piątek, 3 maja 2013

Rozdział 22 : )

*Z perspektywy Isabelle*


Wyrwałam się z jego objęć...czułam jego wzrok na sobie. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam przed sobą niebieskie niczym wody Morza Śródziemnego tęczówki. Wpatrywałam się ze zdziwieniem w uroczego blondaska...zapominając zupełnie o mojej zakrwiawionej ręce. Wtedy on podniósł moją dłoń i przejechał delikatnie lewym kciukiem po ranach. Podniósł ją wyżej i subtelnymi całusami znaczył ściężkę na mojej okaleczonej ręce. Wziął drugą i popatrzył na mnie wzrokiem, kóry błagał bym więcej tego nie robiła.
- Dlaczego.? - szepnął - Dlaczego.? - powiedział głośniej.
Spuściłam głowę  w dół...i patrząc w ziemię oparłam się o ścianę budki. On nie próbując już ze mnie wyciągnąć jakiejkolwiek informacji...objął mnie ramieniem i wyprowadził na zewnątrz, gdzie złapał pierwszą lepszą taksówkę. Po kilkunastu minutach byliśmy już w salonie, gdzie świeciło pustkami. Od razu pokierowałam się na górę, nie czekając na Nialla.  Zdążyłam wejść do mojego pokoju, gdy poczułam jego ciepłą dłoń na mojej talii. Zwinnym ruchem obrócił mnie ku sobie w taki sposób, że nasze nosy stykały się czubkami.
- Powiesz mi w końcu dlaczego.? - zapytał, wpatrując się w moje oczy.
Zdjęłam subtelnym ruchem jego dłonie z mej talii i cofnęłam się dwa kroki w tył.
- Isabelle... -powiedział głośniej, na co ja wzdrygnęłam lekko.  Przysiadłam na kanapie wciąż patrząc w podłogę. Wtedy uroczy Irlandczyk uklęknął przede mną i delikatnie przemywał  moją zakrwawioną dłoń. Następnie zabandażował ją i wciąż klękając...popatrzył na mnie i powiedział stanowczym tonem:
- Powiedz mi czemu zrobiłaś coś tak okropnego...czemu niszczysz samą siebie.?
Czułam jego wzrok na sobie, ale mimo tego nie spuszczałam wzroku z podłogi, kiedy  delikatnie chwycił moją brodę i podniósł nieco wyżej mą głowę. Odwróciłam wzrok na szybę i zaczęłam:
- Ja...ja kocham Zayna... - Horan momentalnie się podniósł, nie pozwalając mi dokończyć.
- To przez niego.?! - wykrzyknął - Jeśli chcesz mogę z nim porozmawiać - powiedział już nieco spokojniejszym  głosem,ale wciąż stanowczo - jak przyjaciel z przyjacielem. - mrugnął do mnie.
- Nie to nie jego wina...to moja wina...tego, że jestem zbyt słaba i poddaję się kiedy jest źle. Wiedziałeś, że Zerrie to ustawka.? - powiedziałam nieco łamiącym się głosem. Niall nie wyglądał wcale na zaskoczonego. Rzuciłam mu pełne żalu spojrzenie i powiedziałam:
- Czyli Ty też.? Ty też mnie oszukiwałeś.?
Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi.
- Cholera...czyli o tym wiedzieli wszyscy oprócz mnie.?! - wykrzyknęłam - Z reszą czego ja oczekiwałam..jestem tylko zwyczajną nastolatką...nie to co Wy. - dodałam.
- Nie to nie tak Isabelle. - odpowiedział niezbyt przekonująco, a ja wstałam i patrzyłam  mu w oczy, gdy zapytałam:
- A jak.?
Następnie pokierowałam się do wyjścia, gdy  poczułam jak Niall obejmuje swą dłonią mój prawy  nadgarstek, na co ja szarpnęłam lekko i wyrwałam się z jego objęcia, jednak Irlandczyk nie dał za wygraną. Zwinnym ruchem obrócił mnie ku sobie, obejmując w talii. Spojrzałam w ziemię, a on zaczął:
- To nie tak...zrozum, że nie mamy wpływu na wszystko. Teraz liczy się tylko kariera i sama rozumiesz.
- Ja już nie daję rady...wybacz, to dla mnie za dużo.
Znów pokierowałam się do wyjścia, ale Niall nie pozwolił mi na to, przyciągając do siebie jednym ruchem i wpijając się moje usta jednocześnie. Oderwałam się od niego, a on spojrzał w ziemię i powiedział:
- Przepraszam...nie powinienem.
- Nie powinieneś.
- Lepiej będzie jak pójdę do siebie.
- Tak będzie lepiej. - przyznałam mu rację, a on na te słowa puścił moją dłoń i rzucił mi pełne żalu  spojrzenie. Westchnęłam głęboko i opadłam na łóżko z wyciągniętymi do tyłu rękami. Poczułam, że coś szeleszczącego uwiera mnie w plecy. Wyjęłam tajemniczą rzecz spod pleców i uśmiechnęłam się sama do siebie. "No tak...mogłam się domyśleć. Niall zostawił tu swoje żelki." - pomyślałam wciąż się uśmiechając.  Wyszłam z mojego pokoju i zapukałam do drzwi pokoju blondaska, zostawiając jednocześnie pod nimi paczkę HARIBO. Następnie wróciłam do mojego królestwa, gdzie odprawiłam wieczorną toaletę.Po tym udałam się do łóżka i mając dosyć dzisiejszego dnia zasnęłam...

*Z perspektywy Harry'ego*


Patrzyłem na nią, podczas gdy ona zajadała się deserem. Była taka piękna. Jej długie brązowe  włosy delikatnie opadały na ramiona, łaskocząc subtelnie jej zgrabne  kości policzkowe. Co chwila trzepotała rzęsami jak ptaki skrzydłami podczas lotu. Spojrzała na mnie, lecz od razu odwróciła wzrok na pusty talerz, a na jej poliki wkradły się rumieńce. Wyglądała uroczo. Uśmiechnąłem się szeroko, a on odwzajemniła uśmiech. Wykorzystałem chwile nieuwagi Justyny i jednym zwinnym ruchem zostawiłam na jej nosie białą kropkę bitej śmietany.
- Chyba się ubrudziłaś. - powiedziałem, śmiejąc się pod nosem. Na co ona zrobiła naburmuszoną minę i dwróciła się trzymając złożone ręce na krzyż pod biustem. Przysiadłem delikatnie koło niej i zwinnie zdjąłem z jej nosa bitą śmietaną, po czym oblizałem palec.
-Mmm...całkiem niezła. - mówiłem, poruszając przy tym zabawnie brwiami. Justyna wybuchnęła śmiechem, a ja popatrzyłem na nią zdezorientowany.
- No bo ten tego...
- Ten tego.?! - przerwałem jej wykrzukując. Po chwili oboje już zrywaliśmy boki ze śmiechu.
- Oj Harry...Harry. Ty tylko o jednym.
- Ale o czym.? - zapytałem udając, iż nie wiem o co chodzi, ale jednocześnie śmiejąc się pod nosem.
- Nieważne...tak na marginesie stanął Ci...
Popatrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami, a ona dokończyła:
- Zegarek.
Zaśmiałem się jak najgłośniej tylko potrafiłem, a ona pokręciła znacząco głową, uśmiechając się nieśmiało. Spojrzałem na mój czarny zegarek i powiedziałem uśmiechając się:
-Faktycznie...miałaś rację.
Widziałem jak na jej poliki wkradają się powoli rumieńce. Wciąż wpatrywałem się w nią, a ona bawiła się włosami, gdy nagle oboje usłyszeliśmy znajomy nam głos:
- Supermaaaaaaaan.!
- Tommo.? - powiedziałem pytająco.
- Oh nie...to mój telefon. -odpowiedziało lewdo słyszalnym głosem, sięgając po komórkę. -Przepraszam, ale muszę odebrać tego smsa.
- W porządku. - odpowiedziałem wzruszając ramionami. Gdy spojrzała na ekran wyświetlacza jej mina diametralnie się zmieniła.
- Wszystko w porządku.? - zapytałem.
- Tak jak najbardziej. - odpowiedziała niezbyt przekonująco. - Lepiej będzie jeśli pójdę do siebie. - mówiła - Dziękuję za mile spędzony wieczór. Widzimy się jutro. - dokończyła i ruszyła w stronę wyjścia. "Nie stary, nie możesz jej pozwolić tak po prostu wyjść.!" - krzyczałem do siebie w myślach. Natychmiastowo wstałem i złapałem ją za nadgarstek, a ona wzdrygnęła.
- Nie chciałem Cię przestraszyć.
- Nie przestraszyłeś. - sprostowała uśmiechając się subtelnie.
Zwinnym ruchem przyciągnąłem ją do siebie. Nasze ciała dzieliły już tylko  centymetry.
- Nie kłam...widzę, że coś się stało. - szepnąłem  - Mnie możesz powiedzieć. - powiedziałem  do ucha Justyny, ściskając jednocześnie  jej dłoń. Wtuliłem się w nią jak tylko najmocniej potrafiłem, a ona wciąż stała nieruchomo. Poczułem jak moje ramię staje się delikatnie mokre. Domyśliłem się, że to jej łzy. Wziąłem jej głowę w moje duże dłonie. Popatrzyłem jej w oczy i powiedziałem:
- Nie płacz. Pozwolę Ci płakać tylko wtedy, gdy będą to łzy szczęścia. - na te słowa wtuliła się w mój tors w taki sposób, że prawie mnie udusiła, ale nie dałem jej tego po sobie poznać.
- To kochane...dziękuję.
- Co się dzieje.? - zapytałem głaszcząc ją po głowie.
- Bo dziś - mówiła ledwo słyszalnym głosem, pociągając co chwila nosem - jest rocznica.
- Czego.?
- Śmierci mojej koleżanki.
Na te słowa mój wyraz twarzy zamienił się w jeszcze bardzie ponury, a do oczu napłynęły łzy.
- Oh...tak mi przykro kochanie. - przytuliłem ją jeszcze mocniej.
- To nie wszystko Harry. - wyrwała się z moich objęć i popatrzyała mi prosto w oczy. - Ja ją zabiłam Harry. - powiedziała łamiącym się głosem, a łzy spływały  z jej oczy niczym woda z  wodospadu Niagara...

------------------------------------------------------------------------------------------

No i mamy rozdział 22. : ) Przepraszam, że jest taki krótki, ale nie chcę wykorzystać wszystkich pomysłów w jednym rozdziale. Dodałabym go już wczoraj, ale nie mam internetu, a obecnie jestem w MCdonaldzie. : D Rozdział 23 już się pisze. ; ) Lubię gdy akcja rozwija się powoli.

Mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na komentarze. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo ważne są dla mnie komentarze. One dają takiego jakby 'kopa' do pisania dalszych rozdziałów. : ) Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, napiszcie w komentarzu swojego twittera lub cokolwiek.
Macie pytania.? Piszcie do mnie na twitterze @Ola_Narozniak ; ) /Joanne


P.S. Jeśli czytasz proszę pozostaw po sobie ślad.

6 komentarzy:

  1. uuu świetny!! fajnie,że odwiesiłyście bloga!!
    :)) dodawaj szybko następny!!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Znów pokierowałam się do wyjścia, ale Niall nie pozwolił mi na to, przyciągając do siebie jednym ruchem i wpijając się moje usta jednocześnie. Oderwałam się od niego, a on spojrzał w ziemię i powiedział:
    - Przepraszam...nie powinienem.
    - Nie powinieneś."
    OMG <3333 To jest świetne <333
    Kocham tego bloga <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny blog. Czekam na następny rozdział. Już nie mogę się doczekać <3 jbc kochanie to ja tt-@ola1549

    OdpowiedzUsuń
  4. Supeeer ! ♥ najlepsze - Harry Stanął Ci ... Zegarek haha xd :D

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha zgadzam się z wcześniejszym komentarzem. najlepsze było 'Harry stanął Ci... zegarek' . xD hahah nie moge z tego. xD
    bardzo się cieszę, że jednak blog został odwieszony i będą nowe rozdziały. <3
    czekam z niecierpliwością na next i zapraszam tez do mmnie na http://anything-is-p0ssible.blogspot.com
    @justiin_biebr

    OdpowiedzUsuń
  6. super ! hahah swietny, czekam na nastepny !! <333 || Misia18188

    OdpowiedzUsuń