszeniem czegoś...czegoś spalonego. Wstałam i w podskokach ruszyłam do kuchni, gdzie urzędował Harreh. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się przygryzając wargę. Przyznam chłopak zawrócił mi w głowie. Podeszłam bliżej i powiedziałam:
- Daj, ja to zrobię.! - puściłam mu przy tym oczko, a on zaborczym tonem odparł:
- Nie.! Poradzę sobie.!- przewrócił naleśnika na drugą stronę.
- Mówiłam. - posłałam mu przy tym uśmiech tryumfu, a on zaśmiał się i zakłopotanym tonem odpowiedział:
- No dobra tylkoo....trzeba zrobić nowe ciasto.
Natychmiastowo wyciągnęłam z szafek najpotrzebniejsze rzeczy...a ciasto przygotowałam z prędkością światła i powiedziałam przewracając już naleśnika na drugą stronę:
- Patrz i ucz się od mistrzyni.!
Po chwili żałowałam tego co powiedziałam, gdyż Hazza sypnął we mnie mąką, ale ja nie byłam mu dłużna. Wzięłam całą garść mąki i sypnęłam w Stylesa mówiąc:
- Chyba się ubrudziłeś.! - zachichotałam przy tym i wróciłam do smażenia naleśników. Po chwili poczułam na głowie spływające białko, które z czasem zaczęło spływać po moim czole wprost na bluzkę.
W tle było słychać chichoczący głos Hazzy, a ja niewiele myśląc wzięłam butelkę mleka i wylałam na loczka. On tylko się zaśmiał i idąc w moim kierunku mówił:
- No chodź na misiaczka.! - uśmiechając się przy tym i wyciągając do mnie ręce. Zaczęłam biec w stronę przed pokoju, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie niesie. Oczywiście był to Harreh. Oboje cali w mleku, jajkach i mące. Styles biegł ze mną na rękach, gdy nagle poślizgnął się na płytkach. Leżeliśmy oboje na zimnych płytkach, trzymając się za ręce i śmiejąc, gdy nagle drzwi się otworzyły, a na podłodze wylądował Lou i leżąca na nim...Nicole.
---------------------------------------------------------------------------------------
Chcę Was najmocniej przeprosić, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale koniec semestru, podciąganie ocen itp. Mam nadzieję, że zrozumiecie oraz że rozdział Wam się spodoba. Liczę na komentarze i kolejny rozdział pojawi się w najbliższych dniach, gdyż teraz mam ferie i będę pisała na bieżąco. /Joanne
Gdy oderwałam się od Nialla uświadomiłam sobie, że nie zrobiłam tego po to aby Zayn był zazdrosny, tylko dlatego, że...że kocham tego blondaska. "Ale przecież kocham też Zayna" - pomyślałam, po czym do oczu zaczęły napływać tysiące łez, które z czasem zaczęły spływać po mych policzkach niczym wodospad Niagara. To nie były łzy ani smutku, ani radości...to były łzy bezradności. Nie wiedziałam co miałam robić...kocham Zayna...kocham Nialla, ale przecież, przecież nie mogę być z nimi obydwoma. Bezradna spojrzałam na niego przez załzawione oczy...i uśmiechnęłam się, bo czułam się przy nim bezpieczna, potrzebna...czułam, że znaczę coś dla kogoś. Patrzyłam przez te załzawione oczy na Nialla, uśmiechając się przy tym, a on patrzył w granatowe i gwiaździste niebo. Gdy pociągnęłam nosem...Horan momentalnie, można powiedzieć, iż automatycznie przeniósł swój wzrok na mnie. Jego niebieskie jak woda w Oceanie Atlantyckim oczy patrzyły prosto w moje czekoladowe niczym NUTELLA teraz załzawione. Za każdym razem, gdy patrzyłam w jego oczy topiłam się w nich jak topielec w jeziorze i tak było tym razem. Przed utopieniem wzroku w jego błękitnych oczach uratował mnie anielski głos blondaska:
- Ej mała czemu płaczesz.?
- Bo ja...ja muszę Ci coś - i tu mój głos zaczął się łamać, ręce trząść, w głowie chaos, w gardle ścisk - powiedzieć. - westchnęłam głęboko i przełknęłam ślinę, po czym mówiłam dalej - Więc... - i tu Nialler nie dał mi dokończyć, gdyż położył na mych ustach palec wskazując i powiedział:
- Ciiii...zanim cokolwiek powiesz chcę abyś pamiętał, że zawsze będę z Tobą.!
Po czym cmoknął delikatnie a zarazem subtelnie mój polik. Spojrzałam na niego już mniej załzawione oczy i zaczęłam:
- Więc....umm......eem - jąkałam się przez cały czas, drapiąc się po głowie zakłopotana - ughh.....ja...k...kkk....o-o.....kocham Ciebie i Zayna. - powiedziałam szybko, prawie niezrozumiale, po czym pozostawiłam na jego ustach pocałunek...podniosłam się i chciałam pobiec jak najdalej, lecz Irlandczyk nie pozwolił mi na to łapiąc mnie za nadgarstek. Jednym ruchem odwrócił mnie ku sobie i przyciągnął do siebie. Nasze usta znalazły się w niebezpiecznej odległości, a ja cofnęłam się o jeden krok do tyłu...a Niall za mną...potem o jeszcze jeden, a on znów za mną. Wreszcie załamanym głosem całkiem zrezygnowana powiedziałam:
- Niall przepraszam się, ale chy...chyba nie możemy się dłużej przyjaźnić.
Wtedy z moich oczu spływały kolejno łzy...jedna po drugiej, a Niall spojrzał głęboko w moje oczy swymi załzawionymi błękitnymi oczętami....z czasem łzy spływały po jego policzkach, nie mogłam...nie mogłam pozwolić na to, aby mój przyjaciel płakał przeze mnie.....więc wyjęłam chusteczkę z kieszeni i delikatnie przetarłam jego mokre od łez poliki, a wtedy on złapał mą dłoń i powiedział poważnym tonem:
- Masz rację nie powinnyśmy się przyjaźnić...chcę być dla Ciebie kimś więcej, nie tylko przyjacielem.
Spojrzałam na niego przez załzawione oczy i delikatnie cmoknęłam jego czoło, po czym pobiegłam prosto do domu. Niall krzyczał jeszcze za mną...prosił, abym się zatrzymała, ale ja...ja nie mogłam. Czułam się taka bezradna. Biegłam przed siebie co chwila potykając się o korzenie. Byłam rozdarta. Cała we łzach wbiegłam do domu zupełnie nie zwracając uwagi na śpiącego Hazze i wtuloną w niego dziewczynę, po czym od razu wbiegłam do swojego pokoju, gdzie dosłownie walnęłam się na łóżko. Momentalnie zasnęłam...
*Z perspektywy Niall'a*
Ta dziewczyna kompletnie zawróciła mi w głowie. Bez przerwy o niej myślałem. Czułem, że ona jest tą jedyną...tą właściwą...wiedziałem to. Gdyby wiedziała jak ogromnym uczuciem ją darzę na pewno by się zgodziła zostać moją dziewczyną. Z jednej strony byłem w niebo wzięty, gdyż powiedziała, że mnie kocha, ale była jedna przeszkoda, mianowicie Zayn, którego również kochała. Chciałem pójść z Amy do pubu, porozmawiać...poprosić, ale gdy do niej dzwoniłem włączała się poczta głosowa, więc sam poszedłem do mojego ulubionego pubu...
*Z perspektywy Amy*
"Jak oni mogli mnie tak oszukiwać.!?" - myślałam patrząc na zdjęcie Isabelle i Horana...zdjęcia jak zdjęcia, ale to nie były zwyczajne zdjęcia, gdyż oni całowali się. Łzy spływały mi po policzkach niczym strumienie. Wpadłam na pewien pomysł.! Mianowicie, aby zapomnieć o nim....z resztą co ja się oszukuję, o nim nie da się zapomnieć, ale przynajmniej spróbuję, pojadę do rodziców do Mullingar. Tak jak pomyślałam tak też postąpiłam. Spakowałam się, pojechałam na lotnisko...złapałam pierwszy lepszy samolot do Dublina i wsiadłam do samolotu, który leciał do Dublina, skąd odbiorą mnie rodzice. Tam zamierzałam spędzić najbliższy czas.
*Z perspektywy Harry'ego*
Delikatnie zdjąłem rękę Justyny z mojego torsu...tak by jej nie obudzić, po czym wstałem by przygotować kolację dla mnie i Justyny.
*Z perspektywy Justyny*
Obudził mnie zapach, a właściwie smród, za przeproszeniem czegoś...czegoś spalonego. Wstałam i w podskokach ruszyłam do kuchni, gdzie urzędował Harreh. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się przygryzając wargę. Przyznam chłopak zawrócił mi w głowie. Podeszłam bliżej i powiedziałam:
- Daj, ja to zrobię.! - puściłam mu przy tym oczko, a on zaborczym tonem odparł:
- Nie.! Poradzę sobie.!- przewrócił naleśnika na drugą stronę.
- Mówiłam. - posłałam mu przy tym uśmiech tryumfu, a on zaśmiał się i zakłopotanym tonem odpowiedział:
- No dobra tylkoo....trzeba zrobić nowe ciasto.
Natychmiastowo wyciągnęłam z szafek najpotrzebniejsze rzeczy...a ciasto przygotowałam z prędkością światła i powiedziałam przewracając już naleśnika na drugą stronę:
- Patrz i ucz się od mistrzyni.!
Po chwili żałowałam tego co powiedziałam, gdyż Hazza sypnął we mnie mąką, ale ja nie byłam mu dłużna. Wzięłam całą garść mąki i sypnęłam w Stylesa mówiąc:
- Chyba się ubrudziłeś.! - zachichotałam przy tym i wróciłam do smażenia naleśników. Po chwili poczułam na głowie spływające białko, które z czasem zaczęło spływać po moim czole wprost na bluzkę.
W tle było słychać chichoczący głos Hazzy, a ja niewiele myśląc wzięłam butelkę mleka i wylałam na loczka. On tylko się zaśmiał i idąc w moim kierunku mówił:
- No chodź na misiaczka.! - uśmiechając się przy tym i wyciągając do mnie ręce. Zaczęłam biec w stronę przed pokoju, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie niesie. Oczywiście był to Harreh. Oboje cali w mleku, jajkach i mące. Styles biegł ze mną na rękach, gdy nagle poślizgnął się na płytkach. Leżeliśmy oboje na zimnych płytkach, trzymając się za ręce i śmiejąc, gdy nagle drzwi się otworzyły, a na podłodze wylądował Lou i leżąca na nim...Nicole.
---------------------------------------------------------------------------------------
Chcę Was najmocniej przeprosić, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale koniec semestru, podciąganie ocen itp. Mam nadzieję, że zrozumiecie oraz że rozdział Wam się spodoba. Liczę na komentarze i kolejny rozdział pojawi się w najbliższych dniach, gdyż teraz mam ferie i będę pisała na bieżąco. /Joanne
wtorek, 8 stycznia 2013
Nowa Bohaterka : )
Perrie Louise Edwards - na pozór zwyczajna dziewiętnastolatka; 'dziewczyna' Zayn'a; wygląda na niewinną, ale to tylko pozory; egoistka; potrafi być wredna, ale zgrywa słodką dziewczynkę; za wszelką cenę chce zostać kolejną gwiazdą muzyki.
Chcę powiedzieć, że to nie jest tak, że nie lubię Perrie, bo wręcz przeciwnie, ale wykreowałam ją w taki sposób na potrzeby opowiadania./ Joanne
P.S. PRZYPOMINAM O NIESPODZIANCE.!
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Ważna sprawa ; ))
JAK ZAPEWNE WIECIE DZISIAJ O GODZINIE 21:00 CZASU POLSKIEGO NA KANALE CHŁOPCÓW POJAWI SIĘ NOWY TELEDYSK DO KISS YOU. CHCEMY PRZYPOMNIEĆ WAM O REKORDZIE KTÓRY MOŻE POBIĆ KISS YOU. A WIĘC KONKRETNIE CHODZI O TO ABY VIDEO W CIĄGU PIERWSZYCH 24H PRZEKROCZYŁO LICZBĘ 10.6 MILIONA WYŚWIETLEŃ.
NA PEWNO BYŁOBY TO WSPANIAŁA NIESPODZIANKĄ DLA CHŁOPCÓW. WIĘC POKAŻMY IM JAK BARDZO ICH KOCHAMY I ŻE JESTEŚMY Z NIMI BEZ WZGLĘDU NA WSZYSTKO.
ROZPRZESTRZENIAJCIE TĘ WIADOMOŚĆ I JEŚLI JESTEŚCIE W STANIE TO INFORMUJCIE INNYCH I POMÓŻCIE NASZYM KOCHANYM PIĘCIU WARIATOM POBIĆ KOLEJNY REKORD.! DOPISZMY KOLEJNY SUKCES DO NASZEJ LISTY.!
Pomysł wywiódł się od POLISH UPDATES./ Lucy & Joanne
P.S. PRZYPOMINAMY O NIESPODZIANCE.! ZGŁASZAJCIE SIĘ DO SOBOTY.!
NA PEWNO BYŁOBY TO WSPANIAŁA NIESPODZIANKĄ DLA CHŁOPCÓW. WIĘC POKAŻMY IM JAK BARDZO ICH KOCHAMY I ŻE JESTEŚMY Z NIMI BEZ WZGLĘDU NA WSZYSTKO.
ROZPRZESTRZENIAJCIE TĘ WIADOMOŚĆ I JEŚLI JESTEŚCIE W STANIE TO INFORMUJCIE INNYCH I POMÓŻCIE NASZYM KOCHANYM PIĘCIU WARIATOM POBIĆ KOLEJNY REKORD.! DOPISZMY KOLEJNY SUKCES DO NASZEJ LISTY.!
Pomysł wywiódł się od POLISH UPDATES./ Lucy & Joanne
P.S. PRZYPOMINAMY O NIESPODZIANCE.! ZGŁASZAJCIE SIĘ DO SOBOTY.!
niedziela, 6 stycznia 2013
Podziękowania : )
Doszły nasz słuchy, iż na tym fan page'u ---->https://www.facebook.com/pages/Wyprowadzam-si%C4%99-do-Londynu-bo-One-Direction/448223188556276 mówili
o naszym blogu. Jest nam naprawdę niesamowicie miło. Nie macie pojęcia
jak się cieszymy, że ktoś docenia ile pracy wkładamy w prowadzenie
bloga. Chciałybyśmy też wspomnieć o dwóch nagrodach, które otrzymałyśmy.
WIĘC SKŁADAMY NAJSZCZERSZE PODZIĘKOWANIA DZIEWCZYNOM Z FAN PAGE'A ZA
TO ŻE NAPISAŁY O NASZYM BLOGU. DZIĘKUJEMY.! ODKĄD NAPISAŁYŚCIE O NIM
WZROSŁA NAM LICZBA WYŚWIETLEŃ. NAPRAWDĘ DZIĘKUJEMY.!
WIĘC TERAZ PROSIMY KAŻDE Z NASZYCH FANÓW I CZYTELNIKÓW O LIKE DLA TEGO FAN PAGE'A ------> https://www.facebook.com/pages/Wyprowadzam-si%C4%99-do-Londynu-bo-One-Direction/448223188556276 WIDAĆ ŻE ONE TEŻ WKŁADAJĄ DUŻO PRACY W PROWADZENIE FAN PAGE'A WIĘC NAGRODŹMY JE LIKE'AMI.!
CHCEMY JESZCZE RAZ PODZIĘKOWAĆ ZA NAGRODĘ LIEBSTER AWARD.! TO NAPRAWDĘ DUŻO DLA NAS ZNACZY.! / Lucy & Jo
WIĘC TERAZ PROSIMY KAŻDE Z NASZYCH FANÓW I CZYTELNIKÓW O LIKE DLA TEGO FAN PAGE'A ------> https://www.facebook.com/pages/Wyprowadzam-si%C4%99-do-Londynu-bo-One-Direction/448223188556276 WIDAĆ ŻE ONE TEŻ WKŁADAJĄ DUŻO PRACY W PROWADZENIE FAN PAGE'A WIĘC NAGRODŹMY JE LIKE'AMI.!
CHCEMY JESZCZE RAZ PODZIĘKOWAĆ ZA NAGRODĘ LIEBSTER AWARD.! TO NAPRAWDĘ DUŻO DLA NAS ZNACZY.! / Lucy & Jo
sobota, 5 stycznia 2013
Liebster Award
Hej.! Na początek chcemy powiedzieć, że jest nam niesamowicie miło, gdyż otrzymałyśmy drugą nominację, tym razem od naszej wiernej fanki, Martyny (/http://emmmm9835.blogspot.com/).
Nominacja jest ta otrzymywana od innego bloggera ,w ramach uznania za "dobrą robotę "Po odebraniu nagrody trzeba odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby która cie nominowała ,następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań . Nie wolno nominować bloga który ci nominował "
A więc pytania od Martyny :
1.Jak masz na imię?
Joannna, ale wolę Asia albo Jo. / Joanne
Łucja : ) / Lucy2.Ile masz lat?
14/ Joanne
15 / Lucy3.Którego z członka One Direction/The Wanted byś poślubiła?
Z One Direction kocham wszystkich calutkim serduszkiem i nie potrafię wybrać, a co do The Wanted to nie wiem, gdyż nie znam ich zbyt dobrze...lubię ich co niektóre piosenki. / Joanne
Z One Direction Hazzę a The Wanted właściwie nie znam / Lucy
4.Twoje największe marzenie?
Podziękować prosto w oczy tym pięciu kochanym wariatom, o których piszę za to że zmienili moje życie na lepsze oraz stworzyć jakąś fundację, która pomagałaby innym./ Joanne
Dostać się na London College of Fashion + stać się kimś ważnym, pomagać ludziom / Lucy
5.Twój ulubiony film?
Titanic, Szkoła Uczuć, Toy Story (wiem, że to bajka, ale uwielbiam ją *.* )/ Joanne
Zdecydowanie Titanic i Step Up / Lucy
6.Ile masz lat?
14/Joanne
15 / Lucy
7.Kiedy założyłaś bloga?
Założyłyśmy go dokładnie 2 listopada o ile dobrze pamiętamy o 15:39. : D / Joanne & Lucy
8.Ulubione męskie imię?
Mateusz i Michał z polskich a co do zagranicznych to niesamowicie podoba mi się imię Liam, Zayn i Niall *.* / Joanne
Z Polskich chyba Kamil, a z zagranicznych William / Lucy xx
9.Gdzie chciałabyś zamieszkać?
W Wielkiej Brytanii lub Irlandii razem z Lucy ; 3/ Joanne
tak samo jak Jo xD / Lucy
10.Jaki masz kolor oczu?
Brązowy, podchodzący pod czekoladę. / Joanne
Zielony, chociaż nie do końca.. taki śmieszny i nietypowy xd / Lucy
11.Co sądzisz o moim blogu?
Sądzę, że jest bardzo fajny./ Joanne
Jest ciekawy i podoba mi się xx / Lucy
Chcemy podziękować Martynie za nominację.! To naprawdę dla nas bardzo ważne i to jest niesamowite, że możemy robić to co lubimy i dostajemy jeszcze za to nominacje. Jest nam niezmiernie miło, że ktoś docenił naszą pracę i to ile pracy i czasu wkładamy w prowadzenie bloga. Dziękujemy.! / Lucy & Joanne
BLOGI KTÓRE NOMINUJEMY: http://marrymeharrystyles.blogspot.com/
http://bo-takie-jest-zycie.blogspot.com/
http://princessmia14.blogspot.com/
http://opwiadania1d.blogspot.com/
http://opowiadaniemyworlsmyeyes.blogspot.com/
http://truefriendshipandmaybelove.blogspot.com/
http://diall-love-4ever.blogspot.com/
http://story-the-wanted.blogspot.com/
http://17-roses.blogspot.com/
http://been-waiting-for-a-girl-like-you.blogspot.com/
http://one-opowiadanie-direction.blogspot.com/
PYTANIA OD NAS:
1. Co sądzisz o naszym blogu.?
2. Co Cię inspiruje do pisania bloga.?
3. Co Cię nakłoniło do założenia bloga.?
4. Kiedy założyłaś bloga.?
5. Ulubiony kraj.?
6. Ulubiony kolor.?
7. Hobby.
8. Ulubiony zespół i kogo najbardziej lubisz z tego zespołu.?
9. Opis wymarzonego chłopaka.
10. Wiek.
11. Ulubione imiona.
Nominacja jest ta otrzymywana od innego bloggera ,w ramach uznania za "dobrą robotę "Po odebraniu nagrody trzeba odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby która cie nominowała ,następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań . Nie wolno nominować bloga który ci nominował "
A więc pytania od Martyny :
1.Jak masz na imię?
Joannna, ale wolę Asia albo Jo. / Joanne
Łucja : ) / Lucy2.Ile masz lat?
14/ Joanne
15 / Lucy3.Którego z członka One Direction/The Wanted byś poślubiła?
Z One Direction kocham wszystkich calutkim serduszkiem i nie potrafię wybrać, a co do The Wanted to nie wiem, gdyż nie znam ich zbyt dobrze...lubię ich co niektóre piosenki. / Joanne
Z One Direction Hazzę a The Wanted właściwie nie znam / Lucy
4.Twoje największe marzenie?
Podziękować prosto w oczy tym pięciu kochanym wariatom, o których piszę za to że zmienili moje życie na lepsze oraz stworzyć jakąś fundację, która pomagałaby innym./ Joanne
Dostać się na London College of Fashion + stać się kimś ważnym, pomagać ludziom / Lucy
5.Twój ulubiony film?
Titanic, Szkoła Uczuć, Toy Story (wiem, że to bajka, ale uwielbiam ją *.* )/ Joanne
Zdecydowanie Titanic i Step Up / Lucy
6.Ile masz lat?
14/Joanne
15 / Lucy
7.Kiedy założyłaś bloga?
Założyłyśmy go dokładnie 2 listopada o ile dobrze pamiętamy o 15:39. : D / Joanne & Lucy
8.Ulubione męskie imię?
Mateusz i Michał z polskich a co do zagranicznych to niesamowicie podoba mi się imię Liam, Zayn i Niall *.* / Joanne
Z Polskich chyba Kamil, a z zagranicznych William / Lucy xx
9.Gdzie chciałabyś zamieszkać?
W Wielkiej Brytanii lub Irlandii razem z Lucy ; 3/ Joanne
tak samo jak Jo xD / Lucy
10.Jaki masz kolor oczu?
Brązowy, podchodzący pod czekoladę. / Joanne
Zielony, chociaż nie do końca.. taki śmieszny i nietypowy xd / Lucy
11.Co sądzisz o moim blogu?
Sądzę, że jest bardzo fajny./ Joanne
Jest ciekawy i podoba mi się xx / Lucy
Chcemy podziękować Martynie za nominację.! To naprawdę dla nas bardzo ważne i to jest niesamowite, że możemy robić to co lubimy i dostajemy jeszcze za to nominacje. Jest nam niezmiernie miło, że ktoś docenił naszą pracę i to ile pracy i czasu wkładamy w prowadzenie bloga. Dziękujemy.! / Lucy & Joanne
BLOGI KTÓRE NOMINUJEMY: http://marrymeharrystyles.blogspot.com/
http://bo-takie-jest-zycie.blogspot.com/
http://princessmia14.blogspot.com/
http://opwiadania1d.blogspot.com/
http://opowiadaniemyworlsmyeyes.blogspot.com/
http://truefriendshipandmaybelove.blogspot.com/
http://diall-love-4ever.blogspot.com/
http://story-the-wanted.blogspot.com/
http://17-roses.blogspot.com/
http://been-waiting-for-a-girl-like-you.blogspot.com/
http://one-opowiadanie-direction.blogspot.com/
PYTANIA OD NAS:
1. Co sądzisz o naszym blogu.?
2. Co Cię inspiruje do pisania bloga.?
3. Co Cię nakłoniło do założenia bloga.?
4. Kiedy założyłaś bloga.?
5. Ulubiony kraj.?
6. Ulubiony kolor.?
7. Hobby.
8. Ulubiony zespół i kogo najbardziej lubisz z tego zespołu.?
9. Opis wymarzonego chłopaka.
10. Wiek.
11. Ulubione imiona.
Niespodzianka
A więc dokładnie wczoraj wpadłam na pewien pomysł. : ) A więc...mam dla Was niespodziankę.! Mianowicie piszcie w komentarzach pod tym postem swoje imiona, twittery, cokolwiek, a ja przepiszę je na osobne karteczki, po czym wrzucę do pudełeczka i każdego dnia będę losowała karteczkę. Osoba, której karteczkę z imieniem wylosuję dostanie IMAGINA lub ZDJĘCIE Z DEDYKIEM (WYJĄTKOWE) W ZALEŻNOŚCI OD DNIA TYGODNIA. DAJĘ WAM TYDZIEŃ NA ZGŁASZANIE SIĘ WIĘC DO 12 STYCZNIA (SOBOTA) DO GODZINY 23.59 MOŻECIE SIĘ ZGŁASZAĆ. KARTECZKI ZACZNĘ LOSOWAĆ OD 14 STYCZNIA (PONIEDZIAŁEK) A NA DOWÓD DODAM ZDJĘCIE PUDEŁECZKA.
A O TO PLAN NA KTÓRYM WIDAĆ W JAKIE DNI TYGODNIA CO MOŻNA OTRZYMAĆ:
PONIEDZIAŁEK - IMAGIN
WTOREK - ZDJĘCIE
ŚRODA- IMAGIN
CZWARTEK - ZDJĘCIE
PIĄTEK- IMAGIN
SOBOTA- ZDJĘCIE
NIEDZIELA- IMAGIN
MAM NADZIEJĘ, ŻE POMYSŁ SIĘ SPODOBA. / Joanne
A O TO PLAN NA KTÓRYM WIDAĆ W JAKIE DNI TYGODNIA CO MOŻNA OTRZYMAĆ:
PONIEDZIAŁEK - IMAGIN
WTOREK - ZDJĘCIE
ŚRODA- IMAGIN
CZWARTEK - ZDJĘCIE
PIĄTEK- IMAGIN
SOBOTA- ZDJĘCIE
NIEDZIELA- IMAGIN
MAM NADZIEJĘ, ŻE POMYSŁ SIĘ SPODOBA. / Joanne
Subskrybuj:
Posty (Atom)